Dużo racji w tym artykule zwlaszcza jesli idzie o gechennę związaną z szukaniem- tylko różnicy pomiędzy skuterami a autami naprawdę nie ma Ale nie do końca rozumie zwiazek tytułu z treścią… znowu. Czymu znowy artykuł kręci się wokół Markowy- czyli każda znana marka chodź by była to poskrecana ze sobą kupa złomu z papierami Chińczyk- wszysko inne porównywane i sprowadzane do poziomu najtańszych stojacych w alei promocyjnej w Tesco. Ja też w zeszłym roku kupiłem swój pierwszy skuter. Pan kupił Piaggio za 2000 do remontu a ja Rometa za 1700 zł. ktorym zrobiłem narazie 6000 km i wymieniłem świecę i tylne szczeki NO ALE ON MA MARKOWY
Przecież nie demonizuję pojazdów nowych, chińskich. Ba, treść i moje niewesołe wnioski na końcu wręcz zniechęcają do wyboru używki jako pierwszego jednośladu, czy to “markowego” czy chińskiego. Opisuję po prostu jak to wygląda, by ktoś, kto zdecyduje się na podobna drogę jak ja wiedział czego się spodziewać. A to dlaczego wybrałem tak czy inaczej nie ma dla sedna tematu żadnego znaczenia. Gdybym miał osobiste doświadczenie z zakupem pojazdu nowego, chińskiego i warte by było w moim mniemaniu opisania to pewnie bym to zrobił, przydałby się taki temat podobnie jak ten powyższy. Życzę dalszych, bezawaryjnie przejechanych kilometrów, owocnych wycieczek i radości z użytkowania, bez względu na tgzw. “markę”, która może poprawiać samopoczucie tylko ludziom o niskiej samoocenie. Pozdrawiam, Maciej.
Apeluje, żeby osoby, które dopiero weszły w temat skuterów nie wypowiadały się o rynku. Kolejny taki artykuł. Założyłeś sobie najtrudniejszy możliwy układ - mało kasy i markowy sprzęt. Nie dziw się więc kolego, że miałeś kłopot ze znalezieniem czegoś konkretnego.
Moj kupiłem używanego trzylatka bo nowy koło 4000 kosztuje. I sorki-troche zbyt stronniczo poszedłem do Twojego artykułu. Zasługa tych artykułów które przeczytałem do tej pory w temacie"markowy czy chiński" i wypowiedzi" znawców które usłyszałem odkąd kupiłem. No i ciągle jakby nie istniał temat że można kupić używany a nie" markowy". Też pozdrawiam. Marcin.
Acha! Dla ścisłości mojego poglądu- za dwa tysiące ciężko w sklepie kupić coś co nie będzie tylko produktem skuteropodobnym. Jak rower za trzysta złotych albo auto za 20000 w salonie.Tyle że jak ktoś kasy nie ma, nie zna się żeby sam naprawiać a rynku wtórnego sie boi to da się tym jeździć. Tyle że jedno służy do przyjemności z jazdy a drugie do przemieszczania się z punktu A do B.
Kingway rocznik 2006,oryginalny przebieg 2.500km bez żadnej rysy, oryginalne oponki praktycznie nie zużyte, v-max 60km/h. Cena lekko ponad 1.000. Jak na pierwszy skuter to wystarczająco. Zwłaszcza, że będzie używany na rekreacyjne przejażdżki weekendowe " w koło komina" lub dojechanie do sklepu itp.
