Witam. W końcu mam czas coś tu napisać.
Wroćiliśmy wczoraj o 19 z Bieszczad. Podróż była skomplikowana. Mieliśmy dosyć ciężkie warunki jazdy i dużo nowego (czasami bardzo niegatywnego) doświadczenia. Pierwszy raz byłam motorem w górach - jazda po serpantynach, a osobiście pod czas ulew wymaga dużo siły, uwagi i umiejętności. Mam nadzieję że jeszcze kiedyś tam wrócę i że pogoda dopisze bo Bieszczady na prawdę robią niesamowite wrażenie.
Jedna z okropnych rzeczy, która się zdażyła w podróży to, że zgóbiliśmy Padalca. Jechaliśmy w czwórke, był zakręt na zaktęcie, lalo jak z cebra, po drodze skręciliśmy do stacji benzynowej.. a Padalec niestety pojechał dalej. Jakiś czas czekaliśmy na niego na stacji. Potym podjęliśmy z Amadeuszem decyzję że ja jade szukać Padalca dalej do Rzeszowa (koło 70 km) bo wzcześniej umówilismy jak co -to czekamy na siebie w Rzeszowie. Jak się okazało później Padalec w Rzeszowie poczekał na nas tylko 30 minut i zdecydował sam jechać do Warszawy (jak wróciliśmy, zapytaliśmy dla czego tak krótko na nas czekał - powiedzial że z tego powodu że przez cały czas padało, było zimno, chciało sie do domu, on podjął decyzję jechać a nie czekać). Jak jechałam po Padalca do Rzeszowa przez cały czas padało, po drodze było kilka wypadków z udziałem ciężarówek, i jeden z takich wypadków zatrzymał mnie po drodze. Przewrócona ciężarówka przegrodziła prawie całą drogę, została tylko mała scieżka żeby przejechać, ale policja nikomu nie pozwoliala jechać, spędziłam tam koło 40 minut czekając na to pozwolenie (to bylo 15 km przed Rzeszowym), jak przyjechalam do Rzeszowa - Padalca tam nie znalazlam, dalam znać Amadeuszowi, że Padalca nie ma - i on (chyba razem z Izdebskim) pojechał szukać Padalca po okolicach tej miejscowości gdzie zgóbiliśmy Padalca i też nie znalazł niestety. Mieliśmy nocleg w Rzeszowie (bo póki szukaliśmy Padalca zrobilo się prawie ciemno i jechać bylo niebiezpiecznie (przy tym mieliśmy na swojej odpowiedzialności niepełnoletnie dziecko). Jak okazało się później Padalec wrocił do Wawy o 1 w nocy (nie dał o tym znać bo był bardzo zmęczony i odezwał się dopiero gdzieś o 12 następnego dnia). Rano pojechaliśmy do Warszawy, jechaliśmy dosyć wolno bo jak już pisałam był z nami niepełnoletni członek grupy ktory miał niesprawny szprzęt i którego mieliśmy przeprowadzić do Warszawy żeby nic mu nie stało w drodzę.
Było bardzo ciężko z naszym niepołnoletnim kolegą Izdebskim12 w tej podróży. Padalec wziął na siebie za duzą odpowiedzialność kiedy zgodził się wziąć z sobą to dziecko w taką poważną podróż. I na podstawie licznych rozmów z nim mogę zrobić wniosek że bardzo o tym pożałował jak i reszta grupy. Oprócz tego że ledwo dojechał do Bieszczad na niepełnosprawnym sprzęcie, potym przez cały czas kazał chłopakom żeby mu pomogali naprawić ten sprzęt, tylko dzieki Bosmalowi trochę pojezdził po Bieszczadach ( bo Waldek zgodził się powozić go na plecaczka). Zaplanowaliśmy wyjazdy do Chorwacji, do Śląsku i na Mazury, Izdebski o tym sie dowiedział i bardzo wpraszał sie na te wyjazdy ale odmówilimy mu z kilka powodów - a najglówniejsze - sprzęt, ktory psuje sie za kazdym razem i to że narobil nam dużo wsztydu przed chlopakami ze Śląska. Dziecko niestety sie obraziło i potym przez cały czas zle sobie zachowywało, było bardzo zlosliwe i msciwe. Po przyjazdzie musiałam zadzwonić do ojca Izdebskiego i on mnie obiecał że zwróci więcej uwagi na to jak zachowuje sobie go niepelnoletni syn.
