Ale najbardziej pedalskie to są mopedy na pedały,normalnie powinien być prawny obowiązek malowania na różowo:D A kymco przecież jest super i ma wszystko czyli hermafrodyta:D
skoro są na pedały to musza być pedalskie. w najgorszym razie spedalone.
Jedziesz i kręcisz z pedałami.
tfu, fuj.
Zobacz co my tu wypisujemy:}geriatria i zgredy zaśmieciły wszystkie tematy.zgredy rządzą:D
Pogódź się z tym. Z czasem nie wygrasz.... :(((
Ja tam jestem wiecznie młody,mimo kilku siwych włosów i zakoli nadal w sercu młody wilk:)
Chinolu, Chinolu... tak sobie zerknąłem na stronę Tesco, żeby wiedzieć o czym mówimy.
No nie jest on - ten router - taki zły, jeszcze jak działa i jest biały (jak moje KYMCO) - poniżej link dla niezorientowanych:
http://ezakupy.tesco.pl/pl-PL/ProductDetail/ProductDetail/2005108299514
:-)))
*
Nie jestem pewien, czy uda Ci się mnie spolaryzować. Poczytałem trochę Waszych utarczek z Anonimem-Luckiem i ja faktycznie mam inaczej...
Chyba mi nie grozi to, co on ma na stałe. Nawet nie chodzi o jego religię KYMCO, bo to pikuś. Ale ja nie mam w sobie takiej bezgranicznej pewności siebie, poczucia nieomylności moich sądów, nie odczuwam wyższości nad innymi w żadnej dziedzinie. Wydaje mi się, że potrafię słuchać i przyjmuję argumenty innych, nawet jeśli się z nimi nie zgadzam i sam bym zrobił inaczej. To może nam nieco osłabić temperaturę sporu i wzajemnego podgryzania, trzeba będzie pielęgnować związek, żeby nie przygasał. Żeby dobrze zacząć, zmienię chyba po raz kolejny avatara, by się mocniej z Tobą spolaryzować, ale w faklub KYMCO na siłę iść nie będę, bo nie ma po co :-)
*
No dobra, sam nie chciałeś zgadywać, to Ci podpowiem, dlaczego nie kupiłem chinola:
- bo nie wydaje mi się możliwe zbudowanie czegoś nowego, co ma samo (bez ciągłej reanimacji) sensownie jeździć za 1600,-pln;
- bo chciałem coś na dużych kołach (żebym nie wyglądał jak na psie), a nie było jeszcze w ofercie Junaka 701
- bo siedziałem na Romecie White City i było do dupy (szczególnie cena w porównaniu z KYMCO)
- bo kiedyś wsiadłem na takie chińskie coś w makro i było jeszcze gorzej niż na Romecie WC, a atrakcyjna cena nie była w stanie mego dyskomfortu poznawczego zrekompensować
- bo po wieloletnich nauczkach z samochodami, chciałem jednak coś nowego, gdyż mechanika motocykla jest mi zgoła obca, ale jak sam od nowości dbam, to mam :-)
- bo chciałem coś ze średniej półki (nie za tani, nie za drogi), coś wystarczającego do nauki jazdy, ale żeby nie przeinwestować na nieznanym terenie
- bo chciałem coś metroseksualnego jak ja, i jak mój nijaki Hyundai i30, żeby nikt nie sądził, że mi po 40 opierdoliło na motory (szczególnie żona, żeby się nie martwiła, że dopada mnie kryzys wieku średniego i potrzebuję zmian)
- bo skuter miał służyć do przejazdu z punktu A do B bez specjalnych kłopotów i emocji (jak mój samochód)
- bo dobierałem to, co wydaje mi się najsensowniejsze w stosunku do kasy, jaką mogłem wydać, żeby się potem nie szczypać z gadżetami i eksploatacją (staram się nie kupować nic, na czego utrzymanie mnie nie stać)
- bo nie jestem oszczędny (nie lubię i nie umiem oszczędzać), więc zarobionej kasy raczej nadużywam, a nie, że nie boję się jej używać (jak pisał Wombat)
- bo do salonu KYMCO z pracy miałem rzut beretem i zdąrzyłem przed 18:00
- bo salon KYMCO jest przy ulicy, przy której się urodziłem i wychowałem, więc mam sentyment i zagrały emocje.