Ja również poruszam się na chińskim odkurzaczu. Jest to już mój drugi pojazd z segmentu skuterów. Pierwszym, również chińskim, był Zipp Quantum RS 2T. Miałem go jakieś dobre 3 lata temu. Kosztował mnie ponad 4k. Po woku czasu zapragnąłem czterech kółek zamiast dwóch. Po różnych życiowych turbulencjach znów powróciłem do skuterka. Znów zaczęło się rozmyślanie, który lepszy, czy używany markowy, czy też nówka chińczyk śmierdzący jeszcze tanim plastikiem. Używany niemarkowy odrzuciłem od razu ze względu na to, że chińczyki są często kupowane przez rodziców dla swoich nieletnich pociech. Bo są tanie i w razie czego nie będzie aż takiej straty. A dzieciaki, jak to one, nie znając się na mechanice i przede wszystkim w większości przypadków, nie doceniając wartości pieniądza robią sobie z chińczyków pojazdy przełajowe. Z kolei kupić skuterek od starego dziadka, to też nic ciekawego. Dla nich, chociażby motorek miał 10 lat, to i tak jest mówka sztuka, bo oni przecież dbali. Choć w większości przypadków jakby spytać takiego, gzie jest spust oleju silnikowego, to w odpowiedzi otrzymamy serię dziwnych min symbolizując zaskoczenie. Analizując sobie rynek markowych używek doszedłem do wniosku, że jednak nowy a mniej oryginalny będzie lepszy. Przynajmniej wiem co się działo z pojazdem od początku do końca. Skoro już miałem wybrany segment, pora wybrać jakąś kosiarkę. Od samego początku powiedziałem sobie, że musi to być 4T oraz być prosty w budowie, bez zbędnych wodotrysków, które mogą ulec awarii. Mając kilka marketów oferujących chińskie bolidy, uznałem, że daruje sobie Alledrogo. Przynajmniej w razie awarii przekraczającej moje umiejętności nie będę musiał czekać dwóch tygodni, aż dystrybutor ściągnie pojazd, naprawi go a następnie s z powrotem odda w moje upragnione ręce. Tak sobie szukając znalazłem dwie interesujące mnie opcje. Jedną był Toros el Clasico. Mała biegowa motorynka, prosta jak budowa cepa. Drugą opcją był Toros el Loco. Oczywiście jak to ja, zanim cokolwiek kupię, przesiedziałem kilka dobrych dni na przeszukiwaniu odmętów internetu w celu wyłuskania wszelkich przydatnych informacji mogących pomóc mi w wyborze mojego przyszłego pojazdu. Żeby nie rozpisywać się aż nadto, w trakcie szwendania się tu i ówdzie (między innymi tak poznałem to forum) odkryłem ciekawy temat, w którym właścicielom el Clasico jak jeden brat po przekroczeniu 2k na liczniku zaczęły wyskakiwać różne mankamenty skrzyni biegów. Tak więc, jeden już odpadł. Został automat. Opinie dobre, silnik (GY6) prosty i przyjemny w obsłudze i jeszcze w promocji za 2,5k. Tylko brać. A więc kilka dni później stałem się szczęśliwym posiadaczem Torosa... F16. Tuż przed zakupem stwierdziłem, że nie dość, że F16 ma taki sam silnik co el Loco, to jeszcze kosztuję o 1k mniej. Wprawdzie nie ma takich przydatnych dodatków jak tarczowy hamulec przedni, obrotomierz i bardziej rasowy wygląd, to spełnia moje podstawowe kryterium. Prosty i tani. Więc wybór ostateczny padł na klona klonów, dostępnego na naszym rodzimym rynku, od ładnych paru lat. Na chwilę obecną mam na nim ok 5,8k przejechanych kilometrów. Nigdy nie musiałem go pchać, raz zgasł mi sam, jak padł mu kranik od paliwa. Ale po kilku minutach znów ożył i jak zwykle zawiózł mnie cało do domu. Serwis olałem całkowicie. Wszelkie naprawy i regulacje dokonuję samemu. Jak na razie nie udało mi się go skutecznie zepsuć, więc daję radę. Dzięki jego pospolitości oraz krajowi pochodzenia części mam dostępne od ręki w każdym sklepie zajmującym się mobilnymi kosiarkami. Ceny są tak śmieszne, że wyjmując portfel otwieram tylko kieszonkę od drobnych. Polecam go każdemu, kto potrafi zadbać o swój pojazd i jest otwarty na majsterkowanie pod domem/garażem. Na koniec taka ciekawostka. Mimo, iż mój obecny pojazd jest trzykrotnie tańszy od poprzednika, to mam o niem zdecydowanie lepszą opinię. Przez te kilka lat producenci z dalekiej Azjii wyraźnie poprawili się w technologii produkcji. Materiały są ciut lepsze, spawy bardziej dokładne. Silnikowo sporo chińczyków niewiele odstaje od bardziej znanych marek względem kultury pracy oraz bezawaryjności.
