BREDNIE ARASZA74 (pe)PEGI 42

książki to sie teraz pali a nie czyta

Bea - przyganiał kocioł garnkowi :slight_smile:
*
Racja, Wombacie, pełna zgoda. Ja na szczęście zazwyczaj e-booki wciągam, trudno to spalić… Chyba, że razem ze smartfonem :slight_smile:

Ale, że ja …? KOCIOŁ ?! :wink:
Ja tam palę… fajki, czytając książki :wink:

połącz przyjemnie z nowoczesnym. Skręcaj z kartek które już przeczytałaś.

Eee… ciężka sprawa, bo Arasz przekonał i zarzucił mnie e-bookami, więc… e-papierosy? Nieee dzięki wolę tradycyjne :slight_smile:

nie umiem czytać ebooków. Nie jest to dla mnie książka. Może to kwestia tego że bym potrzebował jakiegoś 13" tableta z super matrycą żeby to wyglądało jak tekst w książce.

Tak pamiętam, już tu był dyskurs na ten temat…

“… ja się do czytnika przekonać nie umiem. Dla mnie to nie książka tylko email wtedy. Tak jak nie potrafię oglądać filmów z tableta czy komórki – tak samo do książki muszą być warunki – a książka ma być książką. Tutaj jestem fanem klasyki i analogowych nośników”

Wtedy miałam takie samo zdanie jak Ty, nie byłam przekonana do e-booków… ale dzięki Araszowi zmieniłam zdanie (podziękować) bywa bardzo przekonujący :wink: a do czytania używam FBReader-a na tablecie '7 - druk sobie można powiększyć i inne udogodnienia ustawić :slight_smile:

No widzisz, a ja po utopieniu kindla i zajechaniu prestigio czytam ze zwykłej, małej komórki. Tyle styka do metra/tramwaju/autobusu i na przystanku :slight_smile:
Kurna, byłem w toyocie i autko jeszcze nie dotarło. Pewnie dopiero po świętach… buuu… :frowning:
Dziś mnie podkusiło złe (żona), żeby do pracy (5km) pojechać samochodem - bo wczoraj wieczorem wyskoczyło mi 38,5º, ale rano było już spoko. No i pojechałem. Wyszedłem z pracy wcześniej, o 17:00… do domu jechałem te 5km 45 minut. Drugie tyle szukałem miejsca parkingowego i znalazłem - przy pl. Na Rozdrożu… a mieszkam przy pl. Zbawiciela :slight_smile:
Do mieszkania wlazłem o 18:30… Cudownie :slight_smile: Jeszcze w nocy muszę go przeparkować pod dom, bo parkometry mam dostępne tylko w trójkącie: Marszałkowska/Koszykowa/Mokotowska.
C U D O W N I E :slight_smile:

Na komórce za szybko strony trzeba przewijać :wink:

To się Zając nie spisał… :confused:

Ojj cudownie… współczuję.

Tak sobie pomyślałem że u mnie niemożność czerpania przyjemności z czytania ebooków wynika z prędkości czytania.
Ponieważ ja czytam bardzo szybko (nawet nie zdaniami ale prawie akapitami) to potrzebuje te całe akapity widzieć odpowiednio duże, odpowiednio dużo na stronie, odpowiednio ostre i stabilne - i wtedy jakby czytam z naturalną dla mnie prędkością.
Za mały ekranik, zła rozdzielczość lub potrzeba przewijania strony w trakcie czytania (czyli jakaś upierdliwa dodatkowa czynność) powoduje że takie czytanie bardziej mi przypomina próbe biegania w basenie w wodzie po szyje albo i ponad głowę. Niby sie da tylko to strasznie męczące, mało efektywne i frustrujące i jeszcze co chwile trzeba się wynurzyć. Dobre na chwile żeby coś sprawdzić a nie “pogrążyć się w lekturze”.
Pewnie jakbym zainwestował w czytnik zapewniający taką samą ergonomie jak kartka papieru to bym się przekonał. Myśle że jakiś iPad z wyświetlaczem Retina Display i jego “retinową” abstrakcyjną rozdzielczością i 264ppi (co już sie niemal zbliża do typowej dla druku 300ppi) mogły dawać rade.

Hmmm … ja aż tak zaawansowanej technologii nie potrzebuję do czytania :slight_smile: W zupełności wystarcza mi wspomniany tab "7, a przewijanie stron wcale nie jest upierdliwą (rozpraszającą) czynnością, robi się to bezwiednie, ot po prostu pyknięcie kciukiem z prawej strony ekranu w dowolnym miejscu, następna strona pojawia się w ułamku sekundy, na pewno szybciej niż tradycyjne przewracanie kartek, co jak najbardziej pozwala pogrążyć się w lekturze :wink:
Dla mnie sporym udogodnieniem jest to, że książka otwiera się dokładnie w miejscu, w którym skończyłam czytać, ileż razy wertowałam papierowe knigi w poszukiwaniu odpowiedniej strony, bo papiórek zwany zakładką gdzieś wyfrunął, a teraz luz…:wink:

