A to nasz grill w Sielpii: :)
Wczorajsza wycieczka do Słomczyna na wyścigi szayowozów i grill nad Wisłą w Górze Kalwarii.
Słomczyn,wyścigi szayowozów:
Spotkanie z kolegą emilos:
Po dłuższym poszukiwaniu miejsca na grilla nad Wisłą,między innymi w Czersku,trafiliśmy na betonowy cypel po dawnym moście pontonowym:
Wracając do domu obejrzeliśmy hodowlę danieli:
http://www.youtube.com/watch?v=r_ICcWwOK2M
W dniach 20-22 lipca pojechałem nad morze. Tu zdam krótką foto-relację.
Po powrocie z pracy o 7.30, w piątek, 20 lipca zacząłem pakowanie bagażów. Z domu wyjechałem o godzinie 10.30. Gdy tylko wjechałem na DK79, kierunek Piaseczno (na zachód) wiedziałem, że nie będzie to łatwa droga. Jechałem prosto pod silny wiatr. W Piasecznie i w Magdalence stałem w korkach, po około 15 minut. Wyprzedzić się nie dało, z sakwami skuter jest szerszy a DW 721 jest drogą jednojezdniową. Sprawnie przejechałem Nadarzyn. Za Brwinowem zatrzymałem się na chwilę, by zobaczyć nową autostradę A2:
W Błoniu wjechałem na DK2. Ruch na niej był umiarkowany, większość samochodów wybrało zapewne autostradę, która jeszcze jest bezpłatna na odcinku do Strykowa. Krajową "dwójką" dojechałem do Sochaczewa, przez który sprawnie się przecisnąłem. Wjechałem na DK 50. Jest to droga tranzytowa dla TIRów. Ruch spory, jednak ciągniki wyprzedzają bezpiecznie. W Janowie na rondzie pojechałem prosto, w stronę Gąbina. Zatrzymałem się na stacji benzynowej w Wężykach na małe tankowanie. Vitalka spaliła ponad 3 l podczas jazdy pod wiatr. Całkiem przyjemną drogą udałem się do Płocka, gdzie przejechałem przez Wisłę nowym mostem:
W Płocku trochę postałem w korkach. Przejazd przez miasto zajął mi 30 minut. Jako ciekawostka dodam, że w Płocku przy sygnalizatorach są liczniki. Pokazują ile czasu zostało do zmiany światła. Bardzo przydatne. :)
Wyjechałem z Płocka i odbiłem w lewo, na Sierpc. Minąłem rafinerię Orlenu. Droga na Sierpc zleciała dość szybko. Mijałem wiele wiatraków.
W Sierpcu pojechałem zobaczyć stację kolejową. Bardzo fajny klimat, brak sieci trakcyjnej i semafory kształtowe. Do tego mała lokomotywownia.
Z Sierpca pojechałem na Żuromin. Zrobiłem sobie postój pod jednym z wiatraków.
Do Żuromina prowadziła piękna droga z dobrym asfaltem. W Żurominie zatankowałem na starym Orlenie i pojechałem w stronę Lubawy. Lubawa, Iława. W Iławie był objazd, jechałem koło pięknego jeziora.
Za Iławą zaczęło dopadać mnie zmęczenie. Na nogach byłem od ponad 24 godzin. Jadąc prosto droga z małym ruchem zaczęło się coś co nigdy nie miało miejsca. Zacząłem przysypiać na skuterze! Tak, dobrze widzicie. A wyglądało to tak: jadę, jadę i nagle oczy się zamykają. Szybka reakcja i jadę dalej. Zaniepokoiło mnie to i szybko zjechałem do lasu na chwilę przerwy. Nadszedł czas na tajną broń - Be Power z Biedronki. Wydoiłem pół litrowej butelki. Odczekałem dziesięć minut. Lepiej? O tak :) Ruszyłem dalej w drogę. Zmęczenie tymczasowo minęło, Be Power faktycznie daje powera :)
Jadąc sobie do Malborka złapał mnie mały deszczyk. W Malborku zatankowałem na Lotosie i zatrzymałem się na chwilę zobaczyć zamek:
Potem ruszyłem dalej na Nowy Dwór Gdański. Szybko dojechałem do niego, przejechałem i ruszyłem dalej, w stronę Stegny. Przez Stegnę jednak nie jechałem, pojechałem skrótem na Sztutowo. Dalej na Krynicę Morską. Ładna, kręta droga, sporo wzniesień. W końcu o 22 dojechałem do Krynicy Morskiej. Zatrzymałem się na godzinkę w pensjonacie, w którym na wczasach był mój brat. O 23 ruszyłem dalej do Piasek. Droga świetna, wzniesienia, zakręty, prawie jak w górach :) Do Piasek dojechałem o 23.20. Rozbiłem namiot i poszedłem na plażę. Widok morza w nocy - to jest to ! Po wypiciu kilku piw wróciłem na pole i poszedłem spać.
