Witam.Jest niedziela obiad sobie powoli dochodzi jest więc chwila żeby coś naskrobać.Sprzedałem niedawno (sytuacja podbramkowa mnie do tego zmusiła) moje dwa rumaki Kymco-Nexxon 50 rok 2008 z przebiegiem (bezawaryjnie) 32000 km i People S50 2T rok 2007 z również bezawaryjnym przebiegiem 20000 km.Stanąłem teraz przed wyborem następnego jednośladu i teraz podzielę się z wami moimi doświadczenia z poszukiwań z ostatnich dwóch miesięcy.
1.Kymco Agility City 50 2T-w ogłoszeniu wszystko cacy mały przebieg rocznikowo młody,jedziemy obejrzeć,na miejscu okazuje się że to umiejętnie poklejony trup z urwaną linką od prędkościomierza (dlatego taki niski przebieg) i z wywalonym dozownikiem oleju (gościu przytargał coś z garażu i próbował mi wmówić że to jest dozownik i można go zamontować) tłumacząc że się zacierają to on woli mieszankę sam robić,oględziny trwały 5 minut i nawet nie chciałem żeby go uruchamiał.
2.Po drodze wstąpiliśmy obejrzeć Kymco Bet&Win 50 rok 2005,11000 km przebiegu.Nie powiem nawet ładny,ładnie odpalał ale już w silniku było grzebane,duże bydlę i do tego sporo spala,odpuściłem sobie ze względu na wiek i gabaryty.
3.Kymco Agility City 50 2T-rok 2013 przebieg 7000 km,zrobiony remont silnika,wywalony dozownik oleju.Remont przy przebiegu 7000 km?! Wydało mi się podejrzane jak i fakt demontażu dozownika.
4.Kymco Agility City 50 4T-rok 2011 przebieg 11500 km.Ładny ale tez już po remoncie silnika i za daleko.
5.Kymco People S50 4T-rok 2007 przebieg 21500 km,z wyglądu zadbany ale nadaje się do remontu,ładnie odpala i jeździ tylko trzeba podłubać przy nim.
Itd i itp,kilka telefonów jeszcze do kilku ogłoszeniodawców i nasuwa się myśl że Kymco chyba powoli spada na psy,skoro w większości młodych rocznikowo pojazdów usuwane są dozowniki do oleju,robione remonty silników przy przebiegach do 10 tys km,słabe obudowy które lubią sobie pękać przy byle upadku,klamki hamulców które też się krzywią i pękają. Czy wy też macie to samo wrażenie że starsze pojazdy były o wiele trwalsze i bardziej wytrzymałe na spartańskie traktowanie? PS.Teraz trochę żałuję sprzedaży mojego People,może trzeba było zainwestować w jego reaktywację i jeździć dalej bo bydlątko nigdy mnie nie zawiodło a mało tego przeżyło ze mną potężną glebę po czym dowiozło mnie zakrwawionego do domu. Ciężko znaleźć następcę a na nowego jakoś nie mam ochoty.
Patrzysz pojazdy z silnikami o pojemności 50 ccm, które często mają po 10 lat. Pomijając już różnice między 2T i 4T to ile chciałbyś przejechać tym kilometrów bez remontu? Sporo maszyn, jeżeli już jest serwisowane, to na najtańszych materiałach, bo ma służyć np. nastoletniemu dziecku do jazdy z kolegami i rodzic nie będzie w to inwestował kroci. Jak już się zepsuje to często naprawiane jest w garażu na chińskich materiałach - byle odpaliło i dało się sprzedać.
Prowadzę swój serwis i jak widzę co przywożą handlarze z zagranicy i co chcą zrobić w tych skuterach to mnie krew zalewa. Wieczne pretensje o koszty jak chcesz coś zrobić zgodnie ze sztuką, które kończą się zazwyczaj wyproszeniem z terenu serwisu.
Kymco dopadło to co dopadło kiedyś BMW, Cviki i potem Audi. Były solidne wiec miały świetną opinie na rynku wtórnym. I słusznie. Wiec młodzi gniewni kupowali i korzystali ile wlezie inwestując minimum.
Ale czas leci wiec ci co pierwodnie kupili “solidne na rynku wtórnym” pojazdy z pierwszej ręki zdążyli je dojechać, ponaprawiać, potuningować i teraz trafiają drugi raz na rynek wtórny bo sprzedawcy liczą że na świetnej opinii kilka złotych ugrają.
