Kymco B&W 50 czy Derbi GP1 Open 50

Ponadto od tamtego czasu ubieram ochraniacze na kolana (wersja dla rolkarzy). Oczywiście kurtka z wkładkami, kask i rękawice to standard. Zastanawiam się nad zakupem butów i jeansów motocyklowych. Wywrotka nawet przy małej prędkości nie jest miłym doświadczeniem. Mnie przytrafiło się to przy prędkości ok. 30 km/h.

Zaletą tych butów jest na pewno to że mają nakładkę na dźwignię zmiany biegów w skuterach bezużyteczną :mrgreen:
W skuterach chowasz nogi za osłoną więc stawów nie przeziębisz.
Reasumując, wg mnie nie warto.

A ja uważam że jak ktoś jest rozsądny to nie potrzeba żadnego specjalnego stroju,trzeba tak jeździć żeby przewidywać sytuacje. W lato jeżdżę w krótkich spodenkach i koszulce. Jeśli nie czujesz się pewnie to możesz zainwestować w ubiór,ale moim zdaniem szkoda kasy.

Rozsądek (czytaj zasada ograniczonego zaufania) pomoże tylko w połowie. Nie ma się wpływu na zachowanie innych uczestników ruchu. Można pewne sytuacje przewidzieć ale nie wszystkie. Lepiej się zabezpieczyć.

Suawek napisał:

Pietro napisał:
W samochodach nie jeździ się w kaskach, a crash testy robi się po to, żeby wiedzieć jaki element auta stwarza zagrożenie, bo auto nie chroni, wręcz przeciwnie...poza rajdówkami, gdzie są klatki bezpieczeństwa.
Wszystkie kaski z niszy cenowej, wykonane są w tej samej technologii, czyli skorupa z ABS-u, wypełnienie styropianowe i obszycie, różnią się ceną i standartem wykonania. Dlatego polecałem tańszy kask, do 150zł, bo po dwóch, trzech sezonach nawet drogi się zlumpi i trzeba szukać nowego.. Ale cóż, kaski z ABS-u za 500zł, na skuter-motorower, kupują frajerzy.

Każdy twój post utwierdza mnie w przekonaniu że nie ma co z toba dyskutować. Jeżeli kaski są zbędne (kiedyś tak napisałeś), samochody same stwarzają niebezpieczeństwo to brak mi słów.
Jeżeli samochody się crashuje po to żeby jak twierdzisz sprawdzić który element stwarza niebezpieczeństwo to po co używają skomplikowanych manekinów naszpikowanych czujnikami badającymi przeciążenia?
Po co w modelach głowy badających wytrzymałość kasków umieszczane są podobne czujniki do badań przeciążeń.
Krwotoki wewnętrzne są bardzo częste i trudne do zdiagnozowania i zatamowania. Popytaj lekarzy z grup reanimacyjnych. Ja miałem okazję i często poza zadrapaniami czy niegroźnymi dla życia ranami nic z zewnątrz nie było widać po ofierze wypadku. Problem jest w pękniętych wątrobach, trzustkach, krwiakach mózgu itd.
Co dopiero motocyklista który nie ma żadnej ochrony?
Z kaskami też się popisałeś. Za 500 zł można już kupić kaski z włókna szklanego ale wbrew pozorom nie sama skorupa chroni bo ABS jest wystarczająco wytrzymały i elastyczny. Główna siła kasku to wkład rozpraszający energię, w dobrych kaskach robiony z materiałów o różnych gęstościach i twardościach, poza tym tak ukształtowanych że energia uderzenia jest możliwie najbardziej rozpraszana.
W najtańszych kaskach masz skorupę i gąbkę lub zwykłą wytłoczkę ze styropianu.
Ciebie nie przekonam i nawet mi sie nie chcę. Dla zainteresowanych wklejam link.
Warto posłuchać co mówi człowiek z Centrum Badań Materiałowych, szczególnie zdanie:
- "Badania wykonywane w laboratorium są wykonywane przy prędkości 30km/h, przy tej prędkości kask chroni w pewnym sensie głowę motocyklisty. Przy prędkości 60km/h nie jesteśmy już w stanie ocenić skutków uderzenia."
I kluczowa informacja - "energia rośnie z kwadratem prędkości"
Pewnie gada głupoty, co pietro? Przecież przy prędkości 75km/h wystarczy garnek na głowę.
http://video.wieszjak.pl/motoryzacja/607500,jak-bada-sie-wytrzymalosc-kaskow-.html

Suawek ble ble ble.. skończ już z tym bełkotem. W autach masz przeciążenia bo siedzisz w fotelu przypięty pasem, dlatego występują przeciążenia, badają poduszki, kurtyny, kształt zagłówków, itp. W motorze co innego! Twoja wiedza opiera się wyłącznie na tym co przeczytasz w necie!! Dziecko neostrady!!

Pietro! Suawek! Bardzo Was proszę: PRZESTAŃCIE się kłócić na moim wątku! Bardzo obu Was lubię, a Wasze rady są jednymi z najcenniejszych i po co psuć atmosferę naszej dyskusji. Mam do Was obu apel: niech mądrzejszy odpuści... :wink:

Fresu napisał:

niech mądrzejszy odpuści... :wink:

Sprytne :mrgreen:

Wracając do wyposażenia, kupiłem te drugie rękawiczki, których link wkleiłeś. Jutro albo pojutrze powinny być, więc zdam Ci relację czy warto.
Od dwóch dni intensywnie szukam letnich rękawiczek bo w heldach ręce mi się topią i problem jest taki że bardzo ciężko o rękawiczki ze skórzanym spodem i przewiewnym wierzchem. Jak skóra, to dookoła z masywnymi ochraniaczami, a większość to materiał i ekoskóra.

Suawek napisał:

Fresu napisał:
niech mądrzejszy odpuści... :wink:

Sprytne :mrgreen:

W końcu jestem specjalistą od zażegnywania konfliktów... :wink:
Fajnie z tymi rękawiczkami. Ja dodatkowo znalazłem jeszcze jedną ciekawą ofertę:

http://allegro.pl/ochrona-dloni-comp-sixsixone-na-motocross-atv-w-wa-i1619059041.html

Czym różni się w teorii i praktyce silnik New Dink 50 4T od New Dink 200 (175ccm) 4T - oczywiście poza brakiem blokady, pojemnością silnika i wielkością baku? I jak to się przekłada w praktyce na użytkowanie - oczywiście poza większą prędkością? :wink:

Teoretycznie różni się wielkością i wytrzymałością. Zasada działania podobna (przynajmniej napędu), tylko podzespoły zaprojektowane tak żeby wytrzymały większe siły generowane przez większą pojemność.
Z tego co widzę to ma wtrysk, więc dochodzi komputer, wtrysk, brak gaźnika. Odpada regulacja gaźnika, lepiej wykorzystuje paliwo i przez to mniej pali.

Zmianiając temat, przyszły rękawiczki OZONE, całkiem niezłe jak na ta cenę a właściwie to nie gorsze niż te sprzedawane w Larssonie za 190 zł.

Fresu, a kupiłeś już skuter, że tak spytam przewrotnie? :lol:

Przewrotnie odpowiem: jeszcze nie :wink: ale decyzja zapadła na 100%. :D Aktualnie jestem w trakcie przeprowadzki do Wesołej, czeka mnie jeszcze remont i jak finanse pozwolą - kupuję New Dinka. :D Będzie nawet okazja: w przyszłym roku kończę 40-tkę, więc żona będzie miała jak znalazł na prezent urodzinowy. :lol: Nawet się sama zapaliła do tego pomysłu i powiedziała, że jak się jej spodoba, to może... sama zainteresuje się skuterami. :wink: Jedni w kryzysie wieku średniego kupują czerwone Ferrari, ja zaś... New Dinka. :wink:

Niemniej w związku z informacją na innym wątku:

Fresu napisał:

Znalazłem w internecie ciekawy artykuł, a szczególnie uderzył mnie następujący fragment:
Jednocześnie przestrzegam przed zdejmowaniem blokad przez osoby nie dysponujące prawem jazdy kategorii A. W przypadku zatrzymania przez Policję na przekroczeniu prędkości fakt odblokowania skutera może wyjść na jaw, co grozi konsekwencjami prawnymi! W przypadku osób uczestniczących w kolizji drogowej ujawnienie faktu kierowania odblokowanym skuterem grozi postawieniem zarzutu kierowania pojazdem bez wymaganych uprawnień! Powtarzam - odblokowany skuter jest już motocyklem wymagającym prawa jazdy kategorii A. W takiej sytuacji nie działa ubezpieczenie OC wykupione na skuter, co z kolei oznacza, że sami z własnej kieszeni będziemy musieli pokryć wszelkie straty powstałe w wyniku kolizji. Nawet, jeśli to nie my jesteśmy sprawcą kolizji. Ponadto ponosimy wtedy odpowiedzialność za uszczerbek na zdrowiu osób poszkodowanych. W przypadku trwałego kalectwa ofiar oznacza to konieczność wypłacania dożywotniej renty na rzecz poszkodowanego w wysokości zasądzonej przez sąd.Warto także pamiętać, iż jeśli odblokowany skuter w świetle prawa staje się motocyklem, to oznacza to konieczność jego przerejestrowania, czyli zarejestrowania jako motocykl. Taka operacja wymaga także dokonania zmian w polisie ubezpieczeniowej. Dopiero wtedy odblokowany skuter, zarejestrowany jako motocykl i ubezpieczony jako motocykl ma pełne prawo legalnego poruszania się po drogach publicznych.