Oczywiście cały tekst proszę brać, jako moje własne odczucia. Nikomu nie narzucam swojego zdania. Jeżeli ktoś ma inną opinię, to zapraszam do dyskusji.
Ja chwaliłem chińskie skutery, bo pierwszy trafił mi się w miarę solidny i jeszcze nie tak źle wykonany. Myślałem, że drugi też taki będzie. Niestety - chińczyk chińczykowi nierówny. Z perspektywy tego drugiego patrząc jednak dziś bym brał coś starszego ale z odrobinę wyższej półki. Ceny czesci może droższe ale przynajmniej te oryginalne nie są zrobione z masła.
Ile osób, tyle opinii. ;-)
O używanych nawet mi nie wspominaj. Zanabyłem se używanego motóra, bo chciałem troszki kaski przyoszczędzić. I zaoszczędziłem. Teoretycznie. Zaczynałem od sprawdzenia poprawności wykonanych czynności przez znakomitego mechanika, pana Miecia z Pipidówka Górnego, poczta w Pcimowie Dolnym, a skończyłem na ogoleniu wszystkiego do zera i... nie chce mi się tego teraz składać znowu w całość. A robię z niego prawdziwego demona mocy, co to górą będzie latać i same wierchy ścinać. Tak głosi tutajsza legenda, aż się tego boję. Tej legendy i tej mocy. ;D
Używany, to ja mogę kupić samochód, kombajn zbożowy, ciuchcię parową, prom kosmiczny, albo... maszynę do szycia Łucznik. Używanych skuterów więcej nie chcę. Gdzie to wcześniej było i z jakiego powodu to do nas na rynek trafiło, pewnie nigdy się nie dowiem i nawet nie chcę tego wiedzieć. Wrażenia z posiadania takiej używki... bezcenne. Darz bór! ;D
Totalna bzdura!
Skuter jest tak banalną konstrukcją, że wprawne oko od razu zauważy stopień zużycia elementów, to jak był traktowany, to jak poprzedni właściciel obchodził się z nim.
W samochodzie i w innych pojazdach to nie jest już takie jednoznaczne.
Zwróćcie uwagę na rynek wtórny motocykli. 99% motocykli na polskich drogach to używki. Miały już kilku właścicieli.
Nie dość, że statystycznie rocznikowo nie są już pierwszej młodości, nawinięte mają po kilkadziesiąt tysięcy kilometrów, to jakoś chętnie są kupowane przez następnych motocyklistów. O dziwo ci motocykliści na nich znowu nawijają kilkadziesiąt tysięcy następnych kilometrów.
To samo jest ze skuterami - przynajmniej tymi które powstały w normalnych fabrykach. W UE ludzie takich dylematów nie mają. Tam rynek wtórny skuterów kwitnie od wielu lat. Tylko że tam wyrobów z ChRL jest naprawdę niewiele.
bywam w UK, niemcach, francji, włoszech.
Chinoli jeździ tam masa. Podobnie jak u nas jest to większość.
Chyba w chińskich dzielnicach :-) Rozwożą sushi :-)
ta,na pewno.
oferta 50tek na ebay.de (niektóre bardzo fajne z wyglądu)
http://www.ebay.de/sch/i.html?_trksid=p2050601.m570.l2632.R2.TR11.TRC1.A0.H0.Xscooter+50&_nkw=scooter+50ccm&_sacat=9804&_from=R40
Cubana, Rivero, AGM, Rex-moto, Exposer, noooo - Longja. Same znane marki.
1 kymco
UK
http://www.ebay.co.uk/sch/i.html?_trksid=p2050601.m570.l2632.R2.TR12.TRC2.A0.H0.Xscooter+50&_nkw=scooter+50cc&_sacat=422&_from=R40
też same znane firmy: Pulse, Sinnis, Venom, Belline,Motoroma, AJS, Neco...
i tak wogóle światowo- bo TAM na zginiłym zachodzie to podrób nie mają takie są bogoate. I zupełnie przepadkiem potentat chińskiego szajsu w agd i elektronice - Medion- jest niemiecki i ich rynek jest tym zawalony.
Wiec wiesz- myśleć sobie jak tam jest to jedno a być i widzieć to drugie. A ja ci mówie co widziałem.
