Dziś kompletnie padło mi światło STOP'u. Na początku wysiadło ono na przednim hamulcu (ze względu kompletnego braku czasu postawiłem na hamulec tylny). No ale dziś światło odmówiło współpracy po obu stronach. Domyślam się, że jest to wina rozłączonego/przerwanego kabelka. Niestety, ale skutera za bardzo nie mam jak w chwili obecnej rozebrać i szukać tego feralnego przerwania. Dlatego proszę o informację na temat serwisu w Warszawie, który byłby w stanie zrobić taki zabieg naprawczy od ręki. Zależy mi bardzo na czasie, ponieważ w czwartek rano muszę dojechać do szpitala, a bez tego światła jeździć jest ciężko i bardzo ryzykownie.
gdyby to był rozłączony kabelek od jednej i drugiej klamki nie było by sygnału STOP w instalacji - a wiec nie zadziałał by ci też rozrusznik (prawidłowo jak wiesz powinien działać tylko z wciśniętym hamulcem). A jeżeli rozrusznik działa to jest "prąd" stop kiedy wciskasz hamulec tylko nie pali się lampka - więc może to po prostu żarówka. Takie coś ogarniesz w 20 minut bo tam tylny panel z lampą jest na 2 śrubki pod końcem kanapy od góry
Wiem, że wymiana żarówki to kwestia 5 minut. Tylko tak jak napisałem, nadal twierdzę, że jest to wina mimo wszystko kabli. Dziś rano kiedy musiałem podjechać do sklepu tylne światło na wertepach na chwilę zaskoczyło. Więc nie wydaje mi się, aby była to wina żarówki. Tym bardziej, że najpierw padł przedni hamulec a dopiero później tylny.
a na przednim mimo braku stop zadziała ci rozrusznik? bo jest duże prawdopodobieństwo że masz dwie usterki. Jedna dotyczy włącznika od przedniego hamulca a druga żarówki. Skoro padają ci po kolei to padają ci pod przednią czaszą... tam są jeszcze osobno. Potem już na tył idzie jeden drut.
Bardzo Wam dziękuję za wszystkie rady, na prawdę. Doceniam waszą wiedzę, lecz poprosiłem głównie o namiar na mechanika, który byłby to w stanie naprawić to od ręki na terenie Warszawy (okolice Ursynowa).
Między wierszami było napisane tak: Raczej nie ma mechanika (a w zasadzie elektromechanika lub elektryka od jednośladów) co nie ma w tej chwili roboty na tyle żeby na 1-2h ugrzęznąć w skuterze który wpadł ad-hoc. Obdzwoń Scootracer, Motorland, kolesi w Markach i na Bródnie czy 7thmoto w ursusie to coś na Puławskiej i chyba coś na Popularnej we włochach - i miej nadzieję. Ale myślę że szybciej ogarniesz to sam.
Skorzystałem z serwisu, który okazał się być niecałe 3 km. od mojego domu. I o dziwo nie był to Pan Mietek, który problem naprawił za flaszkę. Tak jak pisałem, sam nie byłem w stanie tego zrobić bo po prostu nie miałem na to czasu. Kończąc temat problem rozwiązany. Dla ciekawych finału: lampka nie siedziała solidnie w gnieździe. Chociaż mimo to przedni hamulec nadal trup. Prawdopodobnie padł przełącznik przy klamce.