a co to moze byc ? bo jak pytalem mechanika to skomentowal to dziwnie jak dla mnie ''jezdzic i sie nie przejmowwac'' ale nie chcial bym zebyc cos wiecej sie zepsulo :(
a i czy wiecie czy on ma blokady i gdzie mozna je znalezc :) ?
RaJuEuDeZeT napisał:
a co to moze byc ? bo jak pytalem mechanika to skomentowal to dziwnie jak dla mnie ''jezdzic i sie nie przejmowwac'' ale nie chcial bym zebyc cos wiecej sie zepsulo :(
Chyba skutery tak mają, w moim też na wyższych obrotach coś szumi i szeleści z okolic wario i paska.
i jak tam wam sie sprawuje sprzecik ? ;D
Witam po dłuższej przerwie.
Widzę, że temat żyje i ma się dobrze:)
Na początek mojego wywodu kilka odpowiedzi na powyższe kwestie.
1.Olej: warto wymienić po tych 30km, niezależnie od tego co się dzieje.
Jeśli nie widać opiłków to należy się cieszyć i nic więcej. U mnie pływały przeróżne farfocle(można o tym poczytać na 1 stronie)
2. Spalanie: Mam na liczniku prawie 500km. Wlałem do tej pory 14 litrów paliwa, więc szybko licząc wychodzi w granicach 3l/100km.
3. V max: Tu coś dziwnego się dzieje. Na płaskim można polecieć 60-65. Z górki zamyka budzik. Wygląda na to, że o blokadach w tej serii zapomniano. Ja osobiście mam uwagi co do przyspieszenia. Generalnie słabo.
Tyle względem odpowiedzi.
Teraz czas na kolejny odcinek mojej opowieści. ALE...:) Tu i teraz nastąpi wersja skrócona. Za namową Leszka, właściwy tekst tej części pojawi się na blogu. Wcześniejsze fragmenty po opracowaniu również.
Mam nadzieję Leszku, że uda się to jakoś sklecić w spójną historię i że blog w całości lub w następujących po sobie częściach, będzie otuchą dla innych posiadaczy tego wytworu ludzkiej fantazji jakim jest Toros F16:)
Do rzeczy:
Jak wcześniej wspomniałem na moim liczniku powoli zbliża się cyfra 500.
Historię pierwszych 300km już znacie.
Historia ostatnich 200km jest lawiną przeżyć.
Nadszedł czas (przy wspomnianych 300km) na pierwszy przegląd gwarancyjny. Do ASO mam 30km. Jadąc z pracy nieco inna drogą niż zwykle przycelowałem równe 270:) Dnia następnego miałem umówiony przegląd w serwisie. Celowo podaję namiar: http://www.motosport-gliwice.com/ Gliwice, ul. Knurowska 1. Tuż obok nowego marketu Auchan przy trasie A4.
Nadszedł dzień sądu. Dotarłem do serwisu. Po drodze wystąpił nieoczekiwany wiadukt i kilka zakrętów które spowodowały, że na liczniku pojawił się przebieg 302km i cały mój misterny plan upadł:)
Kiedy umawiałem przegląd przez telefon, miła Pani powiedziała, że ta zabawa będzie kosztowała 120zł. Na miejscu okazało się, że gdybym nie miał w kieszeni drobnego zapasu to wróciłbym do domu bez przeglądu. Mechanik po wszystkim rzucił 180zł i nie bardzo chciał tłumaczyć dlaczego. Wymigał się również od wyjaśnienia mi co dokładnie zrobił ze skuterem. Zanim zatrzasnęła się brama serwisu zdążyłem zobaczyć jak szanowni panowie wykręcili siodło, a zaraz za nim wybebeszyli gaźnik. Do dziś zastanawiam się po co?!
W każdym razie tak: Całe zajście trwało około godziny. Nie wiele widziałem i nie mam pojęcia co zrobili ze skuterem. Skasowali mnie na 180zł, trzasnęli pieczątkę, otwarli bramę z serwisu i machając książką serwisową wydzierali się na łyse pole, po którym jak krowy chodzili petenci ( w tym ja sam, bo za grosz nie ma gdzie czterech liter posadzić; można się jedynie szwędać po placu albo salonie) z zapytaniem czyje to, nie u nich kupione badziewie.
