Właśnie miałem nie przyjemne zdarzenie i postanowiłem napisać ten temat aby opowiadać swoje tragiczne momenty na skuterach/moto.
Ja miałem w życiu cztery takie tragiczne sytuacje i jedną przed 10minutami.
Zacznę od najnowszej…
1. o 22:00 Mama poprosiła abym jej jechał na skuterze po fajki, no i pojechałem. W odl. 2 km od domu skuter stracił na obrotach i zgasł. Nie wiedziałem co się dzieje więc świece podejrzewałem. Na szczęście miałem jakieś tam klucze w siędzeniu. No i odkręciłem i przeczyściłem świece skarpetką bo miałem drogie ubrania i mi było szkoda…^^
Zakręciłem i nic to samo, maksymalnie na 2sec zapalił i gasł.
Szlag mnie już trafiał a nie chciałem pchać go o tej porze… więc za pomocą nasadki i klucza do świec udało mi się siedzenie odkręcić, wyciągnałem filtr. Okazało się że to nie jego wina bo był czysty. No i próbowałem zapalić go bez filtra - nie udało się. W końcu zauważyłem że jedna rurka wisi luzem - od ciśnienia paliwowego prawdopodobnie no i była odłączona. Założyłem ją i zapalił elegancko… I udało się bez pchania do domu.
2. To też było ost. jakoś 2 tyg temu. Pojechałem grać w nogę… Gdy skończyliśmy grę około 20:00 to skuter nie chciał zapalić… No i co się dzieje? Sprawdzałem wszystko, oczywiście oprócz filtra. Pchałem go jak osioł ,jeszcze wykończony po 3h grania w nogę. Na drugi dzień wyczyściłem filter i to samo. Tylko że w tedy był za brudny a po czyszczeniu zbyt czysty. No i kombinowałem aż w końcu ograniczyłem dojście powietrza i było g00d;)
3. Pod koniec ost. sezonu gdy wracałem do domu po szkole to zaczęło padać. Było mokro ale ja cwaniaczek się nie przejmowałem… Przejeżdżałem przez rynek(w rynku Nowego Sącza są takie kostki osrane zamiast asfaltu). No i wymijając autobus lekko się przechyliłem żeby zmienić pas przed autobus no i mata… Skuter poleciał do przodu bokiem a ja jak kaczka - kamykiem po wodzie poleciałem po tych cholernych kostkach. Około 30-40osób się na mnie gapiło jak na dziwne stworzenie w rynku na przystanku.
Nikt nie był łaskaw podejść nawet.
Ale jak się pozbierałem z ziemi to wziąłem skuter i wlokłem się do domu 15km/h bo tarcza się wykrzywiła. I niestety były rysy…
To moja jedyna mata. Już nie jeżdżę po mokrym^^
4. Jadąc w tamtym roku do kumpla 20km od Sącza, akurat przejeżdżając koło mojej szkoły skuter zgasł. No i nie znałem się ani trochę na skuterach ani motorach więc nie wiedziałem co jest grane. Byłem jakieś 3km od domu i musiałem 90kilowego chinola pchać do kumpla który dopiero mi to naprawił. To była wina fajki od świecy , tej gumy w niej czy coś takiego - nie pamiętam dokładnie.
