Kymco Agility City 125 4t - czy warto kupić (spalanie)?

Wombat napisał:

Prawdę mówiąc zamiast Kymco za 6500 wolałbym kilkuletnią yamahe lub hondę - co też zresztą uczynię w przyszłości.
powtarzacie te mantry o tych plastikach i to wszystko jest dobre do straszenia niegrzecznych dzieci co uciułały 2000zł i chcą skutera kupić.
Jak sie ma te 6-7 tyś na reku to jest już bardzo sensowna oferta używanych japończyków od których Kymco tak odstaje jakościowo jak junaki i romety od Kymco w waszej wizji. Zwłaszcza że są to już motory po chorobach wieku dziecięcego.

No tak, tylko weź pod uwagę jeszcze wiek tych używek i dostęp do serwisu, bo nawet jeśli jest, do tanich nie należy, jak to u japońców.
Osobiście wolałbym nowego Kymco niż używanego japończyka.

Powiedz mi jakie to części które bedę wymieniał są tak kosmicznie drogie?
Honda PCX z roku 2011,przebieg 11000
http://allegro.pl/honda-pcx-125-czarny-2011-i4543053801.html
jak myślisz co do niej kupie przez następne 11000km? Nic? Pasek za 80zł?

Nie zrozumiałeś kolego, serwis to nie tylko części ale obsługa. Nia każdy sobie sam grzebie i nie każdemu się chce. Nie każdy też korzysta z usług pana Staśka w garażu, bo się boi, tylko jedzie do autoryzowanej stacji obsługi.
Kupując Kymco, Hondę czy Rometa, trzeba brać pod uwagę wszystko. Zasobność portfela, umiejętności, gust, dostęp do części i serwisu itd....
Poza tym PCX jest nieco droższa od Agility City. Mówimy o nowych teraz, bo używka to ryzyko, takie samo jak kupno nowego chińczyka typu Romet, Zipp, Junak itp.

Zrozumiałem świetnie.
Czyli nie warto kupować nowego chińczyka bo lepsze nawet używane Kymco gdyż jest wyższej jakości
ale też nie warto kupować używanego japończyka który jest lepszej jakości niż nowe kymco.
Lekki brak konsekwencji. Wniosek jest słuszny jedyny że warto kupić Kymco.
Obaj świetnie wiemy że obok Hondy SH, PCX-a czy X-maxa 3-4 letniego kymco 125 nawet nie stało i jest z innej epoki technologicznie.
Eksploatacja i naprawy bedą na podobnym poziomie bo to żaden kosmos i nikt ci nie każe jechać i płacić 300zł netto za godzinę w ASO marki *markowej*.

"Czyli nie warto kupować nowego chińczyka bo lepsze nawet używane Kymco gdyż jest wyższej jakości
ale też nie warto kupować używanego japończyka który jest lepszej jakości niż nowe kymco.
Lekki brak konsekwencji. '

Przy uwzglednieniu samej jakości to jest to nawet nielogiczne. Więc jest coś takiego jak stosunek cena/ jakość i tu moze to nabrać sensu bo japończyki przynajmniej do niedawna były horrendalnie drogie w stosunku do swojego wieku i różnica pomiędzy Japonia-Taiwan był większa niż Tajwan-Chiny.

Nie powinno się też generalizować, że każdy używany pojazd 3-4 letni marki Japan lub EU będzie w tym samym stanie. Nie mam tu na myśli "Niemiec pod kocem trzymał" ale przy kwocie 6-7tys dobrze bym się zastanowił nad wszytkimi ofertami w okolicy. Jeżeli w jakimś tam przedziale czasowym nie znajdzie się nic "idealnego" to wybieram ofertę najbardziej zbliżoną do oczekiwań. Ewentualnie można odłożyć zakup na kolejne miesiące i szukać, szukać, szukać...

