Bezpieczeństwo w mieście [W-wa]

Witam.

Fakt, faktem - pytanie z cyklu czy w 2012 będzie koniec świata ale...

Miałem okazję wypożyczyć nowego Hooligana na 3h. Początkowo strach w oczach i spokojna jazda po parkingu. Później, oczywiście bez żadnych szaleństw wyjechałem na ulicę i spędziłem szalenie miło czas jeżdząc skuterkiem.
Od tego czasu poważnie zastanawiam się nad zakupem skutera.
Jedno co mnie martwi to bezpieczeństwo.
Podczas jazdy bocznymi uliczkami większego zagrożenia nie zauważyłem. Zwalniałem na dziurach, powoli wchodziłem w zakręty, nie cisnąłem hamulców na max na piasku itd. Tu - ok.
Ale... jechałem też kilkoma bardziej ruchliwymi ulicami i ...
przygoda 1 - omijanie na gazetę (fakt, mój błąd bo chciałem być miły i zjechałem do prawej). Tu tylko się zrobiło mało sympatycznie i koniec.
przygoda 2 - pani włączająca się do ruchu mnie nie zauważyła i przy prędkości 45 km/h wyjechała wprost przede mnie. Owszem - później pomyślałem, że widząc z daleka że coś się dzieje powinienem hamować ale fakt faktem, że wyjechała. Gdyby coś jechało z naprzeciwka musiałbym w nią wjechać.
To tyle przez 3h. Podejrzewam, że przez powiedzmy 3 miesiące wakacji przygód mogłoby być więcej... Owszem - dużo jeszcze powinienem się nauczyć to 1, 2 idąc po pasach też mi się coś może stać ale jednak wypadek samochodem (który owszem mam, nawet z klimą ale pali 8L po 5,20 i jeszcze stoję w korku) jest mniej ryzykowny niż skuterem.
Pytanie jest takie - czy na podstawie waszych obserwacji jazda po mieście takim jak Warszawa, przestrzegając pisanych i niepisanych zasad może być w miarę bezpieczna czy jest to raczej kwestia "przyjemność ale i ryzyko".
Oczywiście z góry zaznaczam, że nie liczę na wypowiedż "stary, kupuj skuter a ja Ci daję pisemną gwarancję, że Ci włos z głowy nie spadnie" ale chodzi o obiektywne opinie na podstawie własnych doświadczeń.

Pozdrawiam :)

Nienawidzę jeździć po Warszawie,zawsze jak się do niej wybieram to mi się najzwyczajniej odechciewa. Tam jest okropnie niebezpiecznie i trzeba mieć wzmożoną czujność. Teraz to nawet się cieszę,że wyprowadziłem się do małej miejscowości gdzie ruch jest niewielki,a w około dużo pustych dróg na wycieczki. Warszawskie jeżdżenie po mieście to porażka.

Poczytaj sobie: http://www.skuterowo.com/forums/topic/prawie-zderzenie-z-samochodem#post-29498

W Wawie faktycznie się kiepsko jeździ, jedynie Wisłostradą, Siekierkowską i innymi szybszymi trasami można w miare komfortowo jeździć.

No właśnie to mnie trochę martwi,że w Warszawie skutery a tym bardziej nimi kierujących z punktu widzenia samochodów ma się za nic :/

Tak niestety po części jest. Trzeba mieć się na baczności i bardzo uważać. Ostatnio byłem w warszawie skuterem ale następnym razem (30 maja) chyba pojadę sobie autobusikiem/metrem/tramwajem. Dłużej ale nie chce mi się znów przeciskać przez całą Warszawę.

pamiętam, jak dawno temu miałem 16 lat i po raz pierwszy wyjechałem na Romecie Kadet z mojej dzielnicy [warszawskie Nowe Włochy] do centrum,
o Boże jak sie wtedy bałem, że mnie rozjadą, ciężko było mnie sobie wyobrazić, że kiedyś ten strach pokonam,
a należy dodać, że ruch w tamtych czasach był spoooro mniejszy niż teraz :lol:

a obecnie...
od początku kwietnia b.r. nakręciłem 2500 km po Wa-wie,

i z biegiem czasu co raz mniej się boję innych użytkowników drogi,
w sumie sam nie wiem dlaczego, skoro większość wypadków z udziałem jednośladów powodują kierowcy samochodów, którzy ich "nie zauważyli",

a coraz bardziej boję się atrakcji w postaci wszędobylskich dziur, zapadniętych studzienek, plam oleju, rozsypanego piasku i tego co leży na jezdniach, czyli jakichś metalowych przedmiotów, urwanych części samochodów i tego co zgubiły ciężarówki,

najechanie na cokolwiek z wymienionych może przy prędkości lekko ponad-motorowerowej skończyć się tragicznie, zwłaszcza, że moje miasto ogarnęła epidemia słupków stawianych na brzegu chodnika, które zwykłą glebę, czy innego "szlifa" mogą zamienić w śmiertelny wypadek...