Oczewiście każdy ma prawo na swoją opinię ale jeżeli ktoś nie był w podróży w górach na motorze a osobiście w Bieszczadach ten w ogole nie ma pojęcia a nie o warunkach a nie o osobliwosciach jazdy w górach.
Jestem pewna że Amadeusz jak będzie miał możliwość też napisze o tej podróże (jeżeli w ogóle coś zachce pisać po tych wypisach co tu miały miejsce wcześniej).
Po przyjazdzie (wczoraj wieczorem) zrobiliśmy małe spotkanko na chinczyku z Padalcem i Amadeuszem. Obgadaliśmy to podróże i zrobiliśmy niektore ważne wnioski.
P.S. Podziekowania dla Dawida i Waldka za to, że dołączyli do nas w Bieszczadach. Bylo bardzo przyjemnie Was znów widzieć chlopaki. Mam nadzieję że niedługo znów się zobaczymy (Waldku, przez cały czas pamiętam o obiecanej salsie :) )
hej hej - nie długo Ostrava więc na pewno się spotkamy
To i ja dołożę swoje 2 grosze:
Po 1: Chciałbym zwrócić honor użytkownikowi Mario1, jeżeli rzeczywiście jest tak jak chłopaki piszą, to, masz jaja, i wiedzę. Szkoda, że Cię nie poznałem.
Po 2: W sprawie sprzętu - Przed wyjazdem został on naprawiony, udało mi się nakręcić 450 km, i było wszystko ok. Właśnie rozpiąłem zawór wydechowy. Jest on dość mocno nadpalony, i przepuszcza kompresje. Podejrzewam, że sprzęt po prostu się przegrzał podczas jazdy - mogło to być z powodowane niewłaściwą mieszanką, ale nie musiało. Była lampa nad głową, a po górkach nie miał łatwo.
Po 3: Wycieczka była ok, i byłbym bardzo zadowolony z niej gdyby:
- Nie zaczęło lać jak z cebra.
- Nie nastąpiła niespodziewana awaria sprzętu.
- Przez pewną perfidną, złośliwą osobę nie zgubiliśmy kolegi Piotra (Padalca)
Po 4: Droga Walentyno:
* Plastik w postaci prawa jazdy w kieszeni nie udowadnia, że potrafimy jeździć. Udowadnia to życie. Owszem, umiesz kierować "motorem", i nic po za tym. Ile razy już go położyłaś? Ile razy stojąc z prędkością 0 km/h, nagle motocykl upada? Do samej jazy też się przyczepie. Nie było zakręciku, łuczku na którym nie naciskałaś hebla i nie zwalniałaś do 5-10km/h. MOTOCYKL TO NIE SAMOCHÓD!!
* " jechaliśmy dosyć wolno bo jak już pisałam był z nami niepełnoletni członek grupy ktory miał niesprawny szprzęt i którego mieliśmy przeprowadzić do Warszawy żeby nic mu nie stało w drodzę." - Aha. Sprzęt był już wtedy w 100% sprawny, a to Ty spowalniałaś całą "grupę" hamując co chwilę na zakrętach. Co chwila ja z Madim czekaliśmy na Ciebie aż do nas dołączysz. Głównie przez Ciebie musieliśmy się co chwila zatrzymywać na poboczu. Sprzęt dawał spokojnie radę z prędkością 65-70 km/h jaką jechaliśmy razem z Madim.
* ", potym przez cały czas kazał chłopakom żeby mu pomogali naprawić ten sprzęt, tylko dzieki Bosmalowi trochę pojezdził po Bieszczadach ( bo Waldek zgodził się powozić go na plecaczka)" - Hahaha śmieszne! "Kazałem chłopakom"? Przecież to ja sobie sam naprawiałem, nikt palcem nie kiwną! Może Madi pomógł mi odkręcić swoim sposobem szpilki z głowicy, i to też nie za darmo! Wziął za to 2 browary. Zapytałem, Bosmala czy mogę na plecaczka raz się przejechać, zgodził się, podziękowałem. I jeszcze raz podziękuje - Waldek bardzo Ci dziękuję, że mogłem z Tobą troszkę pojeździć.
