Narzekalnia

Polska, panie. I polska rzeczywistość. :-)

Router (oficjalnie nadal 50-ka) ubezpieczony w PZU (38 zeta na rok). Cacy i nadal mam tam tę niezmienną ciągłość ubezpieczenia, od tak bardzo, bardzo dawna (innym firmom ubezpieczającym daję wydruk z PZU i jest zawsze z tym gites).

Motór (jeszcze nie jeździ i nawet nadal w częściach), ale Warta skosiła mnie zań na całe... 45 zeta za rok ubezpieczenia (PZU chciało już całe 90 zeta). I zawsze samo OC tylko biorę. Ale to zawsze. AC, Assistance, etc., a co to takiego jest? Bo może ukradną. Niech biorą, będzie kolejna promocja w Tesco i dalej się będę taką chińszczyzną bujał. ;-)

Czy ja mam jakieś powody do narzekania? A skąd! Parcela na cmentarzu wykupiona, nagrobek już tam ładny stoi (i dwupoziomowy nawet), można się w każdej chwili zawijać z tego padołu łez. Ja już nie narzekam, bo i nie chce mi się nawet. Balalunga i kałapućkajmy sobie dalej. Chrząknie który, żeby to dalej poszło? :D

Chinol - Ty zaffsze (to tak z dresiarska) umiesz poprawić Rysiowi humor swoimi wpisami.

Dziś jechałem sobie uliczką i nagle samochód stojący na poboczu włącza się do ruchu - bez kierunkowskazu. Zaraz hamuje i zjeżdza na bok. Jakaś baba postanowiła sobie przejechać z miejsca na miejsce. Kiedy zwróciłem jej uwagę wydarła się na mnie co ja robię (!) i czemu tu jadę (!!!). Ja się wydarłem na nią, że to prawo jazdy to chyba kupiła itd. Zamknęła się i wsiadła do samochodu. Wiedziała (chyba), że to jej wina.

W Canal Plus nienawidzę się z jednym ochroniarzem. To gruby ćwok. Na oko waży chyba z dwieście kilo. Jesli wyskoczy mi znowu z czymś to zrobię to, na co mam ogromną ochote - kopnę go w ten wielki, tłusty bebech.

Kisiu ... dobrze że nie w (_._) bo jeszcze nogę Ci wciągnie :D

Gdyby mi ją wciagnęło tam to musiałbym ja już chyba tylko obciąć. W d... to można mu wsadzić granat.

Będę chyba musiał wysłać jakiś fax do "p. Boga" , bo co z tą pogodą ? jadę do pracy - deszcz, jestem w pracy - słońce, wychodzę z pracy - deszcz. Jakby się coś uwzięło na ludzi z mas pracujących. Mam troszkę "do porobienia" przy moich jednośladach ale jak tak się wraca to już człowiekowi nic się kompletnie nie chce.

Mnie spieniają takie gwałtowne akcje pogodowe: odstawiłem dziecko do szkoły i wracam sobie spacerkiem, słoneczko świeci. Nagle pociemniało, zawiało, 15 sekund mocnego deszczu (ale normalnie ulewa), 20 sekund gradu i zanim sie zdecydowałem na rozpięcie kołnierza i wyjęcie kaptura już znowu słoneczko i już wszystko zaczyna wysychać. Tylko człowiek mokry i w szoku stoi :)

Nosz ja pierdziu...
W PZU to chyba ostatnio ostro imprezują.
Niedawno chcieli ode mnie kasę za polisę za motocykl - sprzedany jakieś trzy tygodnie wcześniej, mieli zgłoszone w oddziale od razu. Dobra, może informację gołębiami pocztowymi przesyłają. Teraz przyszło żądanie zapłaty polisy za skuter. SPRZEDANY W 2009 ROKU. Rzecz jasna również od razu byli o tym powiadomieni, co jest poświadczone odpowiednią adnotacją na umowie, którą na szczęście nadal mam.
Zajebista firma, nie ma co.

