Witam. Miesiąc temu sprzedałem facetowi skuter. Przyjechał, obejrzał, kupił. Wiedział że do naprawy jest hamulec i akumulator do wymiany. Po 2 tygodniach przychodzi do mnie z pretensjami, ze musiał dać 600zł na części do niego bo do wymiany były niby: szczęka hamulca, sprzegło, gażnik, teleskop, rolki wariatora, olej w przekładni. Po tym nie odzywał sie przez 2 tygodnie i przyszedł znowu i powiedział ze chce połowe kasy za części a jak nie to poda mnie do sądu bo to przed nim zataiłem. Nie wiem czy mu zapłacić czy iść do sądu, dodam ze gosciu o motorkach nie ma pojęcia, robił go u znajomego mechanika. W dzien który mu go sprzedałem palił na kopa nie było z nim nic do roboty a ja o innych wadach niż hamulec i akumulator nie wiedziałem. Dać mu kase czy iść do sądu, jakie mam szanse?
Dodam że byłem współwłascicielem(jestem nie pełnoletni, i tylko ja nim jezdziłem) a właścicielem był mój brat który jest pełnoletni. Kupił go za 1000zł a na umowie jest 800zł bo nie chciał płacić podatku.
Jeśli byłeś świadomy tych wad, trzeba było je odnotować w umowie kupna-sprzedaży - przynajmniej ten hamulec i akumulator. A tak wygląda na to, że pojazd miał ukryte wady i ma gościu podstawę do roszczeń. Tym bardziej, że mechanik go naprawiał i zapewne będzie świadkiem w sprawie.
olał bym gościa i powiedział bym mu SPIE****** , widział co brał , gdyby skut nie był na chodzie to na pewno by nie wzioł , jak chce to niech sam wykłada kasę na sąd i zakłada sprawę ale z góry wiadomo że przegra - o ile to wszystko prawda co piszesz ,- tak że nie przejmuj się , skoro on chce tylko połowę kasy to cię straszy bo wie że na drodze sądowej przegra , poza tym takie części psują się na bieżąco więc i on je mógł rozwalić nieumiejętną jazdą i laniem gówna do baku , tak że każ mu spadać.
benekpe napisał:
Jeśli byłeś świadomy tych wad, trzeba było je odnotować w umowie kupna-sprzedaży - przynajmniej ten hamulec i akumulator. A tak wygląda na to, że pojazd miał ukryte wady i ma gościu podstawę do roszczeń. Tym bardziej, że mechanik go naprawiał i zapewne będzie świadkiem w sprawie.
benek ukryte wady mogą być już u producenta piździka a poza tym ktoś kto kupuje to mógł zasięgnąć porady u fachowca czy warto kupować i co jest skapcone a nie brać na chybcika , poza tym dawał naprawiać do mechanika ( w tym momencie stracił jaką kolwiek możliwość odszkodowania ) a ten go naciągnoł na kasę bo sam się nie znał , np. co może się stać z gaźnikiem ? praktycznie nic poza membraną która w każdej chwili może strzelić bo resztę się czyści i reguluje - dupa nie mechanik , sprzęgło - kiedyś też musi strzelić - za grosze nie kupuje się nówki tylko używki w którą trza wkładać , olej - normalna obsługa co jakiś czas - więc benek jak się nie znasz to nie pisz pierdoł
Zależy jak była sporządzona umowa kupna-sprzedaży. Jeśli dołączony był zapis w stylu:
"Sprzedający oświadcza, że pojazd nie ma wad technicznych, które są mu znane i o których nie powiadomił Kupującego, a Kupujący potwierdza znajomość stanu technicznego pojazdu. "
to może ci naskoczyć.
Potwierdzam jak najbardziej co kolega wyżej napisał, wszystko zależy od treści umowy.
Ale z tego co ja wiem to takie notatki w umowie kupna sprzedaży pojawiają sie kupując np auto z komisu. Jeśli kupił skuter od ciebie jako od osoby prywatnej już jest pozamiatane, nic nie wskóra w sądzie po za tym że narazi się na dodatkowe koszty. On o tym na pewno bardzo dobrze wie, wyczuł że może małolata zastraszyć i może coś przypadkiem wyciągnąć. Gdyby dziad trafił na narwańca, nawet by słowem nie pisnął, najwyżej by jeszcze po ryju zarobił. Miałem kiedyś podobną sytuację, sprzedałem sprężarkę (taka do pompowania , malowania) taka sama gadka jak u ciebie tylko że ten chciał oddać sprężarkę i odzyskać całą kasę, jak mu odzyskałem to na dzisiejszy dzień go nie widzę, (a już ze 3 lata zleciało).
