Witam. Tak sobie dzisiaj siedzę na popularnym facebooku i już mnie krew zalewa, gdy widzę odpowiedzi na posty typu "Czy Router Bassa jest dobry na start?" o treści: "Nie bierz tego gówna. Lepiej dołóż 3 tysiące i kup Yamahę!!!!!!!!!". Błagam! Już mnie krew zalewa, gdy to widzę.
Dlaczego, skoro chińskie to od razu ma być złom? - Fakt, nie pojeździ 15 lat jak Yamahy, ale 5 do 10 powinien wytrzymać spokojnie. - V-max chociaż nie zadziwia, to wystarcza, bo jak ktoś chce zapierdalać to niech sobie kupi Hayabusę Turbo, a nie skuter. - Widziałem skuterki marki Kingway Coliber czy Router Bassa, które mają już po 15-25 tysięcy nalatane, a trzymają się świetnie. I chociaż czasem faktycznie walnie rozrusznik, świeca, czy żarówka, to nie jest to jakiś majątek na naprawę, a poza tym, w Katanach, Yamahah też zawsze może stać się to samo. Dodatkowo, kupując nowego chińczyka, masz pewność, że jest on nowy i nie ma za sobą przejeżdżonych xxx kilometrów nie wiadomo gdzie, jak i na jakich płynach lub podzespołach.
Warto też zwrócić uwagę, że jak ktoś zapomni dolać/wymienić olej na czas albo katuje skuter bez jakiegokolwiek dotarcia, czy przerw co jakiś czas na ochłonięcie, to później pisze właśnie takie bzdety jak "HIŃCZYK TO GUFNO" i tego typu hejty w stronę chińskich marek, po czym kupuje np. Suzuki Katanę w "super stanie" i za tydzień już stoi z Nią w kolejce u mechanika, bo "coś się zepsuło".
Tak na zakończenie: chiński motorower wcale nie oznacza gorszy!
Dziękuję, pozdrawiam i życzę miłych wakacji :)