Bezzz? A po co Ci bez? ;)))))
No to kiepsko Zulusku :(... ale przypomniałeś mi stare dzieje, pracowałam kiedyś Marynarska róg Postępu, Wynalazek :)
*
Na lodzie i tak Cię nie uratują;)
No jak? Bez kwitnie-wiosna-ciepło-skuter.
Nie widzę bez :-)
bea555 napisała: Na lodzie i tak Cię nie uratują;)
Na lodzie to i autem jedziesz w krzaki albo gorzej:-) Byłem przed chwilą z ciekawości pośmigać na tym Mio i jestem pozytywnie zaskoczony. Ponownie wjechałem na zaśnieżony parking i trochę męczyłem maszynę. Da się wystartować bez większych kłopotów i wcale nie było mi łatwo robić bączki. Musiałem uważać bo czasem rwał do przodu zamiast się ślizgać, a samochody stały blisko:-) Zapragłem mieć te oponki u siebie w Fiddlu!!:-)
**
Edytowałem post i Zulus odniósł się w międzyczasie do tego co wykasowałem:-)
Tak, serwis też polecał zimówki heidenau...
Ach ten Zulus..., z małpią zręcznością edytuje, wykasuje ....;)))
*
Heidenau? Niemiecka jakość na polskich drogach:)
Wygląd też niemiecki, finezja czołgu z IIWS... lub VW :-)))
Takie opony mają trochę inny wygląd od letnich. Kenda wygląda jak samochodowa:-) Heidenau i Vee Rubbele są troszkę bardziej okrągłe. Korzyści jednak rekompensują brak sportowego wyglądu. Wyjeżdżając z garażu mam 100m drogi ułożonej ze specyficznej kostki. Jak było mokro to Mio myszkował strasznie na tym odcinku. Fiddle jeszcze bardziej:/ Myślę że największy atut tych opon to jazda w okolicach zera stopni po mokrym. Tylne koło zdecydowanie ciężej wprowadzić w poślizg. Przejechałem się dziś też na moim bzyku i podjąłem decyzję, że do póki nie kupię takich opon jak do Mio, to wyjeżdżam tylko jak będzie sucho. Za dużo stresu to kosztuje:/
Dokładnie. Załadowalem sobie dwa nowe e-booki do czytania i bujam się jutro MZK.. ZTMem, czy jak to się teraz zowie :-)
Łoooj... tylko się nie zaczytaj za bardzo Zulusku, bo Cię wywiązą na drugi koniec W-wy;)))
Ale.. kiedy ja jadę na drugi koniec Wawy :-)))
Hahaha:-D
Ale wiesz ... każdy kij ma dwa końce...
żeby czasami nie w przeciwnym kierunku , niż zamierzasz;)))
A czym masz zamiar się zaczytywać Zulusku? :)
Ciężko, wsiadam na pętli, bym musiał być bardzo pijany wcześnie rano :-)))
*
Tym, co mi najlepiej wchodzi podczas relaksu. Na pierwszy ogień Grange ^Kaiken^, a potem ^Bezcenny^ Miłoszewskiego :-)
... albo baaardzo zaczytany;)))
Dzięki za tytuły, mówisz, że warto?
Coś ostatnio jestem do tyłu z czytaniem, a lubię:)
...chociaż osobiście wolę wersję papierową :)
Miłej lektury życzę! :)
Dzięki!
Czy warto... jeszcze nie wiem, nie czytałem. Ale Grange jest moim faworytem (z bardziej znanych ^Purpurowe rzeki^, ^Imperium wilków^), a i Miłoszewskiego się równie fajnie czyta, co ogląda (^Ziarno prawdy^). Lubię kryminały na podróż, da się to czytać po kilka stron w autobusie, im bardziej mroczne, tym lepiej. Czytam i szybciutko zapominam, to nie Stieg Larsson, który Cię trzyma kilka dni na kanapie, aż skończysz wszystkie tomiszcza :-))) Mam swojego absolutnego faworyta - Jean-Claude Izzo i jego trylogia marsylska (krótkie i zajebiście mroczne). Szkoda, że napisał tylko to i wielka szkoda, że nie oglądałem serialu na podstawie tych książek. Mam trochę tego typu literatury na komórkę - pliki mobi, instalujesz FBReadera i wio :-)))
Uuuaaa.... to mi podrzuciłeś autorów i tytułów... Thx:))) Mam z czego wybierać:)
Ale Ty się tak za bardzo na to czytanie w autobusach nie nastawiaj, pod koniec tygodnia podobno ma być nawet do +10. Latamy! ;)))
Polecam autora Hans Helmut Kirst i np: 08/15 (3 tomy to ma :D ) a potem Fabryka oficerów bo one są w tej kolejności chronologicznie i w zasadzie połączone bohaterami.
