Odpowiada ona za uchylenie przepustnicy po puszczeniu gazu. Przed odpaleniem zimnego silnika wykręcaj ją stopniowo o pół obrotu i próbuj odpalać. Po rozgrzaniu skoryguj obroty i reakcję na dodanie gazu śrubą B.
U mnie śruba A to regulacja wolnych obrotów. Śruba B zaś odpowiada za regulację składu mieszanki. Pompa oleju napędzana jest bezpośrednio od wału i nie ma tam żadnych linek jak np. w Kymco.
Nie wiem czy to jest jakoś inaczej czy ja po prostu jestem w błędzie?
U mnie śruba A to regulacja wolnych obrotów. Śruba B zaś odpowiada za regulację składu mieszanki.
Wszystko się zgadza. Natomiast wolne obroty reguluje się i jedną i drugą śrubką. Zasada jest taka, żeby osiągnąć stabilne i równe obroty biegu jałowego przy najniższym położeniu przepustnicy. Jeżeli masz pokręcone tymi śrubkami na chybił trafił, to przepustnica może być ustawiona za wysoko i stad problemy przy zapalaniu na zimno.
Z tego co wiem to najpierw uzyskuje się stabilne i możliwie najwyższe obroty śrubką B, a dopiero potem ustala się wymaganą predkosć obrotową śrubką A. Przynajmniej ja tak zawsze robiłem.
Świeca ma kolor kawy z mlekiem. Śrubkę A miałem już ustawioną więcej niż pół obrotu niżej (czyli wykreconą) i było tak samo jak jest teraz. Wystarczxy, że potrzyma się go na obrotach z pół minuty (gdy już uda się dodać gazu bez duszenia i gaśnięcia) to chodzi całkiem stabilnie. I nic się już nie dzieje. Po rozgrzaniu obroty też są dobre.
Ja dziś zrobiłem po swojemu. Jak na moje ucho było za mało paliwa przy dodawaniu gazu. Podniosłem więc iglicę o jeden ząbek. Zapalił bez problemu i nie zgasł. Zimny silnik wybornie reagował na dodawanie gazu. Zobaczymy rano i w ogóle jutro jak to będzie, a w ciągu najbliższych dni czy zmieni się spalanie.
Dziwna sytuacja, bo większość gaźników w serii ma iglicę na środku i jest dobrze no ale cóż... Po coś są te rowki i zawleczka. Widocznie każdy silnik potrzebuje innej dawki.
Wybacz J23, że nie posłuchałem Twojej rady ale naprawdę - krecenie śrubką A nie przynosiło żadnego rezultatu. Obroty na ciepło ustawiłem dobre, a dalasz regulacja nic dobrego by nie dała.
Nie miałem dziś żadnych problemów z zapalaniem. Był taki moment na wskaźniku, że benzyna dosć szybko zeszła ale kto byy tam wierzył wskaźnikam. A jeśli nawet to przyczyna mogła być inna...
Pamiętasz Wombat jak pisałeś, że niepokoi Cię ten ruszający się przeciwtalerz w moim wariatorze? dobiegły mnie (całe szczęście już podczas powrotu do domu) dziwne dźwięki z przekładni. Dziwne, a jednocześnie na tyle znajome zeby się zaniepokoić. Temat przerabiany z Inką...
Wróciłem do domu, zjadłem przygotowane przez żonę leczo i wypiłem kawę bez miligrama cukru, a potem zabrałem się za grzebanie. Co ukazało się moim oczom? Gwiazdkowa podkładka straciła dwa zęby, a to co z niej zostało werznęło się w przeciwtalerz. Wiem, że może to niejest rozwiazanie ale podobno prowizorka trzyma się najlepiej... Użyłem kleju Technicqlit (czy jak tam się to pisze) - tzw. "płynnego metalu" do połączenia przeciwtalerza z podkładką gwiazdkową i wystającą podkładką rozrusznika nożnego. Dałem grubą warstwę żeby jakoś się to trzymało. Z uwagi na to, że klej schnie 24h muszę jechać jutro do pracy samochodem. Wkurzyłem się dziś nieźle... Żeby element po jednym przykręceniu i odkręceniu nie nadawał się do użytku? Żeby skuter działał tylko do pierwszej wymiany rolek i paska? To chore... Jak można sprzedawać takie gówno? W normalnych skuterach (nawet chińskich) można to przykręcać i odkrecać sto i dwieście razy i nic się nie dzieje.