A ja na tych aukcjach widzę, że przeważają marki Peugeot, Yamaha, Honda, Kymco, Aprilia, Gilera, Vespa - mówimy oczywiście o rynku wtórnym - on jest wyznacznikiem popularności danych marek.
To, że ktoś chce zaistnieć na rynku oferując tanią chińską tandetę wystawianą na aukcjach - tak naprawdę o niczym nie świadczy - może tylko tyle, że te produkty chcą tylko konkurować z uznanymi markami.
Rynek wtórny pokazuje jednak, że niewielu zdobywają one nabywców :-)
Może byłeś w jakiejś chińskiej dzielnicy? Tam zapewne panuje patriotyzm lokalny :-)
tylko w UK, tam jest faktycznie wiecej markowych niż w innych krajach. Można przez jeszcze jedną wode jest drożej.
Ale rynek jest dokładnie taki sam. A na ulicach jeździ to co jeździ. Głownie chinole.
Hindenburg napisał:
Totalna bzdura!
Nie widzę problemu! Wykładasz całe 3,500 zeta i zabierasz to ode mnie (Peugeot Sum-Up, całkiem markowy sprzęt, z lekka używany). I popatrz, ile ja już przy nim zrobiłem. I wszystko robione na tip-top. Pomyśl, ile Ty na tym teraz zaoszczędzisz. Wszystkie zakupione tuningowe graty do niego dostajesz już w gratisie. Będziesz miał ładnie podkręcone 125 cm3 z CVT i latasz sobie tym na prawku kat. B (za niedługo przeca). Machniom biznesa? Niech se idzie dalej do ludzi. ;D
Chińszczyzna jeździ w całej Europie oraz w USA, gdzie np. KYMCO jest bardzo popularnym skuterem (głównie 4T). Za oceanem najtańsze Kymco Agility 50 4T idzie jak woda u dealerów - są całe fora poświęcone tym maszynom i jak je w domu naprawiać. To nie jest tak, że ten import idzie głównie do biednej Polski.
chinole robią na europejską zagranice i USA ,milion dwieście tysięcy maszyn rocznie.
W PL rejestruje się nowych i używanych 60-70 tyś rocznie.
To niby co robią z tymi 1.15 mln sztuk? topią po drodze?
Jeździ to wszędzie i jeździ tego masa. Twierdzenie że to tylko u nas...to chyba jakiś polski kompleks i kompletna nieznajomość tematu.
trzeba kupić bilet,pojechać na wycieczkę za granice i zobaczyć co jeździ u sąsiadów dalszych i bliższych.
Dla chinola jesteśmy takim samym niszowym i marginalnym rynkiem zbytu w dziedzinie skuterów jak dla koncernów samochodowych w temacie samochodów.
Jeżdżą głównie chinole? We Włoszech żadnego chińczyka w top 100 sprzedaży motocykli, we Francji może z jeden w top 50, w Danii tylko Generic w top 20. W USA sprzedaż skuterów w porównaniu z innymi moto wypada bladziutko i jest na minusie, w porównaniu rok do roku. No chyba, żę na zachodzie tacy cwani i używki chińskie sprowadzają :)
Garść statystyk
http://news.motorbiker.org/blogs.nsf/dx/france-top-50-new-motorcycle-sales-in-2013.htm
http://www.webbikeworld.com/motorcycle-news/statistics/motorcycle-sales-statistics.htm
http://export.gov/build/groups/public/@eg_main/@byind/@autotrans/documents/webcontent/motocycles066908.pdf
Ludziska chcą się dowartościować, że niby trendy światowe spowodowały, że wybrali chińskie skutery :-)
shnosnas - rozmawiajmy o chińczykach :-) Kymco to inna liga - i jak widać firma cieszy się uznaniem na całym świecie. A tutaj jak ktoś już wcześniej zauważył na wielu działa jak płachta na byka :-)
Ciekawe dlaczego?
Różnice cenowe są w niektórych przypadkach naprawdę niewielkie, a ludzie mimo wszystko wolą kupić chińczyka o rasowym wyglądzie niż Kymco o bardziej tradycyjnym dizajnie. Czyżby tylko pazerność nimi kierowała? Czy raczej te trendy światowe - a raczej pobożne życzenia niektórych :-)