Cześć. Mam 39 lat 166cm wzrostu i szukam skuterka na dojazdy do pracy i czasem na jakąś przejażdżkę razem z żoną.
Oczywiście ma to być maksi-skuter 125 ccm. Wydaję mi się że lepiej wybierać wśród starszych lecz zaufanych marek niż mniej znanych a dużo młodszych. Biorę tu pod uwagę przede wszystkim dostępność części zamiennych jak i ogólne właściwości sprzętu. Będzie to mój pierwszy skuter. Myślałem o takich typach jak: Honda Pantheon, Suzuki Burgman, Aprilia Atlantic, Piaggio x8 oraz x9 i ewentualnie Dealim s2 (choć nie wiem czy to dobre porównanie). Wydaje mi się że raczej tylko 4T wchodzi w rachubę chyba że macie inne zdanie to bardzo proszę. Bardzo proszę o wskazóki odnośnie tych modeli. Czym się sugerować, jak z dostępnością części i wszelkie inne uwagi. Dodam tylko że zamierzam tym troszkę pojeździć a nie sezon czy dwa. Pewnie lepiej od osoby prywatnej ale z drugiej strony jadąc do dużego komisu który sprowadza skutery masowo to można trochę powybierać a nie chce mi się wierzyć że ktoś kto masowo sprowadza sprzęty będzie mu się chciało kręcić na przykład liczniki. Nie wiem czy mogę ale wrzucę przykładowe linki:
ci co sprowadzają masowo kręcą liczniki - i nawet nie zakładaj że może być inaczej.
90% sprowadzonych maszyn na prawdę jeździło. 3500km rocznie to robie jeżdżąc sporadycznie i tylko po mieście.
6-8 tyś rocznie robią ci co do roboty dojeżdżają codziennie. A te zagraniczne to walą 8-14 tys km w sezon.
Wiec jak widzisz skuter z 2008r i ma 18 tys to się do niego szeroko uśmiechnij bo to raczej niezbyt prawda.
Handlarze zmieniają liczniki, składają z kilku jeden…itd norma.
Oczywiście to nic strasznego bo liczy się stan końcowy. Tylko trzeba je dobrze oglądać i sprawdzić.
W zasadzie ceny i dostępność części do wszystkich wymienionych modeli jest taka sama. Daelim jest mniej popularny u nas ale i do niego graty dokupisz. Ja bym do listy dołożył jeszcze Kymco GrandDink, Downtown oraz Sym-a GTS i Joyride.
To wszystko jeźdżące i sprawdzone modele, raczej trwałe ALE…
ale mają już historie wiec każdy przypadek jest indywidualny. Prawda że “hondy się nie psują”… owszem. Chyba że to sztuka po rzeźniku i wtedy jej nawet to że jest hondą nie pomoże. I tak z każdym innym.
Poza tym w skuterze za 3500 (takim z okolicy 2007-2009) trzeba bedzie zrobić “pakiet startowy” a przynajmniej się z tym liczyć. Oleje, klocki, płyny, może pasek, rolki a może i opony… siakieś popierdułki - tu uszczelka, tu zameczek, tu klapka, tu podnóżek i można i z 1500 zostawić. Do tego - jak sprowadzany - tłumaczenie papierów i rejestracja, ubezpieczenie… A to kolejne 400-600.
A jak jakiś starszy to może i więcej rzeczy.
Przyznam szczerze że zniechęciłeś mnie na maksa do zakupu. Choć nie do końca się z tobą zgodzę. Znalazłem sporo wypowiedzi na forach że ktoś zakupił motorek i drugi czy kolejny sezon nic przy nim nie robi. A zakładanie że dojazdy tylko do pracy to 6-8 tyś rocznie jest jakbyś wszystkich wrzucał do jednego wora. Ja na dojazdy do pracy rocznie wykręciłbym jakieś 2tyć jeżdżąc siedem miesięcy. Wydaje mi się że wrzucanie wszystkich do jednego wora to nie jest najlepszy pomysł ale z góry dziękuję za wszystkie opinie. Według twoich zniechęceń mnie do kupna wychodzi na to że powinienem kupić chińczyka nowego albo kilku letniego.
P.S. Najczęściej sprowadzone mają tłumaczenia zrobione a ubezpieczenie to marny koszt przy 60% zniżkach.
Nie wiem czy kupowałes używany i sprowadzany skuter ale ja tak. Masa z nich tłumaczeń nie miała.
Odnośnie przebiegu - dlatego ci piszę jak jest U NAS i jak jest za granicą. Nie sugeruj się przebiegami u nas albo tym co ty wykręcisz. U nas jednoslad to fanaberia, u nas też dojeżdżanie 60km własnym pojazdem codziennie do roboty to jednak rzadkość. A tam zagramanicą gdzie są autostrady i dobra sieć dróg zrobienie 40km do miasta na szychte i 40 do domu to jak pierdnięcie. Dlatego zagraniczne diesle mają po 200-400 tyś po 5 latach choć u nas po 10 latach mają niby 160 tys.