Tak naprawdę powinienem wziać drugi wariator (tan kupiony) i przerobić podkładkę pilnikiem ale to też rzeźbienie w gównie, a poza tym sednica talerzy jest wyraźnie mniejsza, a więc silnik będzie mielił obroty, a predkosć będzie żadna. Rzygać się chce...
Ja też dziś miałem przygodę. Zatrzymałem się na ulicy za samochodem który stanął w miejscu - a po chwili niespodzianka, pani dośc dynamicznie zaczęła cofać i przyładowała w mój pojazd. Byłem tak zaskoczony że nawet nie zdążyłem zatrąbić. Efektem są połamane wszystkie przednie plastiki. Oświadczenie spisane i szkoda zgłoszona. Dobrze że rama i koło nie ruszone bo da się nim jeździć. Gorzej z plastikami - są ciężkie do zdobycia i chyba czeka mnie dłuższa jazda pokiereszowanym sprzętem. :-(
To siusiakówka, Michał. Ja miałem wczoraj identyczna sytuację ale zdążyłem się wycofać. Pomyślałem: "Ku@@a, moje plastiki!" i dawaj do tyłu. A u Ciebie lipa - klejone to już nie to samo. Może zażądaj robienia na oryginalnych czesciach. Masz w końcu doo dyspozycji jej OC ale chyba trzeba założyć z własnej kieszeni.
Idę zaraz testować jak klej trzyma wariator w praktyce. Auchan na Górczewskiej będzie dobrym celem - zwłaszcza, że jest ser Gouda po 15 zł za kilogram.
Dziwne, jakiś zbieg okoliczności z tymi stłuczkami;) Kolega jechał, wiózł jakąś reklamówkę i reklamówa sru na auto, które prawie go zahaczyło. A ja z kolei wpierdzieliłbym w bok renault lagunyII, która przejechała przez skrzyżowanie wymuszając pierszeństwo;)
Może ludzie po prostu nie myślą. Nie wiem. Ja dziś chciałem wyjechać z Dominikańskiej w Wilanowską w lewo. Samochody jadące z pierwszeństwem zatrzymały się przed pasami dla pieszych zajechały mi drogę jakby mnie w ogóle nie było. Teraz tyle chamów się do stolicy najechało.
Co do normalnego sera to wszystko poniżej 20 zł jest tanie. Łososia nie lubię - próbowałem.
Ale mniejsza z tym. Przejechałem trochę kilometrów. Dziwne dźwięki znikły ale przeciwtalerz ciągle się trochę rusza. Dołożyłem trochę kleju pod pierwszą podkładkę pod nakrętką. Zobaczymy jak będzie. Może dokręcą mi jutro pneumatykiem. Mamnadzieję, że się nie rozwali, bo mnie szlag trafi...
Wiem że to było już pisane, ale uważaj z tym pneumatykiem... Ja jeszcze pamiętam sytuację sprzed lat z moim pierwszym skuterem Longjią sprzedaną pod dumnie brzmiącą nazwą Caiman Alien 50, kiedy to zachciało mi się pneumatykiem wariator dokręcać. Gwint w plastelinowej nakrętce ogoliło momentalnie na czysto, skuter został grzecznościowo w warsztacie, a ja z wywieszonym ozorem leciałem do sklepu ze śrubkami który akurat znajdował się stosunkowo niedaleko, jakieś 2 km dalej. Na szczęście mieli nakrętki z drobnym gwintem, a do warsztatu zdążyłem zanim się zamknął i pozwolono mi skorzystać ze szlifierki żebym sobie splanował nakrętkę na żądaną wysokość, bo była normalnej grubości i nie mogłem pokrywy przekładni założyć.
Heh załapałem się na "parówki z łososia z czymśtam", dawno takiego syfu nie jadłem, myślałem, coby psa nie uraczyć tym.
Kur** czy kogoś nie pogięło z tymi reklamami?Co strona to się wywala na całą lub pół strony, poje... albo co się będę unosił.
No Kisiu, "słoiki" się zjechały xD
Z pneumatem trzeba uważać, nie ma co szaleć.
Kisiu, nie ma "normalnego sera" w sklepach-kupiłem raz celowo "Javor seropodobny" wyraźnie tańszy niż inne-w pizzy smakował jak to, co walą w Telepizzy i innych-ogółem nie ma co przepłacać :)
Z rarytasów ojciec czasem przynosi od znajomego prawdziwe mięcho (kiełby, boczek, kaszanka itd.) oraz jajca-nie ma porównania.