PACI, może pójdziemy za ciosem i zaczniemy publikować, zaśmiecimy wtedy również strony główne :-)
Wy o skuterach, ja jakieś tematy z dupy o księżycu i będzie fajnie.
Gorzej, jak my się będziemy dobrze bawić, a przez całą Polskę przejdzie fala samobójstw, bo się reszta forumowiczów pochlasta :-)
no i świadomie wybrałes to co ci pasiło. tobie a nie innym. i o to kaman. miałes swoje powody. kompletnie nikt normalny (jak sądze) nie ma takiej potrzeby żebyś to uzasadniał.
Sa natomiast ludzie którzy musza wybrać OPTYMALNIE. Najlepiej - biorąc pod uwagę wszelkie kryteria swoje i cudze. potem się muszą w słuszności tego wyboru utwierdzać i najlepiej udowadniać to wszystkim.
powody też są różne - czasem to kasa, kiedy szczyt marzeń jest dla budżetu dużym wydatkiem wymagającym wyżeczeń, czasem to normalny chysio.
Takim wyborem z rozsądku jest kymco, sym. A przynajmniej wcześniejsze modele. Tylko nie każdy kieruje sie do końca rozsądkiem, statystykami i wyliczeniami. To dla części jest nieakceptowalne - jak można kupic coś bo jest ładne a nie dlatego że jest dobre? przecież ON by nie kupił, bo za te pieniądze to ON wolałby.. itd Jakby kogoś obchodziło co ON wolałby.
Mi akurat w tym przedziale cenowym, czasie w którym kupowałem serdecznie wisiało czy kupie najbardziej niezawodny produkt na rynku. Miałem inne potrzeby i je zrealizowałem. Zapewne za 2-3 miesiące kupie następny jakiś bo na ten mi sie kończy leasing. A już wiem że jednoślad chce. ten był na próbę - nie próbe jego jakości tylko tego czy to jeszcze dla mnie.
Musze jednak uczciwie przyznać że mój chiński pojazd nie jest wyrobem wysokiej jakości. Już po 20 miesiącach stania lato zima pod chmurką, dwu atakach wandali i przejechanych 3000km mam awarie wynikającą z jego chińskiej bylejakości a nie z powodu łap tunera który je wsadził tam gdzie nie powinien bo nie umie.
Otóż spaliło mi sie włókno od pozycyjnych w tylnej lampie. Stop jest a pozycji nie ma.
No i nie wiem co mam zrobić tak mną ta usterka wstrząsnęła.
To zapewne poczatek rozpadu skutera. Wiadomo - zaczyna sie od żarówek a potem odpadają koła.
jak powiedział ksionc: jeżeli pali ci sie żarówka - wiedz że coś się dzieje.
WOMBAT, ja się nie tłumaczę. Piszę to wszystko, żeby dać Chinolowi okazję, żeby gdzieś mnie drapnął. Odsłaniam się i wybebeszam, żeby sprowokować do jakiejś kontry, ale czuję się nieco olany. Wygląda na to, że ten kotek lubi atakować z zaskoczenia i ukrycia :-) Nawet nie wiem, czy mu się moje zdjęcie spodobało, ani prezent w galerii... Nie pisze, nie kocha... ;-(
*
Co do awaryjności Twojego Jurnego Junaka, to ja bym dla tak poważnej awarii założył nowy wątek i zobaczył, co młodsi koledzy doradzą ;-)))
Doradzam zmianę na coś znacznie trwalszego, np. KYMCO, czemu nie, to rozsądny wybór, mnie się od nowości nic nie przepaliło, a zrobiłem już 150km :-))))))))))))))))))))))))))))))))
ale Chinol sie nie rzuca na każdego "za posiadanie" tego czy owego. To inna kategoria czynu zabronionego.
Choc robi co może żeby stwarzać inne pozory jest zadziwiająco normalny.
A że tęski na Luckiem to marudzi :).
.
Nie jestem pewny, czy podołam jako substytut, ale będę próbował :-)
Z opisu awarii w Junaku wynika, że to technologia nuklearna, rozpoczętego procesu rozpadu nic nie powstrzyma.
Ja bym jednak zamienił na KYMCO :-)
A serio, to o czym myślisz (jako o następcy jurnego JU)? Skuter, czy motor?
Raczej skuter ze względów leniwcowo-praktycznych aczkolwiek tęsknym okiem spoglądam na honde shadow - miło by było sie takim karnąć gdzieś dalej.
