Po wielu szukaniach, wreszcie udało mi sie dostać skuterek który zawsze mi się podobał (nawet w tej wersji - z jedną dużą lampą z przodu) - "Router Lux 50 Grande Relax Edition". Duży, przestronny, siedzi mi się baaardzo wygodnie (182 wzrostu i 72kg wagi), osiągi niezłe, jest zablokowany ale 55km/h ciągnie bez problemu (choć na prostej rozkulał się i do 62km/h), ogólnie jestem bardziej niż zadowolony. Do tego jest w ślicznym stanie, żadnych rys, żadnych zadrapań, garażowany itp. Ogólnie (chyba) mi się poszczęściło. Pewnie, to czy tamto trzeba będzie zrobić (m.in. wymiana łożysk w główce ramy), ale już po pierwszym własnym parogodzinnym przeglądzie i rozkręceniu go z plastików (Boże, ile wkrętów! ;) ) obejrzałem go sobie b.dokładnie. Podoba mi się. Widać że był dbany. Zdjęć na razie nie mam, ale może przy okazji je wstawię. I te 55km/h da mnie w zupełności starcza. Niczego więcej mi nie trzeba.
Widzę, że lubisz takie sprzęty jak i ja. Szerokości i dziesiątek tysięcy kilometrów na liczniku życzę.
Dzięki za miłe słowa. Do pierwszej dziesiątki tys. km. brakuje mi jeszcze ponad... osiem :) . A lubię ten model, bo nie siedzę jak na krześle z kolanami pod brodą a kolana nie przeszkadzają mi przy skręcaniu. Wygoda przede wszystkim.
Co się działo przez ten czas? Sporo. Wymieniony w zimie komplet cylinder/głowica bo stara przepuszczała olej, więc nie było się co zastanawiać. Nowy zestaw wstawiony i po dotarciu motorek śmiga bez zająknięcia. Było też trochę walki z regulacją gaźnika, ale opanowane tak, że teraz nie ma żadnego problemu z paleniem i odpalaniem czy to zimny czy ciepły - pali na tyknięcie :-) . Wymienione oleje (w silniku parę razy z uwagi na docieranie) ale ostatecznie latam na Castrolu 10W40. W przekładni też na wiosnę spuszczony stary i zalany nowy Motul 80W90 - dla pewności. Teraz wiem, że wszystkie płyny mam nowe (oprócz hamulcowego który będzie wymieniany na dniach). Motorek ma ponad 4 latka, a poprzedni właściciel daję głowę że nic nie zmieniał, więc dla świętego spokoju sam to zrobię. Do tego parę tygodni temu, kanapa dostała nowiutkie obicie w kolorach w jakich była oryginalnie; stare obicie pękło i wyglądało paskudnie :-( . Trza było wymienić.
Dzisiaj zrobiona traska turystyczna (na lody :D) w sumie ponad 70 km. Fajnie się jechało, zero śpieszenia się, typowa jazda dla przyjemności, w połowie drogi lody i kawa, a w drodze powrotnej przystanek w lesie żeby posłuchać ptaków ;-) .
Miało być dziś więcej km, ale pogoda coś nie teges mi wyglądała więc odpuściłem dłuższą jazdę. Starczy; i nawet d.... nie bolała :-)
.
Po powrocie dla pewności sprawdziłem szczeliny na zaworach (trochę klepały, były regulowane chyba w grudniu), więc ustawiłem je na 0.05 i 0.06 i silniczek od razu zaczął ciszej pracować :-) . I odpala na dotknięcie przycisku rozrusznika - bez zbędnego trzymania dłużej przycisku. To mi się podoba :-)
.
PS1: Pozdrowienia dla dwóch chłopaków z retro-skuterka z którymi wczoraj pogadałem na stacji Orlenu "przy wieży TV", i dla wszystkich którzy pozdrawiają w odpowiedzi na LWG.
PS2: Stwierdziłem, że sam wszystko przy nim będę robić i nie dam w ręce żadnemu "panu Heniowi" etc. Za bardzo lubię motorek, żeby dawać go obcym w łapy.
Trzy miesiące padły, znów coś ze zmian: jakiś czas temu wymiana oryginalnego wariatora na nowy - TOP Racing SV z kompletem roleczek. Oryginalnie miałem 5.6g a w zestawie były 5, 6 i 6.5g. Na 6g nie ciągnął i nie mógł się rozkulać, na starych 5.6g też to nie było to, na 5g chodzi pięknie, trzyma 7200...7600 czyli max moment. I efekt jest od razu - ciągnie bez zająknięcia :-) . Dziś wymiana oleju, bo kolejne 2000 km przelatane.
Ogólnie chinol jak chinol, ale narzekać nie mogę.
I tak trzymaj:) Panu heniowi byś w ręce nie dał?Oj ty nie dobry ty.
No widzisz jaki ze mnie paskud? Jakoś nie dowierzam p.Heniowi, bo pan Henio nie robi tego z serca i zamiłowania, tylko dla kasy - w przeciwieństwie do mnie. Chyba że bym mu patrzył non-stop na ręce. Eeee.... i tak wolę robić sam przy swoim wg zasady: "Chcesz mieć dobrze zrobione, zrób to sam". A dzięki temu mam już sporo fajnych rzeczy w garażu: zestawy kluczy, zestawy śrubokrętów, klucz dynamometryczny, szczelinomierze, stosik instr. serwisowych etc. i masę wiedzy którą wklepałem przez ten czas do mózgu :-)
Kolejny punkt utrzymania 100% sprawności - wyjęcie korektora, przesmarowanie, oczyszczenie okładzin sprzęgła, oczyszczenie dzwonu, wyczyszczenie z pyłu jaki się zebrał. Po złożeniu śmiga jak burza.
Sam się dziwię, że przy poprawnej i rzetelnej obsłudze i włożeniu serca w robotę, nawet 115 kilogramowy *chinol* z obciążeniem ponad 70 kg (czyli w sumie jakieś ~200kg) potrafi bez problemu ciągnąć 70km/h nie przekraczając 8000 obr/min.
Przy 9000 pewnie poleci ponad 80 - tylko po co? A do tego mruczy jak kotka :-)
I tak trzymaj, ważne że jesteś ze sprzętu zadowolony i spełnia twoje oczekiwania. Mojemy za tydzień stuknie prawdopodobnie 40000km i pomimo przebiegu trzyma się świetnie. Wiadomo że jest ryska tu i tam, ale dla mnie to sprzęt pracujący i nie obchodzę się z nim jak z jajkiem - chociaż staram się dbać podobnie do ciebie.
Dzięki za miłe słowa.
Nie wysiedziałem w domu i poleciałem do garażu znów coś udoskonalić - delikatne nasmarowanie molibdenem zewnętrznych blach klocków hamulcowych (te powierzchnie co stykają się z tłoczkiem i zaciskiem) oraz samych śrub trzymających klocki. Efekt? Cisza jak ręką odjął. Klocki przestały piszczeć podczas hamowania. Czyli to nie same klocki na tarczach piszczały, tylko wytwarzane drgania między blachą klocków a tłoczkiem/zaciskiem. Wreszcie błoga cisza :-)
Ale zdejmę je jeszcze raz i nasmaruję tą blaszkę z brązu która odpycha klocki.
.
PS: *nasmarowanie* nie oznacza nawalenia smaru że aż wyłazi, tylko lekkie naoliwienie tak, żeby były tłuste.
Muszę jednak zdjąć ponownie korektor :-( . Dokładny opis w dziale *SERWIS* ---> http://www.skuterowo.com/forums/topic/korektor-do-wymiany#post-203877