Troche juz km najechane i chce przesmarować korektor momentu obrotowego. Oczytałem się już w necie co i jak. Aktualnie skuter przy ruszaniu dochodzi do 4000 obr/min i długo się rozpędza az po chwili wchodzi na 7500...8000 i ciągnie jak powinien; tylko przy tych 4000 jest zmulony (brak mocy).
Zmajstrowałem sobie przyrząd do blokowania sprzęgła wg wyglądu fabrycznych:
...i bez problemu dało się do odkręcić. Zdjąlem dzwon, zdjąłem sprzęgło z korektorerm, dzwon nie tęczowy, okładziny szczęk sprzęgła po 2mm czyli ok. żadnych wżerów. No ale mam problem z tą paskudną nakrętką 38mm trzymającą sprzęgło. Próbowałem na różne sposoby (nie mam odpowiedniego ścisku): butami trzymać, klucz francuski na nakrętkę a to bydle jak ze stali - ani drgnie. Póki co odpuściłem sobie, wyczyściłem wszystko z pyłu i syfu, i złożyłem jak było. W między czasie oczyściłem szczęki sprzęgła i pow. tarciową na dzwonie acetonem. Złożyłem i po odpaleniu skuter zachowuje się inaczej: Tak jak przedtem ruszając byłł skok z 2000 do 4000, chwilka przerwy (i muł), tak teraz skacze od razu do 7500...8000 i nieźle ciągnie. Coś się musiało ruszyć. Do tego przestał mi trzeszczeć pasek pod pokrywą.
Pasek jest w porządku, całość także, ale nie da mi spokoju dostanie się do samego korektora. Może przejść się do jakiegoś warsztatu żeby odkręcił mi tą 38mm jakimś kluczem z udarem? Bo ręcznie nie widzę perspektyw :-(
ja odkręciłem takim czymś jak sobie wykonałeś - a było dowalone udarem.
Operacja wykonałem na ziemi.
Od lewej strony wyglądało to tak:
- klucz (ramię 30cm) które ciągnąłem do siebie >>> sprzęgło które pchałem do przodu stopą >> blokada 30cm zaparta o framugę drzwi czy inną kanapę :).
I nie francuz tylko dopasowana nasadka (lepiej przenosi siłę)
Poddałem się po wielu godzinach dalszego walczenia. Pojechałem do gumiorza bo oni mają klucze udarowe, ale nie mieli nasadki 38. Polecili po sąsiedzku warsztat motocyklowy, pojechałem, facet się zapierał i nie dał rady; sam powiedział że tak *dopierdolonej nakrętki sprzęgła* jeszcze nie spotkał. Tel. do kumpla i nagrał mi inny warsztat od motorków. Podjechałem, korektor zamocował w specjalny uchwyt, zaparł się i.... nic. Też pomstował ta tą nakrętkę. Po wielu próbach i wymianie narzędzi w końcu puściła. Powiedział, że tak ordynarnie nie powinno być dociągnięte; dokręcić potem do oporu i finisz. Co też potem zrobiłem.
Korektor po rozebraniu pracował prawie już na sucho; smaru było prawie że nic, choć te 3 bolce były jeszcze tłuste. Wyczyściłem, nasmarowałem smarem molibdenowym do przegubów i złożyłem. Po odpaleniu nie ten sam skuter: wchodzi od razu na obroty, ciągnie jak dziki, od ruszenia od razu obroty skaczą na 7500. Przy ruszaniu też się nie dusi gdy przechodzi przez zakres 4000.
Warto się za to zabrać - dla świętego spokoju i wewnętrznego przekonania że polata kolejne kilka tys. km.