Osobowość jest jedna, tylko zaburzeń kilka ;]
ale to moze być jak Matrioszka.
Osobowości w osobowości a każda z zaburzeniami. To jest KOT. On ma 9 żyć.
Może wpadł na to że warto je wykorzystać równolegle. A jeszcze każde może mieć multiplikacje, alter ego, avatara … itd
Fakt, równolegle… to zmienia postać rzeczy ;]
STOP. Chinolony zmienia ksywki i zdjęcia, ale jest jeden (choć o wielu twarzach). Dlatego GO rozpoznajemy. Gdyby zaczął pisać inaczej (dla mnie to oznacza zmianę osobowości - forumowej), to by mu się mogło udać pozostać nierozpoznanym Ale to może zrobić każdy. Podszyć się pod Kota… hmmm… nie podejmuję się
Oj tam, lamy tu, lamy tam. Ruch musi jakiś być. Karaczanem mam się tutaj zalęgnąć? Olewam kolejną… Wiosnę. POkahontas, PISmaker? Eee, nie. Wolę… Misie Kolorowe. Posłodziłem troszku ku autoru danego wątku? I fajnie. Dlategoż nadal tutaj zalegam, a jak.
Dobra, poszczurzuję! Gimbaza się obudziła ze snu zimowego. Jest wysyp kolejnych… kakafonów, wioskowo-miastowych głąbów, reanimatorów zarżniętych na jesieni strupków i innego elementu, a niezbyt mentalnie douczonego. Łooo. Łapki same opadają. * Jak tam żyją inne byty z tego wątku? Gadanie! Jak tam dalej żyje… prowodyr tego jakże zacnego wątku? Pan Łysy? Pewnie robi same zbyty, ha! ^^^ Btw. Nasz forumowy Wombatowaty urobi se ręce w tem roku, aż po same łokcie, bo ludzie internetu nie mają i łopatą nadal trzeba wiedzę kolejnym zapodawać. Przez grzbiet, żeby wreszcie dotarło.
szpadlem przez grzbiet… podoba mnie sie takie edukacyjne podejście
Mnie też :] Przydałaby się taka innowacja, bo doktorat z Łopatologii Stosowanej Wombi posiada od dawna , a przy tym iście anielską cierpliwość ;]
*
Śmichy śmichami… nieobecność Autora tegoż wątku wywołuje u mnie niewypowiedziany smutek:/
Arasz koniunkture wyczuł. Na wioche sie przeprowadza, świnioków i krowóf nakupi i byndzie kosił piniondz.
Pewnie jeździ po skupach żywca i szuka.
To całkiem możliwe
Poruszenie wśród narodu wielkie. Byłam ja wczoraj w plenerze, a tam grupka emerytów dywagowała coby przynajmniej w 20 krów zainwestować…
łatwiej o krowe jak o dziecko - a placą tak samo.
Siemacie, mafio geriatryczna
*
Zasypało mnie w robocie i w plenerze. W robocie roboty po kokardę, w plenerze tudzież i po kokardę, i roboty. Na dodatek dałem w międzyczasie na kolejny przegląd moją rakietę i kolejny raz na rzęcha wydałem około 3K, zaczyna mnie to… drażnić. Ech, co tam, trzeba jakoś żyć, nawet jak mi znajomi świnię tu podkładają niejedną (nie wspominając o krowach).
Dziad Leśny mi udowodnił, że może robić co chce, jak chce i kiedy chce.
Przyjmuję, co poradzić
*
Troszku się fizycznie sponiewierałem na budowie - rozruch po zimie, myślałem że do pojazdu nie dojdę, żeby wrócić i móc poodpoczywać w pracy… Ale jakoś się udało i nawet w poniedziałek dałem radę wstać z barłogu. To już PESEL, czy jeszcze tylko zimowe lenistwo wychodzi…?
*
Jedna zła wiadomość (dla mnie) - projekt hulajnoga elektryczna powoli umiera.
