BREDNIE ARASZA74 (pe)PEGI 42

Znam to z autopsji jak jeszcze robilem w meblach to złodziej lakiernikowi placil 13zl na godz i plakal że krocie mi jako stolarzowi 10zl (4 lata temu) a się w rok dorobil nowego bliźniaka w Łodzi , quada za 60k i bmw za 180k a tylko nas 4 na niego zapieprzało, najwiecej 108 godz w tyg a najmniej 92, i jeszcze mają czelność powiedzieć ze się opier..... jednego dnia z lakiernikiem rypneliśmy gratami,prawie płakał leb zryty.

I widzisz jak tu szanować pracodawce i jego robotę jak to są śmieci pospolite masz w sumie wtedy trzy wyjścia 1.Dorabiać po godzinach 2.Okradać gościa to wiąże się z punktem pierwszym 3.Zmienić robotę do wyboru do koloru zależy na co komu pozwala religia i sumienie :D

^(...) mam przestać walić w @#$ja a to też się tyczy grzebania w skuterze przez 5 godzin z 8 :D (...)^
Grzebiesz w skuterze 5 godzin dziennie, a on się tylko coraz bardziej rozpada? To nie ma to sensu.
Daj spokój naprawom, skup się na pracy, to może szybciej zarobisz na nowy :-)))
Krupek, jak byś mi tak pracował, to sam bym Cię wystawił za płot... :P

To sa inne realia Zulus,w mojej iednej okolicy al lewo w szopie u jasia 350zł za element [calkiem nieźle to mu wychodzi] a w normalnym zakładzie z podatkami faktora itd od 500-600 wiec i tak tą dniuwke Krupek wyrabia lekko w 3 godz:) a w tych czsach gdzie same inżyniery to o fizycznego fachowca nie tak łatwo o chyba że partacza:D

Nie piszę o stawkach za jakie Krupek pracuje, tylko jak pracuje i co robi.
A skuter i tak ma wiecznie zepsuty :-)

Te pięć godzin to bardziej Malaguti się tyczyło Arasz druga sprawa jest taka są dwa powiedzenia
Jaka płaca taka praca i drugie z niewolnika nie zrobisz pracownika tak więc nie wiem czy byłbyś zadowolony pracując za moją stawkę w tym zawodzie bo każdy myśli że samochód sam doprowadza się do stanu z przed wypadku tylko się psika i już zrobione

Panie szpachla,migmag,szpachla,tarcie,szpachla,podkład,lakier,polerka [jak się da to klar ale w meblach jak w autach nie przejdzie]

Widzisz Paci rzadko kto zdaje sobie sprawę ile to jest roboty ostatnio przyjechał na zaprawkę były prezes jakiegoś tam naukowego czegoś w Warszawie nie pamiętam nazwy starszy dziadek już zresztą miły naopowiadał się o Unii,Ameryce,Rosji,Niemczech jeszcze tam nie wiadomo co i w końcu przeszedł na temat blacharki i też nic nie wiedział myślał że nakłada się tylko kitex i potem baza czyli kolor i wyjazd jak zacząłem mu przedstawiać cały proces technologiczny to zaniemówił po chwili powiedział że do takiej roboty to musi być człowiek z powołania

Nie każdy, niektórzy jednak coś tam kiedyś dłubali sami, albo byli przy, widzieli itp. W naszych rozmowach odnoszę wrażenie, iż myślicie sobie, że jak ktoś pracuje zza biurka, to już całkowicie oderwał się od rzeczywistości i nigdy sam młotka/klucza w łapie nie miał.
Błąd. Miał i również fizycznie pracował. Co nie zmienia mojego zdania. Z obserwacji w okolicznym środowidku widzę, że pracownicy firm budowlanych, stolarze i różni monteży (ale najemni, znaczy czyiś pracownicy) pracują masakrycznie niewydajnie i bez sensu w porównaniu do moich pracowników (tłumaczy, realizatorów, kierowników produkcji). Różnice są dwie podstawowe:
- stawka, czyli wynagrodzenie;
- i wynikający z niej stosunek do firmy i tego co się robi, i jak się robi.