Dlatego zawsz emnie bawią tematy “co mam kupić” z podanymi linkami "żeby ocenić "do ogłoszeń bo zdjęcia to ttylko zdjęcia i guzik z nich wynika. Jedziesz na miejce i sie przekonujesz że to ulepiona padlina.
Ogólnie rzecz biorąc na rynku wtórnym jest nie tylko problem z 50 ccm, ale również 125 ccm. Sam szukałem i zdecydowałem się na nowy sprzęt z salonu, aczkolwiek wiem, że nie każdy potrzebuje nowe lub po prostu nie ma wystarczająco funduszy.
Niedawny przypadek - KYMCO AGILITY 125 ccm. Handlarz go sam dojechał, bo nie sprawdził poziomu oleju silnikowego. Po dotarciu do mnie mówił, że chodził do końca, ale był słaby. Samemu rozgrzebany napęd, ale przyczyny nie znalazł. Okazało się, że z silnika spuściłem dosłownie kieliszek 25 ml oleju silnikowego. Zajechany wałek rozrządu, cylinder, tłok to jeszcze pół biedy. Potężne wytarcie główki korbowodu kwalifikowało wał korbowy do wymiany. Sworzeń tłoka dał się wyciągnąć wyłącznie z pomocą ściągacza śrubowego. Wskazówki co do naprawy - Panie, a na tym wale nie dałoby się złożyć? Ale to wał taki drogi. Może by używkę kupić? A mam taki stary silnik, jakby Pan drugi rozebrał i zamienił wały korbowe?
Efekt oczywiście wiadomy - silnik złożyłem do stanu w jakim otrzymałem, tłok osobno na pamiątkę w pudełku. Pan pojechał szukać kogoś kto mu to zrobi.
Ktoś rzeczywiście mu ten remont “na sztukę” zrobi, wystawi na sprzedaż, a potem jedziesz oglądać to Ty.
Jeżeli coś ma już kilka dobrych lat to trzeba liczyć się z tym, że albo to trup, albo podrobiony na sprzedaż. Przecież każdy będąc świadomy tego, że jeździ już ostatni rok to przez ten rok nie dołoży nic poza to, żeby silnik przy sprzedaży odpalił.
Wombat też mam takie wrażenie że to już nie to samo Kymco co dawniej,w miejscowej pizzerii katują od dobrych kilku lat Hondę Sky którą kupili używaną ale jeśli coś się psuje to używają części oryginalnych i ta popierdółka jest nie do zajechania pomimo sędziwego wieku i ekstremalnego traktowania.Sam byłem w szoku (i nie tylko ja bo znajomi też) jak przez sarnę (która nie wiadomo skąd wylazła sobie na środek drogi) musiałem salwować się ucieczką na pobocze która poskutkowała tym iż po złapaniu pobocza pie…łem na bok i szlifowałem kilka metrów asfalt,następnie jakoś wyczołgałem się spod leżącego skutera (bydle ważyło trochę) pozbierałem do kupy,poprawiłem tylko lusterko i jęcząc i krwawiąc pojechałem jakoś do domu.Oględziny na drugi dzień i szok,przeszlifowana klamka hamulca,lusterko,na prawym boku kilka szlifów,osłona tłumika,bagażnik,szyba oraz w dwóch miejscach musiałem delikatnie podkleić plastiki.Po tym wypadku przejeździł jeszcze 4 lata bez żadnej ingerencji mechanika,jedyne co miał to regularne wymiany świec,filtra powietrza,czyszczenie gaźnika i filtrów oraz wymienioną tylną oponę i jakoś nawet przez głowę mi nie przeszło żeby usuwać dozownik oleju który przez 13 lat chodził bez zarzutu więc skąd ci ludzie biorą pomysły że może się zatrzeć bo coś tam ktoś tam powiedział,no chyba że jakość tego elementu uległa drastycznemu obniżeniu i faktycznie sypały się po jakimś czasie albo zapominali nalać oleju i wtedy to pretensje to mogli mieć do siebie.