Ale rzeczywistym celem jest głównie zakorkowane miasto wiec raczej skuter i to też nie jakiś wielki choć duże kuszą.
Z drugiej strony jakiegoś wielkiego ciśnienia na zmianę nie mam. Raczej w ramach programu wymiany zabawek. 50tka ma kopniak i po 15 dniach stania na uzbrojonym alarmie w chłodniejsze dni odpalanie z rozrusznika to nie jest coś co przychodzi łatwo i lekko a z kopa od razu. A tutaj wtrysk i tylko rozrusznik - będą jazdy z tym w zime bo będzie stał tam gdzie jest pod ręką czyli na chodniku przed klatką - a codziennie jeździć nie będe. Dramatycznego skoku mocy też bardzo nie odczuje bo obecny junak teraz do wolnych nie należy. Skuter mi przez 1,5 sezonu 2 razy przewrócili pod blokiem... niby full AC i stratny nie byłem - ale też od dnia zakupu był raczej na takie przygody skazany (stąd chinol). Teraz postawić tam hienom na żer fabrycznie nowy skuter za naście tysi... zawistni dobrzy ludzie nie odpuszczą. Aczkolwiek kiedy po drugim razie ostentacyjnie zamontowałem w oknie kamere doskonale widoczną w dzień i ślicznie świecącą w nocy na czerwono trochę sie zapędy pacanów uspokoiły.
Jeden i drugi śliczny, ale Yamaha prawie 2 razy droższa. Nie sądziłem, że Honda jest taka tania (sprawdzam 125)?!
Tania, w sensie tylko kilka tysi do Rometa czy mojego (najtańszego) Kymco, jestem zaskoczony.
Wogóle nie sprawdzałem tego typu maszyn, bo po co... a tu KYMCO może sobie swoje propozycje w tym przedziale cenowym w buty wsadzić...
Zgłupieli? Downtown droższy od Hondy? O czymś nie wiem? Ta Honda jest na pedały... czy Downtown wysadzany kryształkami Swarovskiego?
Dobra, nie napalam się, najpierw trzeba się dobrze nauczyć jeździć, a o zmianie pomyślę za kilka lat.
Myślisz o 125, czy o większym? Też go będziesz podkręcał...?
Żadnych szans, żeby je gdzieś schować przed rodakami...?
Ja w tej chwili mam sytuację idealną, w domu parkuję w garażu podziemnym przy samochodzie, a pod pracą mam taką fajną zamkniętą z zewnątrz bramę, nic się nie leje, nikt nie chodzi, wewnętrzne podwórka za płatnymi szlabanami (mało kto wie, jak tam wejść, a prawie nikt, jak wyjść). Po przeprowadzce firmy sytuacja nieco się zmieni (stracę dach nad motorkiem), ale może się da coś wyczaić. Tak czy inaczej, okazji do zdemolowania mi sprzętu brak, bo w zasadzie poruszam się po lini dom-praca-dom.
Nie widzę sensu dłubania przyzwoitego 125. Może kosmetycznie wariator się zmieni, założy kufer jaki mi pasuje, zmieni żarówki/lampy na led - i tyle.
Ja nie chce od skutera wiele więcej niż to żebym jechał miejscami 70-80 i nie zwalniał za mocno na górkach.
Wyleczyłem się ze sprzętów z duzym Vmax w październiku bo w sumie bezkorkowo śmigałem sprzętem z monitorem jazdy i wyszło mi że na 400km zrobionych po warszawie średnia prędkość to 38km/h mimo przelotów po S8 z prędkościami 140-150 na odcinku Prymasa/Górczewska-Mory które tą średnią i tak zawyżały.
Taki PCX albo Xmax, 3-4 latek mi sie wpisuje idealnie w plan.
