Przejechałem moim Rometem 767 już 350 km, i po przejechanych około 100 km, za każdym razem jak zostawię skuter na więcej niż godzinę mam problem z startem.
Przekręcam kluczy w stacyjce, wciskam hamulec, wciskam rozrusznik a silnik z trudem włącza się na jakieś dwie sekundy i gaśnie.
Jak do tej procedury dodamy na końcu przekręcanie manetki, to silnik załapuje lecz pracuje o wiele wolniej niż powinien,i żeby ponownie nie zgasł muszę dodawać gazu.
Nie wiem skąd bierze się ten problem i bardzo byłbym wdzięczny jakby mógł mi ktoś w tej sprawie pomóc. Dziękuję z góry :)
to on ma dopiero 350 km? pojeździj trochę bo to nowy silnik także nie ma powodu do zmartwień ;) delikatnie tylko podkręć śrubkę na gaźniku a nie bd musiał dodawać gazu na postoju.
Ja mam ten sam problem , a mam zepsuty kopnik nie ma przy gaźniku jakiejś pompki , zeby paliwo podpompować.??
Nie ma... Są kraniki podciśnieniowe... Kiedyś miałem podobny problem; wystarczyły rozebrać i wyczyścić elektrozawór ssania i pali na strzała :)
To nie jest problem
Ja mam skuter romet 767 2t. mam 2100 Km. i żadnych problemów niemiałem
Możesz mieć małe obroty, Jeżeli zapalasz skuter to przy zapaleniu daj troszke gazu i przejedz sie z 3 km. I jak juz bd stał w miejscu to ci nie zgasnie, bo skuter juz jest ciepły :)
Mam ten sam problem, ale w innym modelu (rxl 4T) - odpala z trudem, jak odpali to powoli obroty spadają aż zgaśnie. Jakie powinien mieć obroty na postoju? Tyle żeby nie gasł, czy jakaś konkretna wartość? 3000 wydają się sensowne?