* "Zaplanowaliśmy wyjazdy do Chorwacji, do Śląsku i na Mazury, Izdebski o tym sie dowiedział i bardzo wpraszał sie na te wyjazdy ale odmówilimy mu z kilka powodów - a najglówniejsze - sprzęt, ktory psuje sie za kazdym razem i to że narobil nam dużo wsztydu przed chlopakami ze Śląska." - Zaplanowaliście? Haha dobre sobie. Ktoś coś wspomniał, że fajnie było by przejechać się do Chorwacji - ja wtedy odparłem, że fajnie by było postawić F16 pod palmą. Wpraszałem się? Odmówiliście? Kto? jak? gdzie? Kobieto ty zastanów się najpierw o czym Ty w ogóle piszesz. Jakie wyjazdy? Uroiłaś to sobie. "dużo wsztydu przed chlopakami ze Śląska." - Dużo wsztydu? Jakiego wstydu? Rozumiem, że usterką sprzętu, nazywasz wstyd? Haha, To Ja z Padalcem się wstydziliśmy już drugiego dnia za CIEBIE kiedy to pognałaś tym swoim motorkiem zajumanym ze stodoły zostawiając PO RAZ SETNY naszą grupę do której dołączyli ludzie ze Śląska. Już nie pamiętasz jak Padalec się na Ciebie wkurzył? Hahaha
* "Dziecko niestety sie obraziło i potym przez cały czas zle sobie zachowywało, było bardzo zlosliwe i msciwe." - Może wyjaśnijmy to sobie od razu Proszę Pani. Nie życzę sobie, aby Pani zwracała się do mnie jako "dziecko". Jeżeli miałbym się do Pani zwracać w określeniu podobnym, mówił bym do Pani tak jak określił Panią przyjaciel Marek (adastra13), gdy byliśmy przed komendą Policji. A było to słowo określające kobietę prowadzącą rozwiązły tryb życia. Mściwy? Byłem WKURZONY, że przez Panią nasz kolega Padalec zaginął. A jeszcze bardziej mnie zdenerwowało gdy Pani zaczęła mówić po ruskiemu jak to wszyscy jesteśmy winni. Jacy Wszyscy? Kto był przed Padalcem? PANI! Kto nie patrzył w lusterka? PANI. Kto miał, i ma wszystko w dupie podczas jazdy w grupie - PANI!
* "Po przyjazdzie musiałam zadzwonić do ojca Izdebskiego i on mnie obiecał że zwróci więcej uwagi na to jak zachowuje sobie go niepelnoletni syn." - Hahahaha siedzę przed komputerem i się rechocze ze śmiechu. Mój kochany ojciec pewnie miał niezłą polewkę, i niezły humor podczas tej "rozmowy". A na pewno się zdziwił kiedy usłyszał w słuchawce twój wspaniały ruski głos.
Najpierw uczymy się mówić po "Polskiemu", a potem dzwonimy do Ojców swoich współtowarzyszy wycieczki. Chętnie też bym porozmawiał z Pani Ojcem. Niezły ubaw by był ;)
A teraz moje małe podsumowanie:
Pani Walentyno, Takiej wrednej, podłej, perfidnej szui jak Pani to ja nigdy nie widziałem. 18 lat żyję na tym świecie - może, i mało, odwiedziłem dużo krajów, miejscowości, ale takiej baby jak Pani ja jeszcze nigdy nie poznałem. Chciałbym tylko dodać, w imieniu byłych członków G.M., że ta grupa się rozpadła przez Panią. Prawie wszyscy już odeszli z Grupy Mazowieckiej - GŁÓWNIE PRZEZ PANIĄ, I PANI ZACHOWANIE.
Marek (adastra13), Basia (Rasy13), Robertonos, Ja, nie wiem jak sprawa się ma z Jolą, i Hugiem, ale podejrzewam, że też przez Panią już nie uczestniczą w wycieczkach. Oprócz Pani zostali może jeszcze Padalec, Artek, no i kochanek Madi.