Wombat napisał:

Mnie spieniają takie gwałtowne akcje pogodowe: odstawiłem dziecko do szkoły i wracam sobie spacerkiem, słoneczko świeci. Nagle pociemniało, zawiało, 15 sekund mocnego deszczu (ale normalnie ulewa), 20 sekund gradu i zanim sie zdecydowałem na rozpięcie kołnierza i wyjęcie kaptura już znowu słoneczko i już wszystko zaczyna wysychać. Tylko człowiek mokry i w szoku stoi :)

"Jednostka" odpowiedzialna za tę ujową pogodę powinna wylecieć ze stanowiska na zbity pysk i zostać skazana na banicję (ewentualnie dożywotni nakaz łatania dziur na polskich drogach). Jest maj do ciężkiego wała korbowego. Gdzie ta wiosna?!

Ja akurat od 3 dni mam niezły fart jeżeli chodzi o pogodę. Jeżdżę sobie pomiędzy chmurkami i czasem dopadnie mnie jedynie kilka kropel. :-)

chopy, ratujta. Serwis mnie dymie.
razem z Michalk001 stwierdziliśmy że coś dzwoni (wiec nie mam omamów), zadzwoniłem do gostków.Powiedzieli że przyjadą i zrobią pod domem. Przyjechali i faktycznie stwierdzili że coś dzwon/brzęczy jak sie rozgrzeje. Ale nie byli przebrani i nie mili kluczy.No to mieli wrócić z narzędziami i słuch po nich zaginą już kilka dni temu. Kto w okolicy ursusa lub okolic by tam popatrzył? Do kogo można z tym podjechać ? normalnie płace jak za prezydenta albo albo dozgonna wdzięcznosć i będe sławił jego imię na morzach i oceanach albo dobra flaszka albo 6ciopak żywca... normalnie spełniam życzenia.

Michalk001 napisał:

Ja akurat od 3 dni mam niezły fart jeżeli chodzi o pogodę. Jeżdżę sobie pomiędzy chmurkami i czasem dopadnie mnie jedynie kilka kropel. :-)

Ja tak samo.

A ja dawno tak nie zmokłem jak dziś... Targowa się zapadła i zamknięta, korki jak... wszyscy wiemy co, ale co to dla jednośladu. Poleciałem sobie na Lazurową o 15,30, w połowie drogi zaczęło padać. Potem to już była ściana wody, a jechałem jeszcze na 16,45 do pracy na Modlińską. Lekka kurtka puściła, gumgacie by nie puściły, ale kurteczka nie zasłoniła rozporka którym mi chyba wiadro wody wleciało i wyglądałem jakbym się zlał z pośpiechu. Rękawice jak ścisnę, to strumienie lecą - masakra. Na Górczewskiej świeżo po początku ulewy moto leżało i radiola stała + taki mniejszy dostawczak, chyba uczestnik.

Dzisiaj rano to dosłownie zmarzłem, żeby maj był taki zimny :(

No i dupa.

Właśnie straciłem dach nad skuterem i od dziś parkuję pod chmurką :(
Od kilkunastu lat parkowałem sobie w blaszaku na znajdującym się na uboczu niewielkim strzeżonym parkingu, mieścił mi się tam i samochód i skuter. Z dnia na dzień dowiedziałem się, że właściciel postanowił oszczędzić i... zwolnił połowę pracowników. Ochrona jest tylko w godzinach nocnych, w ciągu dnia wszystko stoi samopas. W zacisznym, spokojnym miejscu, gdzie można wejść do garażu (jak długo zajmie chętnemu wejście do blaszaka?), rozebrać samochód na części i wywieźć, a nikt tego nawet nie zauważy. Dodatkowo ludzie parkując tam od nastu lat trzymają w garażach kupę różności. Cen nie zmienił, NIKOGO o fakcie braku nadzoru w dzień nie poinformował, dowiedziałem się przypadkiem, z którym z innych kierowców bym nie rozmawiał, był zaskoczony.
No i jutro już ostatecznie opuszczam mój blaszaczek :(
Skuterek stoi już na innym strzeżonym, tyle że pod plandeką, bo żadnej przynajmniej wiaty w zasięgu rozsądku nie znalazłem.
Nie tak to miało wyglądać :(

Mnie czekają "remonty" skuterów - już się łapię za głowę i portfel - szlag mnie trafia jak o tym myślę ale cóż - nikt za mnie tego nie wykona. Gorzej że pod wiatą nie mam prądu więc będzie trza się też i troszkę pobujać po warsztatach bo wszystkiego samymi kluczami zrobić sie nie da.

