Jak masz 60km w jedną stronę to ja bym polecał coś z klasy 250/300 np. Hondę Forza, tylko 12tys to raczej jakaś kilkuletnia używja. Jeżeli trafisz w dobrym stanie po małym przebiegu będiesz napewno bardziej zadowolony niż z nowej 125
A musi być nowy ? Bo szczerze powiedziawszy masz budżet za mały na nowy Kymco Downtown 125 (bez ABS'u) a wystarczający aby wyszukać sobie używkę Hondę Varadero 125 z ostatnich roczników produkcji np. 2011-2012
Oczywiście wiem, że założenie jest inne, ale jeśli mogę doradzić to zdecydowałbym się na prawo jazdy i sprzet klay 250cc. Naprawdę 125cc na takie codzienne trasy będzie męcząca poprostu. Wiem co mówie, bo mam 25km dojazdu do pracy, ok 17 przez miasto, reszta obwodnicą i te parę km obwodnicy to już męczarnia dla 125cc.
Nie chce kolegi jakoś zniechęcić bo 125cc też się dojedzie tylko pamiętaj, że prędkość podróżna takich maszyn to ok 80-85km/h a jeżeli samochód przed Tobą jadący jedzie powyżej 65km/h o wyprzedzenie już bardzo trudno (chyba, że zbliżasz się do niego i wprzedzic "z rozpędu"). 60km to naprawdę sporo na 125.
Prawo jazdy zrobisz i zostaje na całe życie (przynajmniej w teorii :) ) Przemyśl to nic strasznego. Sam 3 razy już zdawałem, zawsze za pierwszym (punkty :( ), a motocyklistą zbytnio nie jestem, jeżdzę głównie na skuterach Pantheon 125 i Elite 150)
Ja bym ci doradził coś w tym stylu https://www.youtube.com/watch?v=Jf5HuUXdnxQ http://allegro.pl/listing/listing.php?order=m&string=Hyosung+GV+AQUILA+125&search_scope=category-251183&bmatch=s0-mt-0113
Hyosung to koreańczyk nie Chińczyk i to jeden z lepiej zrobionych motorków na rynku 125 -tek. Sam mam takiego nówka 2015 rocznik - jest baardzo duży, 2 cylindry lata 120 km/h, (ważę 77 kg i wzros 177 cm , pasażerka około 52 kg.) ma świetne duże heble i 5 lat pisemnej gwarancji na silnik. Spokojnie nim polecisz w dwie osoby przynajmniej setką bez pałowania. Nie porównuj więc do Chińczyków lecz do Japończyków jeżeli już. Z tym, że jest duuuużo większy od Japońców (postaw CBF, CBR i np Hyosunga GT czy GV. Zobaczysz że wyglądają inne 125 jak motorynki przy nim. Chyba, że ktoś lubi wyglądać na motocyklu jakby jechał komarkiem czy motorynką. Obrotomierz chodzi do ponad 12 tys. Mam dołożony pług dolny co dodatkowo fajnie zmienia sylwetkę na jeszcze większą i co najważniejsze ma dwa cylindry w układzie V. Ostanie roczniki tych motorków naprawdę fajnie jeżdżą. Jedyny chyba porównywalny motorek to Honda Varadero lub z chopeerków Intruder czy Shadowa 125 (ale one wszystkie są już niestety nieprodukowane)
Markul - daruj sobie CBF czy CBR - bo będziesz wyglądał jakbyś dziecku rowerek zarąbał. Przy wzroście 192 cm to Twój wybór ograniczy się do 2-3 motocykli. Inaczej będą się tylko z Ciebie nabijać na ulicy :). Nie bez powodu Hyosungi kosztują koło 13 tys a nie 5-6 tysi jak Romety , Junaki ,Kymco , Zippy czy inne Chinole. Sprawdź , usiądź jak dadzą przejedź się i myślę że decyzja będzie jedna :)
