Jeżdżę skuterkiem dopiero od tego sezonu, ale zauważyłem (a może to tylko moje subiektywne odczucie), że skutery, a co za tym idzie, skuterowcy, są w jakiś sposób (przynajmniej w Warszawie) znienawidzeni przez kierowców innych pojazdów.
Może to jest spowodowane tym, że nie stoimy w korkach (i to ich wkurza), może tym, że większość (jednak) osób na skuterach to młodzież, nie mająca pojęcia tak na prawdę o przepisach ruchu drogowego, a może milion innych powodów. Sam kilkukrotnie znalazłem się w sytuacji, gdzie koleś samochodem najnormalniej w świecie wymusił pierwszeństwo przejazdu, może myśląc, że znowu jakiś małolat jedzie i co on mu może, ale jak już podjadę do niego, żeby 'wytłumaczyć' jego błąd okazuje się, że rura mu mięknie jakoś na mój widok (bo mały nie jestem) i 'wali skruchę'.
Sam jeżdżę samochodem i jakoś motocykliści/skuterowcy mi nie przeszkadzają, kiedy mogę ustępuję miejsca w korku i takie tam.
Chamstwo na drogach Warszawy było zawsze, ale koleś wyjeżdżający z podporządkowanej widząc samochód (nie ważne jak szybko jedzie), poczeka, widząc skuter, nawet nie ocenia jego prędkości, po prostu wali się na środek skrzyżowania i tyle. A potem zdziwiony.
Oświetlony i oznakowany jestem wystarczająco więc o tym, że nie widział nie może być mowy.
Ileż to razy się zdarzyło, że jedzie sznur samochodów ze stałą prędkością, wśród nich ja, za mną ktoś samochodem, wyprzedzi, wpieprzy się przede mnie tylko po to żeby nie jechać za skuterem, mimo, że prędkość jedna i dosłownie nic mu to nie daje.
Nie rozumiem tego. Może tylko ja mam takie zwidy, może tylko ja to tak odbieram, a może ja jeździć nie umiem.
A może przyjąć metodę 'maniaków lewego pasa', którzy na trzypasmowej jezdni jadą uparcie lewym pasem 60km/h bo jest ograniczenie i on nie zjedzie i koniec.
W każdym razie, Panowie kierowcy samochodów, miejcie na uwadze, że jest w Warszawie koleś, który sobie nie pozwoli na takie traktowanie i jak odwalicie mu taki numer, stracicie przednią szybą, zęby i pewnie coś jeszcze. Nie zamierzam zginąć bądź się połamać przez jakiegoś czuba, któremu się wydaje, że jest lepszy - bo nie jest.
Daleko nie szukać. Dziś jechałem jedną z Warszawskich ulic, 2 pasy w jedną stronę. Ja jechałem prawym pasem, koleś w dostawczym samochodzie lewym. Wyprzedził mnie (a nawet nie do końca) i bez migacza skręcił w prawo (w boczną ulicę) , prawie taranując mój skuter.
Hamując dostałem lekkiego poślizgu (dziś rano padało), ratując się przed wypadkiem odbiłem się od niego lewym łokciem, następnie od krawężnika. Facet dostawczym pojechał nawet się nie oglądając. Ja na szczęście za pomocą nóg złapałem pion i się nie wywróciłem. Zatrzymałem się przy boku ulicy ocenić straty. Na szczęście nic poza pobrudzonym rękawem się nie stało.
Najciekawsze jest to, że dziś akurat jechałem w żółtym jak żarówka sztormiaku, więc nie sposób było mnie nie zauważyć...
maxell czysta brudna prawda ja np swoim jechałem 70km/ dzie w tym miejcu wolno było 30km/h a tu dres BMW wjeżdża i wyprzedza na zakręcie szczęście że nikogo tam na tym zakręcie nie było
Taa, wyprzedzanie i skręt w prawo to też popularny manewr, samochodem to bym gnojka dogonił i 'powiedział' co źle zrobił, a jadąc skuterem to mogę go co najwyżej opluć (pod warunkiem, że mam szybkę lekko podniesioną :))
Nie chciałem opisywać wszystkiego bo te przykłady można mnożyć.
Jeżdżę skuterem po Warszawie już od ośmiu lat - kiedyś było jeszcze gorzej. Z mojego doświadczenia naprawde polecam jazdę środkiem pasa - przynajmniej kierowcy wyprzedzając zachowują w miarę bezpieczną odległość. Jak jeździłem przy prawej krawędzi starali się wyprzedzić mnie tak, aby nie zmieniać pasa i bywało czasem naprawde niebezpiecznie. Najważniejsze, żeby mieć oczy dookoła głowy i starać się wszystkie takie sytuacje brać "na zimno". Drogowych morderców jest cała masa, a my musimy przeżyć....