Chciałbym powiadomić wszystkich zainteresowanych, że przez podłe, perfidne, złośliwe zachowanie Pani Walentyny ODCHODZĘ Z "Grupy" Mazowieckiej. To grupą przestało być kiedy Pani się do niej wprowadziła.
Kilka słów do kolegów:
- Padalec - Dobrze to kiedyś ująłeś, "Taki drugi tata" - hehe, Jesteś wspaniałym, mądrym człowiekiem, który zawsze ma łeb na swoim miejscu, i zawsze wyjdzie z każdej opresji, zawsze znajdziesz rozwiązanie każdego problemu.
- Madi - Jesteś spoko kumplem, z którym zawsze można było pożartować, powygłupiać się, pojeździć, dogadać się, zawsze można było liczyć na Twoją pomoc, i odwrotnie - zawsze byłbym wstanie jakoś Ci pomóc. Zauroczyłeś się w pewnej starej, podłej, szui, ruskiej babie z dwójką dzieci. Stary kiedyś się na pewno opamiętasz - zrozumiesz to, że wszedłeś w niezłe bagno. Za rok, dwa, trzy. Kiedyś zrozumiesz.
- ArtekToros - Wyjazd w Bieszczady pokazał, że zawsze można było na Ciebie liczyć, nawet jeżeli byś nie dojechał, zawsze pomógłbyś naprawić nędznego torosa. Jesteś człowiekiem z którym można było pożartować, powygłupiać się, pośmiać się, będzie mi Cię brakowało.
To tyle z moich piśmiennych wypocin. Na razie.
Łosz kurde, co tu się dzieje. Nie byłem nie wiem nie widziałem ale żal to czytać. Dajcie spokój.
Powiem tak.Jest takie FAJNE powiedzenie GŁUPICH NIE SIEJĄ GŁUPI SAMI SIĘ RODZĄ.Wczoraj np wybrałam się na moim ulubionym jednośladzie tzn ROWERZE na przejażdżkę, no i proszę.Miałam okazję zobaczyć MOTOCYKLISTĘ koszulka z krótkim rękawkiem dżinsy półbuty kask a jedyną częścią stroju motocyklowego to był chyba PAS NERKOWY.Tylko po co jak będzie cały połamany.Apropo tego gubienia w grupie to w Mazowieckiej to zdaje się norma COŚ na ten temat mogę powiedzieć.Wtedy nie było deszczu , gór i wieczoru a jednak, więc przytoczę słowa znasz bajkę o TYMITUNIE.Grupa to jest jedność.Grupa to nie jest przypadkowy zbiór osób.TRZYMA się razem TYM BARRZEJ w niesprzyjających warunkach.A osobę która ma jeszcze to że nie ma w razie czego z nią kontaktu jedzie w ŚRODKU.
Coś mną wstrząsneło.Nie będę wytykać palcami kto jeszcze do niedawna jeżdził na nie do końca sprawnym sprzęcie.Apropo lat to powiem tak -Nie lata się liczą.Widziałam nastolatka bardziej dojrzale myślącego niż niejeden prawie 40 lub też starszy latek.A więc.Różnica polega na tym że nastolatek ma jeszcze czas na to żeby się uczyć.Każdy popełnia błędy nie każdy wyciąga z nich wnioski .Odrobina samokrytyki i spojrzenia w lustro niejednemu by nie zaszkodziło.
Coś się w tym roku zmieniło na forum ? - co wyjazd to póżniej pretensje , żale , kłótnie z rzadka konstruktywna krytyka i uwagi (by Dychul)
Chyba tylko wycieczka do Konewki jakoś przeszła bez kłótni . Jakoś nie fajnie się porobiło w tym miejscu - może czas odpocząć od tego forum ???
Jak by ktoś chciał niespiesznie poturlać się po Polsce w towarzystwie "srebrnej strzały" to gorąco proszę o kontakt na priv.
Będę tu zaglądał i w miarę możliwości "trzymał rękę na pulsie"
Uuuu widze sporo negatywnych opini o Izdebskim12. Co on przeskrobał że aż tak po nim jeździcie??
Padalec napisał:
Jak by ktoś chciał niespiesznie poturlać się po Polsce w towarzystwie "srebrnej strzały" to gorąco proszę o kontakt na priv.