Ja też wolałbym nie używać pneumatyka ale zobaczymy. Pojeżdze trochę i zdecyduję. Jest lepiej niż było, bo irytujące dźwięki znikły.
Trzeba wiedzieć co jest dobre, a czego unikać. Jakiedyś kupiłem ser w klasterkach marki Tesco to był ohydny. Dobry jest Edam rycki ale drogi - 24 za kilogram.
Niestety - zanim dotarłem do pracy usłyszałem te znajome i tak niemiłe dla ucha dźwięki. Klej nie wytrzymał. Przejeździłem jakoś ostrożnie i jutro też muszę. W sobotę rzeźbię podkładkę gwiazdkowa i zakładam drugi wariator.
Dziś jakoś przejeździłem tych 55 km. Ze strachem, bo dziwnie się działo ale zsiadłem pod domem ze skutera taki szczesliwy...
Zdjałem pokrywę przekładni. Klej znikł. Całkowicie. Jakby wyparował. Zdjałem wariator. Wyglada to tak: http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/pelny/5dc03474980b6dbf.html Pomyśleć, że ma on 1400 km przebiegu. Dodatkowo na bieżni paska czuć wyraźnie próg (!), który wyżłobił pasek. Super... Jakosć oryginalnych cześci - w Ince była. Tutaj nie. I najgorsze - ząbki wału zjechały się. Tam gdzie był wariator - całkiem wyraźnie. W miejscu gdzie była podkładka gwiazdkowa - bardzo mocno. Do tego stopnia, że nie wiem czy to będzie się zazębiać i trzymać. W Ince dwa czy trzy wariatory się zmieliły i spaliły i wału nawet nie ruszyło, a tu? Szkoda gadać...
Pogłębiłem rowki w nowej podkładce gwiazdkowej. Dałem radę ją założyć. Z oryginalnego wariatora zostawiłem plecy i tuleję. Resztę dałem z motorlandowskiego dziadostwa (wydaje się i tak lepszy niż benzerowski). Złożyłem, skręciłem, sprawdziłem jak siedzi przeciwtalerz (musiałem poszerzyć otwór) i zapaliłem. Jakieś drobne metaliczne dźwięki były ale wydaje się być dobrze. To jak jest pokaże jutrzejszy test drogowy. Muszę koniecznie go sprawdzić zanim w poniedziałek wsiadę na niego i pojadę do pracy.
Test drogowy na dystansie 55 km przyniósł pozytywne efekty. Żadnych brzeczeń, stuków, puków, dzwonień... Śmiga jak złe. Aż sie nie chce zsiadać z Indianina. Martwiłem się, że tem 3 mm mniejszej średnicy wariator da mniejszą prędkosć maksymalną, a tu stało się odwrotnie. Na prostej zamyka szafę, a nawet wychodzi poza skalę, a z górki wskazówka nawet opiera się o coś i nie ma bata żeby poszła dalej. Oby tak już zostało... Może trochę wolno się rozpędza (nie ma tego *kopa*) ale za to płynnie i elegancko. Jest po prostu zestrojony na predkosć, a nie na przyspieszenie.
Jutro pewnie pojadę do Adasia po olej i zobaczę jakie jest mniej więcej jego zużycie. Doleję przy przebiegu 1750 km - będzie tysiac od ostatniego napełnienia.
Mam przejechanych już 3450 km i powiem jedno - ten skuter to badziew. No ale jeździ. Wady i usterki na dzień dzisiejszy:
-coraz bardziej zacinający się włącznik stopu prawej klamki; -fatalna jakość odlewów i ogólnie materiałów; -oderwany jeden uchwyt odbłyśnika reflektora - snop światła drży przy jeździe po nierównościach; -no i najgorsze - walnięte już po 900 km łożysko kierownicy - przy hamowaniu koło przednie lata przód - tył i przy większych predkościach na boki.
Poza tym jakoś jeździ (na zasadzie "jedna rana stanowczo śmiertelna ale inne dadzą się spokojnie wyleczyć"), Nie będę już kupował do niego żadnych środkówpielęgnacujnych ani spuszczał się na jakieś super oleje do mieszanki. Ostatnio używam Maliniaka i jeździ jak jeździł. Pociechy i tak długo z niego nie będzie... Tfu!