Witam moj dzieciak (174 cm. wzrostu, 60 kg wagi) wymyślił sobie skuter (główny cel jazda miejska do szkoły).Nigdy nie jeździł na skuterze. Co mu kupic (cena do 5500, aczkolwiek optymalnie byłoby w granicach 3500 zł. Skuter ma byc nowy
Pomijam fakt, że pomysl zakupu skutera wydaje mi sie nieodpowiedzialny, ale widzę że młody jest zdeterminowany, uczy sie sam (sic!) przepisow, ustalił gdzie może zdac egzaminy więc wolę byc przygotowany ;-)
ja w takiej sytuacji wziąłbym jakiegoś chińczyka za 2 tys - nawet torosa lub coś innego z dolnej półki. w kwocie 5,5 tys to nawet chyba peugeota kupisz (kisbee czy jakoś tak) ale nie wiem czy warto na początek - wiadomo młody przytrze, glebę zaliczy itp
edit ja bym zrobił tak: powiedziałbym młodemu że 2 sezony pojeździ na cyzmś atkim żeby sioę nauczyć, wyczerpać limit gleb, nauczyć się na błędach, a potem zaproponować mu kat A1 czy A2 i legalne jeżdżenie jakąś 125- tką a nie tuning silnika 50 do 100ccm i jeżdżenie nielegalnie na kat AM
Za 3500zł można szukać jakiś starszy rocznik salonowego kymco agility w 4t. Za równe 3500zł można kupić też nowe tgb http://otomoto.pl/tgb-orion-orion-101s-M2807947.html. Jest to fajna opcja do miasta z racji silnika 2t. Ten tgb to bardzo sympatyczny skuter do miasta głównie przez bardzo dobre przyśpieszenie. Dla Ciebie jako ojca to też może być zaleta, gdyż skuter dysponuje dobrym przyśpieszeniem, a mniejszą prędkością maksymalną. Za trochę większe pieniądze można szukać vitality, które ma silnik w 2t, ale myślę, że najlepsze będzie agility. Ma trwały silnik, który zadowala się naprawdę małymi ilościami paliwa, a wg mnie to głównie o to chodzi w jeździe skuterem.
edit ja bym zrobił tak: powiedziałbym młodemu że 2 sezony pojeździ na cyzmś atkim żeby sioę nauczyć, wyczerpać limit gleb, nauczyć się na błędach, a potem zaproponować mu kat A1 czy A2 i legalne jeżdżenie jakąś 125- tką a nie tuning silnika 50 do 100ccm i jeżdżenie nielegalnie na kat AM
Chińczyki dopadają w myśl zasady "nie stac mnie na kupowanie tanich rzeczy" ;-) Ja wogóle jestem przeciw jednośladom, tak że motocykl po moim trupie.
Jak już ma coś miec to w miarę porządne i żeby się na tym od razu nie zabił.
jeśli chińczyki odpadają, to chyba jakieś kymco pozwoli Ci zmieścić się w kwocie którą podałeś. - może to co blebleble napisał ale najlepiej iśc z młodym i niech siądzie na taki i inny i przymierzy do konkretnego modelu- czy wygodnie i czy ma miejsce. a kwestia "zabicia od razu" nie jest niestety bezpośrednio związana z tym który skuter kupisz. podejrzewam, że młody za chwile będzie Cię namawiał na "odblokowanie" = zwiększenie osiąganej prędkości - pamietaj że z chwilą odblokowania skuter staje się motocyklem, dowód rej traci ważność bo dane w nim zawarte nie są już prawdziwe, ubezpieczenie OC również. w sytuacji kolizji może się to wiązać z poważnymi konsekwencjami
Jak nowy w takiej cenie to tylko i wyłącznie Kymco. Dobra firma, kopromis między chińskim a japońskim, z wielką przewagą w stronę japońskich. Naprawdę dobry sprzęt, z opinii innych idzie wywnioskować że jest trwały, mało pali oraz jeździ nawet 30 tysięcy bez remontu.
Co do wyboru, polecił bym 2sówa gdyż syn po paru dniach powie że skuter jest strasznie słaby. 2T ma dobre przyśpieszenie i ogólnie jest lepszy do miasta moim zdaniem. Jak dysponujesz dość ładną kwotą to może coś ala crossowego w tej cenie?