Panowie niema sie o co drapać,jedni wolą kymco,drudzy chinole,a trzeci używane firmowe dyskusja na remat plastików curwa natryśnięcie włókna szklanego na wewnętrzną strone(każdy zaklad szkutniczy) i mocne jak ruski bimber,a silnik chinol kymco jeden h,osobiście polecam używane japońce naprawia je każdy szanujący sie warsztat motocyklowy a nie jak podjedziesz kymco lub chinolem to cie wyśmieje za plecami a serwis co to jest kilku typa po 2tyg, szkoleniu to są wymieniacze nie mechanicy,przechodząc do meritum jak chcesz latać bez awarii i mieć wywalone kup japońca z małym przebiegiem i jak masz wydać 6-7tysi to przy zakupie dołóż 150zł i weź z sobą żeczoznawce to nie wtopisz tyle z mojej strony

Chociaż prawdą jest, że zakup na pierwszy sprzęt chinolka jest dobry bo uczy - nie odmóżdża jak "bezobsługowe" :D
W gruncie rzeczy potem przy zakupie poważniejszego pojazdu takie doświadczenie się przydaje. No chyba, że kogoś stać płacić 150zł za każdą ofertę która mu się spodoba. Bo przecież user totalnie bez doświadczenia sam nie jest w stanie samodzielnie wstępnie ocenić oferty.

I dlatego na rynku jest to co jest i każdy kupuje co mu pasuje i na co go stać.
A kolega ma rok więc jeszcze sporo się zmieni.

Ja moge cos napisac jesli chodzi o relacje chinol kontra "kymkacz". Otoz w tym sezonie mialem chinczyka Zippp Steed, a po 3 miechach zmienilem na Agility City. Jesli ktos kupuje chinczyka za polowe wartosci Kymko to OK mozna na takie cos isc, pewnie troche sie pojezdzi, ale jesli cena idzie w cene tajwanczyka to juz cos jest nie tak. Porownujac te dwa skutery ktore mialem i mam w tym sezonie to jest poprostu przepasc, jakosc wykonania jest nie do porownania, nie wiem jak z zywotnoscia, ale chinczyk nie umywa sie to Kymco i mowie to z obdukcji a nie jakis realacji czy opini. Nie bede wspominal ze na moim chinczyku od nowosci przejechalem 200km po czym walnal mi karter, zwalam to na mojego pecha :). Jak kogos nie stac to napewno nie powinien sobie odmawiac przygody nawet z chinskim skuterem, ale tylko w rozsadnej cenie bo z ewentualnymi problemami ktore moga wyniknac w przyszlosci bedzie mozna sie pocieszac tylko tym ze zaplacilismy nieduza kwote... :)

PS. niewiem czy napisalem na temat :D

ale nowy Zipp Stead kosztuje 3200 a nowe kymco ag city 50 startuje od 6000zł co jest w zasadzie ceną x2. Wiec co tu porównywać. Za 2x więcej kasy wręcz należy sie cos lepszego.
Zresztą jak porównywałem swojego Junaka 607 i Zippa Quantum R (teoretycznie to konstrukcyjnie to samo) to jednak Zipp jest wykonany gorzej.

Ja również jestem zdania że lepiej używaną Japonię kupić, za takie pieniądze kupisz skuter jeśli będzie coś nie hallo, postawisz np silnik od nowa i jeszcze ci pieniądze powinny zostać, nie dawno kupowałem skuter przeanalizowałem skutery pod kontem kosztów części , dostępności części. Wszyscy tutaj uważają tylko kymco , ja wykalkulowałem że jednym z tańszych w utrzymaniu skuterów będzie yamaha majesty , technicznie był świetny ale z wyglądu mi się nie podobał z żadnej strony, później dowiedziałem się że jest taka yamaha majesty we włoskiej karoserii i nazywa się malaguti madison, i to było to o co mi chodziło i taki skuter kupiłem, i mam majesty która mi się podoba stylistycznie. Mam go od miesiąca nalatałem dopiero 3 tyś km i jestem bardzo zadowolony. Ale ja nie jestem zwolennikiem używek i z góry założyłem że kupuję trupa, no ale jak się okazuje jest w porządku , mimo to miałem odłożoną kasę na postawienie silnika od nowa bo byłem zorientowany w kosztach i naprawdę są przystępne. Może nie jest rekordzistą w klasię jeśli chodzi o moc bo ma 13 koni, ale to i tak jest to zadowalający wynik biorąc pod uwagę że silnik yamahy zużywa około 2,6L na sto kilometrów , i pod tym względem kymco z silnikiem który generuje 8 koni i wciąga 4l benzyny na 100km to raczej nędza , tyle to palą silniki 250ccm które mają po 22konie a nie 8 z haczkiem. Co do trwałości to Wombat poleca hondę i na pewno jest to dobry wybór ale nic o nim nie powiem bo nie miałem z hondą styczności, za to miałem piaggio x9 i to jest dopiero maszyna nie do zajechania, kupiłem starego dziada z nikomu nie znanym przebiegiem przejechałem nim 40tyś km wymieniłem w tym czasie pasek i rolki i sprzedałem go następnemu skuterowcowi a silnik nie brał deka oleju , tylko że z piaggio był taki ból że palił tyle co kymco czyli około 4L ale za to miał 15 koni mocy, silnik wybitnie trwały chłodzony cieczą ułożyskowany na panewkach, smarowany ciśnieniowo, ale w razie awarii czy kupna zajechanego skutera ceny części są nie do przyjęcia, bo patrząc na ceny części włosy na głowie stają dęba, ale to bardzo dobry skuter tylko jak nie jest zużyty do granic możliwości. Kymco jest świetne jeśli się je porównuje z np rometem, ale przy japoni to blado wygląda, i jeśli byś miał możliwość kupienia pewnego skutera bez żadnych wad, hondy czy yamahy to nie ma się nad czym zastanawiać mimo że skuter będzie używany.