Mario1 napisał:
benekpe napisał:
Jeśli byłeś świadomy tych wad, trzeba było je odnotować w umowie kupna-sprzedaży - przynajmniej ten hamulec i akumulator. A tak wygląda na to, że pojazd miał ukryte wady i ma gościu podstawę do roszczeń. Tym bardziej, że mechanik go naprawiał i zapewne będzie świadkiem w sprawie.benek ukryte wady mogą być już u producenta piździka a poza tym ktoś kto kupuje to mógł zasięgnąć porady u fachowca czy warto kupować i co jest skapcone a nie brać na chybcika , poza tym dawał naprawiać do mechanika ( w tym momencie stracił jaką kolwiek możliwość odszkodowania ) a ten go naciągnoł na kasę bo sam się nie znał , np. co może się stać z gaźnikiem ? praktycznie nic poza membraną która w każdej chwili może strzelić bo resztę się czyści i reguluje - dupa nie mechanik , sprzęgło - kiedyś też musi strzelić - za grosze nie kupuje się nówki tylko używki w którą trza wkładać , olej - normalna obsługa co jakiś czas - więc benek jak się nie znasz to nie pisz pierdoł
No Ty Mario przecież znasz się na wszystkim najlepiej! Nie ma na tym forum drugiego takiego speca jak Ty!
Szkoda, że nie znasz się na Kodeksie Ruchu Drogowego :-)
Nadal jeździsz na drodze szybkiego ruchu swoim piździkiem? Nie kojarzysz nadal znaku B9?
A może nadal jeździsz w kolumnie na zakładkę?
Gdybym był taki złośliwy jak Ty, to bym przytoczył powiedzenie "jak ktoś się zna na wszystkim, to nie zna się na niczym" :-)
Daruj sobie cięte riposty pod moim adresem, bo i tak one na mnie nie działają :-)
emilos - podobnie jak inni, jestem tego samego zdania co Ty.
Takie klauzule powinny być zapisane w takich umowach.
benekpe napisał:
Mario1 napisał:
benekpe napisał:
Jeśli byłeś świadomy tych wad, trzeba było je odnotować w umowie kupna-sprzedaży - przynajmniej ten hamulec i akumulator. A tak wygląda na to, że pojazd miał ukryte wady i ma gościu podstawę do roszczeń. Tym bardziej, że mechanik go naprawiał i zapewne będzie świadkiem w sprawie.benek ukryte wady mogą być już u producenta piździka a poza tym ktoś kto kupuje to mógł zasięgnąć porady u fachowca czy warto kupować i co jest skapcone a nie brać na chybcika , poza tym dawał naprawiać do mechanika ( w tym momencie stracił jaką kolwiek możliwość odszkodowania ) a ten go naciągnoł na kasę bo sam się nie znał , np. co może się stać z gaźnikiem ? praktycznie nic poza membraną która w każdej chwili może strzelić bo resztę się czyści i reguluje - dupa nie mechanik , sprzęgło - kiedyś też musi strzelić - za grosze nie kupuje się nówki tylko używki w którą trza wkładać , olej - normalna obsługa co jakiś czas - więc benek jak się nie znasz to nie pisz pierdoł
No Ty Mario przecież znasz się na wszystkim najlepiej! Nie ma na tym forum drugiego takiego speca jak Ty!
Szkoda, że nie znasz się na Kodeksie Ruchu Drogowego :-)
Nadal jeździsz na drodze szybkiego ruchu swoim piździkiem? Nie kojarzysz nadal znaku B9?
A może nadal jeździsz w kolumnie na zakładkę?
Gdybym był taki złośliwy jak Ty, to bym przytoczył powiedzenie \"jak ktoś się zna na wszystkim, to nie zna się na niczym\" :-)
Daruj sobie cięte riposty pod moim adresem, bo i tak one na mnie nie działają :-)
emilos - podobnie jak inni, jestem tego samego zdania co Ty.