Podszedłem, zabrałem książkę, podziękowałem, zapytałem co właściwie zrobili, na co mechanik rzekł "..a takie tam, może Pan jechać", więc tak zrobiłem. Życzenie mechanika się nie spełniło. Skuter dał rade przejechać na oko jakieś 300 metrów. Za nic nie zapalił ponownie. Zepchałem do serwisu z buta. Tam już wszyscy byli w kapciach i jedną nogą w domu. W bramie zatrzymałem kierowniczkę tego bajzlu, która była właściwie jedyną osobą, z którą dało się rozmawiać na poziomie i nie prezentowała postawy "mam Cie w D". Pani postawiła mechaników w szeregu i zabrali się za skuter. Koniec końców dotarłem do domu, ale od tej pory skuter: ciężko zapala, gaśnie na postoju(skrzyżowanie), krztusi się przy ruszaniu, ma luzy na manetce, coś się tłucze, przekładnia gwiżdże, obroty szaleją, ssanie działa z nienacka, nieregularnie i ogólnie dzieje się dużo.
Moje zdanie o tym serwisie jest przesądzone. Od tamtego czasu byłem już u szanownych, wspomnianych, aby usunęli całe to dziadostwo, które spowodowali, ale dali radę jedynie z luzem na manetce( chwycił 2 klucze i podciągnął linkę). Nad resztą debatowali, ale nic z tego nie wyszło. Ja ze swojej strony będę Panów nękał tak długo, aż skuter nie zacznie jeździć tak jak przed tą feralna wizytą, a jeździł wręcz niewiarygodnie. Spodziewałem się problemów, ale nigdy nie pomyślałbym, że ich źródłem będzie serwis, a nie fakt, że skuter to chińska zabawka.
Apeluję o rozsądek w wyborze swojego ASO. Lepiej zapakować skuter na samochód i pojechać z nim gdzieś dalej niż narażać się na przeróżne perturbacje z powodu kiepskiego serwisu.
Ja źle trafiłem. Skuter polecam,a ASO w Gliwicach to niestety dno jakiego nie widziałem, a zwiedziłem w życiu mnóstwo serwisów z różnych powodów.
Tutaj to by było na tyle. Reszta szczegółów niebawem na blogu.
Pozdrawiam.
Ja również robiłem pierwszy przegląd w tym servisie (rok temu),miałem więcej szczęścia niz kolega.Cena jak widze nieuległa zmianie 120 zł plus olej w moim przypadku 30 zł (2T).Mechanik po przeglądzie zrobił nawet rundkę po placu,na odchodne wręczył mi olej i poinformował ze następny przegląd będzie tańszy bo juz mam olej.Albo kolega miał pecha i trafił na dziadowskiego mechanika albo ja miałem dużo szczęscia.
Pozdrawiam.
masakra, z tego materiału powinna powstać książka a nie tam jakiś blog.
i znowu te skuterowe serwisy.... ech lepiej by było zrezygnować z gwarancji i robić wszystko samemu. ale kto mógł to przewidzieć
Witam wszystkich Użytkowników - zwłaszcza Toros F16,
właśnie tydzień temu staliśmy się szczęśliwymi posiadaczami Torosa F16. I tutaj się zaczyna - już na drugi dzień po zakupie w sieci Carrefour wylądowaliśmy w serwisie - jako że światła pozycyjne po przejechaniu 16 km przestały działać a licznik stanął na tych właśnie 16 kilometrach. prędkościomierz również odmówił posłuszeństwa i tkwił niezmiennie na 0. W serwisie odbyło się wszystko sprawnie, wiec już jeździmy w miarę bezpiecznie.Jednak serwisant rzucił hasło sprawdzania poziomu oleju codziennie - zwłaszcza w okresie docierania. Wydawało mi się to rzeczą prostą - jako dla wieloletniego użytkownika auta. Jednak w domu po odkręceniu zatyczki - stwierdzam, że miarka jest przynajmniej dziwna: składa się z dwóch odcinków - patrząc od zatyczki - grubszej, okrągłej i dalej z płaskiej w "krateczke". Nie ma tam oznaczeń minimum i maksimum. Jak to rozumieć? czy miarką jest ta część w kratkę - płaska? Według mnie tego oleju jest "za dużo - sięga aż do około 1cm przed zakrętką. Jak poprawnie ocenić poziom tego oleju. Mam jeszcze do zrobienia około 150 km do pierwszego przeglądu a do serwisu mam ok. 30 km, a poza tym są świeta, więc nie ma kogo się poradzić. Proszę o pomoc.
