A u nas awaria rodzinna, starsze dziecko z pomocą bliźnich, skasowało sobie trochę auto. Nic się nikomu nie stało, ale laweta, blacharz, kosztorysant i ze trzy tygodnie bez auta. Oj, nie ma chłopak fartu, to już trzeci dzwonek w jego -krótkiej w sumie - karierze. No, ponoć do trzech razy sztuka... :-(
+++ Tak sobie myślę Araszu, że trudno to uznać za dzieło przypadku... Może jakieś jazdy doszkalające... Albo łagodna perswazja?
Znam go już trochę i myślę, że to niewiele da. Jeździ spokojnie, ostrożnie, bez szaleństw, ale robi to tak... jakoś inaczej niż ja, niepewnie... Mówię, nie ufam mu za kierownicą za grosz. Najchętniej bym polecił przejście na MZK i taksówki, ale kto posłucha takiej rady? Znasz kogoś (szczególnie młodego), kto sam, dobrowolnie, da się wysadzić z auta? Jest na tyle rozgarnięty, że jak kilka miesięcy temu zrozumiał, że ze zmęczenia i rozkojarzenia nie do końca wie co robi na jezdni, to na dobre 3 tygodnie odstawił samochód (aż się nie wyspał i nie doszedł do siebie - wiesz, małe dziecko + rozpierducha w szkole, którą w sumie sam prowadzi). Ale jego dojście do siebie niestety nie eliminuje mojego niepokoju...
No i skończyło się rumakowanie, 1025km nabite, czekamy do wtorku na wizytę u dentysty. Zabieram swój tyłek na wieś, biorę hamak i to czniam :-) Paci, miałeś znów rację, naumiałem się i pociągnąć mocniej i jeszcze szybciej zmieniać biegi... Teraz, to juź czasem nawet słychać tylko różnicę w obrotach, żadnej przerwy w pracy, absolutnie nic. Wreszcie lata jak skuter, czyli nieco szybciej od puszek. No i faktycznie lata szybciej od kaca, bo można się rozbujać do tych 95-100 i tak sobie lecieć bez stresu (jakieś 8500). Chyba rozumiemy się już znacznie lepiej :-) Nadchodzi czas, żeby udać się do wujka Eadema po nauki wolnej jazdy i manewrowania, bo to jest jeszcze coś, co mnie zaskakuje. Dwa razy OMC leżałem prawie stojąc w miejscu, więc szkolenie na placu niezbędne :-)
A ja właśnie oddałem do Scootracer swoją Apke na wymianę paska ze Scooterkingz. Są teraz w jednym budynku koło Liberatora. Wolę mieć na wszystko papier bo jednak pas swoje kosztował... No ale cóż, teraz zostaje jeździć ;-)
Gadałem dziś z panem blacharzem, co będzie młodemu składał corsę do kupy. To też cyklista (transalp +chopper jakiś). Twierdzi, że w chopperku ma te same opony co ja w wuju i są spoko, nie widzi różnicy w stosunku do michelinów na transalpie... Oby jednak była... :-)
Gadałem dziś z panem blacharzem, co będzie młodemu składał corsę do kupy. To też cyklista (transalp +chopper jakiś). Twierdzi, że w chopperku ma te same opony co ja w wuju i są spoko, nie widzi różnicy w stosunku do michelinów na transalpie... Oby jednak była... :-)
Prawda jest taka, że przyczepność zależy od nawierzchni. Jeśli jedziesz po smole/papie której jest pełno na drogach to nie ma cudów. W każdym razie ja bym nie ufał bezgranicznie oponom nawet za kilka tys za sztukę. To samo jak jedziesz po pasach dla pieszych w zakręcie albo po szynach które przecinasz będąc w nawet lekkim pochyleniu. Przykład: rondo Waszyngtona - jadąc od strony Zielenieckiej w prawo na centrum. Następuje wówczas przecięcie szyn tramwajowych i przy sile odśrodkowej (im wyższa prędkość i tym samym pochylenie tym większa siła) łatwo o ślizg koła na wypolerowanej stali. Skuteczność tarcia opon porównałbym do hamowania świeżo założonymi klockami.
