Tyle w korku stać co wczoraj stałem to rozbój w biały dzień. 20 minut żeby przejechać kilometr. Ludzie nie mający styczności na co dzień z takimi warunkami nie powinni się dziwić, że tutaj każdy kombinuje jak może.
Dlatego między innymi z łodzi na wioche zpierniczylem tu korki sa tylko w święto zmarłych.
O tak, dzisiaj przedzierałem się z Centrum tak około 15 i już było dość masakrycznie. Zmieściłem się jednak w 30 minutach i to mnie za każdym razem zachwyca... W puszce zeszłoby z 50 minut do godziny... Cholera, że ja przez tyle lat tego nie dostrzegałem... :(((
Tia... Dręczy mnie to samo co Ciebie, Druidzie. Tak sobie wbiłem do głowy, że moto jest be, że nie tknęła mnie przez dekady nawet myśl, że można by spróbować. To chyba poniekąd zasługa mojej mamusi, która nabrała wstrętu do motocykli razem ze wstrętem do byłego tatusia i mi to przekazała... skutecznie. :-)
Najlepiej to czołgiem jeździć, najbezpieczniej.
Zulus napisał:
Tia... Dręczy mnie to samo co Ciebie, Druidzie. Tak sobie wbiłem do głowy, że moto jest be, że nie tknęła mnie przez dekady nawet myśl, że można by spróbować. To chyba poniekąd zasługa mojej mamusi, która nabrała wstrętu do motocykli razem ze wstrętem do byłego tatusia i mi to przekazała... skutecznie. :-)
+++
No widzisz, ale Ty to możesz przynajmniej powiedzieć, że wyssałeś to z mlekiem matki... ja niestety nic nie mam na swoje usprawiedliwienie... Boleję nad tym niewymownie, bo im więcej jeżdżę, tym bardziej mi się to podoba... Aż boję się, co jeszcze może mi wpaść do zgredowskiego łba... :)))
+++
Eeee tam, Eademie... w sumie to najbezpieczniej jest... nie jeździć... ;)))
Matce chyba nie o to chodziło, raczej o deszcz, zimno, wiatr i niewygodę. Ale faktycznie, starzy kupili mi na 17 urodziny ^czołg^ :-) I w ten sposób myślenie o moto umarło na ponad 20 lat.
Eadem, też oczekuję już powoli końca ^bezpłatnego^ śmigania puszką, ale to jeszcze nie ten moment. Sprzęgło jak amorki, część eksploatacyjna, się zużywa, trzeba wymienić. Jest dość tanie, niecałe 500 za kpl., a w cytrynie płaciłem 1K. Jak zauważę, że naprawy zaczynają się zbliżać do 0,5-0,75K miesięcznie, to zmienię na nowy, bo to bez sensu. Auto miało w swoim życiu dwie naprawy nie związane z wydatkami eksploatacyjnymi: maglownica i jeden z silniczków sterujących klimatronikiem + radio na gwarancji jeszcze naprawiane. Reszta to normalne przeglądy i wymiany.
Paci, coś dziwnego z olejem w kosie. Prawie nie użyłem po naprawie, a w środku mało oleju i czarny szlam... Zlałem, dałem nowy, pokosiłem godzinkę - czarny szlam... Zlałem, zalałem nowy i idę kosić. WTF...?
Nie wiem panie,a kopci?Może ten olej jest lipny?
Po godzince zlałem po raz trzeci... Szary szlam.
Nie widać i nie czuć, żeby go paliła. Olej nie cuchnie też benzyną... Nalewam złotożółty Briggs&Stratton SAE30 API SJ/CD...jak zawsze...
Skąd tam tyle syfu.. ?!
Zalałem nowy...
*
Widzisz Pan, Panie Ryszardzie, poprosiłem kolegę o pomoc i kilka inteligentnych i błyskotliwych wpisów, a tu proszę... Tak się napalił, że idziemy na rekord, 300 stron do końca weekendu jak nic. A i czyta się to dość łatwo i szybko :-)
Jaki kolega, taka pomoc jego. ;]
>
Ja tam bym w dyby zakuwał i tęgo batorzył, ale teraz to się już inaczej załatwia. Grunt, że nadal całkiem skutecznie. ;D
https://www.youtube.com/watch?v=rZQOofrgvBI
>
Bo najlepsze są... sprawdzone już rozwiązania. ;-)))
Piękne :-) Tylko kolega nie zostawił na siebie namiarów, niestety... Bo tak, to by można jak tu już drugi kolega radził, za przyrodzenie na trzepaku...
