Niestety nadszedł czas, kiedy i mój chińczyk powiedział dość. Ale może zaczniemy od początku.
Piździk, to Toros F16, 6200 km, 80cc, stożek, reszta standard.
Dnia wczorajszego miał wymieniane uszczelki pod głowicą oraz pod cylindrem. Wymieniłem, ponieważ zauważyłem, że silnik pocił się pod cylindrem. Po złożeniu kosiarka odpaliła od kopa, niedługo potem zrobiła jakieś 12 km w te i z powrotem, bez najmniejszego czknięcia. Niestety w dniu dzisiejszym, po prawidłowym i bezproblemowym odpaleniu, po przejechaniu może 200m skuterek zaczął się dusić. Szybkie przegazowanie i wszystko wróciło do normy. Jakieś 2h późnej po odpaleniu w momencie dodawania gazu aby ruszyć bzyk znów zaczął się dusić, aż zgasł. Ponowne odpalenie i ten sam rezultat. W pierwszej chwili pomyślałem, że to kranik paliwa. Zdziwiło mnie to, bo jakieś 3 tygodnie temu był wymieniany wraz z przewodami i filtrem paliwa. Stwierdziłem, że po prostu trafił mi się wadliwy egzemplarz i tyle. Jednakże w pewnym momencie podczas odpalania, coś strzeliło (a w zasadzie huknęło) w silniku i z filtra powietrza poszedł biały wyraźnie widoczny dym. Jednocześnie dodam, że kopka którą próbowałem odpalić moją rakietę dość mocno odbiła. Udało mi się zdjąć gaźnik wraz z króćcem w chwili dymienia i okazuje się, że ów dym pochodzi z głowicy, z pod zaworu ssącego. Na chwilę obecną silnik odpala tylko w podczas zalania pod zawór paliwa, po czym po chwili znów się dusi i gaśnie. Zapomniałem, wspomnieć o dwóch kwestiach. Pierwsza, podczas wymiany uszczelek dokładnie przyjrzałem się cylindrowi i tłokowi. Zero rysek, wszystko gładziutkie i czyściutkie. Druga sprawa, to spora burza, która przeszła nad ranem w moim mieście. Lało jak cholera i dość mocno podlało piździsko. Poszperałem tu i ówdzie i dowiedziałem się, że albo mam wodę w gaźniku, albo padły pierścienie.
Oczywiście olej sprawdzałem i jest go odpowiednia ilość. Obecnie jestem w pracy i nie mam pomysłów ani możliwości rozbiórki skuterka, więc będę wdzięczny, za każdą podpowiedź.
Albo nie ustawiłeś rozrządu dobrze lub przeskoczył;), daj znać co się stało;)
Chińczyk jednak jeszcze się nie poddał. Winowajcą okazała się wspomniana burza, której skutkiem było zalanie filtra powietrza. Nie zdając sobie z tego sprawy uruchomiłem silnik powodując zassanie wody do gaźnika. Po przeczyszczeniu chińczyk śmiga jak nówka. Teraz czas na konkretniejszy filtr, z obudową, co na przyszłość nie będę miał powtórki z rozrywki.
to jaki masz filtr że ci go woda zalała?
Wygląda on tak:
Dodatkowo mam wstawioną przedłużkę 7,5 cm na tylny amortyzator, więc tył jest dość mocno podniesiony.
no ta, stożuś. Tak myślałem :)
załóż se pan normalnego airboxa i miej w nosie deszcz.