Narzekalnia

Może dostał szoku termicznego, bo garażyk +20 stopni, a tu -10:)
Się zastanawiałem czy karetki nie wezwać do niego:)

Kristop napisał:

U mnie w Małopolsce też zajefajne warunki, ale F16 mnie już zirytowało, że bojkotuje jazde:)
W piątek jade do szkoły. A tu nagle zaczął zdychać. V-Max 15 km/h:)
Musiałem po rower wracać [dobrze że nie było daleko]:) I wczoraj jak na złość działał normalnie. Wychodzi na to że gaźnik mujsiał zamarznąć [chociaż było -10, a jak raz jechałem było -15 i jakoś nic mu nie było]:)
I kto tu zrozumie chińską technologie:)

Odnoszę wrażenie że to mógł być filtr powietrza, moje Camaro przy sporych skokach temperatury i wilgotności też czasem zaczyna głupieć. Potrafi tracić moc albo szarpać.
Przez tą diabelną zimę i to badziewie co sypią zamiast soli na drogi poniszczyłem odzież tak że na 2-gą zimę będę musiał zakupić nową. Dodatkowo hamulce co robiłem na jesień diabli wzieli i przód i tył, muszę wspomagać się butami. Przez te zmiany temp. i wilgotności gaźnik szaleje i nie idzie go wyregulować czasem jak stoję na światłach to sie czuje jakby mnie ktoś w D...., kopał tak szarpie, a jak spuszcze tylko same obroty to by zara gasł.

adastra13 napisał:

Kristop napisał:
U mnie w Małopolsce też zajefajne warunki, ale F16 mnie już zirytowało, że bojkotuje jazde:)
W piątek jade do szkoły. A tu nagle zaczął zdychać. V-Max 15 km/h:)
Musiałem po rower wracać [dobrze że nie było daleko]:) I wczoraj jak na złość działał normalnie. Wychodzi na to że gaźnik mujsiał zamarznąć [chociaż było -10, a jak raz jechałem było -15 i jakoś nic mu nie było]:)
I kto tu zrozumie chińską technologie:)

Odnoszę wrażenie że to mógł być filtr powietrza, moje Camaro przy sporych skokach temperatury i wilgotności też czasem zaczyna głupieć. Potrafi tracić moc albo szarpać.
Przez tą diabelną zimę i to badziewie co sypią zamiast soli na drogi poniszczyłem odzież tak że na 2-gą zimę będę musiał zakupić nową. Dodatkowo hamulce co robiłem na jesień diabli wzieli i przód i tył, muszę wspomagać się butami. Przez te zmiany temp. i wilgotności gaźnik szaleje i nie idzie go wyregulować czasem jak stoję na światłach to sie czuje jakby mnie ktoś w D...., kopał tak szarpie, a jak spuszcze tylko same obroty to by zara gasł.

A Pancerzownica daje radę :) i nie pęka na mrozie i śliskim.

Jak szedłem na autobus do roboty to sie mało nie wypie***liłem tak ślisko było. Najgorsza taka pogoda jak temperatura oscyluje koło zera.

W sobotę z Maćkiem (Vezyr) zmieniliśmy u mnie Wał, Cylinder, uszczelki, uszczelniacze. - Trzeba było wyjąć silnik z ramy i go rozpołowić. Największe jaja okazały się z niepasującym uszczelniaczem (firma motoforce zapakowała 2 od strony wariatora, zamiast jeden od wariatora, drugi od magneta). Z kabelkami też było sporo kłopotów, a dokładniej z gumowym woreczkiem. Pozdrawiam przy okazji telepizze w Raszynie, w której to dyspozytor coś pomieszał, że czekaliśmy na pizze przez ponad 1h 30min... Podobno "Dzwonili". Wycieków nie zauważyłem - przy okazji rozkręcę jeszcze pokrywę napędu i zobaczę tam. Cylinder docieram - max 50km/h. Wczoraj gaźnik regulowałem - Śrubkę regulującą mieszankę "paliwo-powietrzną" trzeba było wykręcić aż o 2,25obr. - a i tak jest ledwo kawa z mlekiem. Podejrzewam, że przyczyniła się do tego sportowa wkładka filtra powietrza "Naraku". W najbliższym czasie muszę zakupić następujące rzeczy: Rozrusznik, korek filtra oleju, tuleja bendiksa, olej na zmianę po 200-250 km.

Sezon u mnie powoli uważam za otwarty - Chce dotrzeć cylinder Naraku w zimę, kiedy to zagrzanie i spuchnięcie tłoka jest prawie nie możliwe.

Na zimę narzekać ''trza''bo spowalnia,zatrzymuje mrozi i rozregulowuje i temperatury w okolicach 0 stopni psują asfalt najbardziej{ co poczujemy dopiero jak śnieg zginie}będzie trzęsło na trasie i to nie jest dobre

Powoli hamulce jakoś same wracają do normy, tyle ze linkę prędkościomierza szlag trafił nadal jeżdżę "na oko" , dziś podjadę na myjkę i spróbuję Camaro troszkę obmyć bo sól z jezdni już od niego zaczyna płatami odpadać. Może też sprawię mu nowe kapcie.

Ja jeździłem teraz trzy tygodnie samochodem. Miałem uczniów i musiałem ich wozić. W końcu i tak żaden nie pracuje. Poza tym zd długo jeździłem bez przerwy żeby moja odzież dała radę. A jazda samochodem dużo kosztuje... Na 10 litrów gazu idą litr benzyny i litr płynu do spryskiwaczy. Dzienne przebiegi około 100 km (teraz już tylko 50 - 60). Spalanie na setkę 10 - 12. Ciagłe podjeżdżanie - 1-2-wsteczny-1-wsteczny itd. teraz już mam rejon blokowy i dużo mniej podjeżdżania ale więcej listów.