Przytargałem toto w niedzielny wieczór do domu (oczywiście zapominając zabrać z garażu od staruszków ładowarki, po co komu ładowarka, jeszcze by mógł użyć hulajnogi, a tak se postoi i będzie spokój), ale już na wejściu do nowego-starego lokum warunki i otaczająca mnie nowa rzeczywistość dały znać, że pomysł-projekt był pod inne warunki robiony. Miał być parter i zjazd do garażu, a jest wysokie jak cholera drugie piętro i wąskie drzwi na klatkę + do domu. To gówno nie nadaje się do wygodnego noszenia, nie ma za co złapać, a dodatkowo przód jest obciążony silnikiem z akumulatorem, więc ten… no… dupa. Żeby nie musieć się szarpać, trzeba by jeszcze ciachnąć kierownik z obu stron. Ciekawe, jak by się na tym, wtedy jeździło…
Więc - niestety - obiecałem że na niej któregoś dnia przyjadę do firmy, to przyjadę, natomiast będzie to jej jedyna podróż ze mną na pokładzie. Projekt trza zamknąć, pewnie oddam dzieciakowi któremuś, niech śmiga po bułki na zdrowie. Szkoda, cholera… to fajny pomysł był.
Naszło mnie, że skoro tak, to zakupię coś kompaktowego typu Strida, ale już mi przeszło. Przypomniałem sobie, że próbowałem na tym jeździć i nie było fajnie. Najpierw dotargam na Marszałkowską swój stary różowy “pedalski jowej” (w sensie na pedały) i zobaczymy jak będzie z noszeniem tego grata po schodach i przez drzwi. Bo może to też zły pomysł jest, mam teraz o połowę bliżej do roboty i na dodatek w cholerę możliwości połączeń (w porównaniu z Wolą), to po co się szarpać.
*
Wombat, nadal podziwiam. Ja większości nowych wpisów nie trawię. Ani treści, ani formy, ani polszczyzny. Jezuuu… dokąd to wszystko zmierza…
ku zapaściu panie, ku zapaściu
Ano bój się boga Zulu, wreszcie jesteś!
*
Jaką świnię?! Broń bosze! A że świnie, krowy … jest interes do zrobienia, ot co
*
To już PESEL !
*
Nie sharp się, zdrowia szkoda:)
A miałem jeszcze wątpliwości, Wombacie, ale pogrzebałeś wszelką nadzieję…
*
Się boję… trochę
*
Interes do zrobienia…? Ale to nie ja, nie mam smykałki do interesów, tylko pracować “umie”, na całej reszcie zawsze tracę, nie umiem ludziom wciskać kitu, za szczera dupa przy akcjach sprzedażowych. Handel to nie moja działka, ja jestem specem od zakupów - lubię kupować Ale to już wiecie
*
Nie sharpię się, a wracając do kompulsywnych zakupów, to na tyle podk… ręcił mnie wczorajszy odbiór samochodu z przeglądu (i nie chodzi o cenę, tylko o to, że to nadal nie działa jak powinno i już raczej nie będzie, żebym nie wiem ile tam kas włożył), że jak zwykle - kompulsywnie - dokonałem zakupu nie do końca kontrolowanego.
Padło na funkiel nówkę toyotę Auris z wyprzedaży 2018, taką prosto z placu w Alei Krakowskiej, w podstawowej barwie bez dopłaty (granat niemetalik), ale 1.6 benzyna, wersja classic plus (w większości mająca) + hak. Tak że ten… Hyundai będzie do sprzedania poniżej wartości części zamiennych włożonych w okresie ostatniego roku :-)*
*
Lata lecą, Zulu się nie zmienia (nie mądrzeje), prawda…?
Wombat jest bezwzględny
*
*
No toć właśnie o kupowanie się rozchodzi, tyle że … świń i krów
*
Czekaj, czekaj… kopara mi z lekka opadła …;]
To Ty wczoraj o Stridach… pedałach i takich tam… a dzisiaj z Aurisem wyjeżdżasz?! ;]
Te Twoje zakupy to już się robią obsesyjno-kompulsywne !
*
Z grzeczności nie zaprzeczę
No wiesz… rower dla mnie, auto dla żony
Tylko ją telefonicznie poinformowałem z rana (tak koło 11:00, jak wróciłem do pracy z Toyoty, bo siedziałem w roocie od 8:30 i tylko na pół godzinki wyskoczyłem), że przemyślałem sprawę między poranną bułką a bananem i kupiłem nowe auto. Ucieszyła się
*
Moje zakupy nigdy nie były inne - można prześledzić w bredniach :-):-)
Aaa jak dla Żony… to zmienia postać rzeczy ;)))
*
Prześledziłam, a jak! Od deski do deski;)
Do tej pory były tylko kompulsywne, teraz są OBSESYJNO-kompusywne;)))
Znaczy… się pogłębiam?
Czyli jednak jakaś zmiana następuje…
tzw. “Dobra zmiana”