Ja miałem Kymco i się nie psuło :P
A ja Yamahe i się psuła;)
ja nic nie nabijam - to musze sie zastanowic nad tym Kymco jak jest taki dobry i nie psuje sie, bo jak bym musial co chwile go odwozic do serwisu a to przeciez kilka tygodni chyba trwa, to by mnie szlag trafil bo zamiast bujac sie na skucie to bym na rowerze musial do szkoly popylac - dzieki za taki uklad - nie po to taka kase sie placi zeby nie jezdzic na mszynie. Ja chce kupic cos takiego co bedzie mi sluzylo w miare doberze zebym lal benzyne i jezdzil zamiast naprawiac. Bo jak czytam o tych problemach ze skuterami to mi sie odechciewa wogole go kupowac. masakra sam nie wiem co bedzie najlepsze.
A ta yahahe miales nowa czy uzywke - moze dlatego ze uzywka byla i ktos ja katowal?
A lucek na co zmieniles te swoje Kymco - na jeszcze cos fajniejszego?
Kristop - wylacz Caps Lock - nie krzycz! :-)
@Kristop
Tylko Twoja Yamaha była starsza od Ciebie, a moje Kymco było na gwarancji :P
@Edek
Zastanów się co chcesz napisać, a nie przelewasz swoje chaotyczne myśli na "papier". Na dole swojego posta masz opcję "edytuj", więc z niej korzystaj.
@Edel
Jeszcze raz napiszesz kilka postów z rzędu i zostaniesz zignorowany, a Twoje posty polecą do moderacji.
Na nic nie zmieniłem, ukradli mi dwa Kymco spod bloku ;>, sam czegoś ciekawego szukam.
lucku, wcale nie stara, rocznik 2001;) A na gwarancji dożywotniej;)
A Kymco to jest słabizna, kolega ma Junaka 805 i to jest skuter:)
Sorry pomyliłem Cię z kimś kto miał Sendę chyba z 94 r. i narzekał ciągle. Chyba, że już całkiem pokręciłem historie.
Łoooo, senda to szajs, Kymco lepsiejsze;)
Bo nawet gwarancja jest;)
ok dzieki lucek ze mi wytlumaczyles - teraz juz kumam o co chodzi - sorki chlopaki juz bede pisal normalnie - przynajmniej bedze sie staral :-P
Gwarancja nawet na Kymco prawie niczego nie obejmuje. Są 3 strony tekstu, jakie elementy nie podlegają gwarancji. Praktycznie 80% skutera łącznie z wieloma elementami układu napędowego i silnika. Tak więc nie ma wielkiego znaczenia, czy przyjadą po sprzęt czy nie, bo i tak ci udowodnią, że dana część nie podlega gwarancji. A ponadto żeby "gwarancja" działała to musisz robić przeglądy w autoryzowanym serwisie po 300 km , po 1000km , po bodajże 3000km itd. Więc jeżeli masz daleko do serwisu, to i tak będziesz tam musiał na kołach jeździć na te przeglądy, które mało nie kosztują.
Fascynująca dyskusja. Czy ktoś zadał sobie trud i zajrzał do karty gwarancyjnej skutera, a w szczególności do części "Gwarancja nie obejmuje"? Hint - jeden z podpunktów to "zwrotu kosztów transportu".
edek_z_krain... napisał:
Wombat chyba nie ma racji bo przepisy nie rozrozniaja zakupionych towarow na mobilne i niemobilne. Womat nie wprowadzaj ludzi w blad - jak nie znasz przepisow to nie wypowiadaj sie...
Chłopie nie ośmieszaj się.
Stajesz w środku lasu, 30km od domu i myślisz że w 20 minut przyjedzie jakaś laweta i odwiezie ciebie do domu a skuter do serwisu i że za to zapłaci gwarant?
Powiem ci jak będzie. Lawete na motor OD REKI to jest ciezko załatwić nawet w warszawie. 2-3 dni sie czeka.
Wiec zostaniesz ze swoim motorkiem w lesie. Gwarant nawet jak sie poczuwa to i tak po niego nie przyjedzie a ty nie masz zagwarantowanego na piśmie że ma sie ktokolwiek zjawić w przeciągu np 2h - chyba że masz to w umowie Asistance z ubezpieczycielem.
