Czy do Chorwacji nie daleko..? zależy jak na to patrzeć, powiem Ci że w tamtym roku autem jechałem do Vodic ponad 20 godzin, z tym że robiliśmy częste postoje i po drodze zwiedzaliśmy Plitvicki Park Narodowy -słynne jeziora Plitvickie. Z Plitvic nie wjeżdżałem na autostradę, ale starą drogą przez góry, MASAKRA! nasze Tatry przy nich to pagórki. Skuterem jechać do Chorwacji, a tym bardziej 50-ką cienko to widzę, nawet chłodzony cieczą nie dałby rady.madi napisał:
kurde to info świetne... Dzięki Pietro... Trzeba pomyśleć co z tym fantem zrobić... Do Chorwacji nie daleko... ;)
Jestem podobnego zdania co Pietro. Wiem, że wielu ludzi podróżuje sobie na pięćdziesiątkach po kraju (i dalej też) i są zadowoleni. Niestety te małe silniczki są moim zdaniem za małe na jazdę po innej niż płaska powierzchni.
Ważę ok 92 kg i w walce z wiatrem i podjazdem udało mi się bardzo szybko przegrzać silnik w mojej Vitalce (2t), a to tylko Sudety i nie miałem bagażu. W efekcie prędkość na podjeździe w pewnym momencie spadła do 25 km/h, choć teoretycznie prułem nią po o wiele bardziej stromych górkach - na przykład do Karpacza na samą górę i prędkość nie spadała tam poniżej 40km/h. Czterosuw może nie zagrzał by się tak szybko. Sorry za powtarzanie tego w podobnych tematach, ale takie są fakty.
W każdym razie, mój następny pojazd będzie miał co najmniej 125 ccm (choć wolał bym 250 - 300 :P) i będzie (mam nadzieję) chłodzony cieczą. Choć lubię podziwiać widoczki, to lubię też podróżować komfortowo, a zapewniam Cię, że nie czułem się komfortowo, gdy masowo wyprzedzały mnie poza zabudowanym ciężarówki i samochody :)
Oczywiście jeżeli masz wystarczająco dużo samozaparcia [ m. in. by uciec strażnikom KPN (: ] to dojedziesz pewnie i na Śnieżkę skuterem, tylko czy to będzie nadal przyjemność? :) Dlatego radzę Ci przejechać się np. kilkaset km po kraju (zwłaszcza pofałdowane tereny), aby sprawdzić, czy potem nie pojedziesz kilka tysięcy bardziej z poczucia zobowiązania wobec swoich sponsorów, niż dla przyjemności. No chyba, że taki test masz już za sobą :)
Brawo dla śmiałka który chce przejechać tyle km ma chęć i odwagę a reszta tylko siedzi w domu . Sam bym z nim się wybrał ale nie stać mnie bo potrzebował bym 2000zł .Dajcie mu zachętę do jazdy ,do spełnienia swoich marzeń i nie piszecie żeby go zniechęcić.
Eee tam, jak jest faktycznie zdeterminowany, to nasze biadolenie go nie zniechęci ;)
Czasem zdeterminowanie, może zmienić się w załamanie.. Nie chodzi o to żeby zniechęcić od takiego pomysłu, ale trzeba patrzeć na to realnie. 50-tką nie wiedzie na autostradę a często bywa tak, że nie ma innej drogi i jakiś odcinek trasy, mniejszy lub większy trzeba pokonać autostradą. To nie jest wyprawa nad polskie morze 600km i meta..co jeśli uszkodzi się silnik, przekładnia zębata, itp..w Czechach, na Słowacji i Chorwacji, w razie awarii jakoś się dogadasz, ale na Węgrzech za chiny..a propos Węgier, lepiej mieć nawigację, bo przejazd przez miejscowość Gyor to masakra (jechałem z papierową mapą, ale tego błędu już nigdy nie powtórzę).
Części wszędzie można dostać nie ma problemu gorzej będzie jak trzeba będzie naprawić a nie zna się na mechanice skuterowej i zaprowadzi do mechanika a on go skasuje i nie zostanie szmalu na dalszą trasę
Części wszędzie dostanie, ale trzeba jakoś je zamówić, czy dogadać się z mechanikiem, a w przypadku Węgier ciężka sprawa, nawet po angielsku trudno, bo mało kto angielski zna.
50-tka takiej katorgi, bez remontu nie wytrzyma, to jest pewne na bank.
Nawigacje mam :) Zdeterminowany też jestem. Wbrew pozorom nie gonią mnie terminy i jakieś umowy, bo takowych nie będę zawierał. Dojadę tylko na Węgry i wszystko się posypie? Trudno, wrócę do domu i będę myślał co za rok :)
W zeszłym roku mieliśmy taką sytuację, że zepsuł nam się samochód na południu Francji. W całym warsztacie szło się dogadać po angielsku jedynie z recepcjonistką, ale po kilku dniach i kilkuset euro udało się naprawić i pojechać dalej. Nie ma tego złego :)
Na pewno kojarzycie http://www.wyprawyskuterem.pl/ - koleś zwiedził już trochę świata swoją "pięćdziesiątką" i żyje, ma się dobrze, miałem okazje poznać. Wiem, że jego jest trochę lepsza, ale skuter to skuter.