Będę tu zaglądał i w miarę możliwości "trzymał rękę na pulsie"
OSTRAVA NATO DAYS 20-21.09.2014r.
Zapraszam wszystkich chętnych. Więcej info o wypadzie znajdziecie tu: http://skutermaniak.net.pl/forum/viewthread.php?thread_id=41
Pozdrawiam
Oj, może emocje opadną w końcu :-/
Ja tymczasem w sobotę rano wybrałem się do Muzeum Obozu Zagłady w Treblince. Miejsce startowe jak zawsze z działki gdzie trzymam skuter, miejscowość Brańszczyk pod Wyszkowem. W sumie przejechałem trochę ponad 100km. Na szczęście samotnie, więc nie miałem z kim się wadzić, wracając do ostatnich wydarzeń.
Trasa super, w większości przez małe wioski, dobre asfalty (nie licząc ostatnich kilometrów przez celem), jedyny niemiły kawałek to dosłownie parę kilometrów po DK50, za przejazdem przez rzekę Bug w Broku. Niestety ciężarówki na tej wąskiej drodze zdają się nie zauważać małego jednośladu :-/. Ale to tylko kawałeczek.
Sam cel, wiadomo, miejsce bardzo ważne w historii, będące na uboczu, nieco zapomniane, nie robi takiej "kariery" jak Oświęcim. Może to i lepiej... Warto być tam świadomie, kolega będąc nad morzem odwiedził Sztutowo i zszokował się masą turystów z lodami, małymi dziećmi, nie wiedzących gdzie są i po co, ale nie ma słońca więc może zejść z plaży.. Sam budynek muzeum skromny ale dla kogoś kto wcześniej zapoznał się z tematem, gdzie jedzie wystarczający. Dla mnie, Warszawiaka, miejsce gdzie zginęło 250 tyś mieszkańców Warszawy, wyjątkowe.
Dla GM, wycieczka jak najbardziej osiągalna z Warszawy. Są co najmniej dwie alternatywne trasy dosyć fajne dla 50ccm.
Polecam optymistycznie, Maciej.
Ja jeszcze tylko na chwilę wrócę do tego co działo się wcześniej, a mam nadzieję że przyschnie - strasznie przykro się to czyta.
Wspólna jazda ma dać frajdę, tu było do szkoły pod górkę, wzajemne oskarżenia (szczerze mówiąc obie strony wypowiadają się równie spójnie, więc zapewne prawda leży pośrodku) i ogólnie mocno niefajnie.
Jedno mi tylko na myśli przychodzi - właśnie dlatego wolę jeździć sam. Bynajmniej nie z powodu że jestem aspołecznym typem (choć jestem), ale właśnie dlatego, że taka 'grupowa" jazda z przyjemnością niewiele ma wspólnego. Jeździłem grupowo, tyle że na moto i na zloty - najmilej wspominam pierwszy raz. Trafiła się ekipa ze świetnym prowadzącym i równie dobrym zamykającym ( za każdym razem było kilkanaście motocykli), nie świrująca i spokojna. Trzymaliśmy szyk, cała kilkusetkilometrowa trasa przeszła w sposób zorganizowany - normalnie czysta przyjemność. Nawet nas gliniarze na autostradzie pozdrawiali. Innym razem prowadzący był... no fajny kolega, ale pilot do dupy. Tak prowadził, że pięciogodzinną trasę robiliśmy dwa razy dłużej. Jeszcze innym znów razem po prostu podzieliliśmy się po jakiś 200 km na dwie grupy - zapierdalaczy i ślimaków. Nie miałem wystarczających umiejętności i temperamentu do pierwszych, trzymałem się drugich i kląłem w żywy kamień - faktycznie jeździli jak ślimaki. W efekcie komfortową i przyjemną trasę powrotną zapewniłem sobie odłączając się od grupy - dla jednych byłem za wolny, dla drugich za szybki, poza tym uznałem że jak raz prawie w rowie wylądowałem przez idiotę który będąc przede mną na gładkim, ładnie wyprofilowanym zakręcie zahamował, to wystarczy. Dla niezorientowanych - w zakręty wchodzi się na przeciwskręcie, przyhamowanie natychmiast prostuje moto i wywala z zakrętu, a jak idzie się ładnym, dobrze wyliczonym łukiem i poprzedzający nagle ni w pięć ni w dziewięć zahamuje, to momentalnie ląduje się na pasie ruchu pod prąd. Potem się przekonałem że on tak ma - hamuje w zakrętach, chyba się zwyczajnie bał, niemniej jednak powodował tym zagrożenie dla jadącego za nim. Trafiła się też artystka, która nie dość że hamowała (przynajmniej przed, a nie na zakręcie) do 30 km/h niezależnie od ostrości zakrętu, to jeszcze pokonywała go prawie ciągnąc nogi po ziemi, jakby chciała puścić maszynę żeby jechała w cholerę, a sama zostałaby stojąc na asfalcie. Sęk w tym, że jechała chopperem i miała oparcie za plecami. Fajna dziewczyna, pierwszy sezon, pewnie się później nauczyła, ale jazda za nią napawała przerażeniem - była nieprzewidywalna.
