Ale to włoszczyzna czy kijanka? Bo ty chyba nie fiacisz z tego co pamiętam.
Ja mam od zawsze japończyki. W hondzie rozrząd robiony co 100tys km to zalecenie i norma a przeciągięcie do 110-120 tys też na ogoł nie kończyło się dramatem. A dwoma accordami zrobiłem dobrze ponad 300 tys przez 7 lat. W lexusie rozrząd za 1400zł robi się co 160tys km. Ja swojego kupiłem 6 lat temu z nieznanym przebiegiem bo był zepsuty wyświetlacz od przebiegu i jak naprawiłem to się okazało że z przebiegiem 212tys. Poprzedni właściciel zarzekał się że "rozrząd zrobił" i nawet jakieś kwitki pokazywał.
Okazało się jak zrobił przy 225 tys km jak zaczęło się lać z pompy wody. Z rozrządu to zmienił pasek. Cała reszta miała 225 tys km przebiegu i oprócz pompy miała się świetnie a była oem z pierwszego montażu.
Wiec jak czytywałem forum alfy czy fiata a tam dyskusje o tym że producent zaleca wymianę co 60 tys km ale oni z doświadczenia zalecają już po 45 tys sie tym interesować - to dla mnie to goście żyjący w innym świecie i kompletnie inaczej definiujący pojęcia trwałości i niskiej awaryjności.
Opinie: Badania techniczne motorowerów i motocykli: Wszystko co musisz wiedzieć o przeglądach rejest
Brat kijanki, huydaj :-)
Tak, z opowieści płaczących fiatomanów przypomina mi się: wybijane co chwila wahacze, pękająca po deszczu obudowa alternatora, a na deser strzelający pasek rozrządu przy - w zasadzie- dowolnym przebiegu.
Niestety możemy sobie tylko ponarzekać że jeżdżą trupy i nikt z tym nic nie robi i jak wspomniał Wombat to w najbliższym czasie się nie zmieni z powodów ekonomicznych,bardziej sie opłaca kupić następny sprawny bob jak remontować zajeżdżonego i zaniedbanego trupa więc ludzie nie dokładają bo nowe opony i kilka pierdół przekracza jego wartość wiec podbijają przegląd [nawet na lewo] i puki sie toczy tak jeżdżą.A że to debilizm skrajny i narażanie reszty użytkowników w ruchu,nikt nie powiedział ze Polska to kraj tylko ludzi inteligentnych i niestety bezmyślnych głowonogów w naszym pięknym kraju nie brakuje.
Moi drodzy parafianie... z tymi ^powodami ekonomicznymi^ to zwykłe pitolenie... W każdym kraju, z bogatymi włącznie istnieją całkiem rozległe obszary z ludźmi wykluczonymi społecznie i słabymi ekonomicznie. Tylko, że to nie jest żaden powód, żeby tolerować narażanie życia innych ludzi na szwank. To tylko przejaw słabości państwa, które to toleruje i nie potrafi sobie z problemem poradzić. Naprawdę nie ma przymusu posiadania samochodu, ani motocykla, ani nawet motoroweru. Nie stać cię - to nie jeździsz. Nie znacie tematu? Na wódeczkę zawsze wystarczy... :(((
+++
Mało czytamy tych wpisów domowych tjuningowców, którzy wydadzą duże pieniądze na nowy cylinder, a opony mogą być z najniższej półki ^Biedronki^... W końcu liczy się tylko prędkość...
Pewnie racja, chociaż dorastanie w PRLu nie pozwala mi za dobrą monetę przyjąć zasady: ^nie stać cię, wypierd...^
Jednak bardziej bym się skłaniał do protestanckiego etosu (i etyki) pracy, czy może nawet nauki społecznej kościoła (katolickiego) niż idei socjalistycznych (i komunistycznych), ale jednak...
Ależ skłaniaj się, skłaniaj Zulusie... Protestancki etos by naszemu krajowi z pewnością nie zaszkodził. Powiem Ci, że skłonny jestem olewać posiadanie gaśnicy i zapinanie pasów... tu w końcu chodzi o moje życie, natomiast wszystko to co dotyka bezpieczeństwa ruchu drogowego powinno być bezwzględnie egzekwowane. Nikt, nikomu w końcu nie może zabronić popełnienia samobójstwa, ale zabójstwo... to już nie ta bajka... Próba wytłumaczenia tego biedą jest nie do obronienia... :(((
Ja do tej pory nie rozumiem, dlaczego niby NFZ (czyli my wszyscy, albo ja jako ofiara wypadku - poszkodowany) ma/mam/mamy płacić za własne leczenie, jak ktoś zrobił mi kuku umyślnie (olał przepisy, zachował się głupio i niebezpiecznie, spowodował wypadek). Chyba po to jest ubezpieczenie OC, żeby pokrywać te koszty. Będzie drożej? Może dla sprawców znacznie drożej? Trudno, ale dlaczego wszyscy mają płacić za czyjąś głupotę...?