Jak koniecznie nowy to radzę kupić coś posezonowego lub roczniaka, finansowo wychodzi się znacznie lepiej:)
albo na początek jakiegoś torosa tak jak kolega wyżej za 1500Zł a potem kupić mu skuter kymco vitality jeden gościu z forum(HugoBoss) ma przejechane a takiej 30000km i chyba bez żadnej poważnej awarii albo benelli lub jakiegoś CPI.Bo po co kupić mu kupić za 5500zł ,wywali się zajedzie go i po silniku
kwestia gustu, ja bym wziął jakieś 4t bo wolę ciszej i taniej, koła aby min 12 cal- ale atm chyba wszystkie są powyżej. może vitalkę (2t) Madi i Hugoboss takie mają i chwalą- robię przebiegi 15 tys rocznie i wszystko gra- ale to juz z Nimi gadaj,
Jeżeli ma nim jeździć młody to polecał bym 4t. Silnik nie pozwala na tyle szaleństw, a pozatym w takim przypadku bardzo ważna jest ekonomia. Dla mnie jako niezarabiającego (ten sam wiek co syn) tankowanie mojego torosa który pali 3l to spory wydatek, więc nie wyobrażam sobie jazdy na 2t. Poza tym polecił bym, aby chłopak np trochę dozbierał do skutera i dołożył coś ze swoich. O taki sprzęt dba się duużo bardziej. Wiem to z własnego doświadczenia. Najpierw miałem ogara 200 do którego praktycznie tylko lałem benzynę (nie interesowało mnie czy trzeba wymienić olej itp). Na torosa zbierałem od początku do końca sam i jest on moim oczkiem w głowie. Dbam o niego niemal jak o dziecko.
I przepraszam, że to piszę, bo to nie moja sprawa, ale napewno będzie jeździł rozważniej, a i na yt nie znajdziemy filmiku "Palenie gumy xxx na dotarciu"
Belebele, a oczywiscie jak chce jeździć to zaplaci ze swoich i to sporą część, tyle tylko że jak ma coś kupować wogóle to mu już dołożę :-) 4t jak doczytałem ma mniejsze możliwości tunnigu ;-) W moich planach ma to być szybciej (troche szybciej) jeżdzący rower
Nie zniechęcaj dziecka do skutera. Skoro sam piszesz że uczy się przepisów to znaczy że naprawdę poważnie do tego podchodzi - a to zasługuje na pochwałę. Jakbyś dobrze przeszukał forum to znalazłbyś sporo tematów w stylu "jak zdać kartę a się nie uczyć". Ja w wieku 15 lat nauczyłem się sam przepisów i zacząłem jeździć rowerem po ulicach, gdyż miałem dosyć ciągłego przeciskania się po chodnikach pomiędzy przechodniami i przeprowadzania roweru po pasach. Przez pierwsze kilka dni dziwnie się czułem pomiędzy samochodami lecz później było ok. Od tamtej pory minęło 21 lat i nigdy nie miałem wypadku - na rowerach przejechałem 30000km, a na motorowerach drugie tyle. Przede wszystkim wesprzyj młodego i naucz go przewidywać - przepisy to nie wszystko, trzeba myśleć na drodze także za innych i pokaż mu na konkretnych przykładach jakie zagrożenia mogą wystąpić np. przy przejeżdżaniu obok otwartej bramy, czy w okolicach szkół. To jest połowa sukcesu - myśleć. Dodatkowo doradzę Ci jeszcze jedno - niech młody kupi ze swoich skuter nawet tańszy. Ty za to możesz mu dołożyć do dobrego kasku, kurtki i spodni motocyklowych. Nigdy nie wykluczymy możliwości wypadku czy gleby lecz dzięki takiemu ubiorowi możemy wyjść cało z przewrotki nie nabijając sobie nawet przysłowiowego guza.
Dodatkowo syn dojeżdżając skuterem oszczędza czas (szybszy dojazd bez czekania na autobus), gotówkę (jazda skuterem zazwyczaj wychodzi taniej jak bilet miesięczny).