Wombat też mam takie wrażenie że to już nie to samo Kymco co dawniejAle to my tu jakąś Ameryke odkrywamy? Po pierwsze wszystko teraz jest "optymalizowane" produkcyjnie bo ma być tanio i jeszcze taniej. A do tego masa producentów podzielła własne produkty na te "premium" które robią sami i na własnych lub "górnopółkowych" patentach i na te co mają wygrywac ceną. Te produkuje sama na starych patentach sprzed 40 lat lub wrecz koopercyjnie zamawia u tańszych producentów, sygnuje własnym logiem i w ludzi.. Dobrym przykładem jest peugeot w których speedfight I i II to były kultowe popierdzielacze na kultowych silnikach i SF III w którym jest już masa chińczyka. I tak od Peugeota kupimy cały przekrój od ordynarnego chińczyka Toros F16/Router Bassa nazywanego w Peugeocie V-Clic (i za inna kase sprzedawanego) po takie maszyny jak Citystar, Pulsion za 22 tysie czy Metropolis za 40 koła. i ciezko sobie na podstawie oględzin V-clicka wyrabiac opinie o Pulsionie. To inna liga , z innej półki i z innej fabryki.
A Kymco przeszło jeszcze trudniejsza droge bo zostało pozbawione całego zaplecza R&D od hondy. Wciąż ich ratuje to że te ich konstrukcje są solidnie zrobione. Nie idealne, nie najszybsze, nie najekonomiczniejsze, nie nowatorskie ale nie rozpadają się w rękach i oferują dużo za swoją cene. I też w te tańsze pchają stare dobre GY6 125 co maja po 9KM max.
Zresztą to było (kiedyś; 2012-2013) widać po cenach.
Najdroższy chińczyk (Junak 607 2T) kosztował 3900.
Kymco miało tylko model BetWin50 i to kosztowało 7300zł lub Vitality (ale powietrze) za 6000zł
Za tą kase można już było szukać najtańszych Yamah… np Jog-R (około 7300).
Z kolei jakieś Speedfighty czy aeroxy (50cm) to było 9-12 tys zł.
Duże Kymco (125 i więcej) to się zaczynały od 13 tysi i kończyły na 17.
I nagle yebuduu - kymco wchodzi na rynek ze 125cm w Agility za 6500zł za nówke! Rozbili bank. Legendarna jakość kymco (funkcjonowali jako “tańsza honda” - i poniekąd słusznie) w cenie niemal chińczyka. Jeszcze niedawno nawet 50cm nie mieli w tej cenie.
Ale coś za coś. Agility to GY6 a w zasadzie klon GY6 (czyli silnik z lat 80-tych), chłodzenie powietrzem, moc nie powala, osiągi też. Ale ma kupe zalet, świetną cene i nie funkcjonuje w świadomości nabywców jako chińczyk. Nad wszystkimi Bartonami, Junakami, Rometami na tym samym typie silnika (GY6) i tak stoi konstrukcyjnie i jakościowo o klase wyżej a kosztuje tylko ciut więcej. i Nie trzeba wydać 12 tysi na solidne 125.
Ameryki to my nie odkrywamy i dyskusja przerodziła się w tęsknotę za starymi dobrymi czasami gdzie Honda była Made in Japan a Peugeot Made in France,co do Peugeot V Clic to był produkowany w Jinan Qingqi (opinie o ich produktach są dobre) skąd pochodził mój pierwszy skuter REX RS450 i powiem wam że przejeździłem na nim 10000 km bez awarii i nawet miał drobny wypadek z którego wyszedł bez szwanku nie licząc przejechanego przez auto klosza tylnej lampy tak że moim zdaniem Peugeot dobrze wybrał dostawcę swojego najtańszego w ofercie pojazdu. Idąc dalej tym tropem Tweet-y produkuje SYM i to świadczy że jeszcze nie jest z nimi tak źle i troszkę jeszcze mają oleju w głowie że próbują ratować się w tych trudnych czasach nie mając w ofercie totalnego złomu z ich znaczkiem. Poszukamy jeszcze i zobaczymy jak się sytuacja rozwinie bo jak na razie to znalazłem kilka ciekawych sprzętów ale są poza moim zasięgiem i nie chodzi o zasoby pieniężne tylko odległość czyli ja nad morzem a one na południu Polski. Wyprawa po pojazd zajęła by cały dzień a to kosztuje i to nie mało.
