BREDNIE ARASZA74 (pe)PEGI 42

A Araszu milczy... :(((

Cucą, pewnie go cucą. :-)))

No, najpierw to z tej folii bąbelkowej go musieli odwinąć... ;)))

Nie, nie,m żyję, nawet oddycham. Miałem najazd klientów na głowie po porannej nieobecności i nie mogłem się dorwać do kompa. No więc tak... jest strasznie... ale też fajnie. Co niestety nie oznacza, że jest strasznie fajnie :-)
Jak widzieliście po wpisach, pojechałem w zpupełnie innej sprawie, a wyszło... jak zwykle, czyli mam i latam. No może nie latam, tylko się snuję, ale jednak do przodu :-)
Pojechałem, mieli kwity, zabrałem, w metro, zarejestrowałem w 15 minut, do domu po fatałaszki, i powrót na Targową. Dokupiłem blokadę na tarczę z wyjcem (czyli jednak mechaniczna, bo wystarcza do AC w Allianz (850/rok). Dokupiłem też pajączka, żeby plecaka na plecach nie wozić. Wsiadłem łodpaliłek i sru pod stadion pozmieniać biegi na pustym asfalcie. Zrobiłem kółko, wychodziło różnie, ale jakoś szło, więc poleciałem na stację na Saskiej. Tu nastąpiła zmiana planów co do trasy i poleciałem do firmy: Saska, Zwycięzców, Wał Miedzeszyński, most Siekierkowski, Witosa, Sikorskiego, Al. Wilanowska, Rzymowskiego, Cybernetyki, Postępu i jestem na podziemnym. Ufff... Mokry cały i lekka galaretka.
Teraz tak, jedzie jak skuter, jest OK, przyśpiesza słabiej, no bo ostrożnie, biegi w górę bez problemu, biegi w dół na spokojnie też OK, gorzej, przy dynamicznym dojechaniu do świateł (ledwo się wyrabiam z redukcjami). Często nie mogę doszukać się luzu, kontrolka w pełnym świetle niewidoczna (często zgaduję). Liczę, kuźwa, który to bieg i niewiele z tego wynika, nawet raz zredukowałem do jedynki niechcący, zawył, ale się nie poślizgnął, bo sucho.... Tyle pierwszych wrażeń, emocje spore, strachu pełne porty. Słabo mi też idzie z tylnym hamulcem, ale to raczej przyzwyczajenie do tego, że jest w łapkach. Dla takich melepet jak ja, wyświetlacz biegów to zbawienie, powinienem sobie dokupić i założyć, ale zanim to zrobię, to może już się ogarnę.
Chętnie dziś polatam, tylko gdzie i kiedy?
*
Misiu, ja Was na piwo zawsze, wszędzie i chętnie. A oblewać co mamy, bo same nowinki : Krupek, Eadem, Wombat i ja. Z tego wynika, że fundatorem jest... Druid :-) Żarcik, musi mu wystarczyć na Aquillę :-)))

Ale! Zapomniałem o najważniejszym: wygląda i pierdzi zawodowo :-)))

Araszu... między wierszami odczytuję jakiś niedosyt...? Czy w czymś Wooy Cię rozczarował? Czy tylko mi się zdaje?... ;)))

Nie, to ja się sobą rozczarowuję. On jest piękny, czarny i silny, a ja niestety nadal melepeta. A myślałem, że jak zmienię z e skutera białego, na czarne moto, to będę macho... a może to ten biały kas jeszcze... :-)
Nie, luzik. Całe szczęście, że nie posłuchałem Paciego, bo gdybym poszedł do jakiejś szkoły, żeby spróbować na moto przed zakupem, to bym pewnie spanmikował i wymiękł. A tak - za późno, trallala. Jak mówi Misio: TERAZ JUŻ MUSZĘ.
I faktycznie, muszę. Rzuciłem się na głębokoą wodę i próbuję się przesadnie jej nie ochlać. Strach wielki, stres spory, przyjemności jeszcze nie odczuwam zbyt wiele, no bo paraliż i strach, plus niemoc własna w ogarnięciu wszystkich kończyn.
*
Eadem, latamy...?
Druidzie, a gdzie Ty jesteś teraz? Pod lasem, czy nad jeziorem?

Nie ogarnia go do końca i lekko ma stracha. Do tego to biegówka więc się trzeba bardziej napracować a jeszcze nie jest to odruchowe.
Myślę że to się z czasem zmieni.

Minie mu wszystko po 200km a na razie sraczka i pieluchy:D

Mam to ze skurczysymem. Jest tak ciężki i jednocześnie ten środek ciężkości jest tak nisko że ciężko mi nim skręcać - niemal sam wraca do pionu. To zapewne zaleta przy powolnych manewrach miedzy samochodami.
Jest inaczej a 26km + opony których nie znam to za mało żeby się składać jak victorinox po winklach. Junakiem też nie trafiałem na poczatku tam gdzie chciałem

Ech... ja to sobie teraz codziennie robię wyprawy przez leśne knieje... nad jeziorem... Pod lasem będę przez kilka dni na początku przyszłego tygodnia...
Do tego czasu, to już będziesz śmigał wybornie... :)))

Ja mogę dziś polatać. Ponoć ma nie padać. Zajadę do domu i koło 18-19 dam znać.

Tia.... To znaczy, też mi się tak wydaje :-) Taki mam plan.
To co reszta zgredziarni? Zlot gwiaździsty gdzieś? Choć na colę małą?
Bo bym się tymi moimi obsranymi pieluchami chętnie podzielił z większym gronem, zanim dostanę w domu wieczorem łomot od żony... :-)

Ja moge junaczkiem. A co...

Araszu... a jak wygląda kalendarz przeglądów?

albo moge samochodem... choć chłopcy nie dokręcili po wymianie oleju osłony pod silnikiem z jednej strony. Ciekawy czy ją można urwać :)

Może jak ostatnio - górczewska a potem się zobaczy

No, to tylko gdzie chcecie? Marszałkowska, czy gdzieś bliżej Wombata, żebyśmy się z Eademem mogli kawałek chociaż przejechać? Ja tylko nie mogę za szybko, przez 800km pół gazu (czyli do jakichś 75km/h z tego co widziałem na obrotomierzu (6000), a kolejne 800km 3/4gazu. Docieranie niby 1000km, ale oni zalecają w instrukcji dłużej i inaczej, po tysiącu tylko wymiana oleju.
Harmonogram?
1000 - olejek po dotarciu (częściowym),
5000 (czyli po 4000km) kolejna wymiana
potem już normalnie co 5000. Gwarancja - 5 lat...

Proponuję jakiś lajtowy przejazd żeby araszolota nie nadwyrężać na docieraniu. Sam zresztą mam nowe płyny i pompę więc nie cisnę ;-)

Pierwszy raz olej wymień po 300km. Na pewno nie później.

ja ciągne samochód jakby co wiec miejcie na względzie że utknę