można też kupić jeżdżący samochód. albo dobry zegarek. Albo 4 butelki średnej jakości łiskacza.
Albo 2-3 letni skuter markowy w klasie 50. Albo zrobić benkowi dobrze i kupić kymco sztuke nówke.
Można też zacząć ćpać.
Albo dołożyć drugie tyle i polecieć na 4 dni do hongkongu pozwiedzać. Można zrobić wiele rzeczy z 5 tyś.
Tylko co z tego?
liczyłem opcje i wyszło co wyszło.
Zasadniczo w żadnym skuterze nie opłaca sie nic robić za 5 tyś bo to od 70 do 110% jego wartości. Wczoraj widziałem kymco super 9 warte ze 3 tyś w którego wsadzono ponad 4. Na pewnie sie nie opłacało.Ale wrażenia z jazdy będą niezapomniane.
nawiasem mówiąc taka IGŁA z allegro co ma 7-10 lat to może być niezła mina. A wydać 2 tyś na kilka drobiazgów w prawdziwym maxiskuterze to nie jest wielka sztuka.
Mój kumpel miał firme co sprowadzała jednoślady i kilka mu zostało.
Skuter klasy Piaggio Beverly albo X9, Honda Pantheon, Yamaha Cygnus, Aprilla VB Sportcity albo burgman moge mieć za mniej niż 3500. Choć w sumie mógłbym sobie kupić nowy.
tylko że to są już motocykle.
Inaczej je sie też rozlicza w kosztach w firmie, i trzeba miec prawko, i troche inne przepisy ich dotyczą.
A ten skuter co mam jest w leasingu i jeszcze 15 miesięcy bede za niego płacił. Z samego faktu że mam leasing mam więcej korzyści niż ten skuter jest wart a jeszcze rata leasingowa odlicza sie od przychodu wiec zasadniczo płace za niego z kasy którą by mi zabrało państwo jako podatek - mając i koszt i zabawkę (niezbędną mi w celu ekonomicznego dotarcia do klientów) wiec i jem ciastko i mam ciastko. Wódka i popitka w jednym.
Wiec po awarii silnika może stać 15 miesięcy i gnić z dziurą w silniku albo moge dołożyć troche i bawić sie dalej.
Wole mieć frajdę.
Zanim wybuchł silnik zdążyłem zamowić nową osłonę przodu i lampy bo chce zrobić światła na ledach (nie dlatego że dużo jeżdże w nocy tylko dlatego że chce) gdzie same ledy kosztują 400zł a nowa osłona z lampami kolejne 400. + soczewki +osłony soczewek +prostowniki które zassałem właśnie z HongKongu (bo dopiero tam ktoś takie produkuje). Nawet sie nie bardzo na tym znam ale mam ochote to zrobić. Może też nic z tego nie wyjść na końcu.
czy to sie opłaca- stanowczo nie. Ale za to lampy żadnego markowe skutera (roxa,joga,speedfighta) nie zmieszczą tego projektu.
Więc warto i niewarto to pojęcia względne i zależą od punktu widzenia.
Po drugie zabawki to zabawki i muszą kosztować i w sumie im to wybaczam dopóki mogę sie nimi bawić.
Od 17 lat siedzę w tuningu samochodów, to się nigdy nie zwraca. Możesz pogadać o zasadności ekonomicznej wsadzania instalacji turbo za 25 tyś zł do civica wartego 6tyś - tylko nie ze mną.
Albo o sensie posiadania 450konnego EVO do jeżdżenia po mieście czy obszywania tapicerki skórą w Java Car Design za 5 tyś zł w samochodzie wartym 5 tyś zł.
Tutaj zasada jest taka: jeżeli masz ochotę i cie stać - to rób to i nie wnikaj. A jak wybuchnie to nie płacz bo wiadomo od początku że to wydumka.
Wpakowałem w 20 letnią honde w samo zawieszenie i koła za ponad 5 tyś, za 1500 tylko na przód zrobiłem jej heble, (o kolektorach wydechowych, komputerze, skórzanej tapicerce nie wspomne - ciągnąłem zza oceanu, australii..itd) a sprzedałem za całą za 3500.
Ja jestem z tych co z nowej zelandii bedą ściągali OEM stojak na kubeczki bo w modelach na europe i USA ich nie było.
Tak wyglądał mój wtedy 19-letni samochód:
https://dl.dropboxusercontent.com/u/3594867/2009_06_01_Jantar_068.JPG
a tak było w środku
https://dl.dropboxusercontent.com/u/3594867/interior4.jpg
(kupiłem prawie cały samochód rozbity żeby mieć tą tapicerke - nieczęsto w tej budzie była)
miałem dwa takie accordy. Mam fijoła na punkcie tego modelu i od lat prowadze amatorską strone o nim. Płace za serwer i domene, poświęcam czas tylko po to żeby ludziki mogły sobie wymieniać informacje. To też sie nie opłaca ale mam z tego frajde
Chyba jako jeden z pierwszych w PL miałem lampy Alezza look (tzw Lexus style) co teraz są na allegro do wszystkiego po 300zł. Tylko że ja je miałem w 1998 i ściągniete zza kałuży kosztowały 1200. Aż sie samochód z racji samych lamp znalazł w fotorelacji ze I dużego zlotu tuningowego w Borkach choć nie był wystawiony a tylko stał z boku na parkingu.
tak mniej wiecej wyglądała
https://dl.dropboxusercontent.com/u/3594867/lato_brudna.jpg (to gdzieś 2001 rok)
Obecnie jeżdżę samochodem który za 4 lata bedzie zabytkiem, do którego jeden amortyzator kosztuje 4300zł. A górny wahacz 2700zł i zasadniczo nie ma zamienników.
Jeszcze nie musiałem zmieniać ale znam ceny.
Dlatego akurat tym bo to pewien kamień milowy w historii motoryzacji i strasznie fajnie sie nim jeździ.
Przy takim punkcie odniesienia zabawa w tuning skutera chińskiego lub markowego jest tanią zabawą.
Za to doświadczeniami i nabytymi patentami się chętnie podzielę.
Uważam że warto. Nie dla pieniędzy tylko dla tzw wartości dodanej - frajdy, wiedzy, doświadczeń i znajomości. Piniędze rzecz nabyta. Raz są a raz nie ma.
Z jednym masz racje i prawie sie zgadzamy. Jakby to nie był chinol to bym te 5 w niego wsadził. Ale że to chiol to sie to nie opłaca. Za to powiedzmy 2tyś moge odżałować. Różnimy sie tylko progiem kwoty przy którym stwierdzamy że to nie jest tego warte.
wg serwisu motostat.pl gdzie sobie prowdzę statystyki wychodzi mi że
Samochodem - Razem (paliwo i wydatki): 121.24 PLN/100km
Skuterem - Razem (paliwo i wydatki): 26.72 PLN/100km
A jeden wyjazd do klienta i z powrotem to dla mnie średnio 50km i to żaden problem zrobić 1600km w sezonie. Czyli jeżeli wsadze 1600zł to po 1600km bede na zero na samych oszczędnościach na dojazdach (a jeszcze parkometry, czas). A ja wbrew pozorom umiem liczyć.
Teraz co były te mrozy i skuter stał 4 tygodnie stycznia i w zasadzie mało jeżdżąc samochodem wychodzi mi że samej wachy poszło za 600zł. To jeżdżąc nim (skuterem) sporadycznie przez 2 miechy odbije sobie koszt nowego silnika w samych oszczędnościach na paliwie. Wiec jak widzisz OPŁACA SIE to pojęcie względne.