Oczywiście wiem, że założenie jest inne, ale jeśli mogę doradzić to zdecydowałbym się na prawo jazdy i sprzet klay 250cc. Naprawdę 125cc na takie codzienne trasy będzie męcząca poprostu. Wiem co mówie, bo mam 25km dojazdu do pracy, ok 17 przez miasto, reszta obwodnicą i te parę km obwodnicy to już męczarnia dla 125cc. Nie chce kolegi jakoś zniechęcić bo 125cc też się dojedzie tylko pamiętaj, że prędkość podróżna takich maszyn to ok 80-85km/h a jeżeli samochód przed Tobą jadący jedzie powyżej 65km/h o wyprzedzenie już bardzo trudno (chyba, że zbliżasz się do niego i wprzedzic "z rozpędu"). 60km to naprawdę sporo na 125. Prawo jazdy zrobisz i zostaje na całe życie (przynajmniej w teorii :) ) Przemyśl to nic strasznego. Sam 3 razy już zdawałem, zawsze za pierwszym (punkty :( ), a motocyklistą zbytnio nie jestem, jeżdzę głównie na skuterach Pantheon 125 i Elite 150)
Czy ja wiem czy męczące. Co prawda dla przyjemności, ale zrobiłem sobie 2 trasy po 70-80km każda. Zero stresu. Jazda poza miastem z prędkością 80-90km/h. Jak dotrę to i po szybszych trasach nie będę obawiał się jechać. Więc kwestia jak kto do tego podchodzi. A jak zrobię kat A (a zapewne zrobią w przeciągu 5lat, przynajmniej taki plan), to kupię Burgmana 650 albo Aprilię srv 850. Jak się bawić to się bawić. A doświadczenia i pokory nabędę na 125tce przy okazji świetnie się bawiąc! :) Pochodź po salonach, poprzymierzaj się, jazdy próbne i na pewno coś dla siebie znajdziesz.
Siedziałem na tym motorku. Mam podobny gabaryt ciała. Nic specjalnego. Ten sprzęt sprzedaje Romet. Nie wiem czy to dobrze. Jak się nie przyjmą to będziesz mieć problem z serwisem. Mnie przypasowała YBR125. Ale jak myślisz na poważnie to rusz 4 litery do salonów. W ten weekend są chyba targi moto we Wrocku. Ja przymierzyłem chyba z 50 i pasuje z 5-10. Reszta odpada. Siadasz i wiesz! Moto to nie puszka. Musi pasować jak buty.
Siedziałem na tym motorku. Mam podobny gabaryt ciała. Nic specjalnego. Ten sprzęt sprzedaje Romet. Nie wiem czy to dobrze. Jak się nie przyjmą to będziesz mieć problem z serwisem.
Romet jest pośrednikiem w imporcie. Nie ma udziału w konstrukcji ani produkcji. Hyosung to samodzielna marka tak samo rozpoznawalna na Zachodzie (jak Kymco czy Sym). W PL nie jest znana ponieważ rynek jest nieufny jak coś nie jest Honda czy Yamaha. Koreańskie czy tajwańskie sprzęty to inny świat niż typowa chińska produkcja klasy ekonomicznej. W samych Niemczech jest tego sporo, były importowane już dawno temu.
Podobnie ma się sprawa z oferowanymi przez Junaka modelami Jetmax i NK650. Oba pojazdy są produkowane przez firmę CF Moto (zresztą logo jest widoczne na kierownicy). Ta z kolei ma chiński rodowód natomiast w ogóle nie ma jej co porównywać do "tej" chińszczyzny którą znamy na co dzień. Celują w zupełnie innego klienta, co ma odbicie w cenie. Strona producenta: http://cfmoto.cn/index.aspx
A z moich doświadczeń, w klasie motocykli 125 dostępnych u nas duże ramy to Varadero, Hyosung GV lub GT, Virago. Większe gabaryty to już na kategorię A2/A.
Martwi mnie tylko serwis Hyosung. Co jeśli Rometowi odwidzi się dystrybucja? No chyba, że serwisem zajmuje się inna firma lub zajmie się jak Romet się rozmyśli. Ja bym nie zaryzykował. A silnik aż taki typowy nie jest żeby powiedzieć, że problemu nie ma.