Skuter do 2000

Witam!
Zastanawiam się nad kupnem używanego skutera do 2000 zł (nie chcę chińczyków). Co możecie mi polecić?
Zamierzam też pojeździć po komisach i chciałbym się dowiedzieć na co powinienem zwracać uwagę przy wyborze.
Z góry dziękuję za pomoc!

na silnik, stan przekładni (pasek, sprzęgło, wariator) patrz na plastiki czy porysowane albo malowane, czy nie pordzewiały. Posłuchaj silnika na wolnych obrotach a najpierw zobacz jak odpala.

A jak sprawdzić stan przekładni? Przepraszam za takie pytania, ale jestem kompletnie zielony.

Odkręcasz dekiel przekładni i patrzysz na pasek, który łatwo rozpoznasz. Jeśli jest w kiepskim stanie to nie dobrze, bo trzeba go będzie wymienić. Po prawej stronie jest sprzęgło. Jeśli będzie miało fioletowe zabarwienie to też nie dobrze, bo znaczy to, że się przegrzewa. Jeśli natomiast sprzedawca nie zgodzi się na oględziny przekładni to odpuściłbym sobie zakup danego egzemplarza.

A myślisz, że za 2000 zł można znaleźć coś porządnego?

http://allegro.pl/kymco-activ-50-i1571126791.html za 2300 owszem :wink: za 2000 http://otomoto.pl/kymco-vitality-M2546218.html http://allegro.pl/kymco-vitality-i1563350029.html

no raczej w komisie nie da rady abyś odkręcił cokolwiek , może jakbyś gdzieś prywatnie od kogoś chciał kupić ,to ten pewnie niechętnie ale mógłby to i owo pokazać.
Zastanawia mnie dlaczego nie "chińczyk" ?

Właśnie, kup Incę i będziesz zadowolony. Nową może uda się kupić za 2000 a nowe to nowe. Kupując używkę zawsze jest ryzyko

ince kupisz pewnie nowa ,albo poczekaj uzbieraj trochę na Kymco jest z Tajwanu i po opiniach jet wytrzymały. Lepiej jest mieć coś nowego :mrgreen:

Nasłuchałem się, że kupno chińczyka to ciągła jazda po serwisach a po gwarancji jezioro bez dna, więc mam pewne obawy co do chińczyków.

madi napisał:

Właśnie, kup Incę i będziesz zadowolony. Nową może uda się kupić za 2000 a nowe to nowe. Kupując używkę zawsze jest ryzyko

Ryzyko to konieczność władowania w skuter kasy czy kupienia całkowitego szmylcu?

Sam sobie chińczyka naprawisz. A ryzyko jest w tym, że nie wiesz jak był eksploatowany i czy np, po miesiącu nie padnie silnik, potem pasek sprzęgło itd.

Ech.... Propaganda .
tak to już jest , fakt trzeba często sprawdzać czy coś się nie poluzowało ,ale tak robią wszyscy nawet właściciele skuterów za 10 000 czy więcej.

Czyli lepiej kupić nowego /chińczyka/ niż używanego /Peugeota/?

ja bym tak zrobił. Kupił nową Inkę. Nie z marketu, tylko z salonu.

ononiemapeja chodzi o to ,że o każdą maszynkę trzeba dbać tak samo ,no może o "chińczyka "troszkę bardziej.
Na chinolach wielu jeździ i nie narzeka sam mam chinola i kilka tyś przejechane .
Wiele opinii to mity są jednak i prawdziwe .Można kupić kiepski egzemplarz .
po prostu zawsze można mieć pecha .
serwisy też nie za bardzo zajmują się należycie tymi chinolami ,dlatego bierzemy sprawy w swoje ręce i sami sobie serwisujemy maszynki, ja większości rzeczy nauczylem się tutaj (teoria) i reszta to praktyka i to wystarcza ,a dzięki temu jest frajda nie ma strachu jak by dopadła mnie jakaś pomniejsza usterka w trasie . Po za tym 2000 zl za dużego wyboru nie masz dlatego stawiam na sprzęt nowy .... i tyle spadam spac :lol:

Nie oszukujmy się,skuter to niestety droga zabawa i tyle.

http://otomoto.pl/kingway-martinelli-4t-4suw-50cc-M2556432.html

jak będziesz kupować używkę to jadąc spróbuj na chwilę puścić kierownicę i zobacz czy trzyma tor jazdy- jesli znosi- jest szansa że powypadkowy i rama skrzywiona- nie kupuj.

co do tego czy nowy czy używany- jak za 2000 to peugeota będziesz miał pewnie 10 cio letniego i 3/4 części do wymiany od razu. jak kupisz dodatkowo oklejonego i tuningowanego przez szczyle to 10 x więcej roboty (napraw)

dużo zależy od kogo kupujesz- jak vespę to raczej nikt jej na parkingu nie zarzynał, jak speedfighta albo nrg- to sam wiesz jakie doświadczenia medyczne musiał przeżyć aby z silnika 50 ccm uzyskać moc silnika 1000 ccm

jednym słowem za 2000 kupisz starego markowca w którego włożysz drugie tyle jeszcze w tym sezonie

jak kupisz nówkę to robotę zaczniesz dopiero w przyszłym

madi napisał:

ja bym tak zrobił. Kupił nową Inkę. Nie z marketu, tylko z salonu.

Dokładne tak jak kolega napsał ,tylko z salonu a nie od "pana Zdzicha" ze stoiska RTV i AGD.