Sobota, 21 lipca. Wstałem o 11. Zjadłem zupkę i poszedłem plażą do granicy z Rosją.
Droga na plażę:
Plaża w Piaskach:
Doszedłem do granicy z Rosją. Tak oto ona wygląda:
Laskiem wróciłem do Piasek:
Po 10-cio kilometrowym spacerze poszedłem do baru zjeść obiadek :)
Po Piaskach i Krynicy chodziło masa dzików:
Później wróciłem do namiotu i się zdrzemnąłem.
Niedziela 22 lipca. Wstałem o 8. Poszedłem do sklepu. Zjadłem śniadanie. Poszedłem na plażę. Opalałem się i kąpałem. Wróciłem na pole o 12. Wyjechałem o 13. Krynica, Kąty Rybackie. W Sztutowie zobaczyłem kolejkę wąskotorową:
http://www.youtube.com/watch?v=KZWAzv7jWqs&feature=youtu.be
Wstąpiłem na chwilę do byłego obozu zagłady Stuthoff.
W Stegnie podjechałem na stację ŻKD:
Dalej pojechałem w stronę Nowego Dworu. Skrótami udałem się na Elbląg. Jechałem szutrami, piachami i płytami :) Przejechałem mostem w Kępkach przez Nogat:
Skrótem jechałem na Elbląg:
W Elblągu zatankowałem i pojechałem do Raczek Elbląskich, gdzie znajduje się najniżej położony punkt w Polsce - depresja 1,8 m p.p.m.
Dalej pojechałem w stronę kanału Elbląskiego. Przy drogach wisiały takie frendzle na linkach:
Z początku nie wiedziałem po co to. Jednak w pewnym momencie usłyszałem, że jedzie pojazd uprzywilejowany. I faktycznie, chwilę potem wyprzedziły mnie kolejno: straż pożarna, samochód z obrazem i znów straż pożarna. Samochód z obrazem - tak ! Był to dostawczak, z dużą, tylną szybą, przez którą było widać obraz Matki Boskiej (jakiej - nie mam zielonego pojęcia :D ). Samochód miał dwa pomarańczowe koguty, które były przyozdobione w takie niby korony. Później mijałem ten samochód kilka razy. Okazało się że jechał do Pasłęka do jakiegoś kościoła. Ale o tym za chwilę :)
Dojechałem do Kanału Elbląskiego. Widziałem śluzę i pochylnię. Bardzo ciekawe urządzenie :) Poniżej kilka zdjęć:
Za dużo by tu o niej pisać :) Widziałem jak statek zjeżdża po torach :) fajnie to wyglądało, jak ktoś będzie w tamtej okolicy to polecam, można podjechać pod samą pochylnię.
Z pochylni pojechałem do Pasłęka, gdzie musiałem objechać trochę miasto. Ulica na Morąg była zamknięta, bo znajdował się przy niej kościół do którego jechał obraz. Była tam masa ludzi. Może jakieś święto, nie wiem. Zatrzymałem się w lidlu żeby zrobić małe zakupy. Potem ruszyłem dalej w drogę na Morąg i potem na Olsztyn. Po drodze musiałem się ubrać bo zimno było. W Olsztynie zatrzymałem się w McDonals żeby sobie coś zjeść. Nawet dostałem szklankę, którą udało się dowieść do domu w całości :) Z Olsztyna ruszyłem na Szczytno. W Szczytnie była jakaś impreza, była scena, masa ludzi igrała muzyka. Zatankowałem na Orlenie i ruszyłem na Przasnysz. Przed Przasnyszem zatrzymałem się by założyć resztę ciuchów, było bardzo zimno. Podobała mi się miejscowość Chorzele, w której latarnie uliczne zamiast żarówek posiadały diody LED. Dawały bardzo fajne światło. Od Przasnysza jechałem na pełnym gazie. Bez przygód dojechałem do Legionowa, gdzie tankowałem. Przez Warszawę jechałem mostem Gdańskim i potem Jana Pawła II i Al. Niepodległości. I tu jeszcze mała dygresja - na Jana Pawła II i Niepodległości są koszmarnie ustawione światła. Stałem na prawie każdych, i to po 1 w nocy ! Paranoja. Nigdy więcej tej drogi nie wybiorę. Do domu dojechałem około 2. Całość to około 1250 km.
PS: No proszę, okazuje się, że to był obraz Matki Boskiej Częstochowskiej ! Kurcze felek, to mi się trafiło :D A jakoś tak podobnie właśnie wyglądał..
super relacja, w Pasłęku mam rodzinę. gratulacje
Kilka zdjęć z pierwszej dłuższej wycieczki motorowerem po okolicy. Początek trasy w Książenicach (śl. Ksiongynice), następnie przejechałem przez miejscowości: Kuźnia Nieborowska, Nieborowice, Żernica, Sośnicowice, Kozłów, Kleszczów, Taciszów, Pławniowice, Niewiesze, Bycina, Rzeczyce, Rudno, Rudziniec, Rachowice, Sierakowice, Trachy, Bargłówka, Rudy, Jankowice, Szymocice, Nędza, Górki śląskie, Sumina, Zwonowice, Rybnik.
Mój SWS (Samobieżny Wibrator Spalinowy) nad zalewem Pławniowice
Skoszone pola we wsi Niewiesze
By griszka85 at 2012-08-11
By griszka85 at 2012-08-11
Kolejna wycieczka po okolicy tym razem odwiedziłem miejscowości Księstwa Cieszyńskiego: Hażlach, Dębowiec, Ochaby, Mnich, Strumień, Wisła Mała (Zalew Goczałkowicki).
W gminie Hażlach
Gmina Dębowiec
Fontanna solankowa w Dębowcu
By griszka85 at 2012-08-11
Widok z Dębowca na Beskid Śląski
W Ochabach pomiędzy stawami biegnie bardzo wąska droga ok 2,5m szerokości,więc nie polecam jechać tamtędy samochodem ponieważ jest problem z mijaniem i wyprzedaniem ciągników rolniczych.
Nad Zalewem Goczałkowickim
http://youtu.be/PGMjQBUAMWY - koniec urlopu za to jest co wspominać. :-)
Niedziela 21 października była słoneczna i ciepła. Postanowiłem skorzystać z okazji, tym bardziej, że jesienne jazdy mają chyba największy urok ze względu na wizualne doznania. Wybrałem trasę do Ojcowa, a stamtąd do Krakowa. Na tej trasie jest kilka zamków
i wspaniałe panoramy, które właśnie jesienią są najbardziej urokliwe. Tym razem pojechałem z pasażerem:
Z Bielska jedziemy do Oświęcimia, który ze względu na to,
że wielokrotnie był przez nas odwiedzany traktujemy jako punk przelotowy kierując się do Babic. Babice to bardzo ciekawe miejsce, które postaram się opisać szerzej osobnym artykułem. Jego główna atrakcja to zamek i skansen, w którym można zobaczyć lokalne budownictwo począwszy od zagrody biedoty wiejskiej po ziemiański dworek. Na zdjęciu, na pierwszym planie fragment dworku a w oddali na wzgórzu widać zamkową basztę:
Z Babic jedziemy do Alwerni, gdzie uzupełniamy prowiant:
W Alwerni skręcamy na Rudno by zobaczyć ruiny wspaniałego
tęczyńskiego zamku, który był nazywany drugim Wawelem:
Zamek stoi na 400 metrowym wzgórzu, które było niegdyś wulkanem. Obecny stan zamku zawdzięczamy w dużej mierze Szwedom, którzy po klęsce „szwedzkiego potopu” uciekając, splądrowali i podpalili zamek. Późniejsze jego losy nie były dla niego łaskawe i zamek popadł w ruinę. Obecnie trwają prace remontowe i nie można go zwiedzać aż do ukończenia prac. Kiedy to nastąpi tego nikt nie wie ( w 2010 roku zwiedziłem ten zamek i zrobił na mnie duże wrażenie ):
Z Tęczyna przez Krzeszowice kierujemy się na Ojców:
Pierwsza z ojcowskich atrakcji to Zamek w Ojcowie:
Niewiele z niego pozostało: dwie wieże, studnia i resztki murów:
W latach świetności był wspaniałą twierdzą o czym świadczy jego makieta znajdująca się w jednej z wież:
Warto jednak odwiedzić to miejsce by zobaczyć zamek i spojrzeć
z góry na ojcowskie pejzaże Doliny Prądnika:
Mój młody towarzysz podróży pilnie dokumentuje otoczenie:
Z zamku zjeżdżamy w stronę kaplicy „Na wodzie”. Zbudowano ją nad dwoma brzegami potoku Prądnika omijając carski zakaz budowy
„na ziemi ojcowskiej”:
Droga przy kaplicy tradycyjnie totalnie zakorkowana. Samochody stoją ale nie my. Przemykamy sprawnie wśród samochodów kierując się w stronę Piskowej Skały. Droga wije się malowniczo wzdłuż potoku Prądnika:
Przed nami chyba największe atrakcje Ojcowa, skała zwana
„Maczugą Herkulesa”:
i zamek w Pieskowej Skale:
Pod „Maczugą Herkulesa” robimy krótki „biwak „ przed dalszą jazdą:
Jadąc w stronę Skały, małego miasteczka położonego niedaleko Ojcowa, na jednej ze skałek obserwujemy grupę trenujących wspinaczy. Ich wyczyny na skałkach robią wrażenie:
W Skale:
kończymy ojcowską część trasy i ruszamy do oddalonego o około 20 kilometrów Krakowa.