Pozdrawiam i życzę mało "sytuacji"
Taka prawda, wczoraj jechałem w zabudowanym skuterem 50/km/h tuz za zakrętem jest zjazd do domu kolegi a na zakręcie jest żwir i piasek. „Geniusz” w czerwonym aucie (Fiat Panda) zaczął mnie wyprzedzać na zakręcie i nagle mu wyskoczyło inne auto i na wysokości moich nóg zjechał w moją stronę zmuszając mnie do zjechania na żwir ale na szczęście udało mi się zamienić z gościem kilka zdań. Ogólnie ja mam na kasku kamerę i jak ktoś mi takie świństwo zrobi to mam dowód jak by co. Ale wiecie ja nie jestem chamem sam dużo jeżdżę autem/skuterem/motorem i siła rzeczy ja też czasami komuś wymuszę pierwszeństwo czy zajadę drogę. Takie życie. Ale ja jak zmusiłem kogoś do ostrego hamowania macham ręką/ przepraszam czy coś a nie odgrażam się jeszcze jak to niektórzy kierowcy mają w zwyczaju. Mam na kamerce na chwilę obecną uwiecznione auto z rejestracją które wyprzedziło mnie po lewej stronie na przejściu , ciągłej i przy moim lewym kierunku , z tym kolegą też sobie kiedyś porozmawiam , bo gdybym nie popatrzył do lusterka to pewnie w najlepszym wypadku leżał w szpitalu
Mówi się ciągle o szybkiej i bezmyślnej jeździe 'dawców' na ścigaczach, ale zwróćcie uwagę, że wedle statystyk, 90% wypadków z udziałem motocyklistów to właśnie kierowcy innych pojazdów.
Ja w każdym razie chyba założę kamerę do kasku lub gdziekolwiek.
maxell napisał:
Sam kilkukrotnie znalazłem się w sytuacji, gdzie koleś samochodem najnormalniej w świecie wymusił pierwszeństwo przejazdu, może myśląc, że znowu jakiś małolat jedzie i co on mu może, ale jak już podjadę do niego, żeby 'wytłumaczyć' jego błąd okazuje się, że rura mu mięknie jakoś na mój widok (bo mały nie jestem) i 'wali skruchę'.
Standard. Czasami widzę, że koleś włączając się do ruchu patrzy mi prosto w oczy a ma mnie w dupie i zmusza do nagłego hamowania. W przypadkach w miarę bezpiecznych po prostu to ignoruję, bo wiem, że jak go op...olę / obtrąbię / zajadę drogę to może się to skończyć tym, że za jakiś czas kogoś skasuje złośliwie. W skrajnych przypadkach po prostu delikwenta zatrzymuję i op..alam. Jak się rzuca to strzał z baniaka w kasku działa bardzo skutecznie.
Jakkolwiek wolę nie piętnować na drodze złych zachowań bo wiem że to tylko nakręca spiralę złośliwości.
A u mnie w Grodzisku nie spotkałem się jeszcze z taką złośliwością... Może to w dużych miastach ludzie, bo zabiegani wyżywają się na skuterowcach?
Opowiem wam moją sytuację. Skręcam warunkowo w prawo z ulicy Chełmskiej w Czerniakowską trzypasmową. Skrzyżowanie jest dość spore. Czekam na wolne miejsce na prawym pasie uważając oczywiście żeby żaden kierowca przed skrzyżowaniem nie zmienił pasa. Pusto, ruszam, aż tu nagle kierowca ciężarówki na środku skrzyżowania postanowił sobie zmienić pas na prawy. Zaczął trąbić i zdmuchnął mnie na krawężnik. 10 cm od krawężnika i tyle samo od niego udało mi się jakoś utrzymać. Nie podarowałem. Redukcja i za nim. Nie ominął kolejnych świateł i musiał stanąć. Dogoniłem go krzyknąłem mu do szyby od kiedy Ku*** kut**** to się zmienia pas na ciągłej na środku skrzyżowania. A on na to, że od zawsze, przeczytaaj sobie kodeks. Myślałem , że spadnę ze swojego rumaka. Powiedziałem mu, że jak na zawodowego kierowcę to wie tyle co dziwka o marketingu. Ehhh