Ja trochę po Wawie nabrykałem, ogólnie jakoś specjalnie się nie dygałem czy coś, chociaż jazda ok 50 po mostach jest nieciekawa, ale cóż poradzić.Najgorzej w centrum, każdy się pcha i wciska niestety.

oczywiście wypadek może się przytrafić każdemu, ja zauważyłem że odkąd jeżdżę w kamizelce odblaskowej jest naprawdę DUŻO DUŻO DUŻO lepiej.

kilka zasad znacząco poprawi bezpieczeństwo:

1) bądź widoczny- polecam kamizelkę odblaskową- naprawdę warto- większość wypadków i niebezpiecznych sytuacji wynika z tego że puszkarze po prostu nas nie widzą a nie że to chamy zakute i polują jak nas zabić (choć i tacy się zdarzają - ale to przestępcy i psychopaci a nie kierowcy)- dziewcvzyny na taką kamizelkę nie poderwiesz ale ten etap masz już pewnie za sobą skoro masz auto

2) jeździj tak aby każdy mógł przewidzieć twój ruch
3) myśl za innych- wymyśl najgłupszą rzecz jaką mógłby zrobić puszkarz w twojej okolicy i zachowuj się tak jakby miał to zrobić

4)bądz uprzejmy i nieuciążliwy (w granicach bezpieczeństwa)

ja od roztopów przejechałem w tym roku 3000 po Wawie i żyję bo piszę a to mój pierwszy sezon

Vezyr napisał:

chociaż jazda ok 50 po mostach jest nieciekawa, ale cóż poradzić.

no właśnie,
stara prawda, jak juz nie raz tu i gdzie indziej pisano:

motorower z blokadami oznacza większe ryzyko wypadku,
i to uczucie bliskości setek wyprzedzających samochodów,
bezcenne :mrgreen:

moim zdaniem na miasto jeżeli 50-tka, to tylko 2t, na pełnym odbloku i jeszcze po jakimś dyskretnym tunningu, żeby można było skręcić w lewo, czy dynamicznie włączyć się do ruchu,

Tymi ograniczeniami ustawodawca zafundował motorowerzystom betonowe koło ratunkowe. Jak pierwszy raz jechałem skuterem po Jerozolimskich pierwszym chińskim skuterem z prędkością 45km/h w dodatku trzymając się prawej strony pasa to o mało życia nie straciłem jak 10-20 cm ode mnie przejechał ikarus fundując mi taki powiew że zwiedziłem dwa pasy ruchu. W tym momencie powiedziałem sobie w myślach że pierdziele to i od tej pory jeżdżę szybko i środkiem pasa. Duża różnica prędkości między pojazdami stwarza duże niebezpieczeństwo.

Ja tam lubię wciskać się między samochody, kląć kiedy ktoś się nie odsunie i dziękować kiedy się odsunie. Dziś jechałem z Ikei na Targówku do domu czyli na Chomiczówkę w pięknym deszczyku i miło mi było. Dla mnie jeżdżenie po Warszawie jest fajne. Co z tego, że drechol w beemce mnie wyprzedził? On po stu metrach stanął, a ja śmignąłem między.

Może tak mówię, bo nikt mnie nie zepchnął do rowu ale nieraz było nieciekawie na drodze i ogarnąłem. To trzeba po prostu lubić.

Kupiłem sobie jasne, kierunkowe diody do postojówek żeby być widocznym.

Hmm no właśnie tak myślę, że ta prędkość 45-50 ma swoje zalety ale i wady.
Nie mniej po Waszych postach wnioskuję, że moje obawy co do jeżdżenia po Warszawie nie są całkowicie bezpodstawne.
A szkoda wielka bo napaliłem się strasznie na skuter i ciężko będzie sobie wytłumaczyć, że eee lepiej może nie.
Tym samym, że lata wakacji za miastem się skończyły i opcja posiadania go na działce czy gdzieś odpada :(

mxx_rs napisał:

Hmm no właśnie tak myślę, że ta prędkość 45-50 ma swoje zalety ale i wady.
Nie mniej po Waszych postach wnioskuję, że moje obawy co do jeżdżenia po Warszawie nie są całkowicie bezpodstawne.
A szkoda wielka bo napaliłem się strasznie na skuter i ciężko będzie sobie wytłumaczyć, że eee lepiej może nie.
Tym samym, że lata wakacji za miastem się skończyły i opcja posiadania go na działce czy gdzieś odpada :(

/nie zniechęcaj się. Początki czy to w Wawie czy w każdym innym mieście są trudne. Ja robię w rok 15 000 po Warszawie na skuterze. Czasami dochodzi do różnych sytuacji, ale to zdarza się i na dwóch i na czterech kółkach... Nie wyobrażam sobie jeźdzenia czymś innym niż skuter.

O zniechęcaniu nie ma mowy.
Od samego początku z każdą minutą mi się coraz bardziej podobało i właśnie dlatego kombinuje jakby tu pojeździć a przy okazji sobie jakiejś krzywdy mimo wszystko nie zrobić.
I taki psikus, że Warszawa w odniesieniu do całej reszty Polski wliczając w to mniejsze miasta, miasteczka i wsie jest najgorszym (a przynajmniej jednym z najgorszym) miejsc do jeżdżenia skuterem.

Wybierz też odpowiednio widoczny kolor skutera (np. czerwony albo zielony zamiast czarnego) i model z dobrymi światłami pozycyjnymi i mijania, bo w niektórych modelach (zwłaszcza tych starszych) oświetlenie to kwestia odrobinę umowna. Pamiętam, że trafiłem na takie problemy użytkowników, gdy szukałem skutera dla siebie.

I kup żółtą kamizelkę :D Wczoraj widziałem za 12zł,chyba ją nabędę :D

mxx_rs np inca street ma duże i wyraźne światła i pewnie wiele osób się z ty zgodzi a na dowód ze mówię poważnie link do mojego dzisiejszego posta http://www.skuterowo.com/forums/edit.php?id=29857

błąd linka teraz poprawny http://www.skuterowo.com/forums/topic/ot-slaski/page/474#post-29868

O ile oczywiście obydwa świecą, bo w części Inek widziałem tylko jedno świecące światło..