No ja po sprzedazy swojej 50ccm bardzo dlugo sie zastanawialem, Kymco czy uzywka japonczyk nawet ogladalem kilka majesty ktore akurat mnie sie podobaja :) nawet jezdzilem ponad 200km zeby ogladac egzemplarze i to co widzialem bylo poprostu nie do zaakceptowania, a ceny yamahy oscylowaly pomiedzy 3.5-5 tys, postawilem na Kymco bo mam nowy skuter o nienagannych opiniach na 2 letniej gwarancji, nie twierdze ze jest lepszy niz japonczyki, ale napewno jest wart swojej ceny. Moj wybor byl tez podyktowany tym ze nie znam sie na mechanice, a kupujac skuter licze na to ze bede jezdzil, a nie naprawial. Przy uzywanych japonczykach glownie ostatnio masowo sprowadzanych z francji jest jak z loterią albo trafisz na w miare dobry egzemplarz albo nie ( jak z chinczykami tylko ze nowymi :) ). Ja poprostu chcialem kupic \\\"maszyne\\\" zeby jezdzic i niczym sie nie przejmowac, a nie zastanawiac sie \\\"co dalej\\\" dlatego Kymco idealnie wpasowal sie w moj osobisty wybor.
Co do spalania to rzeczywiscie nie jest male, ale wydaje mi sie ze i tak nei jest zle moja 125 po przejechaniu pierwszych 100km spalila 3.5l takze dla mnie jest to wynik akceptowalny nawet jak dojdzioe do 4. Kymco to naprawde dobry skuter, a japonce napewno jeszcze lepsze, ale najwazniejsza rzecza co je laczy to to ze jezdzac tym lub tym mozemy byc pewni ze bedziemy zadowoleni zarowno z jakosci wykonania jak i z niskiej awaryjnosci. Takie moje zdanie.

Nowe będzie zawsze nowe i tyle mam do powiedzenia w tym temacie. Mimo dwóch wieczorów poprawek po jakiejkolwiek... *linii produkcyjnej* danego PRODUCENTA. ;-)
*
Btw. Nie rajcuje mnie już zbytnio... *odtwarzanie* stanu fabrycznego po kilku poprzednich właścicielach i grzebiących również w tymże sprzęcie... *fachowcach*.
Za dużo z tym jest pitolenia (i nawet analizy umysłowo-organoleptycznej), a zysk jest przy tym prawie żaden (poza pewnymi umiejętnościami przy tym nabytymi).
*
Jak to forum już nieco wydorośleje, a ja będę się pytał czy warto kupić sobie np. używanego Suzuki Burgmana (250-kę lub 400-kę), wybijcie mi to z głowy natychmiast. No, chyba, że będzie to sprzęt od... szwajcarskiego bankowca. :-)

Ja jeszcze tylko moge zaprosic jezeli ktos ciekaw jak prezentuje sie moj "Kymkacz" jest to wersja chyba raczej nie spotykana w Polsce.....
http://chmura.fraszczu.hostanio.pl/public.php?service=files&t=9958d85f8559114fe373e799eec5f481