Problem polega na tym, że porównuję podobno dziady z kymco (kena) z dziadami z hyo (shinko) na tych samych trasach (dom-praca-dom). Do tego keny latały od lutego i było ok, a tym latam w środku lata i jest kiszka... Nie wiem o co chodzi... KACa postawiłem przy awaryjnym hamowaniu na przednim kole, a hyo zaliczyło już jazdę bokiem po suchym z zablokowanymi oboma kołami... Mam nadzieję, że nie wynika to z konstrukcji maszyny i rozkładu masy, bo wywalę prawie tysia na micheliny bez sensu... :-(
Na pewno odczujesz różnicę w oponach tej klasy co kupiłeś. Ja pamiętam szok jakiego doznałem gdy z wyjeżdżonego stojącego pod chmurką SV650 (to jeszcze wersja na gaźniku) w szkole jazdy wsiadłem na 2 letniego Gladiusa z innej szkoły a potem na niemal nówkę sztukę Gladiusa WORDu. Różnica w przypadku opon znaczna. Gladius mniej zwrotny od SV ale za to trzymał się lepiej asfaltu bo opony nowsze. A dodając do tego super asfalt jaki mają na placu na Odlewniczej, to można było naprawdę wiele zrobić. BTW: jak się nie wypsztykam z kasy do jesieni, to też sobie wymienię przednią oponę do kompletu, bo ta Pirelka z tyłu ładnie trzyma.
Arasz twój wybór twoje ryzyko ale jak czujesz na tych butach niepewnie to ja bym zmienił nawet na takie jakie miałeś w kacu na których ci się dobrze śmigało i pewnie się czułeś. Kilka dni temu robiłem znajomemu tzr i przyniósł mi takie z alledrogo przy stówce z zakrętu nie wypadłem ale czy dobre????Na pewno tanie:) http://allegro.pl/komplet-opon-100-80-17-130-70-17-62h-tl-12821-i5290700239.html
Faktycznie... tanie. Ja już kupiłem, czekają w serwisie na założenie... Martwił się będę, jak na michałkach też będzie woziło i ślizgało... na suchym :-)
Miałem przygodę na trasie... Na skutek wysokiej temperatury asfaltu, na jakiejś bocznej drodze, asfalt spłynął w jakąś dziurę pod nim... i zrobił się lej, na głębokość prawie połowy koła... zobaczyłem w ostatniej chwili i dzikim manewrem poleciałem po krawędzi leja... Wahacz i amortyzator dostały po krzyżu... +++ Z oponami przy wysokiej temperaturze, to pewnie różnica ogromna nie będzie... powinna być na mokrej nawierzchni... +++ To ciekawe, ale w horyzoncie prognoz do 20 sierpnia temperatura cały czas powyżej +30C... Najgorzej wypadnie w sobotę i niedzielę, kiedy może być nawet ponad +37C...
Druidzie, nie strasz :-) Zależy mi na bezpieczeństwie na mokrym i zimnym, ale też bym chcisł uzyskać zasadniczo inne zachowanie na suchym i ciepłym. Mówię Wam, że żadnego panikowania nie było ze strony gum ken, a shinko na sam widok czegokolwiek na asfalcie zaczynają strategiczny zwrot przez rufę :-) * Władowałeś się aprilką, czy puszką...? U nas asfalt latem, jak śnieg na wiosnę, potrafi spłynąć... :-) * Czyli jest nieźle, a będzie jeszcze lepiej :-) Zapas cydru, zśadłego mleka, hamak i na wieś :-)))
Dzisiaj byłem taki mądry że wracając z Dobrem po odwiezieniu babki na PKS do Warszawy mam zakręt składający się z puszystego piachu wszedłem w niego na pełnej k!@#$ dodatkowo opór manetka i prawie moje pierwsze śniadanie składało by się z kamyczków ale bylo super xD szkoda mi tylko skuterka na takie zabawy bo jeszcze bym trochę kurzu wzniecił
Odebrałem. Pomijając zonk-nieporozumienie przez które zostałem skasowany o roboczogodzinę więcej, usługa wydaje się być ok. W każdym razie pas wymieniony, o stary się upomniałem. Przy okazji do wymiany poszły rolki (wstawię wieczorem fotki) i klocki przednie. Charakterystyka napędu uległa nieco zmianie ze względu na 0,5g lżejsze rolki niż montowane były fabrycznie. Pas nawet po zagrzaniu nie kolebocze się przy ruszaniu. Obecnie różnica prędkości obrotowych silnika waha się koło 10km/h względem poprzedniego układu czyli na tym samym otwarciu przepustnicy wcześniej miałem np.60 to teraz jest 50. Na pewno reakcja na gaz jest lepsza, ale niech to się jeszcze dotrze i ułoży. Może dziś uda mi się stestować jazdę w dwie osoby.