Ostatnio coś mi Indianin zaczał na zimno gorzej zapalać - muszę go kręcić dwa lub trzy razy. Jakiś zamulony jest. Startuje ładnie, potem łapie muła, a później już jedzie. Wczoraj i dziś miałem takie momenty, że stracił moc i trochę zaczał charczeć ale zaraz to minęło. Zastanawiam się czy to wina oleju Maliniak czy gorąca...
Ostatnio musiałem wyjąć zbiornik oleju z Indianina żebyuszczelnić łączenie czujnika poziomu oleju ze ścianką zbiorniczka. Olej spuściłem do butelki, a samo ustrojstwo rozebrałem, umyłem i wysuszyłem dokładnie. Potem było klejenie cieknącego miejsca i czekanie aż klej złapie. Później montaz.
Zamiast reszty maliniaka wlałem Motula. Wybrałem się do Tesco na Połczyńską - żeby mieć pewność, że gdy wrócę pod dom do gaźnika będzie dochodził już nowy olej. Później zrobiłem jeszcze ze 30 km. I co zauważyłem? Lepiej (szybciej, łatwiej) zapala na zimno. Nie ma już tego muła w środkowym zakresie prędkosci. Nie trzeba odkrecać manetki do końca żeby w ogóle ruszył. Ogólnie mam wrazenie, że lżej jeździ, że aż chce śmigać. Zapach spalin też się zmienił. Nie są takie śmierdzące jak wcześniej i praktycznie nie ma dymu. Sam olej - maliniak wręcz śmierdział, a Motul ma delikatny zapach.
Dam sobie czas do początku wrzesnia. Jeśli olej się spisze prawidłowo to zamówię od razu pięć litrów żeby nie jeździć co chwila na Powsińską.
no widzisz, na francuskiej perfumie zaraz ładniej nawet zapachowo.
Kisiu1981 napisał:
...wlałem Motula.
Zapach spalin też się zmienił. Nie są takie śmierdzące jak wcześniej i praktycznie nie ma dymu.
Sam olej - maliniak wręcz śmierdział, a Motul ma delikatny zapach.
*
Nie wiem co teraz bierzesz, ale bierz tego więcej. Już klikam... Lubię to. ;DDD
A to nie wiesz, że jest reklama orlenowskiego Platinum do samochodu (do znalezienia na jutubach), gdzie mechanicy też wachają olej i delektują się *cudowną syntetyczną nutą*? Nie jestem jedyny jak widać:-)
Wylazles z tych krzakow to wszystko bylo syntetyczna nutą
Tak, nawet przejeżdżający ulicą autobus miejski pachniał wyjątkowo pięknie.
Widać, ze myślisz teraz już zupełnie o czymś innym i nie są to jednak... cynaderki na kolację (podane wraz ze zwykłym domowym bigosem). :-)
Nadszedł czas aby znowu napisać swoje przemyślenia o skuterze Benzer Indiana...
Skuter jeździ. Jeździ całkiem przyzwoicie. Tylko - przyznam szczerze - do jazdy w terenie nie do końca się nadaje. Dlaczego? Ze względu na sposób umieszczenia nóżki centralnej. To, co wydawało mi się zaletą (że nie uderza w karter silnika czy pokrywę przekładni wybijając z czasem dziury) okazało się wadą. Zaczepiamo prawie każdy krawężnik, kamień czy korzeń. No może nie prawie każdy ale zdecydowanie za często. A nóżki nie zamierzam się pozbywać. Ta boczna się nie nadaje, bo już mam przez nią porysowany bok skutera.
Co do oleju Motul Scooter Expert 2T - to po prostu olej jak każdy inny. Szału nie ma. Nie wiem czemu ktoś napisał, że to najlepszy olej do skuterów jaki wynaleziono. Pewnie jak zapłacił 40 zł za litr to nie chce się teraz przyznać, że jest inaczej. Ot - po prostu olej. Nie wiem jak jest po rozebraniu silnika ale nie zamierzam tego sprawdzać.
Ale nie oceniaj jakości oleju w silniku o przeciętnych osiągach- bo każdy będzie dobry i bez różnic. To jak lanie etyliny 98 do 5 litrowego amerykańskiego silnika z lat 70-tych który odpali nawet na Etylinie 80 z 1/3 domieszki ropy...albo jazda 20 letnim mercem dieslem co jedzie nawet na oleju z frytek -czyli też jakby nie ma różnic.