Takie klauzule powinny być zapisane w takich umowach.
benek kurwa ty jesteś niepełno sprawny od kiedy to jeżdżę po drodze szybkiego ruchy co ? widziałeś mnie debilu ? DTŚ to obwodnica a nie droga szybkiego ruchu cymbale a znak B9 nie mówi o motorowerach tylko o takich koniach jak ty , traktorach i rowerach , dopiero jak się pojawi znak B10 to co innego - więc skończ te głupie pisanie i naucz się znaków
Kupujący używkę ma 30 dni na "wykrycie" wad ukrytych. Po tym czasie mógłby Ci skoczyć, kwestia tego czy przed sądem udowodni Ci ich ukrycie przed nim. Tak jak koledzy pisali przede mną - zależy jak sporządziłeś umowę.
O tych wadach które on odnotował nie miałem pojęcia, do czasu kiedy ten gość go kupił cały czas nim jeżdziłem bez zadnych problemów, on nawet na nim jezdził i nie miał żadnych zastrzeżeń
Jest takie przysłowie, które mówi " widziały gały co brały ". Byłbyś naiwniakiem gdybyś facetowi zapłacił. Sądem się nie przejmuj, gość straszy bo chce Cię naciągnąć na kasę.
Niczym się nie przejmuj na takie elementy typu okładzina hamulcowa,sprzęgło,akumulator, amortyzator nawet w nowym pojeździe nie ma gwarancji są to elementy które się po prostu zużywają, a człowiek który kupił i po czasie dopatrzył sie usterek po pierwsze powinien sie udać do rzeczoznawcy po opinie na papierze i udać sie z nią do ciebie a tak to wygląda na ze chce cie naciągnąć na parę złotych
Mario1 - Ty na prawdę po naszej DTŚ-ce jeździsz moplikiem? Ja pitole, ale z Ciebie agent! Ty się z Toszka urwałeś czy co?
"znak B9 - znak zabrania ruchu na jezdni i poboczu rowerów. Zakaz wyrażony tym znakiem dotyczy rowerów jednośladowych i wielośladowych - poruszanych siłą mięśni. Zakaz obejmuje również motorowery."
Ty kiedykolwiek robiłeś jakieś uprawnienia? Miałeś w ręku Kodeks Ruchu Drogowego?
Ja DTŚ-ką często jeżdżę, nigdy na niej nie spotkałem nikogo na mopliku. Może kiedyś na Ciebie trafie :-)
A co na taką jazdę misiaczki? Miałeś jakieś mandaty, zatrzymali Cię kiedyś?
Jeżeli naprawdę nic o tych wadach nie wiedziałeś, to ja na Twoim miejscu na pewno bym mu nie płacił...
W ogóle dziwny jest fakt, że gość od razu wszystko wymienił. Moim zdaniem po wykryciu wad powinien Cię o tym poinformować i razem powinniście dojść do porozumienia. A nie gość juz wszystko wymienił i stawia Cię przed faktem dokonanym.
Rozważyłbym też opcje, że w rzeczywistości nic nie wymienił, tylko chcę wyłudzić od Ciebie kasę...
Najlepiej idź do rzecznika praw konsumentów
To ja naprawde nie wiem co musiało być zepsute żeby za części dac 600zł tym bardziej ze mi smigał bez problemów
Poczytaj sobie!
§ 1 Kodeksu cywilnego (kc)), zgodnie z którym, sprzedawca jest odpowiedzialny względem
kupującego, jeżeli:
- rzecz sprzedana ma wadę zmniejszającą jej wartość lub użyteczność ze względu na cel w
umowie oznaczony albo wynikający z okoliczności lub z przeznaczenia rzeczy,
- rzecz nie ma właściwości, o których istnieniu zapewnił kupującego,
- rzecz została kupującemu wydana w stanie niezupełnym
wszystkie te trzy sytuacje dotyczą tak zwanej rękojmi za wady fizyczne rzeczy zbywanej.
Jeżeli zakupione buty były zgodne z umową to nie ma pani prawa do rękojmi, która dotyczy
tylko wad UKRYTYCH.
Zgodnie z art. 557 § 1 k.c, sprzedawca jest zwolniony od odpowiedzialności z tytułu
rękojmi, jeżeli kupujący wiedział o wadzie w chwili zawarcia umowy. W myśl art. 557 k.c.,
aby nastąpiło zwolnienie sprzedawcy od odpowiedzialności z rękojmi, kupujący musi
wiedzieć o wadzie i nie podlega badaniu kwestia, czy powinien był wiedzieć np. dlatego,
że wada rzeczy była jawna. Wynika stąd, że na gruncie kodeksu cywilnego nie ma znaczenia
podział na wady jawne i ukryte (wyrok Sądu Najwyższego z dnia 29.06.2000 roku, sygn. akt
V CKN 66/00).