Arasz wszystko zamyka się w podejściu do pracownika w tym też wynagrodzenie ja rozumiem że każda wykonywana czynność ma jakiś zakres płac ale za 1900zł brutto nie możesz oczekiwać od takiego montera czy budowlańca że będzie zapierdzielał a taki kierownik budowy który tam robi za uja do szczania zbiera 5k netto umówmy się

Zulus napisał:

Nie każdy, niektórzy jednak coś tam kiedyś dłubali sami, albo byli przy, widzieli itp. W naszych rozmowach odnoszę wrażenie, iż myślicie sobie, że jak ktoś pracuje zza biurka, to już całkowicie oderwał się od rzeczywistości i nigdy sam młotka/klucza w łapie nie miał.
Błąd. Miał i również fizycznie pracował. Co nie zmienia mojego zdania. Z obserwacji w okolicznym środowidku widzę, że pracownicy firm budowlanych, stolarze i różni monteży (ale najemni, znaczy czyiś pracownicy) pracują masakrycznie niewydajnie i bez sensu w porównaniu do moich pracowników (tłumaczy, realizatorów, kierowników produkcji). Różnice są dwie podstawowe:
- stawka, czyli wynagrodzenie;
- i wynikający z niej stosunek do firmy i tego co się robi, i jak się robi.

Arasz co do pierwszego punktu twej wypowiedzi,odpowiadam,nie każda''biurwa'' jest taka jak Ty,Ty pracy fizycznej sie nie boisz i lubisz ale 90% ludzi wyżej sytuwanych nie lubi i od tego sa robole tzw niższa kategoria człowieka,to że ty nie traktujesz budowlańca,lakiernika czy innego fizycznego z gury to nie znaczy że każdy tak robi,Bo Tyś jest wyjątkowy jest i tu bez śmiechów.A reszta 90% nie i ma nas w d.pie.
Co do drugiej cześci jak nie wiadomo o co chodzi to zawsze chodzi o pieniadze,polecam zajżeć na jakąś budowe gdzie chłopaki mają od roboty [z metra za całość na procencie],sma bym tak robił ja oni na waszej budowie bo robią za najniższą i często na czarno ze wzgledu na brak umiejetności lub wykształcenia [tak zwani na budowie popychaje]
Jak ja w hydraulice byłem na procencie [30%] to zaczynałem pracę o 8 rano a o 14tej kończyłem [norma wyrobiona za 2 dni]
i mój pracodawca stwierdzil ze jednak na godz za duzo bym zarobił na miesiac i takie sa realia

Przepraszam Panowie za takie sporadyczne odpowiedzi, ale mam trochę sajgonki w robocie i prywatnie :-)
*
Paci, wyżej sytuowani, to mogą być ci, co mają majątki (zwane fortunami) z dziada pradziada. A ja jestem taki sam miś, jak wszystkie inne biedne misie w tym kraju, czyli żyję z tego, co zarobię. Aktualnie zarabiam lepiej - taki fart.
Niestety masz rację. Ci, którym się trochę pofarciło i wiedzie lepiej, miewają resztę za nic. Mam szczęście pracować z ludźmi, którzy mają w większości podobny stosunek do innych jak ja. Zajmujemy się swoją pracą i uśmiechamy do reszty :-)
*
Nie bardzo rozumiem formy rozliczeń, które opisałeś.
Jak byłeś na procencie (od wykonanej roboty), to dlaczego nie opłacało Ci się wykonywać jej jak najszybciej...?
U nas jak wykonasz pracę szybciej, to bierzesz kolejne zlecenie. Dodatkowo, jak kosztorys na coś jest przewidziany np. na 12 godzin, a ekipa robi to w 8, to dostają kasę za 12. Firma żyje z obrotu, im więcej i szybciej zarabiają ludzie, tym więcej zarabia firma. Wszystko działa do momentu, aż komuś nie strzeli do łba oszczędzać na pracownikach. Taki zapiernicz ma dla ludzi sens jedynie, jeśli coś z tego mają. A jak nie mają, to będą wszystko robić znacznie wolniej i bez spinki - jak Krupek:-)))

Zulus napisał:

Przepraszam Panowie za takie sporadyczne odpowiedzi, ale mam trochę sajgonki w robocie i prywatnie :-)
*
Nie bardzo rozumiem formy rozliczeń, które opisałeś.
Jak byłeś na procencie (od wykonanej roboty), to dlaczego nie opłacało Ci się wykonywać jej jak najszybciej...?
U nas jak wykonasz pracę szybciej, to bierzesz kolejne zlecenie. Dodatkowo, jak kosztorys na coś jest przewidziany np. na 12 godzin, a ekipa robi to w 8, to dostają kasę za 12. Firma żyje z obrotu, im więcej i szybciej zarabiają ludzie, tym więcej zarabia firma. Wszystko działa do momentu, aż komuś nie strzeli do łba oszczędzać na pracownikach. Taki zapiernicz ma dla ludzi sens jedynie, jeśli coś z tego mają. A jak nie mają, to będą wszystko robić znacznie wolniej i bez spinki - jak Krupek:-)))

Chodziło mi o to że własnie jak byłem na owym procencie to np;wymiana kotła co zajmuje [gdy się pracuje na godz,dwie dniówki] a ja to robiłem w 6godz dniówka wtedy była 70-80zł a ten chytry gruby cep musial mi płacić 30% z 1200zł se pan policz,tu nie chodzi o to że nie dal bym rady lub że mi się nie chciało i że im wiekszy przemial to firma wiecej zarobi,chodzi o to że ten gruby leniwy cep nie mogl znieś tego że mi owa dniuwka wychodzi ok 400zł i nie ważne że pozostałe 70% zabierał on dla niego było to nie do przełkniecia że az tyle mi musi zapłacić.

No tak. To u nas w firmie jest dokładnie odwrotnie. Wielu pracowników - przy pomyślnych wiatrach - zarabia więcej niż ich przełożeni, a czasem nawet więcej niż pani prezes. Taki fach, jak ktoś ma w CH. roboty i to ogarnie, to zarobi. Nikt nie obcina nikomu stawek za to, że pracuje więcej, dłużej i ciężej niż reszta - jak jest w stanie. Czyli jako firma jesteśmy po właściwej stronie mocy :-)))
*
Jedno małe kopytko: gdzie się zapodział Druid i Eadem?
Bo że Krupka czasem wcina, to się przyzwyczaiłem... :-(

Wybaczcie Moi Drodzy... jeszcze mnie trochę nie będzie. Wkurzyły mnie ostatnie wyczyny "Prezydenta Wszystkich Polaków" i przystąpiłem do akcji fejsbukowej Komitet Obrony Demokracji... i rzuciłem się w wir walki... Komitet na razie jest w fazie organizacji... kontratak trolli - wzorcowy. Wygląda to trochę na pojedynek - Laczki kontra Reszta Świata... Wybaczcie... Powrócę... Pozdrawiam...

No to wspieram... duchowo... no bo co mogę, jak ja bookowo bez twarzy jestem :-)

Widzisz Arasz takie podejście jak u Ciebie jest zdrowe i nie ma problemów wszyscy zadowoleni a u mnie na % szef potrafił powiedzieć mniej więcej tak No wiesz faktycznie zarobiłeś ponad pułap ileś tam w tym miesiącu ale nie mogę wypłacić ci wszystkiego bo jak nie będzie roboty w przyszłym to za co weźmiesz wypłatę? i takie jest właśnie pier!@#$%^%& dlatego każdy wali w uja!

Następnym razem powiedz mu "to wezmę wolne bezpłatne"

U nas sytuacja jest inna o tyle, że praktycznie nikt nie ma etatu. Nie pracujesz, nie zarabiasz. Pracujesz dużo, zarabiasz na zapas. Ludzie mają tylko tzw. gotowość (pół minimalnego etatu), co daje im ubezpieczenie i pierwszeństwo przy zleceniach przed wolnymi strzelcami z zewnątrz. W tej branży zawsze tak było, nawet w PRLu.

Lakiernik na % siedzi to jak nie ma roboty to idzie do domu więc jest to stosowane :D