Ale widzisz, Wombat - ja mam "muzykalne ucho" i naprawdę potrafię ocenić pracę nawet takiego silniczka. Słyszę pewne rzeczy, zwłaszcza w zakresie 2 - 5 tysięcy obrotów. Tutaj najlepiej widać (a właściwie słychać) jak olej się spisuje. Potem jest głośność pracy przy wyższych obrotach. A jeszcze istotną rzecza są wolne obroty - 1 do 2 tysięcy. Tu jest ważne czy obroty maleją po dłuższej jeździe z dużym obciążeniem. No i zimne zapalanie - czy trzeba dodawać gazu, czy zapala "z pół strzała" czy trzeba długo kręcić.
Na oleju w pełni syntetycznym, czyli przeznaczonym do wyścigowych, wysilonych jednostek praca takiej 50 jest inna. Zapala zimny bardzo szybko i bez dodawania gazu. Wolne obroty po dłuższym pałowaniu pozostają w miarę stabilne. Gddy ruszam i silnik nabiera obrotów nie ma wyraźnie słyszalnego "prrrrr", a w całym zakresie obrotów silnik pracuje ciszej, łagodniej, tak jakby bardziej miękko. No nie wiem - a może mi się tylko wydaje?
To piękne że masz muzykalne ucho.Ja też mam słyszę pracujące dławiki w sprzęcie elektronicznym i tzw mosquito ringtone w prawie całej skali... generalnie dużo słyszę, szeroko i dobrze. ALE. (jak wiadomo jeżeli w zdaniu występuje ALE to wszystko przed ale sie nie liczy).
ALE nie ma to znaczenia. Olejów nie produkuje się aby silnik ładnie brzmiał i ładnie go było słychać tylko żeby zminimalizować skutki tarcia w każdych warunkach. Wiec to co słyszysz nie bardzo ma znaczenie.
Wolne obroty po dłuższym pałowaniu... pałowaniu to przepraszam ile tych obrotów? 9000 czy 13000? Jest różnica. Ty się opierasz w ocenie o JEDEN swój silnik- niezbyt wysilony, niezbyt dokładnie wykonany, nie kręcący sie zbyt wysoko, jeżdżący po płaskim (nie jest to cross skaczący po górkach).
Nie masz wpływu na nastawy- np przyśpieszenie zapłonu, nie masz wpływu na dawkę tych olejów (robi ci je dozownik).
To wszystko o czym piszesz czyli mniejsze opory przy zimnym rozruchu to dobrze ale być może też oznaczać małą lepkość która z kolei odbije sie czkawką przy wysokich obrotach zrywaniem filmu olejowego. To czy obroty maleją czy nie po dłuższej jeździe to też jest kwestia lotności mieszanki w KONKRETNEJ proporcji, temperatury silnika, długości kanału dolotowego.. w jednych olej oblepił ścianki/zalega i jeszcze chwile paruje mimo zamknięcia manetki a w inny nie ma takich tendencji w KONKRETNYM SILNIKU. Niby jak odkłada sie to źle ( u ciebie) ale przy innej eksploatacji,pod różnymi kątami i przeciążeniami to może być zaleta.
Weź też pod uwagę że my mamy umiarkowany klimat i jednak umiarkowane temperatury. A te oleje są w USA, Włoszech, Cyprze , tropikach gdzie 38-40 stopni i niska wilgotność w cieniu jest normą.
Wiec zasadniczo co możesz ocenić to tyle że TOBIE i w TWOIM PRZYPADKU dany olej podchodzi lepiej (tak na podstawie doznań estetyczno słuchowych) lub gorzej ale nie że sam olej jest lepszy lub gorszy- -bo nie jesteś w stanie go sprawdzić w warunkach granicznych.
Zapewne tak *badając*odróżnisz totalne dno od niezłego lub bardzo dobrego. Ale własnie niezłego od bardzo dobrego nie odróżnisz wcale.
Nie mówi się "dławik" tylko "statecznik indukcyjny":-)
Masz rację nasz kolego Wombacie ale jednego nie możesz mi odmówić - im głosniej silnik pracuje tym tarcie wewnętrzne jest większe. I ogólnie słyszę kiedy mój silnik głośniej pracuje. Może to być też wywołane oczywiscie innymi czynnikami ale staram się je poznać i w miarę możliwosci wyeliminować. Na oleju syntetycznym Indianin pracuje zauważalnie ciszej. Nie jest to jakaś drastyczna różnica ale zawsze jest.
U mnie maksymalne obroty na równym to około 9000. Nie jest to super dużo ale przy gorszym oleju po 30 km ciagłej jazdy w taki właśnie sposób czuć, że silnik jest trochę "zmęczony" i nie przyspiesza tak jak po delikatniejszej jeździe. Na "dobrych" (a właściwie "najlepszych") olejach efekt ten jest minimalny.