Zgodnie z art. 563 § 1 k.c., kupujący traci uprawnienia z tytułu rękojmi za wady fizyczne
rzeczy, jeżeli nie zawiadomi sprzedawcy o wadzie w ciągu miesiąca od jej wykrycia, a w
wypadku gdy zbadanie rzeczy jest w danych stosunkach przyjęte, jeżeli nie zawiadomi
sprzedawcy o wadzie w ciągu miesiąca po upływie czasu, w którym przy zachowaniu należytej
staranności mógł ją wykryć.
Do zachowania terminów zawiadomienia o wadach rzeczy sprzedanej wystarczy wysłanie przed
upływem tych terminów listu poleconego.
Utrata uprawnień z tytułu rękojmi za wady fizyczne rzeczy nie następuje mimo
niezachowania terminów do zbadania rzeczy przez kupującego i do zawiadomienia sprzedawcy
o wadach (zgodnie z art. 563 k.c.), jeżeli sprzedawca wadę PODSTĘPNIE zataił albo
zapewnił kupującego, że wady nie istnieją. Nie da się jednak ustalić jakiegoś kryterium
dla pojęcia zatajenia wady, sąd każdorazowo na podstawie zebranego materiału dowodowego
oceni czy w tym przypadku doszło do zatajenia wady. Zgodnie jednak z wyrokiem Sądu
Najwyższego, podstępne zatajenie wady w rozumieniu art. 568 § 2 k.c. to takie umyślne
działanie sprzedawcy, które ma na celu utrudnienie wykrycia wady przez kupującego. Będzie
to zatem np. ukrycie lub zamaskowanie wadliwości, a co najmniej sytuacja, w której
sprzedawca, wiedząc o istnieniu wady, nie poinformował o niej kupującego (wyrok SN z dnia
01.04.2003 sygn. akt II CKN 1382/00).
Gdyby zatem sprzedawca dokonał zamaskowania wady to wówczas jest to ukrywanie wady i
odpowiada wobec Pani z tytułu rękojmi pomimo upływu terminów z tego przepisu.
Gdy dotyczy pani ta sytuacja to musi pani w terminie 1 miesiąca od wykrycia wady zawiadomić o tym sprzedawcę (najlepiej listem poleconym ze zwrotnym potwierdzeniem odbioru). Przekroczenie terminu powoduje utraty prawa do powoływania się na rękojmię za wady ukryte rzeczy. Gdy było podstępne zatajenie to powyższy termin nie obowiązuje.
Po zgłoszeniu wad sprzedawcy ma Pani prawo albo żądać obniżenia ceny, albo odstąpić od umowy. Te prawa nie przysługują gdy sprzedawca niezwłocznie po wezwaniu usunie albo wymieni rzecz na nową wolną od wad.
lucek71, wszystko ok, ale to co napisałeś dotyczy sytuacji, w której sprzedawcą jest firma/sklep/komis. Zwykły śmiertelnik, który sprzedaje swój używany motorower, czy samochód, mając w umowie dopisek w stylu \\\"Kupujący oświadcza, że stan techniczny pojazdu jest mu znany. Na zakupiony pojazd sprzedający nie udziela gwarancji\\\" może spać spokojnie. Przyznam, że sam ostatnio miałem prawie identyczną sytuację. Koleś 2 tygodnie po zakupie mojego motocykla zatarł tłok i zgłosił się do mnie z pretensjami oraz żądaniem naprawy i zadośćuczynienia. Po uzgodnieniu sprawy ze znajomym prawnikiem wytłumaczyłem mu, że jest w błędzie i niech mnie więcej nie nachodzi, bo może mieć faktycznie powód do sądzenia się. Podobno poszedł z tym na policje, to go wyśmiali.
Moim zdaniem może naskoczyć. Jak się nie podobał to mógł nie brać, proste.
Niektóre części się zużywają. Może jeszcze mógł sobie zrobić remont silnika i żądać zwrotu kosztów.
Podejrzewam, że chłop, chce wyłudzić kasę. Mocny w gębie jest, ale jak przyjdzie co do czego to gówno zrobi ;)