Reasumując - jazda grupą jest fajna, o ile wszyscy znają i respektują zasady jazdy grupowej, inaczej nie ma to większego sensu.
Damork napisał:
" .... Potem się przekonałem że on tak ma - hamuje w zakrętach, chyba się zwyczajnie bał, niemniej jednak powodował tym zagrożenie dla jadącego za nim. Trafiła się też artystka, która nie dość że hamowała (przynajmniej przed, a nie na zakręcie) do 30 km/h niezależnie od ostrości zakrętu, to jeszcze pokonywała go prawie ciągnąc nogi po ziemi, jakby chciała puścić maszynę żeby jechała w cholerę, a sama zostałaby stojąc na asfalcie. Sęk w tym, że jechała chopperem i miała oparcie za plecami. Fajna dziewczyna, pierwszy sezon, pewnie się później nauczyła, ale jazda za nią napawała przerażeniem - była nieprzewidywalna.
...."
.
.Damork,
znam pewną "panią" , która tak się przemieszcza na choperku pomimo że ma go już od jakichś 2 sezonów - jak jedzie przed Tobą to masz śmierć w oczach jak za Tobą to strach że Ci w d*** wjedzie, tak że nie tylko Ty jeden miewałeś takowe przeżycia,
a może to ta sama "pani" ??
Też w tamtym roku też w drodze na OstraVę ktoś mnie ciulnął prawie od tylca :)
Mało ważne kto z kim , przed kim za kim. Grunt to wypadzik gdzieś wspólnie. Tak obserwuję wypowiedzi różnych osób na temat Walentyny. ze nie umie jeździć, że się wywala, że ma kochanka... itp. ż ma chłopaka to źle? Zazdrościcie? Laska zajebista. Niejeden by chciał być na miejscu Madiego. A jak jeździ? Uczy się jeździć - nie odrazu majster z dupy wyskoczył - za przeproszeniem. Dziewczyna się uczy i chwała jej za to że chce się nauczyć i nie boi się jechać w dalekie trasy.
Niejeden z Was komentujących jazdę Wali nie podjeła by się takiej wyprawy jak np. Ostrava w tamtym roku. Szacun dla babki.
Izdebski, Rasty itp. inne gady: śmigacie na skuterach do biedronki i jesteście wielkimi znawcami jazdy :)
Jedźcie jako driver a nie plecak w dłuższą drogę motocyklem a nie skuterem a pogadamy :)
Wala - bier życie za rogi i widzimy się na wypadzie do Ostravy.
Pozdrawiam
Heh jak to dobrze, że skuterem na ogół dalej jak 5-10km nie jeżdżę, a dziś ok 20 byłem od domu :P Szkoda nerwów hehe o turystyce nie wspominając xD
Tak w ogóle Wodzu Ty dalej Incą śmigasz?Kurczę dawno mnie tu nie było, widzę stary "znajomy" Damork się przyjął tutaj :D
Odrobina kultury polega na tym Że będąc gościem na na forum innej grupy nie obraża się jej członków.SZANOWNY <<WODZU>>ani razu nie weszłam na forum TWOJEJ grupy i CIĘ tam nie obrażałam.Nie ŻYCZĘ sobie abyś TY obrażał mnie na forum grupy do której należę.Masz ochotę BAWIĆ się w DON' KICHOTA i DULCYNEĘ rób to na priv do zainteresowanych .Może ty masz lat naście bo takie wrażenie odnoszę ale ja już dawno nie ( mam nawet dorosłą córkę )i nie życzę sobie czegoś takiego.