Nie jestem jakimś specjalistą od olejów i nie wiem o nich wszystkiego ale mogę porównać sobie jak moje skutery pracowały na poszczególnych olejach. Pamiętam nawet, że z oryginalnym tłokiem skuter "lubił" jakiś konkretny olej, a po zmianie tłoka na Meteora już go "nie lubił" i odwrotnie. Tłumaczyłem to sobie ciaśniejszym spasowanie nowego tłoka i koniecznością zastosowania oleju o lepszych parametrach.
Kisiu1981 napisał:
Nie mówi się "dławik" tylko "statecznik indukcyjny":-)
Masz rację nasz kolego Wombacie ale jednego nie możesz mi odmówić - im głosniej silnik pracuje tym tarcie wewnętrzne jest większe.
A niby czemu akurat tarcie? A może masz spalanie detonacyjne? A może masz dopalanie mieszanki w wydechu, a może wzrasta czas spalania ponad norme i przy już otwartym oknie wydechowym masz jeszcze zapłon przez długi czas, a może zapłon następuje za wcześnie i gwałtownie zachodzi kompensacja luzów... Po to są np knock sensory w silniku bo w chcieli kiedy człowiek zaczyna słyszeć spalanie stukowe to znaczy że już trwa od bardzo dawna w najlepsze...itd
Do tego dochodzi twoje nastawienie i to co chcesz usłyszeć..itd.
Silnik może pracować głośniej tylko dlatego że jest wilgotniejszy dzień i twoje ucho lepiej zaczyna odbierać jakąś częstotliwość. Te nasze zmysły to jednak strasznie zmienne i subiektywne narzędzie do badań.
Dziś mam za duże stęzenie etanolu we krwi zeby to rozważać. Jutro - gdy etanol zmieni się w aldehyd octowy i zostanie wydalony z organizmu - razważę i rozpatrzę wszystkie (lub prawie) możliwości...
Jutro cie juz ruscy zbombarduja wańkami wstańkami...
Albo brudnymi bombami. Lub neutronowymi - to ugotujemy się jak w mikrofalówce. Smacznego, Włodzimierzu P.!
Wombat napisał:
A niby czemu akurat tarcie? A może masz spalanie detonacyjne? (...) Silnik może pracować głośniej tylko dlatego że jest wilgotniejszy dzień i twoje ucho lepiej zaczyna odbierać jakąś częstotliwość. Te nasze zmysły to jednak strasznie zmienne i subiektywne narzędzie do badań.
Nie wydaje mi się żebym miał spalanie detonacyjne. Według oryginalnej instrukcji kompresja zdrowego i dotertego silnika wynosi około 7,5 (lub 8,5 - nie pamiętam) bara, a zalecana liczba oktanowa benzyny wynosi 90 (ja używam 95, bo 91 to tylko w Danii była) więc (moim zdaniem) jedynym czynnikiem powodujacym spalanie stukowe mógłby być nagar z poprzedniego oleju. Więc nie mogę tego wykluczyć ale raczej wydaje mi się żeby u mnie występowało.
Swoją drogą Castrol i inne firmy produkujące oleje do dwusuwów do małych pojemności zalecają półsyntetyk lub wręcz mineralny więc coś w tym musi być... Jednak Castrol w wyszukiwarce produktów do konkretnego modelu skutera (choćby nieśmiertelny Kymco ZX) jako produkt zalecany podaje Power1 Racing, jako dobry ActEvo Scooter, a dopuszczalny - mineralny 2T. Ja daję sobie czas na testy Motula do końca sierpnia. Jeśli jest napisane Scooter Expert to chyba musi w końcu być do skuterów... Potem jednak chyba kupię półsyntetyczny Mannol, bo parametry ma ciut lepsze niż Motul, a jest od niego tańszy.
Michale Wołodyjowski (Kisiu) jesteś jednak niepoprawnym marzycielem. We wszystkim. ;D
*
Tak trzymaj. Gardę zwykłeś unosić dość wysoko i nie ma przy tym żadnego frasunku z twojej strony, bo zawsze robisz sobie z wszystkiego... zwykłą jajecznicę. ;-)
Z perspektywy przejechanych bodajze 800 km na Motulu półsyntetycznym mogę powiedzieć, że jest całkiem w porządku. Zapalanie poprawiło się - załapuje szybko i wystarczy lekko dodać gazu żeby zaczał pracować za pierwszą próbą i nie gasł. Niedługo będę zamawiał olej ale zdecyduję się jednak na tego również półsyntetycznego Mannola, bo parametry ciut lepsze, a cena znacząco niższa.