Gdzieś już pisałem, że nie szukam przyjemności, bo mógłbym sobie wykupić wczasy i polecieć albo pojechać samochodem, ale chce przygody. I idę wzorem swojego taty, który po Chorwacji na Hurricane zrobił kilkaset kilometrów. To może być fajne i przyjemne.
Tak czy siak, dzięki za wszystkie przemyślenia i rady. Zmusza mnie to do myślenia i doskonalenia planu.
Minęło parę miesięcy od ostatniego postu, więc może niektórzy pomyśleli, że zarzuciłem ten projekt. Nic bardziej mylnego, po prostu w ciszy i spokoju go sobie realizowałem. Teraz mam już wszystko i w środę ruszam (jeśli będzie dobra pogoda). Tak tylko chciałem o sobie przypomnieć - po wyjeździe dam znać, czy się udało, niechaj zaglądający tutaj o tym wiedzą :-)
Powodzenia i czekam na relacje z trasy
Na razie tak tylko krótko. Właśnie wróciłem do domu - skuter poradził sobie świetnie, bez trudu zrobił prawie 3300 kilometrów w dwa tygodnie :-) Więcej potem, jak się rozpakuje i ogólnie dojdę do siebie.
Witaj SkuBany,powiedz jak najlepiej dojechać na Chorwację? Wybieramy się tam w przyszłym roku pięćdziesiątkami. Czy w tym kraju i mijanych nie potrzeba prawa jazdy itp? Jak z drogami?
Najlepiej dojechać całym i zdrowym :-)
Ja do Chorwacji jechałem przez Słowację, Węgry, Rumunię i Serbię, ale to zbyteczna trasa, lepsza jest ta, którą wracałem, czyli przez Słowację i Węgry (potem w samej Chorwacji na Varażdin, Zagrzeb, Plitwickie i Zadar - mapkę z całej trasy wrzucę potem), ale to też zależy, czy jesteście z południa Polski czy z północy, bo ja z południa to miałem blisko stosunkowo. Spod Zadaru można pod Kraków dojechać w cztery dni - nocleg w Plitwicach, nocleg w Lenti/Heviz i nocleg w Piestanach - ja tak jechałem i jest spoko :-) Nawigacja usilnie puszcza przez Słowenię i Austrię, ale dla skutera to bez różnicy - wybierzcie po prostu najkrótszą trasę i taką, żeby było się gdzie zatrzymać - na Słowacji i Węgrzech zawsze nocowałem w uzdrowiskach z termalnymi basenami :-)
Drogi wszędzie są takie same :-) Prawka w tych krajach nie potrzeba.
a policja słowacka sie nie czepiala?
Do Chorwacji potrzebny paszport?
Żadna policja się nie czepiała, a chyba w każdym kraju mijałem patrole - na Słowacji dzisiaj to nawet ze dwa czy trzy :-)
Do Chorwacji można wjechać na dowód osobisty.
Gratulacje:)
Ile wyniosła finansowo Cię cała wyprawa?
Za wcześnie na to pytanie, mogę Ci podać to, co mam policzone:
Paliwo:
39,20 złotych
29,45 euro
5352,455 forintów
32,25 lei
1705,17 dinarów
272,80 kun
Razem i po przewalutowaniu wychodzi jedynie 473 złote i 68 groszy :-)
Noclegi:
73 euro
70 lei
581 kun
Razem i po przewalutowaniu wychodzi aż 675 złotych :-)
Więc paliwo i spanie to tylko/aż ~1150 złotych - na podliczenie ile wydałem na jedzenie przyjdzie jeszcze czas.
Nie potrzebny, wystarczy dowód osobisty ;)HugoBoss napisał:
Do Chorwacji potrzebny paszport?
Na paliwo wydałeś prawie tyle co ja Fiatem Stilo 1,9 JTD w cztery osoby z pełnym obciążeniem. Z tym, że byłem dalej za Zadarem w Vodicach... ;) Widać po wydatkach w Euro, że noclegów w Chorwacji nie miałeś dużo, może 2, albo 3.SkuBany napisał:
Za wcześnie na to pytanie, mogę Ci podać to, co mam policzone:
Paliwo:
39,20 złotych
29,45 euro
5352,455 forintów
32,25 lei
1705,17 dinarów
272,80 kun
Razem i po przewalutowaniu wychodzi jedynie 473 złote i 68 groszy :-)
Noclegi:
73 euro
70 lei
581 kun
Razem i po przewalutowaniu wychodzi aż 675 złotych :-)
Więc paliwo i spanie to tylko/aż ~1150 złotych - na podliczenie ile wydałem na jedzenie przyjdzie jeszcze czas.