A co do chowania przed ludźmi.. to bym go musiał i przed sobą chować (gdzieś po niego łazić) . A ma być pod reką - jak chusteczki do nosa :)
Arasz, brawo i szacunek zarazem, gdyż... test łosia przeszedłeś śpiewająco. Podobnie jak Mercedes. Beczka oczywiście. ;-)
*
Nie brakuje ci dystansu do siebie i do świata i ja to doceniam, nie rzucam się też na każdy kolejny wpis kogokolwiek z tutaj bytujących, ale uważnie obserwuję, czytam, oceniam, wnioskuję i czasami się udzielam. Ostatnio jakby mniej, bo wiedzę skuterową właściwie sam nabyłem korzystając z manuali serwisowych do GY6, jak również i sporą część wiedzy nabytej w praktyce przy tuningu swoich chinoli tutaj przekazałem. Można ją sobie wydłubać z archiwów tej strony przy użyciu Googla, bo obecna tu szukajka to zupełne nieporozumienie. I właściwie tego co tutaj wklepałem pod różnymi pseudonimami artystycznymi nie mam powodu odszczekiwać. :-)
*
Zgadzam się też, że powrzucane przeze mnie kiedyś zdjęcia (te na Zapodaj-u) już prawie pospadały wszystkie i ten mój jakże sławetny wątek o dużym GY6 świeci teraz golizną... jak jakiemu psu jaja. ;P
*
Btw. Ciężko to całe tutejsze towarzystwo jest czasem pozbierać do kupy, ale się powolutku tworzy taka nawet całkiem fajna grupa ludzi, którzy chcą się udzielać i mają coś ciekawego do przekazania. I za to szacunek im wszystkim.
-
Z poważaniem: Kot w Czapce. ;-D
KOCIE W CZAPCE, pragnę dołączyć do Waszej Drużyny Pękniętego Chińskiego Pierścienia.
Czasem będę śmieszny, czasem wkur...ący, ale zawsze za Wami (czyli nieco z tyłu też) :-)
Udzielać się chcę, niestety nie mam nic ciekawego do przekazania, więc chwytam się czegokolwiek, żeby tylko zaistnieć.
Rola jednoosobowego fanklubu KYMKO spadła mi jak z nieba, więc będę się tego trzymał z uporem wartym lepszej sprawy, ale bez ciśnienia.
SZALOM!
WOMBAT, a dlaczego nie nowy też w leasingu? Tym razem prywata i nie na firmę? Ja rozumiem, że na próbę chinol i wszytko jedno co, ale taki fajny docelowy sprzęcior, to bym chciał mieć nowy, nawet gdybym miał go spłacać kilka lat... A. pisałeś, demolka na ulicy... No ale 3-4 latka też szkoda, bo ładny i bardziej prowokuje Junak.
to nie chodzi o spłacanie czy zakup za gotówke. Tylko głównie o demolkę - szkoda kasy. Może jak kupie kilkulatka z przetarciem na plastiku to już nie będzie budził takich negatywnych emocji u pacjentów.
Leasingu też już nie potrzebuję - "scoring" sobie tym obecnym zrobiłem.
Poza tym dlaczego docelowy ? :) Może mi sie znowu odwidzi na inną maszynę.
To jakaś masakra jest. Lata mijają, a ludzie cały czas kombinują, co tu sobie kupić, żeby ci nikt nie zepsuł, nie zdemolował, nie ukradł, nie podpalił... Kupiliśmy ziemię 100km od Wawy i zaczynamy tam budowę w tym roku. Zrobiliśmy miesiąc temu szambo, mamy projekt domu, czekamy na geodetę, żeby wytyczył. Ale tak jak Ty ze skuterem, od początku kombinujemy jak go zrobić, żeby nie zwracał uwagi, żeby był w środku na tyle prosty, żeby nie można było za dużo zniszczyć, zdemolować,ukraść, podpalić. Kumplowi w domku na Mazurach wyrwali kable ze ścian na złom...
Bo to o kant dupy potłuc. W tym kraju (generalnie na wschód od Odry) nie warto posiadać niczego. Jak masz, to lepiej przehulać, wydać na podróże, przepić, przedupcyć... cokolwiek, byle nie własność. Jak już masz, to:
- jesteś do tego przywiązany jak pies podwórzowy (sorry Arasz),
- trzęsiesz się o to bo faktycznie ukradną, zniszczą, podpalą...
- pakujesz w to kasę bez końca,
- prędzej niż później Ci to opodatkują,
- na koniec Twoi spadkobiercy na śmierć się o to pokłócą...
I najważniejsze - to się nigdy nie zwraca...
Mam znajomych, którzy mieszkają w wynajętym pięknym mieszkaniu, całą zaś forsę jaką zarobią przeznaczają na podróże to tu, to tam, dużo po Polsce, ale w różne miejsca, a jak im się gdzieś spodoba, to wracają... Czasem im zazdroszczę... Bo ja niestety też jestem przywiązany... ;)