Ale SYM robi dokładnie to samo. Ma własną linie silników sygnowanych “Engine of Life” z pokrywaną ceramiką bebchami które są w GTSach, Maxsymach, CruiSymach…itd. Te konstrukcje są niezabijalne i jeżdżą we wszystkich wypożyczalniach skuterów w Malezji, Tunezji, Tajwanie tyrane po piszczysto-tropikalnych drogach latami. Robią przeciez te napędy skuterów wodnych Bombardier (to marka SYM-a) które z kolei orzerabia się na te wodne platformy odrzutowe do rekreacyjnego “latania” ale też w wersji SYMA-a “fabrycznej” są oficjalnym wyposażeniem jednostek desntowych armii USA. Wiec mają i zasobi i technologie.
Ale w produktach tańszych wcale sie nie bawią w swoje technologie tylko ładują poczciwe GY6 w wersji małej i dużej i bez mrugniecia okiem to sprzedają (fiddle w 50cm, fiddle II ze 125).
Ja wiem ze bywa że i torosem F16 przejedziesz 40 tys km - ale to nie jest taka oczywista reguła.
Peugeot przecież miał własne 50cm silniki w elyseo i elystarach, w speedfightach używał Yamahy (minarelli) a w “dużych” Satelisach mieli własne silniki - nawet przecież jednostki z kompresorem.
Wiec to że poszli w Vcliki i GY6 w speedfightach to nie wiem czy to tak dobrze świadczy. Skoro sam SYM nie bardzo chce wkładać własne jednostki w maluchy tylko tez odgrzewa 30letni silnik hondy do którego prawa patentowe wygasły.
Wiem że decyduje chłodna kalkulacja. życie.
Ale do tej pory kupując Speedfighta ktorego tak wałkujemy przykładowo płaciłeś za topowy silnik yamahy z topowymi w swojej klasie osiągami i trwałością. Teraz kupując SF4 ze 125 płacisz że 30 letni złom z dołożonym wtryskiem co wypluwa dzięki temu całe 11KM - kiedy hondy, yamahy,symy…itd generują w tej klasie 13-15KM (oczywiście nie w modelach na GY6… ale nie wszyscy takie nawet mają w ofercie… np honda nie ma ). Helloł… jak żekł klasyk.
Więc raczej pisze o zmianie od czasu kiedy w kazdym modelu od firmy “dobrej” płaciłes więcej ALE za nowatorstwo, technologie/osiągi i jakość i że te “czasy” się skończyły. Teraz trzeba się przyglądać poszczegolnym modelom. Bo ten jest dobry a inny jest "po taniości i płacisz za znaczek.
Honda, Yamaha, Suzuki, grupa Piaggio (z tego co wiem) na razie trzyma się swoich konstrukcji (no i sobie liczą za to słono). Kymco, SYM, BMW, Kawasaki, Peugeot (co się cześciowo spsił) już potrafią wyciąc numer i sprzedaż odgrzewanego kotleta po liftingu (i niestety też potrafią sobie za to kazać słono zapłacić). Jeszcze SYMowi i Kymco można to wybaczyć bo jednak w tej grupie są tym “gorszym bratem”. Ale BMW zleciło montaż swoich skuterów własnie Kymco i zaliczyło jakościową wtope i marketingową porażke. Kawasaki też sie nie wygłupiało tylko ich “najmniejsze” skutery J125 i J300 to przecież Kymco Downtown 125i i 300i i dopłacasz za znaczek.
Wombat ty mnie dołujesz to co mam sobie kupić??? Ja po twoich postach mam myśli samobójcze człowieku,opanuj się chcesz mnie mieć na sumieniu?! Idę linę sobie szykować bo nie widzę przyszłości. ŻARCIK TAKI HEHE. Znalazłem Peugeota Tweet-a 50 i zastanawiam się czy nie zorganizować wyprawy po niego w weekend jak by nie patrzeć to tylko 4-5 godz w jedną stronę w jeden dzień się wyrobię hehe.Jak będziesz nad morzem zapraszam do Darłowa,nic tak nie smakuje jak zimna wódeczka lub piwo pite pod smażone śledziki w occie z cebulką mojej mamy.Zapraszam i dobrej nocy życzę.
Ja to ostatni dzien urlopu to miałem jak jeszcze na Triceratopsa to można było na wolności zapolować…
nie chce dołować. Tylko po prostu teraz trzeba się modelom (mimo znaczka) dobrze przyglądać.