Nieprzyjemne Moto Zdarzenia

Ja jak jechałem skuterkiem kuzynka to koło 80km/h i jadąc w nocy nie było tak dobrze widać dziur i wjechałem w nią z może 75km/h tylko poczułem jak tył skutera się unosi i leci zemną do przodu

a jak to się skończyło??

no jak klosz z przodu rozbity trochę szlifowało go i tyle a ja bez szfanku prócz kilku otarć.
Do naprawy był prawy migacz nowa czacha bo trochę pękła po bokach i nowy klosz

Więc to było tak.
Pewnego ciepłego dnia odkręciłem w skucie kolektor wydechowy żeby sprawdźić czy seryjny tłumik go blokuje i ile blokuje.
Wyruszyłem wraz z moją 5-cio letnią siostrą na przejażdżkę bez kasku, ujechałem może z 600m zawracam i patrze a tu straż miećjska no to bez zastanowienia full gaz.
Zauważyłem że oni jadą powali ale to nic uciekam dalej, skręcam w polną drogę dojeżdżam do domu, zsiadam ze Crackera chce iść do domu a tu straż miećjska u sąsiada woła na mnie żebym się wrócił. No to się wracam, przyszedła matka a ten ze straży zaczął na mnie krzyczeć że tak bez kasku z siostrą że oni jechali powoli żebym ja też jechał powoli i żebym się nie rozbił (o tym że silnik cracker dość głośno chodził niewspomnieli :slight_smile: ) , groźił mi sądem.
Skończyło się na spisaniu i na tym że postanowiłem kupić tecnigasa.

Buahaha czyli skutek bardzo opłacalny :smiley:

Do mnie do domu kiedyś podjechali tajniacy, ja byłem na boju gdzieś grałem i mówą do mamy: Dzień dobry, Policja Kryminalna, czy tu mieszka Krzysztof D. Ona do mnie zadzwoniłą i tylko żebym szybko przyjeżdżał ja nie wiedziałem o co chodzi, przyjeżdżam, patrzę 2 kolesi stoi i zmoją mamą gadają. Przedstawili się coś w rodzaju Policja Kryminalna. JA taki zmeiszany nie wiem o co chodzi ^^ ale okazało się, że w roli świadka ^^ i złożyłem pod domem zeznania, mama musiałą też być, podpisała tam gdzieś też i tyle pojechali :lol: Po 4 dniach byli u kumpla, który mieszka 15 m dalej xP Miałem się czym chwalić :stuck_out_tongue: a chodziło o to, że jak wracaliśmy z kumplem z “Karaoke” xD to idziemy tak moją drogą (szliśmy do mnie na nockę ^^), nagle słyszymy jeb taki huuuk, patrzymy, a tam ogień na 4 m wysokości, idziemy blizej i sylwetka auta w ogniu i wiadomo “o kurwa auto się pali !” Jako, że miałem pewne zdarzenie i był przypał że nie dzwoniłem na 112 bo wtedy cośtam masz dowód, że coś… bla bla… to tym razem zadzwoniłem zaraz ^^ Powiedziałem co widzęi gdzie to, w tym czasie tam doszliśmy i jeszcze były 4 wtybuchy - strzelały opony. Potem przyjechaął straż i to zgasiła ^^ auto do kasacji praktycznie. No tył był w miarę, ale maska to tylko takie czarne resztki. Szkoda bo to był jakiś mesio jak dobrze pamiętam ^^

  1. Wyjechałem kiedyś z domu. Po 500 metrach nagle zgasł. Za nic nie chciał odpalić. Przyprowadziłem go do domu bo to nie było tak daleko. W domu zacząłem od najprostszych rzeczy czyli sprawdzenia świecy. Okazało się, że wypadła fajka. Wsadziłem i odpaliłem. Nim ruszyłem w drogę chciałem jeszcze się upewnić, że fajka leży na świecy pewnie. A silnik był odpalony. Jak wsadziłem tam rękę pokopał mnie prąd tak, że będę to pamiętał jeszcze długo :smiley: Inna historia z tą fajką jest taka, że kiedyś mi pękła a ja ją tylko skleiłem taśmą. Wracałem wieczorem ok. 20 do domu. Było już ciemno i padał dosyć mocny deszcz, który mnie zaskoczył bo dzień wcześniej był pogodny. Kiedy wjechałem na polną drogę, która wiedzie do mojego domu, skuter zgasł po kilkuset metrach. Było ciemno, padał deszcz, nie miałem jak cokolwiek tam naprawić. Pchałem skuter przez prawie 2 km w ulewie. Mam tego dosyć do końca życia :stuck_out_tongue:

    2. Byłem w wakacje na wycieczce w Radzyniu Chełmińskim oddalonym ok. 25 km od mojego domu. Byłem tam i już wracałem spowrotem. Zaraz za miastem poczułem, że skut jest coraz głośniejszy. Przypuszczałem, że to wydech się odkręca. Stanąłem i kluczem z kompletu, który zawsze ze sobą wożę dokręcałem śrubki mocujące. Być może ta jedna była już tak zużyta, być może zdążyła się nagrzać tak, że była bardziej palstyczna ale urwał em łepek śrubki a gwint pozostał wy cylindrze. Musiałem zająć się tym w domu bo nie miałem odpowiednich narzędzi tam. Skut był strasznie głośny i z daleka mnie było słychać. Na małym, wiejskim cmentarzu obok, którego się przejeżdża trwał pogrzeb i zakłociłem im chyba ceremonię bo wszyscy oprócz głównego bohatera się na mnie patrzyli :lol:

