No to się dołączę do tej litanii - na Kingwayu Koyocie zrobiłem 9000 :)) W międzyczasie padł cylinder, głowica (pękła, właśnie jakby z marchwi była), gaźnik, kopka (pękła cała pokrywa napędu, jakby była z wiesz czego...), cewka, króciec (pękł...), filtr powietrza (nawet nie pękł, ale rozpadł się na kawałki), łożysko kierownicy, kranik paliwa, akumulator, bęben z tyłu i pewnie jakieś pierdoły, o których zapomniałem.
Mimo wszystko wspominam go ciepło, bo dużo się na nim nauczyłem - wszystko robiłem sam, a na początku nie wiedziałem NIC.
Peugeot Speedfight II rocznik 2006 - zrobiłem jakieś 6000, nie zepsuło się nic. Nawet żarówka. Owszem wymieniłem parę rzeczy na lepsze z własnej woli, bo chciałem dodać mu kopa. I to mi wystarczyło.
Jak go kupiłem? Szukałem ogłoszenia od osoby starszej niż te 20 lat, najlepiej kobiety, odrzuciłem z automatu wszelkie okazje za 2000 zł i mniej.
Pojechałem, obejrzałem, parę obtarć, plastiki sztywne, brak tuningu (to jest bardzo ważne - jeśli ktoś nie ma pojęcia - żadnych tuningowanych maszyn !!!!! Można trafić doskonale - jak kupiec mojego :) , a można się przejechać, tak jak piszesz na najtańszych zjechanych podzespołach). Odpalił z miejsca, chodził równo, wkręcał się. Przejechałem się - kopa miał, bez drgań i dziur w przyspieszeniu. Silnik suchy, zawieszenie pracowało ok.
To wszystko może sprawdzić laik i jeśli nie rzuci się na pierwszą lepszą okazję, a poszuka, powybrzydza to zminimalizuje możliwość wpadki.
A tak poza tym, chyba mnie nie zrozumiałeś - czy świadomy i przemyślany zakup i wybór nazywasz koniecznością zostania mechanikiem? Mechanikiem to zostajesz dopiero jak kupisz chiński skuter, bez znaczenia nowy czy używany - jakość użytych podzespołów ma znaczenie.
Przykładowo seryjny wariator w Peugeocie wytrzyma jakieś 20 000 km i i tak będzie wtedy w lepszym stanie niż seryjny chiński po 3 000, więc nie ma tu o czym rozmawiać.
Nawet jak jakieś podzespoły eksploatacyjne będą zamienione na chińskie to i ten kilkuletni markowy skuter kosztuje kilkaset złotych więcej niż nowy chinczyk więc tu też chyba temat do rozmowy się wyczerpał. Kupujesz pasek firmowy za 60 zł, klocki za 40 i problem z głowy.
Poza tym tak naprawdę jeżeli widzisz, że skuter jest w miarę zadbany z zewnątrz to możesz być niemal pewnym, że nie ma np. w napędzie chińskiej marchwi, bo właścicielowi żal byłoby pchać taki kit, jak mają Junaki i inne cuda na kiju do porządnego sprzętu. Co innego gdy skuter wygląda jakby przewożono nim trzodę chlewną - tu powinna zapalić się czerwona lampka - czy według Ciebie do tego też trzeba doświadczenia / praktyki ? Przesada i jeszcze raz przesada.
Poza tym z tych co podałeś akurat Yamahy bym nie kupował, a szczególnie Aeroxa, chociaż takiego Boostera też nie. Widziałem kilka i są zwykle strasznie zajechane przez młodych gniewnych - to takie odpowiedniki golfów wśród aut. Peugeoty są ok - Speedfight II, Vivacity i Jetforce (ale tylko na gaźniku), tak samo Apki - zdarzają się zmęczone, ale rzadziej. Piaggio też ok, tylko trzeba uważać na importy z Włoch czy nie są po dzwonie.
I tak - rzeczywiście bardzo drogie opcje - mojego Speedfighta kupiłem za 2600 równo rok temu, teraz można wyjąć za tę samą kwotę albo taniej jak się poszuka, bo ludzie przesiadają się na 125. Chińczyki za 2000 z "salonu" typu Carrefour lub Tesco nie mają startu :)