Skuter odebrany
Niestety nie pomogło czyszczenie tylko gaźnika, rurek i świecy. Świeca nawet po kąpieli w benzynie i wysuszeniu nie nadawał sie do niczego.
Skrzynia korbowa też zawalona tym syfem.
Ilość świadczy o tym że ja na nim zrobiłem te 70km z poprzedniego serwisu. Czyli tam mi zalali przekładniowy lub jakiś inny i sie syfił, syfił az sie zasyfił.
W każdym razie trzeba było kompletnie rozłożyć silnik, wszystko kąpać, wycierać, smarować od nowa i składać, płukac zbiorniczek i zbiornik.
Ale odpala pięknie. Wydech w efekcie trafił Technigas bo yasuni były za bardzo na wyrost, wydech TG został odblokowany po zakupie (blokada jest na jednego "smarka" tak żeby każdym grubszym śrubokrętem można to było "stuningować")i założony. No jest też różnica w wadze. Stary ze 3-4kg a nowy jednym paluszkiem..
Na koniec regulacja i teraz skuter zamiast 70 jeździ 95 (a wciąż nie jest dotarty).
Jakby nie góra forsy za to to jestem nawet zadowolony
na 99% naciągnęli Cię na forsę. Silnik nie "zasyfi" sie olejem. Nie da się. Musiałby cały czas chodzić na wolnych obrotach. Co byś nie wlał do zbiorniczka to i tak przeleci przez silniki. Gdyby chodził cały czas na przekładniowym to by sie zatarł dużo wcześniej niż 70km.
Poza tym silnik by kopcił i przerywał i nie chciał odpalać już dużo wcześniej. Podejrzewam, że w zatankowanym paliwie była woda. Dam sobie palec uciąć że nawet nie odkręcili głowicy. Wyczyścili ładnie z zewnątrz i wypłukali układ z wody. Zamiast wziąć 50 zł zgarnęli dwie stówki za "ło Panie ile roboty było". Najczęstsze słowo wypowiadane przez "mechanika"?- "wszystko"
Niestety ale to bardzo często stosowana praktyka na tych co nie znają się.
Ja wczoraj miałem wodę w paliwie i nie od razu był problem. Przejechałem kilka kilometrów i odstawiłem go na dwie godziny. Dopiero po tym nie chciał zapalić.
A taki serwis to bym spalił...
Odkręcili, widziałem go na stole w połowie zabiegu. Widziałem świece i "bebechy" oklejone niebieską mazią.
Zatrzeć sie nie zatarł bo ja przecież jechałem delikatnie (docierałem) a to jednak jest olej i też nie czysty przekładniowy tylko domieszka. Inaczej sie spalający i mieszający z paliwem ale jednak olej.
W każdym razie cena za samą usługę jest w pożo. Koszt dowiezienia go gdziekolwiek indziej a nie kilka domków dalej i wyszłoby na to samo.
100zł nie dramat a ja sobie takie 100 już odbiłem tym że dziś nim pojechałem w miasto a nie samochodem. Do tego mam narzędzi, nie mam zaplecza, nie mam doświadczenia z takimi silnikami i nie mam ochoty w takich warunkach na chodniku tego robić.
Tak, dokładnie. Mogło być gorzej. A świeca to nie majątek. Grunt, że nie dolałeś płynu do mycia szyb:-D
ale to nie ja dolewałem- na to wychodzi.
Ciężko wlać przekładniowy valvoline z butelki z wyciąganym wężykiem do zbiornika i do zbironiczka na olej. Pamiętał bym
I bym sam sobie pluł w brodę że za głupote sie płaci i nie miał do nikogo pretensji. Teraz mam mieszane uczucia.
Alenie ma co płakać. Było- mineło. Jestem zajarany wydechem i tym jak to sie całkiem sprawnie odpycha
Stąd prosty wniosek - nie dajemy do serwisów tylko robimy sami. Wiemy co i jak mamy zrobione.
Pod warunkiem, że mamy pojęcie o tym co robimy ;)
Tak. Święte słowa. A tu trzeba treningów na chińczykach i rad doświadczonych kolegów.
W moim wypadku sprawdziła się książka za 60 zł, żadne awarie mi nie straszne.
Trochę zejdę z tematu skuterów, i Wam powiem... Zróbcie rometowski silnik 023... Tam to się dopiero dzieją "cuda na kiju"... Samo przestawiający się zapłon, humor silnika, jego dzwięk - bez cenne ;D
Wniosek może i prosty - robić samemu - ale sytuacja bardziej złożona choćby z braku miejsca na rozłożenie się z taką robotą (i nabrudzenie). + narzędzia i części na podmiankę żeby sprawdzić.