Pozdrawiam
w instrukcji powinieneś mieć napisane jaki ma być poziom oleju.
Zwykle jest na "bagnecie" 1 kreska i olej ma być właśnie do niej.
zasady odczytu takie jak w aucie- na płaskim, na stopce po spoczynku, ale też słyszałem że niektórzy mierzą bez stopki, na kołach. w mojej instrukcji piszą że ma być na stopce i do kreski.
witam,
tak właśnie zrobiliśmy - na płaskim, na stopce, wczoraj rano. Jednak ten bagnecik nie ma konkretnych oznaczeń - jak już wyżej napisane - dwie części - jedna okrągła, druga płaska, ale obejrzeliśmy już z każdej strony i nie ma żadnych kreseczek. A w instrukcji jest tylko nieczytelne zdjęcie - mam zeskanowane, ale niestety nie mogę go tutaj wkleić.
I tym sposobem moim avatarem jest miernik poziomu oleju:) - tak to wygląda w instrukcji - małe, nieczytelne również bez oznaczeń.
Powiem tylko ,że czytam jednym tchem oby jak najwięcej wpisów z przeżyć i obsługi tego sprzętu (wynalazku)
Doohan - czy tak wygląda Twój bagnet jak w linku na dole ? Jeśli tak to ta "kratka"
to max. i min. poziom oleju. Najlepiej żeby olej był w połowie czyli nie za dużo i nie za mało ale jeśli będzie więcej jak w połowie to nie ma co się martwić - byle by nie przekroczyło tej "kratki" w górę bo gdy tak się stanie to trzeba upuścić trochę. Najlepiej olej zmierzyć po nocy na zimnym silniku i chcąc sprawdzić poziom najlepiej wcale lub jak najmniej ruszać skuterem a po wyjęciu bagneta wytrzeć go, włożyć poczekać kilka sekund i wyciągnąć i będziesz miał wynik. Pozdrawiam
Tutaj link do zdjęcia :
http://www.jagoda-sklep.pl/allegro/DSC04381.JPG
PS. Tu jeszcze takie zdjęcie na szybko zedytowane przeze mnie. Myślę że pomogłem ;)
http://img34.imageshack.us/i/dsc04381w.jpg/
Praktycznie mam identyczny bagnecik (zero miarki typu minimum-maximum) w swoim używanym klonie, pomimo porad na forum aby lać 700-800 ml oleju , u mnie mieści się trochę więcej. Na zakurzonej ''oryginalnej'' naklejce pisze aby lać cały litr.
Po 700 ml olej był prawie pod korek ale pojeżdziłem trochę i myślę ,że to wleciało we wszystkie szczeliny (w silniku) więc dolewam ile wejdzie bo i na cóź mi końcówca w butelce.
Sprawdź ile pisze w instrukcji bo jeśli będziesz dolewał i dolewał a zapewne masz silnik o oznaczeniu 139QMB to Ci powypycha uszczelki i będzie nie ciekawie. Radzę zrobić to jak najprędzej żebyś potem nie musiał wszystkiego rozbierać aby wymienić uszczelki. Jeśli masz silnik 139QMB to maxymalnie ma być 700-750ml i nie lej więcej ! Bo to może się nie ciekawie skończyć. A co do tego że ten olej wchodzi w zakamarki silnika to tylko podczas pracy bo na postoju i tak wszystko ścieka do miski olejowej dlatego radzę Ci sprawdzić w instrukcji ile masz nalać i tyle nalej i zostaw.
