Dziś rano odpaliłem Suzuki Marauder 125, zawiozłem dziewczynę do pracy i postanowiłem jeszcze sobie polatać. Podjechałem na stacje, aby dolać wachy, zgasiłem silnik, zalałem paliwo i …? I juz nie chciał zapalić. Potem udało mi sie na pych, ale po chwili jazdy na światłach znów zgasł i więcej nie pojechał. Próbowałem jeszcze kilkakrotnie na pych, ale pobełkotał silnikiem nierówno i zgasł. Co to? Myślałem, że aku rozładowane, bo światła też nie paliły, ale ten okazał się naładowany. może świeca? Czy co jeszcze?