No cóż... tutaj to mnie bardziej irytuje ^niestabilne^ orzecznictwo sądowe. Bo to jest tak - poniosłem szkodę, powinienem ją wycenić (leczenie + odszkodowanie + ew. renta) i zwrócić się do sprawcy o zapłatę. Jak się zgodzi, to sprawa się kończy, jak nie - to proces i dochodzą jeszcze koszty procesu i adwokatów. Problem polega na tym, że co sąd, to inne widzimisię wyroku, w tym zwłaszcza odszkodowania. Te zasady zaś powinny być generalnie podobne i oczywiście różnić się jedynie w zależności od rozmiarów szkody...
Moim zdaniem obecne OC nie przewiduje naprawdę solidnego zadośćuczynienia ze strony sprawcy...
Ale mi nie o to chodzi. Nie wspominam o odszkodowaniu, mówię o zwykłych kosztach leczenia ofiar wypadków samochodowych, których w skali kraju jest w ciul. Jest sprawca, jest ubezpieczenie, jest koszt do pokrycia - szpital wystawia fakturę, ale nie NFZtowi, ale np. PZU. Albo NFZtowi, a ten refakturuje ubezpieczyciela sprawcy. Koniec pieśni.
Aaaa... no to tu masz całkowicie rację. I to chyba niejedyny przykład... tylko wiesz, w ten sposób to nietrudno byłoby zakwestionować wszystkie choroby wywołane ludzką niefrasobliwością, w tym paleniem, piciem, dragami itp.
Nawet nabyta otyłość... ;)))
Niby tak, ale my płacimy składki za własne leczenie, a nie pokrywanie szkód, które ktoś nam wyrządził.
O sie zgredy zapędziły od przeglądu przez oc do nfz:)
Druid napisał:
Moi drodzy parafianie... z tymi ^powodami ekonomicznymi^ to zwykłe pitolenie... W każdym kraju, z bogatymi włącznie istnieją całkiem rozległe obszary z ludźmi wykluczonymi społecznie i słabymi ekonomicznie. Tylko, że to nie jest żaden powód, żeby tolerować narażanie życia innych ludzi na szwank. To tylko przejaw słabości państwa, które to toleruje i nie potrafi sobie z problemem poradzić. Naprawdę nie ma przymusu posiadania samochodu, ani motocykla, ani nawet motoroweru. Nie stać cię - to nie jeździsz. Nie znacie tematu? Na wódeczkę zawsze wystarczy... :(((
+++
W sumie racje. Tylko że im bardziej w wioche tym bardziej sie perspektywa zmienia.
Tak. Dlatego ja cały czas rozgraniczam bryndzę, od głupoty. Przepisy tego nie różnicują, ale już stosujący je człowiek - może. Wiem, że to relatywizm, prawo jest jedno i obowiązuje wszystkich tak samo, ale... Nie jest idealne i nie można go stosować bezmyślnie, bezrefleksyjnie. Czym innym jest dla mnie rodzina wielodzietna upchnięta w starego fiacisza (np. 2 dorosłych + 4 dzieci) i jadąca przepakowana i bez fotelików do lekarza, szkoły, pracy, a zupełnie czym innym tunningowany grat beemka z 6 podpitymi nygusami w środku jadąca na/wracająca z dyskoteki. W jednym wypadku można pogrozić paluszkiem i puścić, a w drugim trzeba przyciąć przy samej D. żeby młode poolenie wzrastało w poszanowaniu norm.
___________________________________
Arasz piszemy pokolenie i tuningowany:D
Kurde jak tyś się dorobił z taką pisownią:D:D
Paci
I znowu wombat ma rację bo są też tacy gdzie cała rodzina utrzymuje się z jednej wypłaty [najniższej jakiej się da bo to wiocha jak ci nie pasi to wypier] a skuter to jedyny środek transportu [ojca do pracy 20km w jedną a komunikacji brak] i np; komplet opon chińskich do skutera to tydzień życia.Więc takie nie stać Cię to nie jeździj równe jest temu nie jeździj i zdychaj z głodu razem z rodziną.
ps;znam kilka takich rodzin i jak przychodzi im naprawić to za robotę nie biorę a i jak mam jakieś używane części w db stanie to też daje je za free.Jak coś potrzebuje aby mi pomogli w robocie to chętnie sie odwdzięczają bo są bardzo honorowi i do mops też nie chodzą.