Wiec jak już jakimś cudem dopchasz/dofruniesz/dowieziesz/dopierdzisz swój uszkodzony skuter do domu (i nikogo nie obchodzi jak) to być może zjawi sie odpłatnie transport serwisu.
Chyba że będziesz chciał nieodpłatnie. W tym co cytujesz powołujesz sie na niezgodność towaru z umową. Wiec najpierw bedziesz musiał wykazać te niezgodności (łumisz?)
Wiec być może usłyszysz że TAK, odbiorą i naprawią ci go NIEODPŁATNIE. Super.
no super, tylko że przypadku powołania sie na Niezgodność z umową nie ma terminu zawitego (wiec albo mogą odwlekać przyjazd albo trzymać ci go 2 miesiące w naprawie uzasadniając to specyficznymi okolicznościami).
Gdybyś sie powołał na gwarancje - obowiązuje ich 14 dni -termin gwarancji.
Zawsze możesz iść do sądu. Stracisz bardzo dużo czasu. A prawo nie jest idealne i precyzyjne tutaj.
Wiec albo musisz kupić w firmie co ci zadeklaruje transport gratis do serwisu (alei tak nie natychmiast) albo sobie to wykup w ubezpieczeniu.
Ale wiedz że o ile autolaweta to łatwa sprawa o tyle laweta z mocowaniami/taśmami do motorów to wielka rzadkość.
Niestety chłopie jesteś młodym teoretykiem. A tego co sam zacytowałeś nie doczytałeś.
Możesz ewentualnie w ostateczności spróbować holowania zepsutego skutera na lince za samochodem - nielegalne i wymaga mega umiejętności, ale jest to jakieś wyjście! :-D
shnosnas napisał:
Możesz ewentualnie w ostateczności spróbować holowania zepsutego skutera na lince za samochodem - nielegalne i wymaga mega umiejętności, ale jest to jakieś wyjście! :-D
Jest legalne. Gdzieś ty wyczytał że nie?
Możesz holowac na łączu giętkim/lince każdy pojazd jeżeli działania jego hamulców nie jest całkowicie uzależnione od pracującego silnika i w tym pojeździe znajduje sie osoba z uprawnieniami by nim kierować.
Legalne jest holowanie motocykla, nie jestem pewien jak to wygląda z motorowerem, natomiast jeśli trzymać się przepisów, to ani to wygodne, ani bezpieczne - pamiętaj że w przypadku holowania jednośladu linka powinna być umocowana w sposób umożliwiający błyskawiczne odłączenie w sytuacji zagrożenia, czyli owinięta kilka (2-3) razy dookoła kierownicy i trzymana ręką. Trzymanie linki non stop, jeszcze z boku, (najczęściej nie da się tego zrobić na linii osi podłużnej pojazdu, trzeba trzymać na jednej z manetek) czyli nieustanne ściąganie kierownicy na jedną stronę... To już lepiej popchać, tym bardziej że skuter jest lekki.
popchaj se 4km i więcej i spotkaj górke...
po drugie pchanie jest super w sytuacji kiedy koła sie obracają bez oporów- a nie każda awaria jest taka.
Pchałem w Warszawie z Mokotowa pod Wschodni i potem spod Wschodniego na Jubilerską (tam miałem serwis) - jakoś przeżyłem i nie jojczę że pchałem, a to sporo więcej niż 4 km. Fakt że była to Longjia która za ciężka nie była, ważącej 200 kg XJ-ty bym tyle nie popchał, ale tu mowa o skuterze. Zgadzam się że część awarii zablokuje koła, tyle że wcześniej mowa była o holowaniu - uważasz że jeśli nie można pchać, to holować się da?
ja sie porwałem na 4-4.5km pchanie skutera 100kg w motocyklowych ciuchach bo mi sie nie chciało po samochód dzwonić. 1h 20min i mokry jak świnia.
Następnym razem wyciągam komórke i nawet nie próbuje. Powiedzmy że wiem że sie da ale fanem nie jestem :).
Czasem jeżeli nie można pchać (albo długo pchać) holować sie da. Jakieś obcierające sprzęgiełko czy wkręcony pasek po peknięciu człowieka by zamęczył po 200m oporem jaki stawia. Ale cięgniety przez kogoś mechanicznie..czemu nie.