Dlaczego kupiłem Kymco Agility City 125, Bo 50 siątka jest niebezpieczna bo jest za wolna i za mulasta. Jestem wysoki, skuter miał być nowy i nie super tandetny, prosty silinik, łatwy dostęp do częsci tuningowch i OEM. Przystępna cena. Zurzycie paliwa w miare mój pali 2.8-3.2 cztery spalił przy pierwszym tankowaniu. Co mi się w nim nie podoba: , nie ma obrotomierza i słabe przednie światło, kanapa z podziałem,moim zdaniem konstrukcja nie jest przystowana do prędkości powyżej 80km/h. Trochę za twarde zawieszenie mimo wszystko że tył jest regulowany. Jak sami wiemy silinik GY6 152 QMI to prostacki silinik jak z malucha tylko jednocylidrowy. Łatwy w tuningu i naprawie, nie trzeba być mechanikiem żeby w nim grzebać. Ogólnie można wymieniać cały silnik co roku nie kosztuje to więcej niż 600 Pln oczywiście na częściach OEM i to jest wielka zaleta. Oczywiśice można silnik unowocześnić wtryskiem ale to cena 1000 $ więc po za granicą opłacalności ale nie tak do końca. Co można zrobić jeszcze z tym skuterem a własciwie silnikiem, a oprócz wtrysku można jeszcze kupić cały silnik 232ccm za 2500$ cały czas mając w dowodzie rejestracyjnym 125ccm Czy kupił bym jeszcze raz KAC125ccm, oczytwiśice że tak. Pominołem kwestię tuningu na częsciach dostępnych Polsce czyli Naraku i Airsal. Pamiętajmy że Kymco robi dla Kawasaki, więc nie jest to taki typowy chinski złom. Ogólnie było by super gdyby był na wtrysku tego najbardziej mu brakuje, spalanie by spadło na coś około 2 litrów. W dzisiejszych czasach taki silnik powinien palić 0.5 litra a nie 3 ale co powinno nie ma nic wspólnego z tym co jest.

Jak widzę część z Was podziela moją opinie odnośnie spalania Kymco Agility City 125. Powiem szczerze, że rozglądam się non stop za ofertami marek europejskich i japońskich tyle, że używanych, ale stan ich jest różny (na zdjęciach). Większość sprowadzona z zachodu (Francja i Włochy), a tam skuter to stały element życia w miastach, więc nikt mi nie wciśnie, że kilkuletni skuter ma naganiane tylko coś około 20 tys. km - bzdura totalna. Ja rowerem rocznie robię 3,5 tys. km jeżdżąc do pracy, rekreacyjnie i po drobne zakupy. Francuz mający skuter robi śmiało 2 razy tyle lub nawet więcej, dlatego średni przebieg skutera z rocznika 2006 to coś z przedziału 45-60 tys. km. Teraz weźmy to wszystko w całość. Płaci się za rocznik i "mały przebieg" zbity przez handlarza przed sprzedażą, czyli coś koło 5-6 tys. zł. Mamy japoński skuter zadbany z zewnątrz, ale najprawdopodobniej u kresu życia. Chyba 125-tka nie nakręci więcej jak 80tys. km bez remontu silnika? Pojeździmy nim dwa lub trzy sezony i czeka nas remont kapitalny. Może się mylę, jeśli tak, to mnie poprawcie. Zdaję sobie sprawę z tego, że AC 125 jest zacofany technologicznie względem reszty markowej elity i stoczyłem mały bój ze sprzedawcą Kymco na ten temat. Próbował mi udowodnić, że biegówka japońskiego producenta na gaźniku o pojemności 125cm3 pali około 4l/100 km, co jest bzdurą! Suzuki Marauder 125 spala lekko w okolicach 3l/100 km bez większego wysiłku i powolnej jazdy. No cóż, sprzedawca chce opchnąć towar, rozumiem. Potwierdza się częściowo fakt, że AC 125 to budżetówka, ale wytrzymała i tania w eksploatacji.