Motocykle (skutery zwłaszcza) pracują. Mają motokocyki, mufki i walą całorocznie. Po to sie je kupuja żeby nimi jeździć - i one jeżdżą.
Policz sobie za 2016r - 262 dni pracujące, 30km do roboty i 30 z powrotem. 60km dziennie x 262 dni - 15 000 rocznie. To raptem 30km do roboty. Dobrze - niech zime (1/3 tego czasu) nie jeździ. To jest 10 tysi rocznie lekką rączką. Niech ma 15km do roboty albo niech jeździ co drugi dzień - to to jest i tak 5000 rocznie. Zakładając że korzysta tylko praca-dom. To skuter z 2007 bedzie miał raczej bliżej 50 tys km a nie 18tys z którymi go prawdopodobnie zobaczysz.
Takie są realia. To prosta matematyka.
Pewnie że można kupić skuter od gościa co jeździł rekreacyjnie i robił 1000km rocznie tylko że taki skuter ma wysoką cene również za granicą i takich skuterów handlarze nie biorą. Jeżeli coś sprzedają za 3500 to znaczy że kupili go za 2000 albo i taniej. Nie bez powodu. Trzeba go przywieźć, umyć, podszykować wystawić a na końcu jeszcze zarobić.
I ja cię nie zniechęcam. Tylko żebyś wiedział na co patrzysz bo to co widzisz niekoniecznie jest tym co jest na prawdę.
I ja też kupiłem używany, jeżdżę dwa lata i nic przy nim nie robię. Z jedną różnicą - zrobiłem od razu po zakupie podstawowy zestaw i wiem co mam, choć jeździł. Pewnie by jeszcze trochę pojeździł i mogłem nic nie robić. Mogłem mieć fart ale nie musiałem. Mam nowe opony a nie spękane 6cio-latki które nie trzymają, mam nowy pasek i rolki, zlałem z silnika czarny olej którego było o dobrą 1/3 za dużo. Wiem co się w nim mogło skończyć ale teraz jest nowe i zapewne pojeździ.
to jest pytania na które jeszcze nikt nie znalazł słusznej odpowiedzi. Opcja ze znajomym co jeździł ostatnie 4 lata i wiesz jak dbał to najlepsza opcja. Niestety każda inna oprócz nówki to pojedynek ty kontra sprzedający (zwłaszcza jak to zawodowo sprzedający). Prywatny uzytkownik może mieć (ale nie zakładaj tego optymistycznie) skrupuły albo wie co ma i wtedy cena jest inna ale handlarz pociśnie ci co się da.
To zawsze jest tak że przez telefon to fachowiec i "panie to cudo jest sam se miałem zostawić (albo “żonie kupił”) " a jak oglądasz i pokazujesz palcem to i tamto to ostatni bastion to jest “wie pan ja tam się nie znam, taki kupiłem to taki wystawiam - bierzesz pan czy nie”.
Ja wole używki ale z innym podejściem - zakładając że rama jest prosta to reszta jest do zrobienia i to tylko kwestia ceny. Np kupuje go z założeniem “ogólnie jest ok ale liczę się z +1000zł za cylinder niedługo”. ZAWSZE się trzeba liczyć z naprawą czegoś - a jak nie bedzie naprawy to najwyżej bedzie miła niespodzianka.
Nie wiesz czy gnojek nie zalał jakiegoś motodoktora i jak zmienisz olej to nie zacznie dymić wszystkimi dziurami… nie wiesz czy chłodnica nie jest zaszpuntowana śrubką albo czy np skuter nie miał alarmu ale ktoś zgubił pilota wiec go wyrwali a kable połączyli na okrętke - dowiesz się w pierwsze wilgotne dni… skuter ma kupe osłon i wszystkiego nie sprawdzisz bo nawet nie zobaczysz.
A nawet jeżeli kupiłeś coś w stanie super w chwili zakupu - to jednak zużycie postępuje i być może po 2 tygodniach coś ci się jednak grubo “wysra”… bo po prostu pracowało 7-10 lat i się zużyło.
Trzeba tego tysiaka w zanadrzu mieć.
jeszcze raz serdecznie ci dziękuję. Pewnie nie ma jakiś komisów czy handlarzy których można polecić w Polsce centralnej??? (Chyba głupie pytanie ale wklejam)
tak, to głupie pytanie. Ale powiem ci że w “niecentralnej” też nie ma. Jest pare firm w wawie co mają 30-50 sztuk na stanie i jeszcze nikt ich nie spalił - wiec może nie jest tak źle. Ale o każdej znajdziesz jakieś tam niepochlebne opinie.