Heh mi kiedyś brakło wahy na Koloniji (taka dzielnica Knurowa, nie zbyt przyjazna) to musiałem pchać do stacji benzynowej, tylko szybko bo miałem stracha, że mi najebią, a skuter zajebią xP
Kiedyś tamtendy jechałem i z jakiegoś auta odpadł kołpak i skręcił w prawo xP TO ja za nim tak dla jaj chciałem wziąść, ale jakieś dzieci były pierwsze i myślały że to mój i mi chciały za 2 dychy opchnąć ^^
Z crashów to raz przez zimę jak hamowałem to po prawej stronie był lód to utrzymałem się, utrzymałem, aż w końcu na lewo… skutek - potłuczone lusterko, ale dalej z nim jeżdżę ^^
Drugi i jak na razie ostatni raz to moja pamiećtna guma. Skuter kompletnie nie wyregulowany pod stunt do tego ciężki. Przy 15 dopiero była moc i obroty, więc tak prubuję coś przejeżdżam, kumpel mówi do drugiego: “Zaraz się wyjebie” i się sprawdźiło przejechalem z 1,5 m na kolem, a potem już ^^ Szlif na lewej stronie przez metrów 3-5 ^^, niefortunnie jakiś kamiećń mi wszedl między plastik z podlogi,a chyba się to pług nazywa ^^ to pod podłogą ^^ i tak przeorał, że podłoga popękana w 2 miejscach -.- niedawno to cacy pokleiłem “spawarką do plastików”
Jeszcze jak pamietam to jak jechaliśmy z kumplem gdzieś przez miasto to jakieś auto na wstecznym z parkingu wyjeżdżało, a drugi ciula zaczął wyprzedzać mnie, ale nie po drugim pasię tylko obok mnie. Tamten wyjeżdża, to chciałem w lewo odbić, a tu ten mnie wyprzedza -.- to już widzę jak jestem w dupie od tamtego, wiec zacząłem hamować i już myslałem że nas zgniotą z 2 stron -.- ale się udało. Równie niemile wspominam ciężarówki i transportery z firmy J&P(chyba tak), co pracująprzy budowie autostrad. Już kilka razy wymuszali na mnie pierwszeństwo. Normalnie bezczelnie z podporządkowanej drogi wjeżdżają bo “więksi” raz z piskiem hamowałem, zatitałem, to się zatrzymał, jak zobaczyłem że wyszło 2 kolesi z jakimiś kilofami czy czymś, a w środku siędziało z 4 to zaraz w tył zwrot ^^
A ja ostatnio pociam do szkoły i dziadek z przeciwnego pasa skręcił w swoje lewo do sklepu a jechałem z naprzeciwka i miałem pierwszeństwo Zahamowałem na szczescie tylko szkoda ze musialem się zatrzymac 30 cm od niego. A on wychodzi z auta i ma do mnie. jakieś zale i pretensje a ja na to ,PKS-em jezdzic pajacu jak autem nie potrafisz"
Skuterem miałem jak na razie tylko jednego szlifa
Po deszczu na kostce za bardzo pewien siebie się złożyłem No i szlyyf A było to jeden dzień po lakierowniu Podłożyłem nogę pod plastiki i mniej więcej je uratowałem
Ale taką bardziej nieprzyjemną sytuacje miałem samochodem ;/
Jechałem sobie spokojnie ±110km/h i z naprzeciwka jechały samochody, naraz zaczął wyprzedzać no to ja spokojnie zjechałem n ten awaryjny pas ale na raz na trzeciego zaczął wyprzedzać z na przeciwka… zacząłem uciekać do rowu przed nim, ale zaczepiliśmy się lusterkami… na szczęście tylko lusterkami… strach w oczach niesamowity…
Na szczęście skończyło się tylko na roztrzaskanym lusterku i zderzaku pełnego błota
Skleciłem takie prowizoryczne lusterko żeby dojechać do domu
Temat ma złą nazwę, bo tragedia to jest jak się ktoś zabije a nie brak paliwa.
kdekarz123 napisał:
Heh mi kiedyś brakło wahy na Koloniji (taka dzielnica Knurowa, nie zbyt przyjazna) to musiałem pchać do stacji benzynowej,
Zresztą jest ten temat http://forum.jednoslad.pl/viewtopic.php?t=1309
Zmieniłem nazwe jak jaśnie panu nie pasuje…
I co że jest temat z crushami , tu jest ogólnie.
Czy mogę coś jeszcze dla szanownego pana zrobić?..
Dobra nie wkurzaj się tak, bo nazwa tragiczne była nie na miejscu, skoro gadacie tu o tym że się waha skończyła.