:-)))
Hola, hola. :-)))
>
Wykluczając jednostki społecznie ułomne, mamy tutaj sporadyczne naloty konkwistadorów z pewnego nader zaprzyjaźnionego forum. Hamburgerów. Ale tylko sporadycznie, bo coś, co dla jednych jest już samym sufitem, dla innych kumatych jest nadal tylko zwykłą podłogą. ;-)
>
Głębiej analizować już nie wypada, ale ponieważ jest to temat dosyć ciekawy, więc chyba jednak się skuszę. A nawet zmuszę. ;-)))
Takie coś się robi jak sie oleje ze sobą nie mieszają[emulsja często szara] Więc napisałem ci że olej lipny,innej możliwosci nie widze bo chłodzona jest kosa powietrzem i woda do oleju sie dostać nie mogła bo jej tam nie ma.A wy zaraz z żółtym że nie chcę pomóc o wy tacy i owacy,Walę focha na złośliwego kota i kosiarza umysłów
http://www.lolmania.pl/uploads/posts/t/l-3055.jpg
Oooo, chwilę mnie nie było, a tu widzę, że Flaczek z hemoroidami się objawił... i widać, że to dla niego duże przeżycie było... Czyżby dupą po asfalcie się przeciągnął? Ojojoj... ;)))
+++
Z przyjemnością też dostrzegłem subtelne przekomarzanie się ekspertów... Co do oleju Araszu, to może zbyt dużo Kujawskiego Waść dodałeś... w ramach oszczędności... Trza było więcej oliwy z pierwszego tłoczenia... :D
To mówiłem ja, Druid, ekspert V klasy... ;)))
Druid ty to na trzeźwo pisałeś?:D
łysy po tym koszeniu 'trawy' pewnie się upalił:D
No jakby Ci to powiedzieć... tak niezupełnie... właśnie się kozy z domu pozbyłem, więc uczcić to nieco wypada... jakimś śledzikiem... a to w końcu ryba... ;)))
+++
Ale o Flaczku, to najzupełniej szczerze... i z troską nawet... szkoda chłopaka... ;)))
+++
Widocznie dobrze mu wyrosła i musiał potem susz spalić... Tak... to możliwe... :D
Też bym się napił ale u mnie znaleźć kompana do flaszki który jest odrobinę inteligentniejszy od zapalniczki nie znajdę:D
a do was mam za daleko żeby się zeszmacić a potem odchorować,taki żywot,nieuchronnie zmierza do poszerzenia sie głupoty w śród młodych pić piją ale na odrobine inteligentnej rozmowy czy dyskusji nie ma co liczyć.
Paci, a Tobie co? Obaj z Kotkiem pisaliśmy o koledze, co mi wątek w 15 minut swoją ^dupą^ o dwie strony wydłużył :-)))
*
Druidzie, gratuluję! Wirtualnie piję z Tobą, właśnie poszedł pierwszy łyk Grancika. Rabin+koza numer znany i szanowany, oraz jakże prawdziwy i życiowy :-)
*
Paci, jakie kurka miesza, co, z czym...? Przecież zlewam za każdym razem ten syf na ciepło (wchodzi tego ze 150ml na maxa) , tam niewiele powinno zostać, do tego to cały czas ten sam olej. Zastanawiam się, czy gość robiąc ^górę^ (wymiana gniazd zaworowych) nie użył jakiejś chemii do czyszczenia, która rozpuszcza wszystko, co ten silnik miał ^na sobie^. Ja mu zafundowałem jednego dnia trzy płukanki i w sumie to tylko czekam, kiedy straci kompresję... :-( Zobaczymy za tydzień.
*
Ja tu mam kompana do flaszki, żona obok, odpalamy jakiś filmik i buteleczka nasza. Potem kompiułka, siusiu, paciorek i spać :-) Jutro proszony obiad u dzieci (tych podpadziochów z zeszłego tygodnia). Ciekawe, co nam chcą zakomunikować... Jak robi koza? Meeeee...?