Jak mieszkałem w domu z garażem nie było z tym problemu- robiłem swój samochód, grzebaliśmy w samochodach kumpli. A teraz to kłopot.
Ja w Vitalce grzebałem pod blokiem, okazuje się jednak, że rozkręcanie skutera to duża atrakcja dla sąsiadów na emeryturze, z których każdy mechanikę ma w małym paluszku i nie omieszka powiedzieć Ci co robisz źle. Do tego musi być ładna pogoda.
No właśnie, a dzisiaj pada deszcz i Ryszard Futerkowski nie może pogrzebać jak planował. Ale dobrze, że nie padało wczoraj.
Ja do piwnicy swoją Vitalkę jutro wstawiam, muszę ją wypucować i pogrzebać w niej przez zimę, czyli przygotować do sprzedaży, stoi już praktycznie drugi sezon i marnieje tylko.
Aaaale jaja.
Po odebraniu z serwisu wyczyszczony silniczek śmigał aż miło. No ale benzyna zaczynała sie kończyć.
Jeszcze w domu przećwiczyłem na miarce ile to jest 50ml, ile to jest 100ml żeby mieć pewność.
Pojechałem i zatankowałem 4,5L (ta sama stacja) ale tym razem Verva 98 (orlen).
Super uważnie dolałem do baku 50ml oleju (tak dla świętego spokoju).
Odpalił, pojechałem i zgasł 50m dalej niż poprzednio.
Zlałem 5L (6,5L ma zbiornik) tego co było w zbiorniku w bańke, dolałem 3.2L czystej 98 z Neste. I kibel. Nie odpala i nie ma zmiłuj.
Jest zimno jak psiarni a moje klucze do świec kończą sie na 17mm. W skuterze jest wieksza wiec nawet nie moge dorwać sie do świecy.
Zanim sie za to zabrałem gadałem z gościem z serwisu i mówi że też tak próbowali ale nie poszło. Musieli wyjąć i wyczyścić gaźnik i przepłukać układ paliwowy.
no zapewne to co zatankowałem jest w gaźniku, instalacja nie ma przecież powrotu.
Tak myśle czy nie kupić jakiegoś Samostartu, zdjąc filtr powietrza, napsikać, spróbować go odpalić i może jak na samostarcie pochodzi ze 2 min to może jakoś przepali to co ma w komorze pływakowej i pociągnie świeże ze zbiornika.
No i pytanie- to dobry pomysł czy słaby? W sensie że samostart i nicasilowy cylinder..piłowac go przecież nie bede.
Kup lepiej klucz do świec 21. To się lepiej opłaci.
JA też mam problemy z dławieniem ostatnio.
To jakby nie są problemy z dławieniem bo problemy z dławieniem nie występują specyficznie 400m po zatankowaniu paliwa :)
kupiłem i klucz do świec i samostart.
najpierw wykręciłem świece. Nie była zaolejona. Raczej miała wstępny etap zalania od kilku bezskutecznych prób odpalenia - ale zostawiała suchy brud na papierze jak ją przecierałem.
No to jak nie świeca to paliwo.
Filtr w doł. Samostart w dolot i ognia. Zaorał i chodził zdrowo kopcąc ale żeby utrzymać obroty musiałem dopsikiwać samostrzała co kilka sekund. Każde odkręcenie manetki powodowalo spadek obrotów (na 99% jestem pewien że robiło sie za mało paliwa w stosunku do otwarcia przepustnicy) - zasyfiony gaźnior.
Zabawa w dopsikiwanie trwała z 10-15 minut. "Wypracowywałem" mu coraz wyższe obroty, gwałtownie zamykałem przepustnice i JAKOŚ w końcu zjarał/przessał chyba co miał w gaźniku i rurkach i zassał to pyszne świeże z Neste.
Troche sie bałem tego samostartu w silniku o smarowaniu mieszankowym bo to bardziej rozpylony rozpuszczalnik ale na samostarcie było że jest też smarujący no i delikatnie używałem. No a pozatym jeżeli miał być zawalony jakimś oleum to sie miał czym smarować.
Tak czy siak jakby odżył. A na stacji złożyłem pisemną reklamacje na jakośc paliwa
Ja na takiej stacji już bym więcej paliwa nie kupywał