ja ostatnio jade sobie do szkółki i po ok 10 km zaczęły się problemy mulenie i wg
i się kurde gaźni rozregulował no to ja próbowałem go wyregulować a wiecie jak cieżko jest to zrobić bez śrubokręta wykońcu się udało i jakoś dojechałem tempem 40 km/h do domu
pewnego razu dałem się przejechać kumplowi on sobie pojechał a ja czkam i widzę on pcha skuter nie chciał zapalic nawet nie chciał zagadać okazało się ze się galareta zrobiła w gaźniku no i co szybko czyszczonko i regulacja i jeszcze do domu na obiad zdążyłem
Ja to kiedyś miałem fajną przygode , wracam do domu i nagle bul bul bul , myślałem ze nie ma wachy , zaglądam pod kurek prawie full , no i już zmartwiony , rozebrałem cały gaźnik filtr , przedmuchałem i dupa , no zmartwiony patrze się na niego , a tu się okazuje za fajka spadła (debil ze mnie )
Taka nie przyjemna przygode mialem tylko jedna ;D bylem jakieś 7 km od domu w takiej wsi … jade i brat z naprzeciwka jechal i się zatrzymalem na bajere… zatrrzymalem się skuter od razu zgasl… juz nie chcial zapalic… kluczy nie mialem ani nic… doprowadzilem z 1.5 km do brata sklepu , wzielem 10-tke … i okazalo się ze gaźnik się rozkrecil … zakrecilem wszystko cacy … ale to juz nie bylo to samo… jakis piachow nazbieral pewnie i juz nie mial tej mocy:(
A ja miałem cos takiego wczoraj jade se skuterkiem moim a tu takei bu bu bu caly czas zatrzymałem się na stacji benzynowej atu poszedł przeciwtalerz załamka z deka ale kupiłem poxipol zakleilem przeciwtalerz i koronke i do chaty dojechałem :lol: i nawet się dobrze trzyma
Jadę sobie dzisiaj skuterkiem, a tu psy przedemną, to myślę sobie, zeby jechać tuż za nimi I tak sobie jadę, dojeżdżamy do skrzyżowania, a te pajace w ostatniej chwil odbili w prawo bez kierunku, że mało im i sobie boku nie przeszlifowałem. Się wkur… :-x Nie dość, że była by stłuczka, to jeszcze z radiowozem :lol:
Moja przygoda:
-Jade sobie ze szkoły (spokojnie ~120) widzę za soba motocykl. No to gazu dałem. Na liczniku już prawie 150. Zerkam w lusterko ii … POt mnie zalał, w gaciach pełno - policyjny fazer …
Zacząłem zwalniać. Już jechałem okolo 100 a on wziął mnie wypzedził i pojechał … :shock:
A ja zacząłem stuncić, jako tako(nogi mi zwisają po bokach bo seryjnym hurcianem inaczej się nie da) i dzisiaj mnie przechyliło do tyłu i kolana mam poździerane. Skuter elegancko “odprowadziłem” w pokrzywy.
Widzisz Wino, i po co był ten swap? dla pełnych gacię :lol:
ja se jeszce coś przypomniałem , stoimy se ze znajomymi , koleś wziął i ruszył manetką i słysze takie , trzask , ruszę manetką a on twardo stoi, odpaliłem go z ciekawości a on mi się wkręcił na pełna pizdę , dobrze ze ma centralą stópkę, popatrzałem na gaźnik a linka od gazu luźno się wyciąga , dobrze ze miałem klucze to rozebrałem gaźnik, i się okazało ze śrubkę od wolnych obrotów miałem tak mocno wkręconą, ze jak tłoczek poszedł do góry to się zablokował i nie opadał , a dzień wcześniej podkręcałem śrubkę dziwiąc się czemu , tak mu spadły obroty skoro nic nie robiłem , widocznie musiała zapchać się dysza wolnych obrotów
mam szczęscie ze nie zrobiło mi się to podczas jazdy
mi się podczas wyprzedazania na trzeciego gaz zaciął … To nie było śmieszne :evil:
o fuck i co zrobiłesą?
Czym predzej się schowalerm za samochod i dwa chamulce naraz, jak juz zwolnil to kluczyk przekrecilem i zjechalem na bopocze. Z przedniej tarczy to aż dymek szedł A to się linka od gazu jakoś przekrzywiła i zblokowala, Teraz ją na drut przyczepiłem żeby nie mieć podobnych przygód
Ja jak pisałem na szałcie zacząłem się uczyć stuntu. Skuter zupełnie seria jeszcze z tym błotnikiem z tyłu. Żeby go poderwać zatrzymuję się, zapieram nogami o asfalt i jade na kole z nogami spuszczonymi. Wczoraj jechałem ok. 15 metrów i zrobiłem aphengera w krótkich spodenkach i bez stelaża. Aphenger tzn. nogami po asfalcie za jadącym na kole skuterem trzymając się kierownicy. Jakie są skutki tego możecie się domyślić. Zrobiłem to żeby ratować skuter.