Ina sprawa że nawet jak byś chciał być supersprzedawcą to i tak nie wyłapiesz wszystkich usterek w używanym i oferowanym sprzęcie bo by każdym trzeba zrobić za 100km a potem serwis. Nikt się w to nie bawi. Za o cena jest niższa niż za nowy
Ja kiedyś kupując pierwszy sprzęt byłem strasznie napalony. Co prawda była to tylko motorynka Stella za 700zł. Ale kupowałem ją w Łodzi, i miałem wrócić do Warszawy. Jedynie co było w niej dobre to to że była prosta, jeździła i miała papiery. Ale zanim wyjechałem z Łodzi to urwała się linka gazu. Naciagnałem ją i zaczepiłem o kierownicę żeby była na obrotach i tak się dokulała bez innych awarii 130km do domu. W domu okazało się że nie było oleju w skrzyni biegów, bo ktoś wcześniej składał silnik waląc młotkiem w kartery i w wał przez co nigdy potem nie dało się idealnie ustawić zapłonu, no i część elementów była przyczepiona drutem. Gdybym to wiedział to bym wziął za 400. Ale nie uwierzysz że nie żałuję tego zakupu. Rozebrałem ją do ostatniej śrubki, dałem nowy lakier i wyremontowałem i uszczelniłem silnik. I jeździłem prawie bezawaryjnie przez dwa lata. Może i wpakowałem się w robotę, ale to dzięki niej nauczyłem się wszystkiego i jak 5 lat później kupowałem drugą Stellę to od razu wyłapałem wszystkie usterki. Ale ta druga wymagała tylko wymiany cylindra, i poza tym też z czasem zrobiłem z niej cacuszko lakierując ją, dodając kierunkowskazy i podnosząc V-max z 40 do 57km/h. Poszła drożej niż kupiłem i klient był zadowolony. Tak więc zawsze będzie coś do roboty w używce, nawet coś Ci po prostu nie podpasuje i będziesz chciał zrobić sprzęt “pod siebie”. To tylko kwestia czasu. Ja nawet kupując nowego chińczyka, też trochę przerobiłem sprzęt dodając kilka wskaźników, wyciszając go i dodając kufer, ale dzięki temu za każdym razem wsiadam na niego z przyjemnością.
Znalazłem sporo wypowiedzi na forach że ktoś zakupił motorek i drugi czy kolejny sezon nic przy nim nie robi.
Po 1. jak to się mówi, głupi ma szczęście
po 2. nic nie robi, bo nie wie, że coś jest nie halo (a międzyczasie stan się pogłębia)
po 3. nikt za psie pieniądze nie oddaje (bo ciężko tu mówić o sprzedaży) sprzętu niewymagającego wkładu
Najczęściej mity obrastają wokół wybitnie pancernych konstrukcji, które w słabym stanie lub nawet agonalnym, jeździły dalej bo jakoś dawały radę.
Dzięki za wypowiedzi panowie. Doceniam. Nie liczę że nie trzeba będzie nic robić i po to właśnie jest zima żeby sobie podłubać w sprzęcie Czy któryś ze sprzętów co wymieniałem na początku jest szczególnie droższy w utrzymaniu???
Firmowe skutery są zazwyczaj dość drogie w utrzymaniu jeżeli chodzi o części. Dopóki jeździ to jest wszystko dobrze - ale kiedyś w końcu coś się skończy grubszego i wtedy ceny części można porównać z samochodem. Poza tym one mają już ponad 10 lat i z czasem będzie coraz trudniej zdobyć części. Dość dobrymi markami są firmy tajwańskie np. KYMCO - coś pomiędzy firmówkami a chinolami. Ceny są dość przystępne, a jakość już całkiem niezła. Zresztą i chińczykiem pojeździsz jak będziesz dbał. A to że weźmiesz coś prosto z salonu lub niedużo używane to jest dość duży plus. Części ogólnie dostępne i w atrakcyjnych cenach. https://www.olx.pl/oferta/kymco-grand-dink-125-CID5-IDlUB5i.html#055f6ad1c6
skuter jest wymyty płynem do mycia silników żeby się świecił
plastiki matowe są pokryte plakiem a błyszczące woskiem
przebieg 13 000 to bzdura
tylna opona raczej do wymiany ze względu na zużycie a być może obie ze względu na wiek.
Pan napisał że wygląda jak nówka i jeździ jak nówka. Tylko teraz skąd on to wie? Ma tych skuterów 50-70 jak sam podaje, nie mają naszych tablic i ubezpieczenia wiec mała jest szansa że jeździł nim więcej niż 20m po posesji. Mała szansa że zrobił nim kilkanaście kilosów zagrzał, przegonił maksem chwile…itd
Skuter ładnie wyglądał, zapala i jedzie wiec go podpudrował i wystawił opowiadając same dobre rzeczy. Przy bliższym poznaniu może dużo stracić.
A cena niska nie jest jak za ten rocznik.
Też ten przebieg trochę mi nie pasuje, ale dałem przykładowo model Kymco za którym też może się rozejrzeć. Fajne są New Dinki, i Downtowny, ale to już inny pieniądz…