    3. Jadę razu pewnego pod koniec października do szkoły. Na skrzyżowaniu przejeżdżała taka laska na Kingway’u. Miała kask otwarty, wyglądała jakby się bała jeździć na tym skucie, w ogóle wyglądała na przestraszoną tym, że się porusza i niepewną tego co robi. Dogoniłem ją i pomyślałem, że pokażę jej jak się jeździ. Jechałem już przed nią i dojeżdżałem do zakrętu gdzie można pojechać szybko i ładnie się złożyć. Tak też zrobiłem, zresztą zawsze w tym miejscu tak jeżdżę. Tylko, że droga była mokra i kiedy tak jechałem tylne koło mi odleciało i zamiast pokazać jak umiem jeździć pokazałem jak szybko podnoszę się z asfaltu bo nim do mnie dojechała ja już spierdalałem :smiley:

    Jest tego jeszcze trochę. Jak sobie przypomnę to napiszę :wink:

Eee z tą laską to mogłeś poczekać aż dojedzie;D Jak fajna to by Ci zaczęła pomagać itd. ^^

To z głównym bohaterem pogrzebu i z tym składaniem w zakręt najlepsze xD

1)Jak ja kiedyś wyjeżdżałem z domu to sprawdźiłem Hamulce światła itd. na zakręcie dodałem gazu lekko żeby sprawnie przejechać do sklepu gdy juz miałem hamować hamulce nie zadziałały i dobiłem do sklepu :smiley:

2)Raz stałem z kumplami i odpaliłem skuta chciałem im pokazać jak szpuli mój “rumak” zacząłem “palić gumę” dodałem gazu i wszystko pięknie gdyby podczas dodawaniu gazu nie zjechała mi ręka z hamulca i skuter ruszył xd

3)Raz kumple grali na takim suchym boisku i ja wjechałem i zacząłem “driftowac” na piasku ktoś kopnął piłke i wpadła mi ona pod tylnie koło piłka została cała a motorek szlifował przez całe boisko :smiley: a ja biegłem zanim żeby go zatrzymać pużniej mi zgasł próbowałem go odpalić za Chiny się nie dało to kołem zezłoszczony w tłumik wsypał się “piasek” odpaliłem usłyszałem huk i za mną wielką kupę dymu :smiley:

Kurde ja dzis miałem jakiś pechowy dzień…
Nie ma już u nas lekcji więc przyjechałem pod szkołem moto.
Praktycznie wszystcy co byli to siędizeli na dworze, no to przypaliłem trochę kapcia:)tak się dymiło żę dyrka przywaliła i zaczeła mnie owalać:/ No to ze smiećhem zwinołem się.
Jade jade i coś mi zaczęło trzeszczeć staje przeglądam a tu słysze że od strony sprzęgła coś lata, mysle no ładnie nowe spręrzynki pewnie wywaliło. dzwonie po tate i załadowaliśmy moto na przyczepke i bujamy do domu.Odrazu w szkolnych cichach do garazu obaczajać co jest a tu się srunba odkręciła i cały kosz porysowało:/

TWoja wina - niedokładność :stuck_out_tongue:

Moje przygody to jak do school się runnerem bujałem to rano byłem pierwszy a po lekcjach pierwszy odjezdzalem. Zawsze na okolo kilka chinolów. No to ja wychodze za szkole po sqta, odpalam a tu we wszystkich chinolach alarmy zaczely wyć xD Hahaha, co najlepsze na drugi dzien kolega mi opowiedzial jak nauczyciel z którym w tym czasie mieli lekcje zaczął na mnie przeklinać ze hałas robie xD

to ja wam powiem ze ostatnio ledwo co unikłem śmiećrci :smiley: podjeżdżam pod światła przede mną duży samochód dostawczy (mnie więcej taki , miał otwartą klapę , no to ja se myślę, pewnie specjalnie nie zamknął bo coś tam, a że mam schiza i nigdy nie staje za dużymi pojazdami , to zmieńiłem pas ( i to mnie uratowało) , kiedy koleś ruszał , z ogromnym impetem z bagażnika (nie wiem jak to nazwać) wypadł mu ten taki ręczny wózek widłowy , z reguły ważą one ok 80kg , niby to nie wiele ale dostać takim w łeb to śmiećrć na miejscu , w każdym bądź razie stałem z boku i widziałem jak jeszcze prze parę metrów ODBIJA się po asfalcie , potem za nim pogoniłem (bo dopiero po chwili ruszyłem bo byłem taki lekko osłupiały)zacząłem trąbic i wydzieram się ze zgubił wózek, to typek się zatrzymał zapytał , czy mogę go pojechać popilnować no to ja się zgodziłem , zaraz zawrócił przyjechał , wziął wózek , powiedział coś w stylu ale ze mnie niezdara zapomniałem zamknąć bagażnik , dobrze ze za mną auto nie stało, to ja mu powiedziałem ze w ostanim momencie zmieńiłem pas , to mi odpowiedział ponownie, ,ale ze mnie nie zdara"i tyle nawet przepraszam nie usłyszałem :!: :!: