Rozmawiałem z mechanikiem wstępnie to nie działający przekaźnik rozrusznika,zwarcie lub rozrusznik kazał mi wyjąć siedzenie i złączyć dwa kabelki plusowe od przekaźnika nic się nie działo więc powiedział że albo zdechł rozrusznik albo kable jutro postara się przyjechać do mnie pod blok i naprawić abym mógł do niego dojechać mam dosyć Malaguti v2
Widzisz a przecie to Kymco i psuć się nie powinno:)
A xxrwa wszystko jest dobre jak działa i się nic nie dzieje plus jest w sumie jeden części są tanie jak murzyn na francuskiej plantacji :D
Chociaż ten rozrusznik i tak ledwo kręcił czy to na tym 7ah czy na tym starym 4ah może jednak lata go zabiły i tyle ważne że koszt nowego to 50zł
Widzisz Krupek, motoryzacja to wydatki. Koszty, koszty, koszty... Przyzwyczajaj się bo jak kupisz samochód to tam koszty będą kilka razy większe.
Wersja optymistyczna - płacę ale jeżdżę
Wersja prawdopodobna - płacę ale nie jeżdżę, bo ciągle coś :-D
Robię go jeszcze tylko dlatego że musi przejeździć minimum przyszły sezon tak abym mógł zrobić prawo jazdy i żebym mógł kupić sobie Hornecika a dalej to może nawet go ktoś ukraść mało będzie mnie to interesowało :)
Rozrusznik elektryczny (jako taki) jest poza moją wiedzą techniczną (sic!), ale o... żelusiach cosik sobie ostatnio ^powąchałem^. Tu i tam. ;-)))
>
http://www.ssr.org.pl/articles.php?article_id=29
*
A i nasz Wombat się kiedyś w tym temacie dość ostro ^uskuteczniał^, tj, stawianie na nogi jakiegoś... ^akumulatorowego strucla^. :-)
To Ty Krupku A i B jednocześnie planujesz, czy jedno po drugim? Hornecika się zachciało... Z grubej rury zaczynasz :-) Uważaj, to fruwa znacznie wyżej niż Malaga :-)))
Zulugula już wie, jak to smakuje :P
Jeszcze nie, licencja pilota-oblatywacza wciąż tylko w planach :-)
Czyli Krupek zamieni f16 na f18?... Z dwoma rurami?... Super, ale niechaj najpierw to ^zezowate szczęście^ nieco odkręci... żeby mu tę nową licencję nie zestrzelili przy użyciu lasera... :D
Rysio_Misio napisał:
A i nasz Wombat się kiedyś w tym temacie dość ostro ^uskuteczniał^, tj, stawianie na nogi jakiegoś... ^akumulatorowego strucla^. :-)
U mnie historia była prostsza.
W Junaku była oryginalnie YUASA. Półtora roku dzielnie znosiła rozładowania głębokie kiedy skuter stał u jednego tunera albo u innego albo na niego czekał (a zawsze na alarmie - przynajmniej nocami). Raz na kilka tygodni go dopadałem i sie okazywało że ładowarka procesorowa ta "jenteligyntna" wykrywała go jako 6V akumulator (4,4V potrafił pokazać), ładowała chwile jak 6V i twierdziła że jest full.
I w sumie nie było symptomów niedomagania ale moja choroba kazała mi coś sobie zmienić. No to sobie zmieniłem akumulator na jakiś BOND, WELBOND, WIELBŁĄD czy jakoś tak - nie pamiętam nazwy.
Ten fantastyczny akumulator wytrzymał ze dwie takie akcje i gwałtownie mu spadła pojemność.
No to kupiłem Exide i żyje i znosi wszystko dzielnie podobnie jak YUASA.
Tyle że jak Junak stoi już 2 miesiąc to w końcu akumulator wylądował w domu na parapecie :).
.
A patent na ładowanie u mnie wyglądał następująco.
Procesorówka źle rozpoznawała woltaż i pojemność wiec sie zaraz to ładowanie kończyło. Leczyłem to tak że podpinałem ładowarke do ogniw modelarskich - ta moja ma na wyjściu max 9,6V. Po 2-4 godzinach ładowania tym czymś (a to coś jest tak głupie że sie nie wyłączało natychmiast) podpinałem procesorówke i ta po kilku startach (czasem wymagała 2-3 podłączeń ale to pewnie wynikało z niskiego naładowania tą modelarską) zaczynała ładować i po normalnym czasie ładowania (kilka godzin) przełączała sie na ładowanie konserwujące.
I akumulator ma się świetnie. W sumie to go zabrałem do domu bo mi sie nie chciało co 2-3 tygodnie go wyciągać i doładowywać.
Akumulator na parapecie zamiast kwiatka, w szufladach sklep motoryzacyjny i warsztat w kartonikach... Jak żona to znosi? Ostrzegałeś, żeby podlewała destylowaną? :-) Moja by mnie w kosmos wystrzeliła razem z tymi gratami :-)))
Pewnie ma takie swoje ^Kiejkuty^ w kąciku... :D
Na głęboko rozładowany akumulator (akurat w tym wypadku od samochodu ale zasada ta sama) użyłem najpierw niezbyt dużego amperażu ładowarką "nieinteligentną" która na sztywno ma około 13V ( coś takiego http://allegro.pl/ladowarka-prostownik-12v-akumulator-zelowy-agm-i5644475157.html ) a gdy aku się rozbudził o parę Voltów, to wtedy dalszy proces ładowania już na "inteligentnej".
Powiem Wam, że dzieje się rzecz (mnie) zadziwiająca.
Kurs jednak coś wnosi do mojego pustego łba i jakieś tam umiejętności nabyte na placu, udaje się zastosować w jeździe miejskiej i pozostają. Na szczęście :-) Murzynem śmiga mi się z dnia na dzień lepiej. Inaczej zmieniam biegi, wykorzystuję do jazdy inne obroty, w innym miejscu robię redukcję biegów, zupełnie inaczej hamuję... Inaczej siedzę, a w zasadzie trzymam nogi na moto. Jeździ mi się lepiej, sprawniej, wygodniej i chyba bezpieczniej, chociaż ewidentnie zaczynam latać szybciej niż dotąd (pewnie do pierwszej leżanki - czyli jak zwykle).
Nie wiem, co z tego wyniknie... :-)))
P.S. Przestały mnie rolować skutery na światłach, a i KTM Duke 125 może się schować :-)))
Czyli jest postęp więc widzisz efekty. O to właśnie chodziło - zrozumiesz czacze i inaczej spojrzysz na świat :D
*
OGŁOSZENIE:
Dostałem prośbę o znalezienie samochodu z dobrych rąk, nie palony, sprawny itd. Przeznaczenie prywatne, do wożenia dziecka (nie musi być mini Van, ale też nie Seicento). Cena max 10 tys pln. Jeśli stan i udokumentowanie będą bardzo dobre, może być nieco drożej.
Prośba o sygnał, jeśli macie kogoś poleconego kto ma auto na sell.
Postęp jest - głównie w mojej głowie, ale jest.
*
OGŁOSZENIE: To może moto...? :-)))))))
Dołóż jeszcze kosz do wożenia dziecka... ;)))
Wiklinowy...? :-)))
Może być... przepisy chyba tego nie regulują... ;)))