Ledwo literki składam, to sobie taką jedną stronę na moim szajsungu 4,5" ogarniam w drodze do pracy, a drugą jak wracam. W ten sposób jeden ebook styka mi na jeden pełny rok włącznie z czytaniem w kiblu… oczywiście jak nie oglądam tam pornola, bo jakieś priorytety człowiek jednak ma :slight_smile: :slight_smile: :slight_smile: :slight_smile: :slight_smile: :slight_smile: :slight_smile: :slight_smile: :slight_smile: :slight_smile: :slight_smile: :slight_smile: :slight_smile:

Grunt to właściwie ustalić priorytety :wink:
*
A Kocur co się tak czai? Zapodawaj Puchaty! :slight_smile:

Nie wywołuj kota z lasu, bo będzie zły… jak wilk :slight_smile:
Dobra, żarcik, pewnie cicho siedzi i sobie jajka maluje… :stuck_out_tongue:

Ale, że oba…? :wink:
Jak nam zaraz coś zmaluje, to zostaną z nas wydmuszki;)
Bez skojarzeń proszę! :wink:

Ha, ha, ha :stuck_out_tongue: * Świąt wesołych, jajek gołych. Albo całych w… majonezie :stuck_out_tongue: * Domu dużego, kucyka narowistego. E-booka pod poduchę i nie rób już za kluchę. My som za Tobom. :slight_smile:

:slight_smile:
Odpoczynku od zgiełku codzienności, zdrowia, spokoju i pogody ducha; wszystkiego dobrego Wam życzę :slight_smile:

Się do życzeń dla bywalców przyłączam, podłączam i świątecznie wyłączam :slight_smile:
Klucha

Uwaga, poświąteczny powrót Kluchy. Więc jest… większa :slight_smile:
Śmiechy, śmiechami, ale ilość żarcia przygotowana na święta i niezjedzona przez gości/rodzinę mnie przeraża. Co roku staramy się robić mniej, i co roku zostaje tego więcej. Nie wiem o co chodzi, może naród przestał pić, więc nie zakąsza… i stąd te “naddatki”, co? :slight_smile:
*
Przetestowałem hulajduszę na trasie do pracy (pod wiatr jak cholera). Sprzęt dojechał, on przeżył, ja przeżyłem, nie wydaje się to jednak już tak dobrym pomysłem, jak na początku. Krótko mówiąc - jest to niewygodne urządzenie. Ciężkie, wielkie, nieporęczne, zawadza podwoziem (niskim) o wszystko (krawężniki, podjazdy dla wózków), nie ma za co tego złapać przy noszeniu - a “nienosić” się przy naszej infrastrukturze nie da. Po ulicy tym nie wolno, po scieżce rowerowej też nie bardzo (zgodnie z przepisami), a po chodniku strach o “zbutaidców” - za szybkie (jednak do 25 km/h leci). To leci 25/h i swoje waży + klucha na grzbiecie też, więc jak kogoś trafię, to kłopoty gwarantowane. Słabo. Ta sama trasa pokonywana rowerem wydaje się dużo sensowniejsza.
Generalnie myślę nad przywróceniem jej do stanu pierwotnego (demontaż silnika z przednim kołem, wstawienie zwykłego), będzie wtedy służyła do tego, do czego została pierwotnie wymyślona - do podjechania do najbliższego sklepu po pieczywo. Ale to już nie mnie, ja schodzę do piekarni w kapciach, pewnie oddam dzieciakom - czyli jak zwykle. A silnik (fajny, z aku i sterownikiem w kole, manetką, bluetoothem do sterowania “biegami” i ładowarką do telefou z uchwytem na kierownicę - swoją drogą, kto to wymyślił… żre prąd, a smartfon wypada z tego na pierwszej płycie chodnikowej i wali o glebę) przełożę do wsiowego strucla (stary góral z marketu) - będzie na dojazdy do GSu w wakacje :slight_smile:
*
A toyota milczy jak zaklęta… chyba z odbioru autka przed majówką już nic nie będzie. Buuuu… :frowning:

No… to pojechałem… po dokumenty samochodu do salonu w al. Krakowskiej. Śpieszyło mi się, a to tylko 3,5 km… no i przesadziłem. Piękny lot koszący i ślizg po chodniku. Kurza nieduża, przygoda z moto krótka, ale jednak ponad 18K km przelatane bez przygód, a tu jeden przejazd do pracy i masz, łokcie poobdzierane do gołego, dżinxiki zeszmacone, błotniki pourywane… generalnie masakra. Sprzedawcy w toyocie zdobyli nową sprawność zucha - klejenie klienta plastrami i “balsamowanie” (owijanie bandażem). Czuję się jak trabant po blacharce :slight_smile: Mimo wiatru z piachem w oczy i kijka w szprychach dokumenty pobrane, a złom po radykalnym tuningu chodnikowym jeszcze mnie dowiózł do domu. Definitywnie się z panią hulajduszą rozstajemy, a ja rano pędzę rejestrować Auriska. Przy dobrych wiatrach poskładają go (montaż haka) do piątku i polatam w majówkę. O ile będę się jutro ruszał… A tak to “ch-mi-w-D i kotwica w plecy, byle by pogoda była” jak powiedział kiedyś rybak do złowionej złotej rybki… :slight_smile: