Ojjj Madi... ostatnio pisales ze nie masz co robic przy Vitalce i wykrakales... Najwazniejsze ze nic Ci sie nie stalo.
I przestroga dla innych ze trzeba jezdzic bardziej ostroznie. To Moj drugi przypadek w ciagu 3 tygodni ze ktos z moich znajomych kladzie sie na asfalcie przez tak naprawde Swoja lekko myslnosc. Jednoslady a tym bardziej skutery maja mala powierzchnie styku opony z asfaltem. Kto chce sie przekonac niech narysuje Sobie prostokacik 1cm x 3 cm. Wlasnie okolo tyle mamy powierzchni styku skutera z asfaltem pod czas jazdy. Tak malej powierzchni powierzamy Swoje zdrowie pod czas hamowania.
Maniek całkowicie popieram Twój wywód, zbytnia pewność siebie i brawura do niczego dobrego nie prowadzą, choć Madi jest raczej rozważnym kierowcą ale kazdemu moze się przytrafić - ważne że w miarę cały z tego wyszedł
jestem w domu, Vitalka ma pogiętą kierownicę, urwane lusterka i troche plastiki popękane. Jak mi zejdzie opuchlizna z barku to ją rozbiorę i zobaczę co do wymiany jest. Potem może jakieś fotki wrzucę.
Najgorzej tylko z tą kierownicą. W ostateczności będziesz musiał kupić nową. Lusterka to już pikuś, a na plastiki może też coś się poradzi. Najważniejsze żebyś teraz wracał do zdrowia i formy i o tym głónie myśl.
Ja też mam małe kuku na paluszku przez skuter. Przedwczoraj czyściłem go i plastik - osłonkę tej cześci gdzie jest świeca - zawadziłem kantem palec i trochę go rozwaliłem ale tylko powierzchownie.
Tłok Meteora już leży w pokoju na mojej Półeczce Bzyczkowej i czeka na chwilę czasu i dobrą pogodę...
Same szkody...Kisiu nie wyrwałeś od niego na plastiki?? Co tam kierownica u Madiego ważne,że jemu nic nie jest,napędził nam okropnego strachu,aż mi się płakac chciało jak zobaczyłam jak cierpi.Dobrze,że miał kask szczękowy,bo w takim odkrytym na bank straciłby wszystkie zęby.Madi nie rób tak więcej.
Uwierz mi,że uderzenie było naprawdę mocne...choć stal twarda to manetka prawie wlazła w licznik tak się wykręciła i to co Madi pisze może być prawdą,choć lepiej aby nie było..
Kierownica to inna bajka w porównaniu do ramy która inaczej odbiera uderzenie. Nie widziałem tego ale wierzę wam bo sam pamiętam jak leciałem po asfalcie. Tyle że u mnie silnik swoją wagą tak obciążył mocowanie że aż pękło gdy upadał. W sumie najbardziej oberwało mi wtedy kolano. Do dziś mam bliznę. I strach gdy mam mokrą drogę.
Ech, Madi... Miałeś Ty szczęscie... Ciesz się, że żyjesz i jesteś praktycznie cały. Z Vitalką może da się coś zrobić. Przynajmniej mam nadzieję, że.
Nie wyrwałem od kolesia nic, bo poszedł do domu i zostawił samochód pusty. Szukałem go po okolicznych domach ale bez skutku. Musiałem jechać, bo byłem w pracy, a kiedy przyjechałem jeszcze raz już mercedesa nie było. Ale ja jestem tam praktycznie codziennie i na pewno na niego wpadnę, a wtedy porozmawiamy...
Pogrzebałem dziś przy Bzyczku. Założyłem oryginalny cylinder i tłok Meteora z nowymi pierścieniami. Trochę się zlękłem, bo przy GMP czułem opór ale w sumie to tak ma być, bo wtedy jest kompresja, a na poprzednim, chińskim kicie tego nie miałem. Zapalił, nagrzałem go trochę, dałem chwilę przerwy i pojeździłem po Chomiczówce oraz wyregulowałem wstępnie gaźnik pod ten zestaw. Super się wkreca i nie jeździ, a wręcz zapier****.
Na głowicy (jeszcze na tamtym tłoku i cylindrze) widziałem czarną smołę z nie spalonego oleju. Raczej wątpię żeby to była wina właśnie oleju (Castrol ActEvo Scooter), a raczej złej regulacji lub może brudnej świecy (na zimno strasznie kopcił na biało). Jak myślicie?
My dziś z Robertonosem oraz kolegą planujemy wyjazd skuterami na małe strzelanie połączone z ogniskiem, pogoda niespecjalna ale mam nadzieję że dojdzie do skutku. Jeśli tak porobimy jakieś foty.
Dobrze że Madiemu się nic poważnego nie stało. To chyba jakiś pechowy tydzień, Kisiu też ma straty, a ja fuksem uniknąłem wypadku. Wnerwiłem się i chyba na przyszły rok kupię rejestrator żeby co poniektórych palantów w puszkach drogówce pokazywać. Wyobraźcie sobie że w piątek jadąc do pracy jeden taki mnie "wyprzedzał" - dlatego nazwa manewru jest w cudzysłowie bo to z wyprzedzaniem miało niewiele wspólnego. Przejechał tak blisko że jego prawe lusterko przejechało mi po ręku... Niby pisze się żeby nie jechać przy samej krawędzi jezdni - jechałem w prawej koleinie a i tak on MUSIAŁ za wszelką cenę się wcisnąć.
Dlatego ja staram się jeździć z pół metra od prawej krawędzi i jak najczęściej patrze w lusterka. W razie co mam gdzie uciec. Tydzień rzeczywiście jakiś pechowy. Od wtorku do czwartku rozwaliły mi się trzy dętki. Przelazłem z buta przez to chyba ze 100km i zbiedniałem o parę PLN. Poza tym nie muszę wam mówić ile jest zabawy z wymianą dętki w tylnym kole.
No rzeczywiście. Oby następny był lepszy. I żeby nikt nikogo nie rozjeżdżał ani w nikogo nie wjeżdżał i żeby nikomu nie pękały dętki i żeby nikogo nie gryzły psy ani osy ani nikogo nie drapały koty.