Już po raz któryś dobieram linkę gazu do Camaro i zaś nie pasuje, jak długość całości niby dobra to znów długość linki wystającej poza pancerz za mała. Musiałem zregenerować starą i będę dalej szukał. Przyszedł weekend i jak by sobie człowiek pomajstrował przy skuterkach to zaczyna padać i znów d***a z roboty. Camaro na mój fart zaczął działać (linka hamulca nowa, układ filtrów też nowy, linka gazu zregenerowana i działa, klamka hamulca z mocowaniem też nowa - stara pękła) teraz zaprowadzę go do warsztatu na wymianę łożysk w kołach i wahaczu , przy okazji chcę wymienić lagi na fabrycznie nowe i może ogumienie - tak aby na zimę był gotów.

W Basi Coliberku zaś pękł stelaż do mocowania bagażnika (trza bedzie pospawać) co dziwne to cholerstwo trzyma nie tylko bagażnika ale i tylne oświetlenie oraz plastiki z tyłu czyli od cholery na jednym. Żeby się do tego g***a dostać nieźle musiałem na odkręcać śrubek i innych elementów (niech szlag trafi chińskich pomysłodawców) .

Zaś w ŁOŚu obiecałem żonie że przestawimy biegi tak aby były jak w normalnym moto (jest to wykonalne)
tak że na zbliżający się urlop będę miał troszkę zajęć - oby tylko pogoda dopisała bo chciałbym też troszkę i pojeździć a na to się nie zanosi.

Cały tydzień nie miałem jak zajać się skuterem żeby go chociaż przetrzeć, nie mówię już o naprawie latającego odblasku reflektorów. Nie mam teraz dziecka pod opieką więc spokojnie mógłbym to zrobić ale jak człowiek wstaje teraz o 3:30 i idzie do pracy na 4:30 żeby *jakoś* się wyrobić - tzn. wrócić do domu o 18:30 - 19:00 - to po pracy naprawdę już nic się nie chce. Teraz niby mógłbym coś porobić ale pada... Ech... Jednak dobrze, że nie było deszczu w tygodniu kiedy to prawie codziennie łaziłem po osiedlu z wielkimi worami listów... Niby są wakacje ale wcale nie jest tego mniej. I jeszcze jakbby gdzieś sie to cholerstwo mnożyło... Jeden dzień byłem w innym rejonie i już nie wiadomo dosłownie od czego tu swoje zacząć...

Ciekawe jak to się przełoży na pensję. Kierownik wprost powiedział, że im się więcej wynosi tym bardziej stawka za list spada. Więc teoretycznie im więcej wyniesiesz tym mniej zarobisz.

Chyba z każdym kolejnym listem stawka spada za ten konkretny list czy tam przedział. Jakby spadała stawka za całość to w pewnym momencie musiałbyś dokładać do interesu.

Za wszystkie. Dziewczynie po wypłacie nie zgadzało się o 500 zł to poszła do kierowniczyny, a on jej powiedział, że jeśli wyniesie więcej niż ileś tam to wtedy nie może jej zapłacić tyle ile ma w umowie, bo to by było za dużo (czy jakoś tak). Chłopak wynosi dziennie po nawet tysiąc poleconych - tyle że w małą ilość miejsc (firmy przy Cybernetyki) i wyliczył sobie, że powinien dostać 6000 zł, a przelali mu 3300. Zapytał o co chodzi, a kierownik (jeszcze ten poprzedni) mówi mu, że gdyby mu zapłacił tak jak ma w umowie to by było niesprawiedliwe wobec innych, którzy co prawda mają mniej listów ale za to w więcej miejsc. Ale on jeszcze ma tysiac zwrotek do opisania i nikt za niego tego nie zrobi. A jak się pomyli to obciążają go tak samo jak innych.

Kisowaty - s******* z tej firmy bo to bagno !!! przez duże B
Wolałbym placki wozić jak IZDEBSKI 12 za te 12zł/ h