W Krakowie parkujemy pod Wawelem. Wieczorne słońce oświetla okoliczne kamienice i Wawel:
Krótki spacer do smoka „z obowiązkowym” zaliczeniem przez mojego młodego towarzysza okolicznych straganów z pamiątkami:
Spojrzenie na wiślane łabędzie i kaczki:
Słońce coraz niżej pochyla się nad krakowskimi mostami:
Przed ruszeniem w powrotną drogę objeżdżamy Planty. Krótki postój pod Barbakanem :
i ruszamy w drogę do domu. Jeszcze tylko tankowanie. Zrobiło się już całkiem ciemno a przed nami prawie 90 kilometrów do przejechania. Po ciepłym, słonecznym dniu wieczór zrobił się chłodny, co dało się odczuć w czasie jazdy. Dobrze że zabrałem dodatkowe, cieplejsze ubranie, które teraz się przydało.
Ta niedzielna przejażdżka liczyła około 250 kilometrów. I choć następny weekend powitał nas październikową zimą to mam nadzieję, że nie była to ostatnia w tym roku taka jazda.
@Karbon: jakbyś potrzebował towarzysza do pośmigania to daj znać. Do Bielska mam raptem pół godziny drogi - trasa i zdjęcia super :-)
SkuBany, w listopadzie wstęp na Wawel jest darmowy. Mam zamiar z tego skorzystać. Najprawdopodobniej drugiej połowie listopada, w jeden z dni roboczych, wybiorę się do Krakowa.
Od pewnego czasu planowałem jazdę do Będzina by zobaczyć tamtejszy zamek. W sobotę 27 lipca wybrałem się, a właściwie wybraliśmy się - bo pojechałem z Bartkiem – na będziński zamek. Przed nami do przejechania 70 kilometrów . Stosunkowo niewielki ruch samochodów powoduje, że jedzie się przyjemnie. W Będzinie parkujemy skuter pod zamkowym wzgórzem i idziemy obejrzeć zamek:
Na zamku zaprezentowano wystawę, która prezentuje makietę przedstawiającą dawny wygląd zamku i jego historię:
a także wystawę starej broni:
Można także wejść na wieżę zamkową:
skąd roztacza się rozległa panorama na okolicę:
Z Będzina jedziemy około 20 km do Sławkowa by zobaczyć ruiny tamtejszego zamku. Krótki postój na sławkowskim rynku:
i podjeżdżamy pod zamek, z którego pozostały tylko niewielkie ruiny:
Bocznymi i pustymi drogami wracamy do domu. Cała trasa wyniosła
190 kilometrów a jazda była przyjemna, również ze względu na pogodę.
Nasza dzisiejsza mała przejeżdżka po okolicach Grójca:
Lądowisko Grójec:
Przelot małego samolotu nad lądowiskiem Grójec:
https://www.youtube.com/watch?v=kNd_3ikotg0
https://www.youtube.com/watch?v=RyqelLppkis
Nad Jeziorką w Gościeńczycach:
https://www.youtube.com/watch?v=OOj232SStZc
W Gościeńczycach bywam często, a w upalne dni w Jeziorką moczę kuper. W Gościeńczycach też montowałem w całość swoje Jawki.
W przyszłym tygodniu będę w okolicach Konina - oczywiście motorkiem :-)
Co można w tamtych rejonach ciekawego zwiedzić? Na trasie zaliczę na pewno zamek w Uniejowie. Będę jechał ze Śląska przez Sieradz i Koło do Konina. Coś jest na trasie wartego zobaczenia? Jak będę w Koninie na pewno podjadę do Lichenia i pod jezioro Licheńskie. W Kościelcu zahaczę o fajny pałacyk - mam tam rodzinkę więc będzie mi po drodze.
Wielkopolska jest piękna i na pewno będzie coś ciekawego. Ja planuję po prawie 10 latach odwiedzić Wągrowiec. (60km na północ od Poznania). Od 4 roku życia co roku spędzałem tam wakacje aż do lat młodzieńczych - i to miasteczko jest przepiękne. Jezioro Durowskie, jedyna w Europie naturalna bifurkacja dwóch rzek, strażacki turniej prądopiłki - oraz sama okolica włącznie z klimatycznym miasteczkiem są doskonałym miejscem wypoczynku. Jezioro oferuje wszelkie atrakcje związane z wodą, a miasto też ma wiele do zaoferowania. Polecam - jak ktoś zwiedzi to niech koniecznie podzieli się wrażeniami. No i lasy dookoła piękne.