Witam,
Właśnie wróciłem do domu po moim pierwszym w historii jednośladowej przygody wypadku. Facet zwolnił i odbił do lewej krawędzi więc chciałem wyminąć z prawej i jak byłem praktycznie na jego wysokości to wrzucił prawy migacz i skręcił. Wiem moja wina i głupota bo nie wyprzedza się z prawej ale byłem przekonany, że skręci w lewo - mam nauczkę na przyszłość. Zarysowałem mu bok i urwałem kawałek plastiku z lusterka.
Niestety po mojej stronie gorzej :/ Całe plastiki nad kolka (nie osłony klosza tylko tego po bokach) są do wymiany (wyrwane ze śrub) I chyba dojdą do tego jeszcze progi ale muszę zobaczyć. Nie wiecie ile skasują mi za to w serwisie mniej więcej?
Skrzywiony kluczyk był i obłamana ta plastikowa obręcz dookoła stacyjki ale wszystko działa więc chyba nie będzie trzeba wymieniać. Wiecie też gdzie ewentualnie szukać używanych plastików gdyby nowe okazały się zbyt drogie?
Mnie dalej boli górna część lewej ręki (urwałem nią lusterko) i lewa noga. Co śmieszne moje obrażenia są przeciwne do skutera bo on ma zmasakrowaną prawą stronę głównie od uderzenia o krawężnik i asfalt a ja lewą od auta :)
Co do wydarzenia to wezwana policja wszystko spisane 220 zł mandatu dla mnie i tyle. Całe szczęście że nie uderzyłem w nic głową bo niestety na razie śmigam na gratisowym kasku który nie wytrzymałby pewnie upadku z więcej niż 2m. I raczej na razie jestem zmuszony do niego bo pierw muszę flotę na plastiki ogarnąć :(
LwG!!