doprowadzam do porządku dla córki uroczy wynalazek słoweński jak w tytule. Ponieważ parę lat nie jeździł zawiozłem go do serwisu gdzie go reanimowali - odpalał od pierwszego kopnięcia, córka jeździła ponad miesiąc, aż przedwczoraj podczas jazdy zgasł i koniec. Sprawdziłem dopływ paliwa do gaźnika - leci, sprawdziłem drożność dysz gaźnika - nie są zatkane, tłok niezatarty, świeca- wygląda OK... Prosze podpowiedzcie, co jeszcze sprawdzić, bo nie mam ochoty wieźć mopika do serwisu ponad 20km.
Świeca jest raczej sucha, a iskra jest. Poczytałem trochę, i sprawdzę czy odpali po wlaniu nieco benzyny bezposrednio do cylindra. Napiszę jaki efekt...
powodem był żle zmontowany wserwisie gażnik - jest tam taka przesłona na wlocie powietrza do gaźnika pomyślana jako swoiste ssanie ( zmniejsza znacznie przepływ powietrza więc wzbogaca mieszankę) - przesłona zaciagana jest manualnie, a powinna odskoczyć sama po wejściu silnika na obroty. I ta przesłona była luźna, zle zmontowana, a teraz odskosczyła i silnik dostał mnóstwo, o wiele za duzo powietrza, pewnie przez brak filtra na wlocie... Zmontowałem jak trzeba i pali, ale po otwarciu przpustnicy na maxa gaśnie. Muszę jakiś filtr zamontować, wyregulować i będzie chyba ok.
A za radę z pierścieniami dzięki, sprawdzę. Jak juz sie odważyłem zacząć rozkręcać i po złozeniu działa to trzeba iść za ciosem :)))