+ może narodzić się w nim pasja i zamiłowanie do jednośladów. U mnie tak to się zaczęło ;). Najpierw był rozwalony Simson, potem skuter, teraz w pełni sprawny Simson, a niedługo... sie zobaczy ;). Jak dla mnie jazda skuterem nie jest koniecznością typu, eeech, znowu muszę dojechać do szkoły, ale raczej przyjemnością.
Co do wyboru skuterka, to może niech on sam się zastanowi nad tym co chce wybrać i sam ten skuter kupi, z ewentualną twoją pomocą finansową. Myślę że taki Toros F16 będzie w jego zasięgu :).
gregx - nie lobbystów :-) piszę na swoim przykładzie, jeszcze dodam od siebie co mi daje motorower. Jestem listonoszem tak więc tachanie 40kg wózka po schodach to normalka. Odkąd zacząłem pracę na motorku to: 1- Codziennie jestem około 1,5 godziny do przodu (sumując dojazd/powrót dom-praca, dojazd/zjazd z rejonu plus brak konieczności dźwigania wózka po schodach czyli pracuje się szybciej). 2- Zdrowie - w wieku 36 lat niejednokrotnie czułem już nadwyrężony kręgosłup od ciężarów. Odkąd listy wożę w kufrze to na konkretny budynek zabieram tylko to co mi jest potrzebne i skończyły się problemy z kręgosłupem. 3- W twoim przypadku jeżeli skuter zarejestrujesz na siebie a syna jako współwłaściciela to syn zaczyna "zbierać" zniżki na OC - w przypadku późniejszego zakupu samochodu zniżki przechodzą a co za tym idzie oszczędność może przekroczyć wartość skutera.
gregx - nie lobbystów :-) piszę na swoim przykładzie, jeszcze dodam od siebie co mi daje motorower. Jestem listonoszem tak więc tachanie 40kg wózka po schodach to normalka. Odkąd zacząłem pracę na motorku to: 1- Codziennie jestem około 1,5 godziny do przodu (sumując dojazd/powrót dom-praca, dojazd/zjazd z rejonu plus brak konieczności dźwigania wózka po schodach czyli pracuje się szybciej). 2- Zdrowie - w wieku 36 lat niejednokrotnie czułem już nadwyrężony kręgosłup od ciężarów. Odkąd listy wożę w kufrze to na konkretny budynek zabieram tylko to co mi jest potrzebne i skończyły się problemy z kręgosłupem. 3- W twoim przypadku jeżeli skuter zarejestrujesz na siebie a syna jako współwłaściciela to syn zaczyna "zbierać" zniżki na OC - w przypadku późniejszego zakupu samochodu zniżki przechodzą a co za tym idzie oszczędność może przekroczyć wartość skutera.
To o czym piszesz też jest bardzo ważne. Nie dość, że nazbiera zniżek, to nauczy się zachowania na drodze, będzie mu łatwiej zdać prawo jazdy i na pewno będzie dużo bezpieczniejszy.
Jeżdżę skuterami od 8 lat i nie miałem żadnej stłuczki, ani przewrotki, dlatego sprawny młody chłopak też nie będzie ich miał jeżeli ma za grosz rozumu. :D Chłopakowi na pewno będzie zależało wyglądzie i mocy wydajności Osobiście jeździłem jako sprzedawca w salonie skuterowym w Opolu sprawdziłem większość wiodących marek skuterów.Ja polecił bym kupienie w tej cenie synowi Peugeot-a np.Kissbee albo jeżeli chodzi mu o wygląd wygodę i funkcjonalność w dobrej cenie górną półkę z Romet albo już na bogato coś z fabryki Piaggio. Obawy które pewnie masz związane z jazdą na skuterze są mocno nad koloryzowane syn będzie na skuterze równie bezpieczny jak na rowerze czy innym pojeździe poruszającym się po ulicach, on będzie o wiele mobilniejszy a zobaczy że prędzej czy później przyda ci się to :D,wiec możesz kupić mu skuter bez obaw, a do tego młody będzie ci na pewno wdzięczny bo poczuje trochę więcej wolności, a to zawsze jest dla młodego człowieka coś bardzo ważnego.
za 3,5tys. można kupić już dobry skuter jeśli zależy na spalaniu to 4t a jeśli nie to 2t. polecam skutery marki benzer fajnym rozwiązaniem byłby benzer quebec.