Chłopaki dziś nie zabłysnąłem inteligencją a raczej błysnąłem jej brakiem.
Skuter jeździł super, chciałem umyć go na myjni samoobsługowej pod ciśnieniem no to go umyłem…
Jaki z tego morał ano taki, że skuter męczyłem z kopniaka przez 2 godziny i nie chciał odpalać, jeśli odpalał to tylko na chwilkę i gasł i tak dziesiąt razy, obroty po odpaleniu zaledwie 1000-1500 obrotów popyrkotał 5 sekund i gasł i tak cały czas, kiedy już minęło 1,5 godz to potrafił odpalić pogazowałem nim ze 6 sekund obrotów było jakieśc 5-7 tyś ale miał jakieś dziwne drgania i znów zgasł…
Po jakiś 30 minutach odpalił, i chodził obroty były 2 tyś, udało mi się jakoś dojechać do domu pare km ale objaw był następujący, rozpędzając go do odpowiedniej prędkości a następnie puszczając gaz to podczas puszczenia w ogóle nie słyszałem pracy silnika dopiero po chwili, i przerywał a jak jechałem wolno czyli jakieś 25-30 km /h to było ok…
Elektryka jest w porządku.
Doradźcie mi co to może być… Zobaczę co będzie rano jak pójdę na parking…
nie bardzo wiemy jaki to skuter wiec nie wymyslimy co mogłęs zalać.
ale zakładając że to chińczyk chłodzony powietrzem to np. ja zakładam że nalałeś we wlot do wentylatora i utopiłeś magneto.
Mój po takiej akcji sechł 2 dni w upale na słońcu.
A ja wróże, że gdzieś masz nieszczelność gaźnika (połączenie linki gazu z gaźnikiem) i nalała Ci się woda. Miewałem tak po deszczu a w gaźniku biała maź od wody oleju i benzyny. Wstaw go do pomieszczenia ogrzewanego na 3-5 dni i wróci do żywych