No nareszcie! Mój ulubiony Misiaczek przemówił ludzkim głosem;)))
Dzięki Wombatku:)
Od razu widać, że chłopaki z W-wy:))) Pełna kultura;)))
Człowiek w tej dziczy siedzi i nawet z literaturą do tyłu.
Dzięki serdeczne Chłopaki;)
***
Edit...:-)
Ekhm, a jeśli myślisz Wombatku, że tak ugrzęznę w tej historycznej powieści , że przestanę udzielać się na forum z durnowatymi wpisami, to... ;)))))
Mój ulubiony autor, do którego co jakiś czas wracam, to Alistair MacLean, więc... tematyka trochę zbliżona... ;)))))
He, he...Wombat to nasz pokładowy bibliofil :-)
Mogę podrzucić w zasadzie wszystko od Jo Nesbø (cykl z Harrym Hole) np. na maila, jak się przekonasz do czytnika (lub komórki). Lubię te skandynawskie klimaty, są takie... chore :-)))
Alistair MacLean to klasyka. To wciągałem mają 15-18 lat. Dla równowagi zagryzając Joanna Chmielewską. Niby kryminały ale takie dobrze wchodzące bo główna bohaterka wariatka i jej otoczenie też lekko kopnięte.
Natomiast w 08/15 i Fabryce Oficerów to powieści historycznej tyle co mniej więcej w naszych C.K. Dezerterach - zresztą nawet tematyka podobna tylko brutalniejsza bo tam jest ta ^brudna^ strona wojny i prania mózgów młodym żołnierzom. Akcja osadzona w tamtych czasach bo bliskie autorowi i tyle. Ale czyta się świetnie.
btw, ja się do czytnika przekonać nie umiem. Dla mnie to nie książka tylko email wtedy. Tak jak nie potrafię oglądać filmów z tableta czy komórki - tak samo do książki muszą być warunki - a książka ma być książką. Tutaj jestem fanem klasyki i analogowych nośników :)
A ja z innych powodów. Książka wgrana w komórkę i sobie czeka. Utknę gdzieś i czekam (urząd, dentysta, przystanek - cokolwiek), to zamiast czytać wiadomości i się wściekać (co nowego nasi politycy wymyślili i na co znaleźli niezawodny sposób), odpalam ebooka i sobie czytam :-)
Miałem Kindla, ale go utopiłem na pogrzebie (deszcz padał, a ja w płaszczyku... nie przetrwał powodzi). Potem używałem komórki, potem był jakiś czas Multireader Prestigio, ale przestał działać. Resetowałem, szukałem w necie co się popierdzieliło (wyświetlał tylko pół strony), ale się w końcu poddałem i ciepnąłem w kąt. Ostatnio wpadł mi w łapy i dałem mu ultimatum: działasz, albo kosz - ostatnia okazja. Po przywróceniu ustawień fabrycznych zadziałał. No to mu wgrałem dwie świeżo kupione knigi i lu, czytamy. Nie w domu, właśnie na drągu w przeciągu, tramwaju, śniadaniu, obiedzie na zewnątrz. Dobrze się złożyło, bo akurat skut poszedł w odstawkę, a on mi znacznie ogranicza czytelnictwo (te cholerne minimum dwie godziny dojazdu do pracy dziennie) Stracony na dojazdy czas szybciej mija i nie jest aż tak stracony :-)))
*
A MacLean prawie jak Ludlum, klasyka wakacyjnych lektur :-)))