Będę wiedział jutro wieczorem, musi to zmarznąć. Jak słychać na filmie, po kilku sekundach pracy dźwięk znika.. Posłuchałeś? Odgłos jak z zabawki... samochodziki z mechanizmem do rozpędzania w ten sposób skrzypią czasem...
*
Instrukcja mówi 80w140, zalany był 75w140, zmieniłem na 80w90 (z tubki, ten co zostawiłeś), bo doczytałem w instrukcji, że poniżej zera na być 85w90.
Nie wiem, co Wam wyje... ale mnie jakoś nie wyje. Czuję się więc nieco niekomfortowo... Może dlatego, że olej nie wymieniany?... :))))
+++
Jednak kochani polecenie zapłaty... nikt ci konta nie podmieni, niczego nie musisz pilnować, poza obejrzeniem faktury, czy tyle zeszło ile powinno... :)))))
Druidzie właśnie dlatego nie masz problemów bo nie grzebiesz przesadnie wiem na swoim przykładzie i Wy wiecie na moim :D jak już się ruszy to zawsze się zacznie pierdzielić Malaguti,Kymco,Smart i teraz 190D xD
Krupek napisał:
Druidzie właśnie dlatego nie masz problemów bo nie grzebiesz przesadnie wiem na swoim przykładzie i Wy wiecie na moim :D jak już się ruszy to zawsze się zacznie pierdzielić Malaguti,Kymco,Smart i teraz 190D xD
I tu się z tobą nie zgodzę ;) Jeśli w danym układzie jest jakaś patologia, to podobnie jak w wielu innych dziedzinach, następuje adaptacja do zaistniałem sytuacji. To, że układ chodzi i się sam podtrzymuje, nie znaczy, że jest zdrowy (no chyba, że ten typ tak ma). A że wystawienie właściwej diagnozy bywa problematyczne to już osobna bajka... Niemniej utrzymywanie mechanizmu w nieprawidłowości powoduje tylko odraczanie nieuniknionego. Zależnie od potrzeb i przeznaczenia, w takim stanie może przetrwać we względnej sprawności długi czas (czas, nie przebieg). Natomiast padnie wówczas, gdy będzie naprawdę potrzebny. I właśnie stąd bierze się powiedzenie "no pacz, chodził i chodził bez wkładu, a teraz nagle przestał". Są oczywiście konstrukcje wybitnie tolerujące zaniedbania czy defekty, nawet w rękach skrajnych typowych użytkowników. Ale omówmy się - chwalenie takiego użytkowania jest jak chwalenie Południowca za to, że bardzo się przykłada do ładnej opalenizny ;)
Oczywiście pomijam druciarstwo, którym naszpikowana jest większość tego co ma powyżej 10 lat na naszych drogach.
Faktycznie, oleju w przekładni zmieniać nie musiałem, ale jak fabrycznie miał zalany zgodny z instrukcją, to też by dupa była. Widocznie jak ktoś ma pomysł, żeby jeździć w okolicach zera, to musi zmienić olej i tyle. Oczywiście, jeśli przyczyną tego dźwięku jest nieodpowiedni olej... bo wcale niekoniecznie.
Uważajcie jutro rano, to co spadło - zamarzło, na głównych solą, ale na bocznych lodowisko.
O to będzie czas aby tylnym napędem się pobawić:D
No co Ty? Nie odstawi Syma - będzie się jutro ślizgał, prawda Zulusku?
***
Zulus??? Klocki wyeliminowane, olej - zobaczymy... a Ty nie brałeś pod uwagę, że to jakaś dusza potępiona tak wyje??? ;)
Ghost Rider???
Może jakieś egzorcyzmy odprawić, albo cóś;)))
Pewnie, że nie odstawię :-) Poddają się tylko cieniasy (i przesiadają do Smartów) :-))))))))
*
Bardziej mnie martwi, że mi mogli coś latem uszkodzić w przekładni przy wymianie gumy... bo od tego momentu nadstawiam ucho i coś mi się przestało tam z tyłu zgadzać...
może jest za mocno dowalona śruba na osi i ściśnięte łożyska
Mówiłem o tym w serwisie, prosiłem, żeby sprawdzili. Twierdzą, że jest OK... ale wiesz...
*
Kurza D... biało :-(
biało i slisko
Postanowiłem wystartować później niż zwykle i o 9:30 już było OK. Zobaczymy, jak się wieczorem zachowa przekładania...
Ale diuuupa... jechałam przed 8 i skapitulowałam po 3km, zawróciłam :( Nie dość, że sypał śnieg, to jeszcze nie zdążyli posolić, jak zwykle drogowcy zaspali, przynajmniej na mojej wsi. Pojawili się przed 9 :(
Normalnie jazda figurowa na lodzie, pocieszające jest to, że nie tylko ja odpuściłam, w lusterku widziałam Jak "sąsiad" mieszkający 2 ulice dalej też zawraca swoim skutem;)
I Herkules dupa, gdy kamieni kupa... :P
+++
Jak to Zulus rzecze... twardym trzeba... i tak dalej... :)))))
No trudno... jakoś na stare lata "miętka" się robię;)))
Gdybym jechała sama, to pewnie bym się ślizgała dalej, ale dziecię do gimnazjum wiozłam, a w perspektywie skrzyżowanie co to każdy każdemu wymusza, bo przed ósmą wszyscy do przedszkola, szkoły, pracy się śpieszą - z dzieciakiem nie będę ryzykować - na drodze szklanka, nie wyhamuję, na środek wyjadę, jak mi przypierdzielą z czterech stron to mokra plama zostanie i tyle;)
W połowie drogi dziecię wysadziłam-nogi ma niech dalej zasuwa na piechtaka, a ja ślizgiem na house wróciłam;)
Teraz posolone, asfalt czarny-mogę jechać, chociaż do asfaltu po śniegu jakiś kilometr z kawałkiem mam, ale co tam...- radę dam;)))
A jak popada śnieg i wieczorem to podmarznie, to mi tyłek stwardnieje, jak go przytę o asfalt :-)
Co tam diuuupa, Sym-a szkoda! ;)
Ale żeby była jasność w temacie - NIE życzę Ci wieczornej szklanki Zulusku:)
Prędzej szklanki z czymś na wieczór ;)
Aaa... to TAK! - jak najbardziej!;)))
Szklanka jakiego grzańca musowo!;)))
Po weekendzie musi być odpoczynek, żeby posiadacz i jego wątroba znosili takie wybryki z godnością :-)))
*
No i sytuacja się wyjaśniła... w pewnym sensie, częściowo... to nie olej. Jak wyło, tak wyje - pierwsze kilka metrów na zimnym. Potem cisza... Czyli luz, Wombat, to nie olej...
Kurza twarz...
*
Ale za to suchy asfalt, więc super, latamy :-)))