Witam serdecznie.
Jak nie którzy pamiętają, bo pisałem w innym temacie miałem poważny wypadek na torosie f16 w dniu 17 września 2012 roku. Babka zajechała drogę i się zatrzymała a ja w nią się wje*ałem z prędkością 50km/h. Sprawa wygląda tak, że jej wszystkie szkody (zderzak tylni, wybita szyba) naprawiła sobie zaraz po wypadku z AC. Niestety ja takowego AC nie posiadałem, i nie mogłem sobie naprawić.
W tej chwili sprawa jest na policji, która się ciągle przeciąga i nie ma oficjalnie jeszcze winnego, gdyż jeszcze przesłuchują świadków.
Wszystko stoi w miejscu, gdyż koleżanka Pani Kierującej pojazdem, co musiała koniecznie wysiąść na przystanku nie daje jakichkolwiek znaków Policji na ciągłe wezwania, i wszyscy czekają.
Ja jestem już kompletnie zdrowy, i chciałbym sobie naprawić skuter, tylko teraz nie wiem czy mogę i kto to funduje - Czy mam sobie z własnej kieszeni, czy z OC babki? Najlepsze jest to, że nie mam ŻADNYCH DANYCH kierującej, a takowa kobieta ma podobno wszystkie moje dane włącznie z nr polisy OC. Żadnych kwitów nie podpisywałem, tych, co oświadczenie o przyznaniu się winy itd. też nie podpisywałem.
Na Policji przedstawiono mi, że czekają na koleżankę tego babsztyla, i potem jak ją przesłuchają to będzie moja wina, babki wina, lub współwina. Jak to będzie babki wina, to babka będzie w sądzie grodzkim, że mi spowodowała uszkodzenia ciała na okres leczenia powyżej 7 dni (30% uszczerbku zdrowotnego), jeżeli będzie to moja wina, to bardzo pradowopodobnie skończy się na sądzie rodzinnym, lub prokurator umorzy postępowanie z powodu jakiś tam niskiej szkodliwości czy coś, jednak nie wiem jak się okaże jak to będzie współwina...
Skuter oglądałem. Przednie plastiki wszystkie do wymiany. We wszystkich plastikach skutera są zaczepy pęknięte, oraz zauważyłem lekko wygiętą ramę (rurę co przechodzi na kierownicę), i jeszcze most od przednich lagów wygięty.
Skuter jest mi potrzebny na TERAZ, gdyż nie mam zamiaru już wstawać co dziennie do szkoły na 5 rano aby na pewno nie spóźnić się autobusem, który jedzie 2 godziny.
Oczekuje od was, aby mnie ktoś oświecił i napisał jak to wygląda sprawa - czy mogę jutro (pojutrze) zawieść skuter do naprawy, i kto będzie za to płacił? A może się jakiś kwit dostaje, i jak babki wina to z tym kwitem gdzieś idę(?)
Prosiłbym też was, abyście polecili jakiś dobry serwis w Warszawie gdzie można by go zawieść, i mi go naprawią w jakiś tydzień. Chciałbym mieć oryginalne plastiki torosa.
A i jeszcze takie pytanko: Co z przewozem skutera z magazynu taty do warsztatu? Oraz co z porysowanym lekko kaskiem? Tak czy siak chce od baby jak najwięcej kasy wydusić.
Dziękuje