I dopiero teraz zauważyłem że pomyliły mi się osoby i mój wcześniejszy post miałbyć skierowany bardziej do Alialu ale widzę że i Tobie się przydał ale radzę to sprawdzić wszystkim tym którzy nie sprawdzali tego od nowości lub po serwisie.
Owszszem co do osób to mała pomyłka -ale nic się nie stało ,ja natomiast chciałem wbić się w temat aby nie zakładać oddzielnego tematu-poza tym ten już jest dla mnie fantastyczny. A wracając do sprawy, ja mam używkę i nie ma instrukcji obsługi,a szaleńcy z Azji na naklejce wpisali 1000ml.
Wielkie dzięki za pomoc, Kapuchon!!!!
Dzisiaj już kilku "specjalistów" oglądało ten nasz bagnecik:).I każdy stwierdzał coś innego. Więc wielkie dzięki za zdjęcia i opisy. Już poziom sprawdzony - jest wszystko ok. Myślę, że jutro już dotrzemy do 300 km i pojawimy się na pierwszym przeglądzie. Oby ten serwis był w porządku, bo czytając wcześniejsze wpisy można zacząć się bać serwisów...
Jeszce raz dzięki. Pozdrawiam!
ejacek ty masz dobrze bo ci oddał reszte oleju a mnie skasował 30zł i nie oddał reszty oleju
Nie ma za co Alialu ;) To co wiem to pomogę ale niestety jeszcze duużo rzeczy nie wiem i nie zawsze jestem w stanie pomóc ale na tyle ile mogę to pomogę ;]
Witam, wszystkich jak wielu i mnie poruszył temat chinola z marketu. Od kilku dni jestem oczytany w temacie, gdyż w rodzinnej firmie padł pomysł zakupu skutera. Mamy firmę transportowo-dźwigową ale już dawno odeszliśmy od chwytania wiedzy o wszystkim, więc o motorach wiemy nie wiele. Skuter potrzebny jest do jazdy do miasta po części (korki wiadomo) oraz dojazdy pracowników na budowę gdzie pracuje nas sprzęt. Nasz skuter zatem będzie miał wielu użytkowników co zapewne mocno skróci jego przebieg. Planujemy robić nim ok 100km tygodniowo i chcieliśmy wydać około 1 000 zł. Zadaliśmy sobie pytanie, które stawia sobie wielu początkujących nowy chińczyk czy 20 letni japończyk. Wolimy wiśnie (mamy starą Yamahę XT 600 ale nie każdy ma A) więc poradziliśmy się znajomego mechanika od motocykli (znamy go od lat więc możemy mu zaufać).
Poradził nowego chińczyka 2T, którego on na nowo rozłoży i złoży, może być najtańszy bo wszystkie są klepane podobnie. Problem w nich jest taki, że w marketach składają je osoby nie mające o tym pojęcia i zbyt wiele czasu na to. Dlatego na necie można poczytać o odpadających kołach, czy zerwanych instalacjach elektrycznych itd.
Odradził gwarancje i serwis fabryczny bo słabo się na tym znają i kasują grubą kasę, co widać po opiniach na tutejszym forum. Powiedział, aby skuterek dobrze dotrzeć i często wymieniać olej, a posłuży nam nawet 30 tys.
Wybór padł na Routera Bassa (wiem 4t ale za tę kasę 2t nie znalazłem) z tesco za 1500 zł minus 100 zł bon i 280 zł VAT zatem koszt to 1120 zł plus jego na nowe złożenie.
Po majówce odbieram sprzęcik i chętnie podzielę się z Wami wrażeniami, mam nadzieję, że będą krótkie i nudneeee, że po prostu jeździ i wszystko gra.
Pozwolę się tylko zapytać o moc tego sprzętu, gdyż ów nasz mechanik powiedział, iż motorek jest na tyle słaby gdyż wrócę do niego go tunnigować. Czy naprawdę jest tak źle? Na razie nie chcę "remontować" nówki sprzętu, postanowiłem, iż zajeżdżę ten silniczek i wtedy wrzucimy jakieś 80 ccm.