Bolesna prawda jest taka że im dalej od stolicy tym ludzie są biedniejsi i trzeci świat jest u nas tylko ze część ludzi tego nie widzi a inna część udaje że nie widzi,Wiem bo widziałem i widzę to tułając się tu i tam.
Pod warunkiem wszakże, że fiacisz nie popyla 100 w zabudowanym...
+++
Perspektywa wiochy wszystko zmienia. Jak jestem na Mazurach... przynajmniej 3 miesiące w roku, od 40 lat, to jeszcze nigdy nie kontrolowano mojej trzeźwości... Na radar trafiłem 2 razy... To jest perspektywa wiochy... Jeżdżą często gęsto nawaleni jak messeschmitty, pojazdy co poniektóre to cud, że się poruszają, ale lokalnie nikt, kompletnie nikt tego nie kontroluje... Dopiero dojazd do powiatu stwarza pewne ryzyko, ale wtedy... jadą lasem i omijają strefę zagrożenia... Wieś... taka...
+++
Paci... ale na flaszkę to zawsze im wystarczy? Mam taką wieś przed oczami... To jest kwestia priorytetów. Żadnej dodatkowej roboty nie ruszą, ale piwko jest regularnie... sorry, taki mamy klimat... ;)))
dlatego mówię że to nie jest takie proste. Driud ma racje w tym że to jest słabość państwa. Ale to wynika ze słabej kondycji finansowej obywateli.
jedni tak mają naprawde a inni z tego korzystają bo są sknerami - też trudno określić co jest co w którym przypadku.
Druid mierzysz wszystkich jedną miarą kojarzy ci się wiocha z panami pod sklepem i patologią równie dobrze mnie tak mógł bys ocenić jak by podjechał w twojej okolicy na mazurach do sklepu po fajki w roboczym ubraniu uwalony w smarach i oczywiście z brodą i wąsami nawet jestem pewien że byś pomyślał śmodruch pijak,żul a tu zonk [zabrakło fajek w czasie pracy a bez nich człek nerwowy] i nawet byś nie pomyślał że pisałeś z im na forum 20min wcześniej.
Z tą wsią obecnie to nie jest tak do końca jednoznacznie. W ostatnich latach spotykam się raczej z wypasionymi domami i drogimi SUVami niż z np. Cinquecento ;] Swoją drogą nie wiem, skąd ci ludzie biorą kasę na takie rzeczy oprócz roli i sprzedaży ziemi. Albo od innej strony - niemal wszystkie "nowe" dzielnice wawy to przyjezdni ze wsi. Mieszkania z garażami po kilkaset tysięcy zł. Hmm?
*
Niestety wombat ma rację. Zjawisko sknerowania jest w społeczeństwie tak powszechne (pierwotnie z powodu słabej kondycji finansowej) że już nikogo nie dziwi. Podobnie jak wyzysk, na który jesteśmy wyczuleni jako naród po komunie. Ceny wszystkiego co Zachodnie liczone są w ojro albo dolcach. Więc jak Kowalskiemu przychodzi zrobić wielowahacz w jego kilkunastoletnim Passacie sprowadzonym od Niemca, to wydanie kilku tysięcy polskich złotych jest traktowane jako wyzysk. Podświadomie...
*
Z moich obserwacji wynika, że żeby zarobić w PL dobre pieniądze trzeba spełnić co najmniej jeden z warunków poniżej:
- być specem z pożądanej dziedzinie lub powszechnie wysoko cenionej
- pracować po 20h dziennie, 7 dni w tygodniu
- mieć załatwioną posadę
- żerować na pracy innych
- kraść (w tym również przekręty podatkowe)
- mieć spadek który można pomnażać
Reszta żyje od pierwszego do pierwszego ;)
Jak nie wiesz to ci powiem skąd , gospodarka zapier... chociaż większość z nas tego na swojej du.ie nie odczuwa buduje sie autostrady centra logistyki itd a wtedy chłop nie dostaje 10k za hektar tylk bańke tam gdzie wwcześniej mieszkałem (Stryków) budowa autostrady i tAkiego centrum logistycznego brali za gospodarstwa po kilka baniaszy za ziemię też.