Też mnie to denerwuje, bo miała być wyższa stawka. Teraz jest 8 groszy za doręczony. Awizo za darmo. Biore 120 poleconych dziennie z czego doręczę ze 30 plus 20 - 40 do PZU. Zwykłych już prawie nie ma, bo wynosi je za nas Speedmail. I jak tu zarobić? Wstaję o czwartej, zagrzewam lekko zrobioną wiecxzorem kawę w mikrofalówce, wypijam, biore zrobione dzień wczesniej kanapki i jadę żeby byc przed piątą w pracy. Wychodzę między ósmą a dziesiata i w domu jestem około szesnastej - siedemnastej, czasem nawet później. Szkoda gadać...

Ech życie

Kisiu a jak ewentualne poszukiwania nowej pracy?Coś się pojawiło czy lipton?Bo w takiej to szkoda nawet zostawać...

Maciek - przyznam, że nawet nie szukałem. Wiesz jak to jest - wstajesz właściwie w nocy, w pracy szybko, szybko żeby zdążyć odebrać dziecko z przedszkola - później podwieczorek, bajki i kolacja, ewentualnie kąpanie, w międzyczasie sprzątanie i przygotowywanie posiłków... Ze wstydem przyznam, że mi się nawet nie chce szukać.

Zły jestem, że w tej piekarni nie wypaliło. Miałbym teraz elegancko... Zawsze pech...

We wtorek tak wywaliłem się idąc Bankową w Dawidach (prawie Łady), że do tej pory nie mogę spać na prawym boku.

A najfajniejsze jest to, że rok temu kupiłem preparat do mycia skutera i do tej pory jeszcze ani razu go nie użyłem do Bzyczka tylko zawsze myję nim czajnik i zatłuszczone gary. Dobre, co?

Kisiu, musisz znaleźć sobie inną robotę - nie ma bata.. najlepiej taką z pasją.

No wiem wiem, Marcinie.Chyba musisz poświęcić trochę czasu i się spiąć w końcu, bo brnąć w tym InPost (tfu tfu) nie ma sensu.

Tak. Tylko kupimy to mieszkanie - trzyma mnie tu umowa na czas nieokreślony. Po zakupie będę mógł sie rozgladać za czymś w miarę normalnym.

z dnia na dzień padł mi już 2-gi akumulator - nie trzymają. Troszkę to dziwne, ale nie będzie wyjścia - znów wydatek.

Może pomogłaby inteligentna ładowarka jeżeli masz żelowy akumulator.

Mnie szlag już jasny trafił. Głupie gówno zdechło i nie dało się zapalić. Zostawiłem tego paździerza ni Cieszyńskiej. Dość już mam. Dość! Podejrzewam wilgoć ale kiedys jeździł normalnie przy takiej pogodzie i nie było problemu. Zresztą iskra jest bardzo mocna, paliwo dochodzi, bo świeca mokra i czuć benzyną. Powietrze też musi być. Cylinder z tłokiem 500 km temu wymieniane więc kompresja też powinna byc. Nie wiem... Zapalił na sekundę, zgasł i jest głuchy jak pień. Założyłem drugą świece i jęknął jakby moał zagadać i dalej to samo.

Mówiłem szwagrowi, że chcę zmienić skuter, a on na to, że jeśli nie będę pracował w In Poście to po co mi jednoślad... Mówię, że dlatego żeby coś mieć własnego. On tego nie rozumie. Dla niego musi być wszystko po cos, on się niczym nie interesuje i w ogóle... W dupie to mam, nie chce mi się tłumaczyć...

Marku, może pradnica ci siadła? Tak jak u mnie?

KISIU, piszesz
" Zapalił na sekundę, zgasł i jest głuchy jak pień. Założyłem drugą świece i jęknął jakby moał zagadać i dalej to samo...."
coś jak u mnie też na chwilę zagadał i zdechł po którymś razie znów zapalił na jakieś 3-4 sekundy i gasł i tak kilka razy przez jakieś 30 minut odpalania zagadał i gasł czasem odpalał na dłuższy moment aż w końcu załapywał i już mogłem jechać. Później już Jak się rozgrzał to palił od 1-dnego dotknięcia startera. Czasem przy nadmiernym dodaniu gazu się lekko dławił. Zaczęło się tak dziać jakieś 2-3 dni temu.

Stawiam na to że ma PODPARTY Zawór Wydechu. no i gdzieś masa uciekła dodatkowo bo jak włączam kierunkowskazy to mi i zegary lekko pulsują. Dodatkowo może coś z filtrem powietrza. Mam nadzieję że jeszcze w tym tygodniu będzie zrobiony bo na Basi Coliberku nie bardzo mi się uśmiecha jeździć - ciut za mały jest dla mnie.

Maru i tak nagle by się rozrząd przestawił ? Może przyczyna jest gdzieś indziej.

Nie no, ja nie mam zaworów. Na zimnym tak mam, a raz zgasł mi na ciepło - przewaznie w wilgotne dni. Kiedyś mogłem jeździć i w deszcze - nic się nie działo. Teraz ciągle zdycha.

A dziś jeszcze przyszła sąsiadka z dołu, bo wczoraj nasz lokator zalał mieszkanie. Domaga się odszkodowania. Jutro zwalniam sie z pracy i jadę to załatwiać.

Zawsze coś!