zacząłem się zastanawiać, że jeżeli odblokowanie skutera może skutkować takim zagrożeniem, to może odwlec zakup skutera i zrobić prawko kat. A, zaoszczędzić więcej kasy i już wtedy kupować coś lepszego np. New Dinka 200. W sumie to "tylko" 2 tyś. zł więcej, a w sumie miałbym lepszy sprzęt, bez odblokowywania, a z prawkiem kat. A nie miałbym już żadnych dodatkowych problemów w przypadku kontroli policyjnej, czy nie daj Boże kolizji.

Bo jak sobie przeczytałem cytowany wyżej artykuł, to wyszło mi że jeżeli odblokowywanie skutera jest tak ryzykowne z punktu widzenia konsekwencji prawnych i finansowych w przypadku wypadku, to jeżdżąc przepisowo max 50km/h cała ta dyskusja 4T czy 2T bierze w łeb.

Fresu, popieram Twój pomysł.. Jesteś gościem o stażu 40 wiosen, więc rozsądniejszym rozwiązaniem jest zrobić prawko A i kupić skuter o normalnych osiągach, niż tłamsić małą 50-tkę. 45km/h to stanowczo za mało, natomiast po zdjęciu blokad jeździłbyś stresując się, a co to za przyjemność?

:roll: Tak się zastanawiam, czy ktoś na tym forum jeździ nieodblokowanym skuterem 50ccm i nie ma zamiaru go odblokowywać? A jeżeli jest ktoś taki, to może napisałby jak się jeździ takim przepisowym skuterem? W sumie w terenie zabudowanym można jeździć max 50km/h, więc jeżeli się jeździ wyłącznie w takimi terenie, to może dobrze mieć właśnie tak ograniczony skuter a nie motor, który zachęca do łamania przepisów? :wink:

Podliczyłem sobie, że ND200 jest droższy od ND50 o 4 tyś.zł + koszty prawka kat. A ok. 1tyś.zł - w sumie ok 5 tyś.zł (jak dobrze pójdzie za pierwszym razem) :wink: Czy możliwość łamania przepisów jest warta 5 tyś.zł + mandacik i punkty? :roll: Może warto się samoograniczyć, zaoszczędzić kasę i popylać przepisowo?

Wiem, że postawiłem problem przewrotnie :wink: ale jestem ciekawy Waszego zdania?

Fresu ja jak zaczynałem przygodę ze skuterami to jeździłem zablokowanym, do czasu jak mnie ikarus mało nie rozjechał na Jerozolimskich. Jazda po polskich drogach zablokowanym skuterem jest bardziej niebezpieczne niż odblokowanym.
Od początku mnie męczy ta odpowiedzialność w razie czego i podjąłem decyzję, robię A https://www.groupon.pl/oferty/warszawa/akademiajazdyvip-warszawa/434483

Ta oferta się skończyła ale często są tego typu za 600-700 zł.

Zależy po jakich drogach się jeździ. Nie dziwię Ci się Suawek - ja po Al. Jerozolimskich to boję się jeździć nawet samochodem... tam jest totalna wolnoamerykanka; nawet po wybudowaniu tych wszystkich estakad. Co innego trasa Wesoła-Sulejówek: tam jeździ 20 samochodów na godzinę, a i tak co chwila stoją radary z ograniczeniem do 40km/h i policja lub straż pompująca kasę miejską.

Suawek napisał:

Fresu ja jak zaczynałem przygodę ze skuterami to jeździłem zablokowanym,

I jakie miałeś wtedy wrażenia?

Wrażenie było fajne przez dwa dni, potem zaczęło brakować mocy i szybkości. Przejechałem się Puławską i Jerozolimskimi to pomyślałem że pierdziele blokady, życia stracić nie chce.
Teraz nie odstaję od samochodów oraz nie zostawiam miejsca na pasie, jadę środkiem przez co auta a tym bardziej autobusy nie próbują się wciskać i spychać mnie na pobocze.

Mi się kilka razy zdarzyło że jadąc środkiem pasa właśnie po to co napisał Suawek zaczynają za mną trąbić a jak mnie wyprzedzają to wymachują rękami w środku a ja mam to w d...e i sobie spokojnie jadę ;)

też na początku jeździłem przy prawej krawędzi ale po tym jak puszki wciskały sę mijając mnie o centymetry to powiedziałem sobie "pier**le to" i od tej chwili jeżdżę środkiem pasa ruchu, ewentualnie jeśli jest pobocze asfaltowe to jeżdżę tym poboczem.