W związku z wielkością zbiornika (17 litrów) w zasadzie zawsze tankuję pod domem... Nawet jak wypadam na wieś, to po powrocie jeszcze tydzień latania na tym samym paliwie na luzie. Czyli przeleciał na tym paliwie minimum 250-300 km bezobjawowo, a lałem prawie do pustego... Mało prawdopodobne... Ale niech się martwią ci, co dali na to gwarancję :-)
*
Test wody zaliczony poprawnie. Szaleństw nie było, ale też żadnej skuchy. Oponki nadal OK.
No i czary z mleka... Rano zapalił lepiej niż zazwyczaj, na ssaniu wszystko było w miarę OK, chociaż to pierwsze dodanie gazu powoduje mu lekką ^zapaść^ zanim załapie, że chcemy jechać. W czasie jazdy to samo, co przez ostatnie dwa dni, przy ruszaniu trzeba zadziałać jak w skuterze, dać wyższe obroty niż zazwyczaj i przytrzymać na sprzęgle, wtedy rusza normalnie. Potem już jedzie bez problemu, jak go trzymać między 5 a 8K - nie ma stresu. Jak tylko się gdzieś zawieruszymy poniżej (około 4000), zaczynamy mulić, szarpać etc. Dzwonię o 10:00 do serwisu....
*
Co do oponek, to wczoraj mało napisałem, bo robak mnie podgryzał z tymi obrotami.
Przejazd w deszczu po mokrym, śliskim i w korkach (czyli głównie środkiem, więc po liniach białej farbki polanej wodą) bez specjalnych uwag. Hamowanie jak zwykle (oczywiście ostrożniej, ale bez stresu), jazda bez problemu. Na wodzie dają radę. Zobaczymy, jak sobie będą dawały radę w niższych temperaturach, a to już niedługo porankami będzie można sprawdzać... niestety :-(
Arasz tej zimy też bedzisz latał?
Eadem zmiana nazwy bedzie na motórcyklowo
Jak przyjdzie dobra zima... na co się póki co nie zanosi, to może być i MOTOCYRKOWO... ale może lepiej nie... :D
Będę latał tak długo, jak będzie mi się wydawało, że to dla mnie bezpieczne (na ila aura pozwoli) :-)
A teraz całkiem serio, to nie wiem, czy będę miał na czym latać. Sytuacja jest dość zabawna, bo tak...
Zadzwoniłem do serwisu Hyo (gwarancyjnego), żeby się umówić na regulację moich kłopotów.
Okazuje się, że serwis zawiesza działalność, bo nie ma... mechanika :-)
W Warszawie nie ma drugiego autoryzowanego serwisu HYO (gdzieś ponoć jest w Babicach, będę szukał), a żaden inny serwis Rometa nie poradzi sobie z tą maszynką (z informacji od serwisu na Targowej). czyli nie bardzo mam gdzie zserwisować motor, bo jak pójdę do serwisu niezależnego, to stracę gwarancję... :-) Jest zajebiście :-))) To chyba podsumowanie dyskusji z innych wątków, żeby nie kupować sprzętów, które nie są w danym kraju popularne (nie mają rozbudowanej sieci dealersko-serwisowej. Chyba się szybko pożegnamy z marką, jak tak dalej pójdzie...
*
EDIT: dodzwoniłem się do serwisu w Starych Babicach, pojadę tam jutro rano. No ciekawe... ależ to jest skucha. Taka marka (Romet), z taką ilością salonów/serwisów i taka kupa :-)
I sie nacieszyłeś 5cio letnią gwarancja którą można o dupe potłuc.
Wiesz co, tą gwarancję, to ja mam w nosie, nie mam zamiaru posiadać tego cuda przez tyle czasu. Bardziej mnie martwi brak serwisów dla takiego cuda...
Z ogarnięciem to nie jest problem bo sporo tych silników u nas jest - tyle że trzeba będzie za to bulić.
No cóż... zgłaszasz usterkę na piśmie... czas biegnie i albo naprawiają... albo zwrot kasy i ... inny wybór...
+++
Ha, to gdzieś niedaleko ode mnie... ;)))
Myśle że to ci kolesie na Warszawskiej jak już Górczewska zmieni nazwę jak sie minie Lazurową. Tam czasem jeżdżę to sporo jednośladów stoi.
Tak, to tam.
I tak trzeba płacić, bo to raczej nie awaria, tylko regulacje (gaźniki, świece etc.). Chyba, że coś się zepsuje, ale nie wygląda... Może faktycznie jakiś syf w zbiorniku, bo właśnie latam i powoli przechodzi...
Tak czy inaczej, to i tak wina Paciego. Tyle razy mówiłem, żeby się przeniósł, nawet zgłaszałem, że motostyl szuka mechanika... I co? I olał, a ja nie mam teraz gdzie moto serwisować :-)
*
EDIT: podjechałem do warszatatu obok (pracy, w sensie niedaleko), o tu: http://monsterbike.eu/
Powiedzieli, że mogą to cudo serwisować, nie ma problemu. Kłopoty mogą być tylko z dostępnością części, no i nie mają serwisówki, ale... serwisówkę, to mam ja :-) Drugi kłopot taki, że objawy powoli znikają... Nie wiem, co ja jutro rano w Babicach pokażę... Oczami poświecę i pojadę do pracy pewnie...