Hyena czy twój AC 125 osiąga takie spalanie bez tuningu? Jeśli tak, to wygląda ono całkiem dobrze. Kymco nie jest złe, ale mogłoby być oszczędniejsze zwłaszcza przy tak niewygórowanych osiągach. Suzuki Burgman 125 z tego, co widzę po opiniach na forach i raportach spalania bije KAC 125 na łeb, a jest mocniejszy i cięższy, co nie przeszkadza mu być zrywnym i szybszym niż Kymco. Poza tym za japoński skuter płaci się też częściowo za brand i nikt chyba nie zaprzeczy. Oczywiście, że są na szczycie technologicznym, ale konstrukcje skuterów są i tak zacofane względem aut osobowych.

Myslisz się zarówno co do szacowanych przebiegów skuterów ze zgniłego zachodu jak i zacofania konstrukcji skuterów względem samochodów.
Skoro robisz rowerem 3.5 tyś to jeżeli zamienisz rower na skuter zrobisz tyle samo. Wiec 17-20 tyś w 4-5 latku to standard i żaden ewenement.
Pewnie trafią si takie z 2x większym przebiegiem jak i takie z przebiegiem o połowę mniejszym.
pojedź na plac gdzie stoją ściągane skutery po wypadkach i popatrz na przebiegi. Nikt sie nie bawi w cofanie liczników w skuterach ściąganych na cześci na kilogramy tylko po to żeby famę o niskich przebiegach podtrzymać.
One tak maja.

To może oświeć mnie w czym konstrukcja silnika skutera dorównuje technologiom zastosowanym w silnikach samochodowych? Nie wiem czy w skuterach są zastosowane chociażby zmienne fazy rozrządu, bezpośredni wtrysk benzyny wraz z elektroniką (czujniki), turbodoładowanie (seryjnie montowane), systemy diagnozujące w nim usterki każdego układu - w tym elektryki (poza układem paliwowym w wersjach z wtryskiem skuter nie ma możliwości odczytu błędów). Ogólnie skuter jest prosty konstrukcyjnie (silnik) i to widać czarno na białym względem samochodu i tu raczej się nie pomyliłem. To wszystko powyżej wpływa na sprawność silnika (czyt. ekonomia i osiągi przy zachowaniu tej samej pojemności). Gdyby silniki w skuterach byłyby tak sprawne jak w autach to tak jak pisze Hyena skuter paliłby znacznie mniej niż spala (w odniesieniu do pojemności i mocy). Co do przebiegu to się nie zgodzę do końca. Oczywiście są przypadki takie jak opisujesz, że przebieg jest niski, ale rowerem jeździ się zawsze mniej niż pojazdem mechanicznym z prostej przyczyny - sam kręcisz. Skuter wykorzystuje się też do dojazdów w dalsze miejsca niż tylko praca/dom. Nawet sporo osób z forum, z tego co opisują, śmiga więcej na swoich chińczykach niż 4 tys. km na sezon, ba nawet niektórzy tyle kręcą w miesiąc, więc skuter z ciepłej Francji spokojnie wykręci więcej (sezon trwa tam niemal cały rok, a nie jak u nas w porywach do 8 miesięcy max). Poza tym z tego, co widzę po ofertach z allegro to większość maszyn ma wątpliwą historię, którą trudno uwiarygodnić, nawet w kwestii przebiegu. Salonowy polski skuter trudno znaleźć, bo to u nas novum takie 125-tki, jest ich nie tylko mało, ale przeważnie nikt się ich nie wyzbywa póki są sprawne i jeżdżą niezawodnie. Ciężko utrafić fajny sprzęt, choć jest to możliwe.

Czego więc oczekujesz? Prestiżu, jakości? Chcesz stać nieco lepiej ze swoim *dobrem motoryzacyjnym* niż np. sąsiad za płotem czy tam za ścianą w bloku? Co tobą tak naprawdę kieruje, bo jak już nawet nowe KYMCO jest nietrafionym i wręcz zacofanym wyrobem to co nie jest i jakie to ma być, abyś był całkowicie zadowolony?
*
Kup Kymkacza i zbastuj jednak nieco z tymi swoimi poglądami ekologiczno-ekonomicznymi. Jak ci Kymkacz nie podchodzi to kup używanego Matiza i będziesz zadowolony. Sto tysięcy robią bez problemu, a nawet da się to *zagazować* i spali wtenczas 6 litrów LPG na 100 km. Kliknij... *Pomógł*. ;-)