Vezyr napisał:
....Wodzu Ty dalej Incą śmigasz?Kurczę dawno mnie tu nie było, widzę stary "znajomy" Damork się przyjął tutaj :D
Dalej śmigam INCĄ ale wymieniłem silnik bo mi stary padł.... :) INCA zmieniła nazwę na BOGINI 150 :) z racji nowego silnika i malowania :).
Tak wygląda teraz:
Pozdrawiam
Rasty13 napisał:
Odrobina kultury polega na tym Że będąc gościem na na forum innej grupy nie obraża się jej członków.SZANOWNY <<WODZU>>ani razu nie weszłam na forum TWOJEJ grupy i CIĘ tam nie obrażałam.Nie ŻYCZĘ sobie abyś TY obrażał mnie na forum grupy do której należę.Masz ochotę BAWIĆ się w DON KICHOTA i DULCYNEĘ rób to na priv do zainteresowanych .Może ty masz lat naście bo takie wrażenie odnoszę ale ja już dawno nie ( mam nawet dorosłą córkę )i nie życzę sobie czegoś takiego.
Witam serdecznie. Gwoli wyjaśnienia:
......będąc gościem na na forum innej grupy nie obraża się jej członków.......
Odp. Myślałem do tej pory że to forum skuterowo.com a nie prywatne forum RASTY - jak się pomyliłem to z góry przepraszam.
....ani razu nie weszłam na forum TWOJEJ grupy.....
Mam jakąś grupę? Mam :) !!!!! Napewno RH + 0.... i przyjaciół na dwóch kółkach bez kompleksów.....
....Może ty masz lat naście ....
.....dzieści - odpowiadam.....
....Nie ŻYCZĘ sobie abyś TY obrażał mnie na forum.....
Prawda jest obrażaniem kogoś? Przyjechałaś do Sielpi na plecaka a krytykujesz na tym forum wszystkich i wkoło :) AdAstra.... Szacun za cierpliwość....
Pozdrawiam Cię Rasty.
p,s.
Rasty - moja suwerenna opinia o Twej osobie. :) Jesteś zakompleksioną babą co lubi obrażać wszystkich a nie patrzy na siebie.
Kiedyś przytaczałaś wypowiedzi że ktoś gdzieś się spotkał gdzieś i Cię nie zaprosił. na rodzinne spotkanie. Ja z żoną zapraszam normalnych ludzi do swego domu :) Zmień się
Rasty - raz Cię spotkałem w swym życiu - to co usłyszałem vz twoich ust o innych z Mazowieckiej zostawię dla siebie...
Wodzu, Dziękuję za opinię i za zaproszenie do Ostravy. Planujemy tam jechać. Niedługo się zobaczymy znów :) Lubię Was :)
P.S. Podziękowania dla Artka. Padalca i Amadeusza za dzisiejszą wspaniałą wycieczkę. Uczymy się jezdzić w grupie ;). Jak zawsze było zajebiście.
Jutro -Mazury :D
Ja dziękuję również WAM za super wieczorek na dwóch kółkach,, choć"kibab und sajgoness" nadal się trawią :-))))))
Wolimy jeździć niż się "ciskać" szkoda życia i czasu na takie tam . Co do nauki ,,, nigdy nie jest za późno i trzeba się cały czas doskonalić , TAK JAK DZISIAJ . Dzięki jeszcze raz , potwierdzam = było ZAJEBIŚCIE.
Abstrahując od wszystkich niesnasek, jedyną metodą na udane wyjazdy jest wspólna jazda. Tylko tak możemy nauczyć się jazdy w grupie.
Powinniśmy wyciągać wnioski z dotychczasowych doświadczeń i starać się nie powielać tych złych.
Proponuję zakopać topór wojenny i cieszyć się wspólną jazdą.
Do zobaczenia na drodze.
Cześć Wodzu-wchodzę , czytam i nie odzywam się - żal d??ę ściska