I jeszcze jedna fajna sprawa. Z ^kuferka^ spod siodełka wyparował mi klucz do świec i pół śrubokrętu. Została sama rączka. Takie tam... :-)))
Wreszcie opublikowano zdjęcia Wombata... Wombat szuka miłości... Każdy może go podejrzeć... :D
http://www.tvn24.pl/wombat-na-tinderze,571716,s.html
Dziki, dziki, dziki kraj. ;-)))
*
Panie Murzyn, ale nie bądź pan dętka i nie pękaj pan. ;-)
>
Wlej sobie dwie sety denaturatu do zbiornika paliwa swojego 4T i wodę z paliwska ci to skutecznie zwiąże i finalnie motór se jakoś to przepali bez większej zadyszki, a jeszcze takie dwugarnkowe... V-Ha-Yu. :-)))
>>
Jeżeli miałeś tam też domieszkę innych rozpuszczalników, ale już nieorganicznych, to one zaabsorbują ci cały ten kolorek ze wspomnianej dykty i będą potem sobie cicho pełzać po samym dnie zbiornika (każda frakcja ciężka łącznie z ON). W świetle latarki i dość późną nocą ujrzysz samą prawdę w swoim... przepastnym zbiorniku paliwa. :D
>>>
A krócej można? Można. Wylej to co masz w zbiorniku i zalej paliwem z pewnego źródła pewnej rafinerii. Jeden punkt z całej listy pytań możesz sobie potem spokojnie odhaczyć, bo to już nie paliwo. :-)
To kuzyn. Straszna pipa :).
Zulu, klucze nie wyparowały tylko uległy biodegradacji. Wszystko teraz jest Eko i szybko się rozkłada.
Klucze ci się rozłożyły, gwarancja się rozłożyła... takie uwarunkowania środowiskowe :)
No Wombat, odważny ruch... Tylko co na to żona...?!
Oj wróci z wakacji, to będziesz miał pozamiatane...
*
A. to jak kuzyn, to luz :-)
*
Biodegradacji powiadasz.... To by tłumaczyło, dlaczego została tylko plastikowa rączka śrubokrętu.
Ciekawe czy reszta moto, jest zbudowana z równie ekologicznego stopu :-)
Po wczorajszych kulaniach, to ja chyba będę go musiał umyć, bo na tym czarnym, to straszny syf... fleja po prostu.
Strasznie mi przykro, ale muszę się zgodzić z Ryszardem... też mi to wygląda na paliwo... Kiedyś miałem taki numer z puszką, ale na wtrysku i w stacji serwisowej sprawdzili komputerem, że nic się nie dzieje i poradzili zalać 98 na to gówno co miałem. W przypadku gaźnikowca, to faktycznie najlepiej zlać całe to gówno i zalać dobrym paliwem. Nie wiem dlaczego, ale u mnie już tylko zaufanie do Shella pozostało...
Ja dziś będę tankować na Shellu właśnie. Rozważam wlanie tej ich 100tki w ramach "konserwacji". Ostatnio zalewałem też Orlena 95 i 98 - nie stwierdziłem w jeździe miejskiej nic nadzwyczajnego.
Do wyłapani a tych dławień co miałem na trasie musiałbym pojechać... w trasę.
Wlej 100-tkę... sam jestem ciekaw efektu... ;)
Hmmm... kurka (że tak powiem, wodna)... zalałem cały zbiornik 95.... Kocie, ile tego denaturatu na 15l wachy, żeby mi farba za zbiornika nie pozłaziła...? Te 200ml...? Nie kombinować z żadnymi STP do gaźnikowców? Trochę się boję, że mi porozpuszcza więcej niż syf :-)))
Dziwne, bo ZAWSZE tankuję w tym samym miejscu (pod domem - auto, skuter i moto, a nawet moją super kosiarę makitę-subaru-robin) i do tej pory nie było problemu: https://www.google.pl/maps/place/Polski+Koncern+Naftowy+Orlen+S.A.+Stacja+paliw/@52.2440145,20.9669692,19.29z/data=!4m7!1m4!3m3!1s0x471ecb7457285635:0x38c7f842ad1088e0!2sObozowa,+Warszawa!3b1!3m1!1s0x0000000000000000:0x3a55cba276a6368c
Zawsze musi być ten pierwszy raz...? :-)
*
Shela przećwiczę za jakieś... 300km... :-)))
*
No tak, nawet jak jednym garnkiem pierdnie, to drugim beknie i po krzyku :-)))
*
Dojechałem do kina (dziś ^Nieracjonalny mężczyzna^ Woody'ego Allen'a na tapecie) i objawów... brak. Znaczy się, jednak paliwo, było się nie zapierać... A ja głupi myślałem, że już trochę czasy dobierania stacji minęły, a tu lipa, nadal trzeba uważać.
Wskaźnik paliwa dojechałem do granicy (koniec pola czerwonego) ale rezerwa się nie świeciła. Zalałem 100tkę do pierwszego odbicia - weszło 7,6L (po stawce 5,60). Czyli wychodzi na to, że jeszcze ze 2 L w baku były. Ciekawy jestem jak się będzie jeździło. Nie zależy mi nawet na osiągach co na tych "uszlachetniaczach" itd.