No to kupiłem jednak Peopla GTI 125 :) miałem KAC i naprawdę mi odpowiadał a people najbardziej zbliżony do KAC. Poza tym Downtown za duży na miasto, oba były w salonie i się przymierzałem, a że mam jeszcze ten nieszczęsny moto 125 który na trasach się sprawuje jako-tako to za roczek nabiorę wprawy - zrobię prawko i wtedy bez zastanowienia NEW DOWNTOWN 350 (mimo ze preferuję naked i takie coś mi się podoba: https://www.youtube.com/watch?v=IEqyc-ie9gE - dlaczego u nas takich nie ma !?)
Tak więc od poniedziałku staje się użytkownikiem PEOPLE GT125i :)
Mam , godzinę temu wróciłem z pierwszej trasy, 130km przejechane, w zasadzie wszystko jest dobrze zero rozczarowań, pozycja OK, dobrze że nie wziąłem downtowna bo do końca się wahałem ale teraz już wiem że przy 125cc to byłby za ciężki pojazd.
PEOPLE na sucho podają 154kg.
Spore różnice w porównaniu do KAC, czuć że większy i mocniejszy, nieco podsterowny tzn skuter chce przy pochyleniach bardziej skręcać niż by kierujący chciał :) (tego nie było w KAC) i wynikające z tego "myszkowanie" bez trzymania kierownicy przy prędkościach powyżej 60km ale to są detale, przyjemność jazdy ogromna, jadę interesuje się otoczeniem, przyrodą widokami a nie pierdzeniem wydechu (jak w moto), wachlowaniem biegami (jak w moto) hihihi, motory to porażka...
Gratulacje! To "walenie się w zakręt" z czasem staje się zaletą i w zakrętach pomaga... A myszkowanie z tego nie wynika, tylko albo z złego ciśnienia w ogumieniu, albo ze złego wyważenia przedniego koła. Zobacz czy masz ciężarki na feldze. Poza tym jeśli skuter bardzo świeży to możliwe, że klocki dają jeszcze opór, ale stawiał bym na ciśnienie, albo wyważenie. Wygodne to krzesło w peoplu, no nie? :)
Kurcze to krzesło jest wygodne, niewielkie przerwy i podejrzewam że śmignął bym z 300km może 400 dziennie, (taki plan z Krakowa do Sanoka i z powrotem w 1 dzień) Na razie docieram, 80max nie jade więcej, dzisiaj przejechane kolejne 120km ale wrrr krakowski taksówkarz by mnie zabił (nie-pozdrawiam).
Świetnie się jedzie, pod górki 80km/h ciągnie (a na KAC siadało do 60) i to potrafi przyspieszać pod niezłe górki (w okolicach Krakowa ich pełno). No po prostu KAC siadał a to jedzie:) btw lubię wiatr w pysk, dlatego "naked" mi się podoba ... a w mieście zwinny i równie sprawny w poruszaniu się w korkach jak KAC, zupełnie nie odczuwam że to ma 2.15m
Wyszło mi fajne spalanie po wczorajszym - poniżej 3litrów.
Powietrza było troche mało w przedniej oponie-1atm ale dopompowałem do 2, niewiele dało, dalej kierownica jak puszczę (powyżej 60km) trochę myszkuje. Ciężarki są...zdejmę je zobaczę co sie stanie...ale jutro leje więc przerwa...
ten wiatr w pysk to jest świetna sprawa - az do czasu kiedy temperatura nie spada do +7 czy 0 i wtedy ta letnia bryza zamienia się w zimną żylete tnącą do granicy bólu przez każdą szpare w ciuchach
Wczoraj zrobiłem nowy rekord: 489km w 1 dzień na tym skuterze! ponad 10godzin na krześle! dało by się więcej! tylko kask mi za bardzo huczał a nie wziąłem zatyczek do uszu, niestety przy 90+km/h trochę wieje :):):)
Kot ekstremista, znaczy... :-) Ale to fajne, gość kupuje nowy sprzęt i śmiga nim ile może. To cieszy. Napisz, Jasiu, gdzie Cię to piękne kymco poniosło, że tyle kilometrów natłukłeś :-)
W tam tym roku, dokładnie rok temu z przebiegiem skutera całych 300km pojechałem w trasę w Żywiec, Wisła, Syczyrk itd... pierwszego dnia wyprawy ciachnęliśmy 200km, nocleg i na drugi dzień 500km. Tyłek wytrzymał bez problemu. A na 3 dzień jechałem do Kielc na pierwszy przegląd z prawie 1200km przebiegu. Tak wiec zaczynałem podobnie :) Wczoraj miałem z kumplem powtórzyć traskę ale prognozy były kiepskie i pojechaliśmy dla odmiany na północny wschód do Kazimierza Dolnego nad Wisłą. Wyprawa z jednym noclegiem - pojechaliśmy w ciemno z namiotem i śpiworami, na miejscu bez problemu znaleźliśmy pole campingowe. Dziś wróciliśmy. Super wycieczka, pękło niecałe 400km. Tym razem tempo było rekreacyjne 80-90 km/h to i skuter spalił mi równe 3l/100km z rolkami pulleya. Jak widać na krześle też można robić długie przeloty. A co do ekstremalnych rzeczy to powoli kiełkuje mi myśl, żeby skoczyć któregoś weekenda na rybkę nad morze - zrobili nowy odcinek A1-ki i już przez Łódź nie muszę się tłuc - google maps pokazuje mi 5 godzin jazdy do Gdańska (około 500km). Coś czuję, że tej jesieni skocze na 48H pozażywać jodu:D
ja rozumiem tłumaczenie że 125 sie nie jedzie autostradami bo to za słabe ale za to pięknie się śmiga ^bocznymi krajowkami^ bo widoki, śmoki.. i inne takie. Ale pchac się specjalnie na autostrade i męczyć się 5 godzin wlokąc sie z wyjącym silnikiem 90-100km/h ogladając głównie zielone ściany i wnerwiając wszystkich za sobą - to jest coś co do mnie nie trafia.
Nie zachęcam nikogo do podróżowania autostradą, napisałem że mnie osobiście coś takiego kiełkuje w głowie. I na pewno w taka trasę nie wziął bym kumpla na KAC-u, myślałem tylko o sobie. Przelotowa 120 km/h na autostradzie jest raczej w porządku. Jechałem tego roku samochodem nad morze i dużo kierowców jeździ z taką prędkością - oszczędzają paliwo.
Pawelecm ma trzysetkę :-) Z autostradą, to ciężka sprawa. Ja swoim bym do siebie na wieś z Warszawy ekspresówką nie poleciał. Śmierć w oczach, naprawym 80-90, na lewym od 150 w górę.. i zazwyczaj bardzo duży ruch. Żadnym motocyklem bym nie chciał, dla mnie za duży stres.
ale 125tka nie osiągnie 120km/h przelotowej tylko nieliczne yamahy 125 osiągną taką maksymalną przy czym na 200km spalą cały olej a silnik im wyskoczy z ramy
No nie wiem jak Wy to liczycie ale ja po przejechaniu stówki w mieście jestem zmęczony, może dlatego że miałem okazje jeździć tylko w mieście i nie zrobiłem jeszcze żadnej porządnej trasy na moim skuterku, nie ukrywam że teraz szykuje się na dłuższą wyprawę ale nie mam na to czasu, chce przetestować na trasie ile pali taki skuterek w mieście dokładnie 3 litry na 100km to tak sobie myślę że w trasie może nawet wyjdzie z 2 litry:)